Przemoc jest próbą Abbasa wymuszenia ustępstw Bidena


Jonathan S. Tobin 2021-05-12


Prezydent Joe Biden jest zdecydowany odwrócić wszystko, co zrobił prezydent Donald Trump — w tym także to, co zdaniem wielu Demokratów było błędną stronniczością wobec Izraela. W tym tygodniu jednak świat mógł zobaczyć, co naprawdę oznacza to obsesyjne odwracanie polityki Trumpa, kiedy wybuchła przemoc w Jerozolimie, Izrael został ostrzelany gradem rakiet z Gazy, a „pokojowi gazańscy demonstranci” wysłali setki podpalających balonów nad izraelskie pola i lasy wywołując dziesiątki pożarów.

Demokratom trudno jest kwestionować historyczne osiągnięcie Trumpa w doprowadzeniu do porozumień o normalizacji stosunków między Izraelem a krajami arabskimi, które znane są jako Porozumienia Abrahamowe. Liberałowie jednak nie mogli znieść jego decyzji o przeniesieniu ambasady USA do Jerozolimy, jego żądania odpowiedzialności od kierownictwa Autonomii Palestyńskiej za podżeganie do terroryzmu, a wreszcie decyzji Trumpa o obcięciu finansowania agencji ONZ, rutynowo zajmujących się walką z żydowskim państwem.


Demokraci chcą powrotu do “bezstronnego” podejścia z epoki Obamy, które dałoby znać Palestyńczykom, że znowu mają przyjaciela w Białym Domu. Zespół Bidena konsekwentnie  idzie w tym kierunku. Wynik: Palestyńczycy są zachęceni do nowej wojny z Żydami, zarówno ci, którzy sprawują władzę, jak i ci, którzy są przez nich rządzeni.


Przez kilka dni Palestyńczycy stosowali przemoc na ulicach Jerozolimy, rzekomo z powodu niepokoju o meczet na Wzgórzu Świątynnym i o kontrowersyjny spór o nieruchomość. Administracja Bidena zareagowała w sposób, w jaki jej poprzednik by tego nie zrobił: w licznych wypowiedziach wzywano obie strony do opanowania oraz wskazywano, że w sprawie o nieruchomość administracja stoi po stronie Palestyńczyków.


Sprawa sądowa dotyczy Arabów, którzy zajęli domy, z których jordańskie wojsko wygnało żydowskich mieszkańców w 1948 roku, kiedy Jordania wraz z czterema innymi państwami arabskimi dokonała inwazji mając nadzieję na zniszczenia nowonarodzonego państwa. Od czasu ponownego zjednoczenia miasta w 1967 roku w wojnie sześciodniowej Żydzi starali się odzyskać swoją własność, w której Arabowie mieszkali przez lata, nie będąc właścicielami ani nie płacąc czynszu.


Sąd Najwyższy Izraela miał wydać ostateczny wyrok w tej sprawie, więc Palestyńczycy (dobrze wiedząc, że zachodnia prasa przedstawi wypaczony obraz Izraela i sprawa dostarczy Palestyńczykom pretekstu do dalszej przemocy), próbowali zwiększyć naciski, by nie dopuścić do eksmisji dzikich i odmawiających płacenia czynszu lokatorów. 


To jest kontekst obecnej przemocy podbechtywanej przez kierownictwo Autonomii Palestyńskiej i ich konkurentów z Hamasu. Obie te grupy żądają także, by podczas obchodów zjednoczenia Jerozolimy [10 maja] zabronić Żydom wejścia na Wzgórze Świątynne, najświętsze miejsce judaizmu, jak również miejsce meczetów, które są ważne dla świata islamskiego.  


Wszystko to ściągnęło na Izrael potępienia polityków takich jak Reprezentantka Alexandria Ocasio-Cortez i senatorka Elizabeth Warren, dla których myśl o respektowaniu praw żydowskiej własności w Jerozolimie jest „odrażająca”. Wywołało także  gwałtowne pomruki administracji Bidena o moralnej równoważności atakujących i broniących się przed przemocą.


“Wzywamy izraelskich i palestyńskich decydentów, by działali stanowczo na rzecz zmniejszenia napięć i zakończenia przemocy – grzmiał rzecznik Departamentu Stanu, Ned Price. – Jest absolutnie niezbędne, by obie strony okazały powściągliwość, powstrzymały się przed prowokacyjnymi działaniami i retoryką”.  


Niech jednak nikt nie da się oszukać co do głównej przyczyny przemocy: przywódca Autonomii Palestyńskiej, Mahmoud Abbas chce odwrócić uwagę od swojej decyzji kolejnego odwołania wyborów; ten dyktator siedemnasty rok z rzędu sprawuje urząd, po tym jak został w 2005 roku wybrany na czteroletnią kadencję. Abbas zasadnie boi się porażki z rąk Hamasu lub członków bardziej radykalnych frakcji z jego własnej partii, Fatahu.  


Odwracanie uwagi Palestyńczyków od nieudolnych rządów i korupcji swoich przywódców przez wzniecanie nienawiści do Żydów jest sztuczką starą jak świat, ale nadal użyteczną. Ostrzeliwanie  rakietami Izraela i wysyłanie zapalających balonów na południu jest sposobem Hamasu na konkurowanie z Abbasem.


Kiedy Amerykanie dają się nabrać na tę taktykę i potępiają Izrael, nie promują rozwiązania w postaci dwóch państw (Abbas i Hamas i tak już dowiedli, że wcale nie chcą takiego rozwiązania). Potwierdzają palestyńskim dyktatorom zasadność odrzucania kompromisów i w ten sposób możliwość pokoju staje się jeszcze bardziej odległa.  


Nie jest przypadkiem, że to wszystko ma miejsce w 2021 roku, a nie podczas kadencji Trumpa. Abbas ma nadzieję, że ta przemoc posłuży jako nacisk, by zdobyć ustępstwa ze strony Bidena. Prezydent musi jednak zrozumieć, że starcia i rakiety są wyłącznie oznaką palestyńskiej odmowy zaakceptowania istnienia Izraela, a nie potrzeby bardziej „bezstronnej” polityki amerykańskiej. 


Waszyngton, podobnie jak to zrobił Donald Trump powinien powiedzieć Palestyńczykom, że muszą skończyć z przemocą i zaakceptować fakt istnienia Izraela. Sugerowanie moralnej równoważności przez Bidena wyłącznie przedłuży problemy Palestyńczyków, którzy raz jeszcze są prowadzeni na manowce i zdradzani przez własnych przywódców.


Violence is Abbas’ way of distracting attention and seeking concessions from Biden

New York Post, 10 maja 2021

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jonathan S. Tobin

Amerykański dziennikarz, redaktor naczelny JNS.org, (Jewish News Syndicate). Komentuje również na łamach National Review, New York Post, The Federalist, w prasie izraelskiej m. in. na łamach Haaretz.