Mansour Abbas i libanizacja Izraela


Mordechai Kedar 2021-04-11

Mansour Abbas, zdjęcie via Wikimedia Commons
Mansour Abbas, zdjęcie via Wikimedia Commons

Islamski Ruch w Izraelu jest gałęzią Bractwa Muzułmańskiego, ideologicznej wylęgarni, z której powstały takie organizacje, jak Hamas, Al-Kaida, ISIS i rozmaite sunnickie grupy dżihadystyczne, które odrzucają prawo Izraela do istnienia. Dawanie Islamskiemu Ruchowi pieczęci aprobaty ustawia Izrael na tej samej destrukcyjnej drodze, jaką szedł Liban od chwili, kiedy Hezbollah stał się częścią tego kraju.  

Polityczna walka w Izraelu znalazła się w martwym punkcie, ponieważ strony skupiają się nie na problemach i ideologii, ale na względach osobistych, sekciarskich, frakcyjnych i partyjnych. Narodowe interesy zostały zepchnięte na margines politycznego dyskursu zamiast zająć swoje właściwe miejsce w rozważaniach partii. Jedną z oznak tego zjawiska jest całkowita nieobecność kwestii palestyńskiej w publicznym i politycznym dyskursie, który towarzyszył wyborom, jak gdyby ten problem został dawno temu rozwiązany.   


Ta sytuacja bardzo przypomina proces, jakiego doświadczał Liban od początku niepodległości w 1943 roku do dzisiaj. Tym, co zniszczyło “Szwajcarię Bliskiego Wschodu” i spowodowało, że Liban wpadł w ramiona Hezbollahu i Iranu, było wyborem dokonanym przez polityków – chrześcijan, Druzów i sunnickich muzułmanów – podporządkowania narodowych interesów interesom osobistym i sekciarskim. Poświęcili kraj na ołtarzu własnych karier przez delegitymizowanie przeciwników i opiekę nad swoimi krewnymi i wspólnikami. Co najgorsze, spędzili 40 lat godząc się na obecność Hezbollahu jako wojskowej organizacji, potem zaakceptowali jego wejście na arenę polityczną, a nawet na tworzenie formalnych koalicji politycznych z islamistyczną grupą terrorystyczną. Wszystko to mimo faktu, który wszyscy wiedzą z całkowitą pewnością, że całym sensem działań Hezbollahu jest umożliwienie przejęcia Libanu przez Iran.


Każdy, kto śledził izraelską politykę w ostatnich latach, a szczególnie w ostatnich kilku miesiącach, nie może uniknąć przygnębiającego wrażenia, że libańskie doświadczenie powtarza się w Izraelu. Zakłada się i kieruje partiami na osobistej podstawie i politycy delegitymizują się wzajemnie bez najmniejszej nawet troski o dobro kraju. Najgorsze ze wszystkiego jest to, że wszyscy – zarówno z lewa, jak z prawa – chętnie szukają wsparcia Ruchu Islamskiego, ideologii, która koncentruje się na likwidacji Izraela jako żydowskiego i demokratycznego państwa. Ta organizacja nawet nie próbuje ukrywać swoich celów.  


Islamski Ruch w Izraelu jest gałęzią Bractwa Muzułmańskiego, ideologicznej wylęgarni, z której powstały takie organizacje, jak Hamas, Al-Kaida, ISIS i rozmaite sunnickie grupy dżihadystyczne, które uważają Izrael za nielegalne państwo, które powinno być wymazane z mapy. Także Południowa Gałąź, która jest reprezentowana w Knesecie od 1996 roku, stała się częścią legislatury, a więc może wpływać na politykę i populację Izraela w kierunku, do którego dąży. To, co dzieje się dzisiaj – zamiana Bractwa Muzułmańskiego w legalną partię – jest spełnieniem marzenia Ruchu Islamskiego i zwycięstwem jego strategii: mieć kontrolę nad izraelskim systemem politycznym i wykorzystywać jego słabości, które wypływają z osobistych, sekciarskich i frakcyjnych konfliktów między wiodącymi stronami.    


