Po drugiej stronie lustra


Andrzej Koraszewski 2021-05-19

Nic tak dobrze nie przekazuje pragnienia wolności, sprawiedliwości i praw człowieka jak założenie koszulki z podobizną Saddama Husajna (Zdjęcie i podpis ze strony Facebooka Kasima Hafeeza.)
Nic tak dobrze nie przekazuje pragnienia wolności, sprawiedliwości i praw człowieka jak założenie koszulki z podobizną Saddama Husajna (Zdjęcie i podpis ze strony Facebooka Kasima Hafeeza.)

Kasim Hafeez jest Brytyjczykiem pochodzenia pakistańskiego, mieszka w Kanadzie, przebył długą drogę od dzieciństwa w domu, w którym ojciec wielbił Adolfa Hitlera, on sam angażował się w młodości w radykalnych organizacjach islamistycznych, aż dotarł do odkrycia, że został oszukany i był gotów umierać za kłamstwo. Poświęcił się walce z samobójczą muzułmańską nienawiścią do Żydów, mówi o sobie, że jest muzułmańskim syjonistą.

11 maja Kasim na swoim Facebooku pisał:

Najnowsze eskalacje w Jerozolimie przyciągnęły uwagę świata,  wszyscy ′′ celebryci ′′ i ′′ influencerzy ′ i inni znawcy udostępniają memy, aby powiedzieć nam „co się naprawdę dzieje ". Kiedyś byłem bardzo antyizraelski i widziałem z pierwszej ręki uprzedzenia przeciwko Izraelowi…

Ten muzułmański syjonista przypomina, że ta straszna wojna to nie mecz piłki nożnej, w której kibicujemy jednej stronie i nienawidzimy tę drugą. 

„To, co budzi moje obrzydzenie, to rażące kłamstwa i fałszerstwa sprzedawane w memach, w mediach społecznościowych i w mediach głównego nurtu. Podły antysemityzm, z którym moi znajomi mają do czynienia w mediach społecznościowych, tylko dla podkreślenia radości, że Izraelczycy muszą uciekać przed rakietami.


Te wydarzenia nie dzieją się w próżni, posłuchajcie kazań, które wygłaszano podczas Ramadanu, posłuchajcie jakie treści są przekazywane w palestyńskich mediach, zobaczcie jak szkoły nazwane są imionami terrorystów, którzy zamordowali izraelskie kobiety i dzieci.”

Inny muzułmanin Bassem Eid, mieszkający we wschodniej Jerozolimie palestyński działacz na rzecz praw człowieka, był uwielbiany jak długo zajmował się wyłącznie krytyką Izraela, dziś otrzymuje groźby śmierci, kiedy pokazuje rozmiary łamania praw człowieka przez kierownictwo Autonomii Palestyńskiej. Na swojej stronie Facebooka pisał: POWTARZAJCIE ZA MNĄ: Możecie popierać Palestyńczyków bez popierania ludobójczych terrorystycznych ugrupowań. #StopHamas       


12 maja Bassem Eid zamieścił następujący wpis:

„Obecny konflikt rozpoczął się kiedy palestyński przywódca Mahmoud Abbas odwołał wybory, przekreślając demokrację. Teraz, kiedy wybuchła przemoc, Autonomia Palestyńska milczy. Palestyńczycy potrzebują demokracji i prawdziwego przywództwa dziś bardziej niż kiedykolwiek.”

Te słowa zauważyła jedna jedyna gazeta na Zachodzie, „Toronto Sun”. Bassem Eid próbuje pokazać, że są Arabowie, którzy odrzucają wszechobecne podżeganie do nienawiści. Na jego stronie znajdujemy takie przekazy:  



Bassem Eid zwraca również uwagę na interesujący fakt, że od wybuchu nowej fali nienawiści żaden przywódca arabskiego państwa nie skontaktował się z „prezydentem” Abbasem. Jest to informacja powtórzona za jednym z przedstawicieli palestyńskiego kierownictwa i Eid nie próbuje jej interpretować.       


Kasim Hafeez zamieścił w postaci memu inną informację:

„Tylko dla przypomnienia, ponad 207 tysięcy cywilów zostało zabitych w Syrii, w tym co najmniej 25 tysięcy dzieci, ale jak się wydaje ten mem nie dotarł do celebrytów i infuencerów tak głęboko zaangażowanych w obronę praw człowieka i będących ekspertami w sprawach konfliktu palestyńsko-izraelskiego.”

Fred Maroun jest Libańczykiem, który uciekł ze swojego kraju do Kanady w 1984 roku. Na co dzień jest inżynierem, ale często zabiera głos w sprawach Bliskiego Wschodu. Właśnie opublikował artykuł pod znamiennym tytułem: „Izrael nie zabija Palestyńczyków, my ich zabijamy”. Zaczyna tak:  

„Wszyscy znamy powiedzenie ‘to nie broń zabija, zabijają ludzie’. Jak długo broń jest zamknięta w szafie nikogo nie zabija. Jednak jeśli bierzesz ją do ręki, mierzysz do drugiego człowieka i pociągasz za spust, ktoś prawdopodobnie traci życie. To człowiek, który strzela, jest mordercą, a nie broń.       


