Mayflower wyrusza w podróż raz jeszcze


Andrzej Koraszewski 2021-04-19


Jak niedawno informowała  gazeta „Daily Mail”, dziewiętnastego kwietnia 2021 Myflower 400 wyrusza z Plymouth z dużym opóźnieniem z powodu pandemii. Miał wyruszyć we wrześniu ubiegłego roku w czterechsetną rocznicę początku wyprawy 102 pielgrzymów (plus 30 osób załogi), radykalnych purytanów, uciekających od religijnych prześladowań i marzących o zbudowaniu królestwa bożego według najnowszych instrukcji od Ducha Świętego. Tamten Mayflower był w tragicznym stanie, przeciekał i trzeba go było naprawiać, więc podróż była opóźniona, a część chętnych wycofała się z tego przedsięwzięcia, obawiając się, że to jednak nadmierna ufność w Bogu.


Angielskie osadnictwo za oceanem zaczęło się wcześniej, istniała w Wirginii osada Jamestown, która powstała w 1607 roku, a w 1620 miała już około tysiąca mieszkańców. Purytańscy osadnicy okazali się jednak z kilku powodów istotniejsi i to oni pozostali w świadomości  fundamentem założycielskiej legendy Ameryki. Dziennikarze stworzyli teraz nową historię, głoszącą, że Ameryka zrodziła się z niewolnictwa i łączą jej narodziny z przywiezieniem do Wirginii pierwszych 30 czarnych niewolników z Afryki. Jeśli ktoś jest jednak staromodny, może się trzymać Mayflower i Pielgrzymów.

 

Ta staroświecka historia najwyraźniej rajcowała ścisłowców z uniwersytetu w Plymouth, i ekologów z najwyższej półki, którzy kilka lat temu postanowili przygotować powtórkę tamtej podróży z okazji okrągłej rocznicy. Najpierw chcieli niesłychanie tradycyjnie zbudować replikę statku, który przewiózł pielgrzymów, ale Brett Phaneuf, Amerykanin, oceanograf z Bostonu, który pracował w Plymouth, zapytał, po co powtarzać przeszłość, kiedy możemy pokazać przyszłość. Sprawa jest fascynująca, ponieważ tym razem zamiast Ducha Świętego zaprzęgnięto do tego projektu sztuczną inteligencję. Mayflower 400 nie ma załogi, ani kapitana, co nie znaczy, że będzie to jakiś statek widmo miotany tam i siam przez oceaniczne fale.


Napędzany słońcem ma pokonać Atlantyk w dwa tygodnie, badając po drodze stopień zanieczyszczeń oceanu plastikiem i nie tylko, będzie przeprowadzać pomiary temperatury wody i powietrza, badać oceaniczne prądy, dokonywać obserwacji zachowań zwierząt (głównie morskich ssaków), no i będzie to niesamowity test bezzałogowej jednostki morskiej na trasie Plymouth, Plymouth Rock po drugiej stronie oceanu.


Żeby nam było cieplej na sercu, to kadłub tej pionierskiej jednostki zbudowany został w Polsce i nieco ponad rok temu przesłany do Anglii. Za mózg Mayflower 400 odpowiada IBM, a nie jest to sprawa łatwa, bo z oceanem nie ma żartów i zobaczymy, czy rzeczywiście będzie się sprawdzał w każdych pogodowych warunkach.


Przez dwa lata specjalny zespół uczył komputer setek tysięcy obrazów, baz danych, przetwarzania tego co widzi, klasyfikowania innych jednostek pływających i komunikacji z tymi jednostkami, reagowania na zmienne warunki pogodowe, oraz prac badawczych. Sztuczny kapitan zdał wszystkie egzaminy i Mayflower może wyruszyć w swój pionierski rejs. 


Prawdę mówiąc, nie jest to tylko sztuka dla sztuki, ale przecieranie drogi dla żeglugi bezzałogowej, która w przyszłości może odegrać całkiem sporą rolę. Tak więc, jest to bitwa o pamięć, sławę i pieniądze.


Teoretycznie komputer ma otrzymać informację o porcie docelowym, a dalej wszystko ma robić sam – wytyczyć trasę, dbać o bezpieczeństwo, prowadzić badania. Dowodzi AI Captain. (Ciekawe czy poszczególne roboty będą odpowiadały na rozkazy: Aye, aye, captain.)


Mayflower Autonomous Ship (w skrócie MAS) opowie nam, co po 400 latach widać na trasie do Nowego Świata. Za program badań ekologicznych odpowiada organizacja ProMare.


Dla zainteresowanych IBM ma specjalną stronę: https://newsroom.ibm.com/then-and-now, gdzie możemy dowiedzieć o szczegółach tego projektu, a poniżej jest film IBM opowiadający o MAS.   

 

  

 

Tym razem nad przygotowaniem tej powtórki wyprawy do Nowego Świata pracowali ramię w ramię potomkowie właścicieli niewolników i potomkowie niewolników (chociaż jak się dobrze zastanowić, to przodkowie jednych i drugich mieli sporo za uszami, świętych między nimi nie było, chociaż aspirujących do świętości nie brakowało. Prawdę mówiąc, niezależnie od tego w jaki kolor skóry zaopatrzyli nas nasi rodzice, wszyscy bez wyjątku mamy wśród naszych przodków i właścicieli niewolników i niewolników). Tak czy inaczej, projekt Mayflower 400 wydaje się tysiąc razy ciekawszy od Project 1619, ale też zaangażowani byli w tę sprawę ludzie z solidnym wykształceniem i naprawdę znający swoje rzemiosło.