Izraelska prawica i lewica są w równym stopniu winne za ten proces. Ciągną Izrael podobną drogą do tej, która położyła kres Libanowi stworzonemu jako bezpieczne schronienie dla chrześcijańskiej mniejszości wśród muzułmańskiej większości na Bliskim Wschodzie. Potrzeba takiego schronienia była wnioskiem, do jakiego doszli chrześcijanie po ludobójstwie Ormian podczas I wojny światowej.


Podobieństwo między sprawą Libanu i Izraela mrozi krew w żyłach. Państwo Izrael zostało założone, by wznowić suwerenność narodu żydowskiego w ziemi jego przodków. Wojna Izraela ze światem islamskim o przeżycie jest zakorzeniona w fakcie, że islam nie uważa go za legalne państwo. Islam postrzega judaizm (podobnie jak chrześcijaństwo) jako din batal - fałszywą religię – a Żydów nie jako naród, ale jako zestaw religijnych społeczności, należących do wielu narodów na świecie, wśród których żyli przez 1900 lat wygnania. Islam uważa także Ziemię Izraela za integralną część “Domu Islamu” od momentu muzułmańskiego podboju.

 

W dniu, w którym usłyszymy posła do Knesetu, Mansoura Abbasa, jak odrzuca te islamskie przekonania i mówi przed kamerami wraz z wszystkimi członkami Knesetu z ramienia swojej partii, że wierzy iż judaizm jest din hak (prawdziwą religią); że naród żydowski istnieje i ma prawo do swojego państwa na ziemi swoich przodków; i że Jerozolima jest historyczną i wieczną stolicą narodu żydowskiego – wtedy i tylko wtedy będziemy mogli uważać Ruch Islamski za prawomocną  grupę, z którą można tworzyć koalicje w żydowskim państwie. Szanse jednak, że Ruch Islamski wygłosi takie oświadczenie, choćby nawet nieszczerze, wynoszą zero.  

 

Wszystkie polukrowane slogany, którymi karmiono media przez ostatnie miesiące, takie jak “w arabskim sektorze zaszła głęboka wewnętrzna przemiana”, “młodzi Arabowie myślą inaczej”, “całkowicie są za izraelskim sposobem życia”, “chcą zintegrować się ze społeczeństwem i państwem”, “chcą przestać być widzami i wejść na arenę polityczną” – każdy z nich ma na celu przykrycie nagości polityków i ich braku zainteresowania w uratowaniu systemu politycznego przed kryzysem, w jaki go wepchnęli. Gdyby chcieli, mogliby bardzo szybko rozwiązać problem: przez wyrzeczenie się osobistych i sekciarskich względów, jakie nimi kierują i przez działanie na rzecz narodowego interesu. Ale nie: wolą zamiast tego pokładać nadzieję w ruchu, którego jedynym celem jest wymazanie Izraela jako żydowskiego i demokratycznego państwa. Tak więc, wszyscy oni – lewica, centrum i prawica – są winni wepchnięcia Izraela na drogę utorowaną przez Libańczyków, którzy w podobny sposób ignorowali niebezpieczeństwo, jakie stanowił Hezbollah i twierdzili (jak niektórzy izraelscy komentatorzy), że “porzucił cykl terroru i zajął miejsce na arenie politycznej”.


Nie powinny imponować garnitury i krawaty posłów Ruchu Islamskiego, ich bezbłędny hebrajski, ich dyplomy akademickie i slogany, jakie wygłaszają. Ruch Islamski w Izraelu nie wyrzekł się swojego ostatecznego celu – zniszczenia Izraela jako państwa żydowskiego – i wszystko, co robił od wejścia do Knesetu, było nastawione na moment, kiedy zostanie uznany za koszerny przez syjonistycznych Żydów, którym osobiste ambicje i polityczne spory zniszczyły zdolność stawiania na pierwszym miejscu interesów swojego kraju.


Mansour Abbas and the Lebanonization of Israel

BESA Center, 5 kwietnia 2021

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Dr. Mordechai Kedar


Wykładowca na wydziale arabistyki w Bar-Ilan University. Przez 25 lat pracował w wywiadzie wojskowym, zajmując się, arabskimi mediami i organizacjami islamistycznymi. Jest częstym gościem w mediach arabskich jak i komentatorem spraw arabskich w mediach izraelskich.