Tak samo jest z Gazą. Izrael ma silną armię, Izraelskie Siły Obronne, ale bez sprowokowania IDF nigdy nie atakuje. Atakuje Gazę tylko wtedy, kiedy Hamas lub inni terroryści z Gazy atakują Izrael, zwykle przez ostrzeliwanie rakietami jego miast i wsi.”

Fred Maroun przypomina banalną prawdę, że zaatakowanie dowolnego kraju powoduje reakcje armii tego kraju. Jest tu jednak inne pytanie – kto powoduje, że terroryści decydują się na atakowanie Izraela i odpowiada  - MY. Wyjaśnia, że przez to MY rozumie wszystkich ludzi spoza Izraela, pisze, że tymi, którzy pociągają za spust, w rzeczywistości są ci, którzy zachęcają terrorystów do działania. A robimy to demonizując Izrael i uwalniając terrorystów od jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich czyny. Maroun przypomina, że za każdym razem, kiedy Izrael niszczy terrorystyczną infrastrukturę, świat usłużnie pomaga ją odbudować. Raz za razem terroryści odnoszą zwycięstwo, nie tylko zabili trochę Izraelczyków, nie przejmując się tym, że zginęło więcej Palestyńczyków, ale świat ich jeszcze uwielbia.


Maroun powtarza:

„Pociągamy za spust, żądając od Izraela zakończenia działań wojennych, zamiast domagać się rozbrojenia terrorystów. Pociągamy za spust, obwiniając Izrael za to, że daje terrorystom powody do ataku, tak jakby atakowanie bezbronnych cywilów było właściwym sposobem rozwiązywania jakichkolwiek problemów. Pociągamy za spust, licząc skrupulatnie ofiary po każdej stronie, tak jakby większa liczba ofiar po stronie palestyńskiej oznaczała, że winny był Izrael, jakby Izrael nie robił wszystkiego, aby ograniczyć liczbę ofiar cywilnych, podczas gdy terroryści robili wszystko, aby je spowodować. Pociągamy za spust, żądając zniesienia blokady Gazy, ignorując fakt, że Izrael musi ograniczać napływ broni do Gazy. Naciskamy za spust, opłakując sytuację Palestyńczyków w Gazie, nie zdając sobie sprawy, że winni są terroryści. Pociągamy za spust, obwiniając Izrael za budowę osiedli na Zachodnim Brzegu, ignorując jednocześnie fakt, że Żydzi zostali stamtąd siłą usunięci w 1948 roku. Pociągamy za spust, żądając od Izraela zakończenia okupacji Zachodniego Brzegu, ignorując jednocześnie to, że Izrael zakończył okupację Gazy i wycofał z Gazy wszystkich żydowskich mieszkańców, dostając w zamian nieustające ataki terrorystyczne. Pociągamy za spust, płacząc nad brakiem państwa palestyńskiego, ignorując jednocześnie fakt, że przez ponad 73 lata Arabowie odrzucali takie państwo, ponieważ musiałoby ono istnieć obok Izraela.” 

Autor pisze dalej, że odmawiając przyznania oczywistego faktu, iż wina jednej strony jest nieporównywalnie większa niż drugiej, zachęcamy tym terrorystów do powtarzania ataków. Przypomina, że za każdym razem, kiedy Hamas nasila swoje ataki, powtarza się ta sama historia, świat reaguje tak samo i będzie to trwało jak długo Hamas będzie kontrolował Strefę Gazy. Fred Maroun kończy słowami:   

„Jeśli chcemy, aby Palestyńczycy przestali umierać w wojnach z Izraelem, musimy przestać pociągać za spust. Musimy przestać kierować się ignorancją i nienawiścią, które zabijają równie skutecznie, jak kule karabinu. Jest to proste, ale bardzo trudne, ponieważ aby to zrobić, musimy wzmocnić własny kręgosłup moralny. Ale czy zechcemy? Czy przestaniemy zabijać Izraelczyków i Palestyńczyków?”

Yoseph Haddad, izraelski Arab, weteran izraelskiej armii, 18 maja na swojej stronie Facebooka pisał:  


„Przez cały czas powtarzam, że większość arabskiego społeczeństwa w Izraelu chce tu żyć w partnerstwie i sprzeciwia się pełnej przemocy mniejszości, która formalnie nas reprezentuje.” Pisze, że jest jednym z nielicznych głosów tego arabskiego sprzeciwu, ale społeczności żydowskie i arabskie bardzo się różnią. W społecznościach arabskich jest ogromny strach przed ekstremistami, pisze że w ostatnich dniach było nie tylko wiele ofiar żydowskich, ale dużo ofiar arabskich, bitych i zastraszanych przez Arabów. Ludzie boją się o swoje bezpieczeństwo i Haddad pisze, że doskonale to rozumie. On sam nie zamierza zmieniać kursu i będzie robił, co w jego mocy, żeby odrzucić podżegających do przemocy i przywrócić rozsądek i partnerstwo w izraelskim społeczeństwie, bo, jak stwierdza, nie ma innego wyjścia.    

Fakt, że to arabscy dysydenci przedstawiają takie argumenty sam w sobie nie stanowi żadnego dowodu. Należy jednak te głosy odnotować i usłyszeć.            


Takich głosów jest znacznie więcej, ale oczywiście możemy im przeciwstawić badania opinii publicznej wskazujące na dominację postaw nienawiści i nieprzejednania wśród Arabów palestyńskich, jak również (chociaż w mniejszym stopniu) wśród Arabów izraelskich.