Czy Palestyńczycy mogą być w błędzie?


Hussain Abdul-Hussain 2021-03-15


Po raz pierwszy zetknąłem się Rashidem Khalidim na uczelni. Profesor, który dał nam jego książkę jako lekturę obowiązkową, był Palestyńczykiem, który często dawał się ponosić emocjom podczas wykładów. „Powiedzieli nam, że przychodzi iracka armia, żeby pokonać Izraelczyków i wyjechaliśmy z Hajfy na lato, spodziewając się, że wrócimy – powiedział nam profesor. – Ale nigdy nie wróciliśmy”.

Tak poznałem Khalidiego jako historyka, który był o kilka klas powyżej przeciętnego palestyńskiego intelektualisty i z pewnością powyżej amerykańskich “progresistów”, których książki o Palestynie brzmiały bardziej jak pamflety propagandowe niż intelektualne dociekania. Ale Khalidi, którego kiedyś czytałem, dobiera dane, by przedstawić spójny obraz. Khalidi wymaga naukowej rzetelności od autorów piszących o Palestynie/Izraelu, ale sam jej nie praktykuje. Zamiast tego ten palestyńsko-amerykański historyk miesza osobisty pamiętnik z mapą drogową dla palestyńskiego aktywizmu rekomendowanego do zniszczenia Izraela. 


Książka Khalidiego, The Hundred Years’ War on Palestine, zawiera błędy logiczne, brak w niej kluczowych wydarzeń i zdradza niewystarczające zrozumienie spraw globalnych.  


Autor pisze, że brat jego pradziadka, Jusuf Dia Khalidi, wysłał list do założyciela syjonizmu, Theodora Herzla, w którym określił syjonizm jako “naturalny, piękny i sprawiedliwy” i dodał, że “kto mógłby kwestionować prawa Żydów w Palestynie? Mój Boże, historycznie to jest wasz kraj!”


Młodszy Khalidi utrzymuje, że syjoniści używają tego cytatu “w izolacji, bez reszty listu”, w którym starszy Khalidi ostrzega “przed konsekwencjami syjonistycznego projektu”. Tu jednak młodszy Khalidi popełnia błąd logiczny. Uznanie prawa syjonistów do Palestyny jest jedną rzeczą, ostrzeganie przed problemami wykonalności ich projektu jest czymś innym. Kiedy Izraelczycy cytują ten list jako uznanie ich prawa do ziemi Palestyny, nie wyjmują niczego z kontekstu.   


Ponadto, opisując historyczne wydarzenia, Khalidi opuszcza kluczowe sprawy. Kiedy pisze o Aminie Husseinim, Muftim Jerozolimy, nie wspomina o związkach między Husseinim a nazistowskimi Niemcami ani o spotkaniu Husseiniego z Hitlerem. 


Kiedy Khalidi pisze o wojnie 1967 roku, opisuje to jako plan generalny do opanowania całego mandatu Palestyny, co wygodnie pomija szczegóły takie jak zamknięcie Cieśniny Tirańskiej przez egipskiego prezydenta Gamala Abdul-Nasser  - przez którą Izrael importował 90 procent paliw – który to akt doprowadził do wojny. Pomija także słowa ministra obrony, Mosze Dajana, że oczekiwał, iż kraje arabskie zadzwonią do niego, by dostać swoje ziemie z powrotem w zamian za pokój. W odpowiedzi Nasser zwołał Ligę Arabską w Chartumie i wydał słynne trzy "nie", które mówiły: "nie dla pokoju, nie dla uznanie, nie dla pojednania" z Izraelem. 


Khalidi pisze, że wkrótce po Umowach z Oslo, Izrael zwiększył liczbę punktów kontrolnych. Nie wspomina, że w miesiąc po podpisaniu tych umów Palestyńczycy rozpoczęli zamachy samobójcze i że w 1994 roku w pięciu palestyńskich zamachach samobójczych zginęło 38 Izraelczyków. W 1995 roku, kiedy trwało wprowadzanie w życie Oslo, w palestyńskich zamachach samobójczych zginęło 39 Izraelczyków. Khalidi nie wspomina Jahię Ajasza, “Inżyniera”, który planował te zamachy. Zamiast tego Khalidi kojarzy palestyńskie zamachy samobójcze z Drugą Intifadą w 2002 roku, ale także tam mówi, że zamachy były “rezultatem prowokacji” Ariela Szarona po jego wizycie w Kopule na Skale.   


Palestyński Hamas nigdy nie dał pokojowi szansy, a Arafat był albo niezdolny, albo niechętny zapewnieniu bezpieczeństwa przez powstrzymanie Hamasu, zmuszając w ten sposób Izrael do eskalacji działań obronnych nawet podczas rozmów pokojowych. 


„Błędy” Khalidiego dotyczą nie tylko Izraela. Kiedy mówi o Hezbollahu, opisuje go jako wytwór “libańskiej zawieruchy”. Mimo publicznych oświadczeń przywódców Hezbollahu, że pracują dla Iranu, Khalidi odrzuca ich twierdzenia jako bezpodstawne. 


Kiedy mowa o czystce etnicznej w Iraku i Syrii, Khalidi zachowuje anonimowość sprawcy: “Przymusowe transfery populacji na podstawach sekciarskich i etnicznych miały miejsce w sąsiednim Iraku od czasu inwazji Stanów Zjednoczonych i w Syrii po jej wpadnięciu w wojnę i chaos”.  Czytelnik mógłby pomyśleć, że to Ameryka, a nie Iran i jego milicje, jest odpowiedzialna za czystkę etniczną w Iraku, podczas gdy w Syrii takie potworności po prostu zdarzyły się. Khalidi napisał 250 stron o empatii, sprawiedliwości i obiektywności, ale nie wspomniał o zbrodniach wojennych Iranu i Assada.


Czytelnik mógłby być skłonny wybaczyć “błędy” Khalidiego, jako być może niezamierzone „luki pamięci”. W końcu Khalidi nie jest obiektywnym nauczycielem akademickim, ale aktywistą, który był członkiem oficjalnego palestyńskiego zespołu negocjacyjnego i ma związki z palestyńskimi przywódcami.   


Książka pokazuje także niedostateczne palestyńskie zrozumienie globalnych spraw w przeszłości i obecnie. W umyśle Khalidiego sprawa palestyńska jest jasna i prosta: w mandacie Palestyny żyła kiedyś większość arabska. Obcy Żydzi imigrowali en masse, wygnali Palestyńczyków, nielegalnie zbudowali suwerenne państwo, i odmawiają dzielenia go z Palestyńczykami.  


Historia ludzkości uczy nas jednak, że rdzenna większość w jakimkolwiek kraju nie zawsze otrzymuje prawo suwerenności. Kurdowie w Iraku, Turcji i Iranie są rdzenną większością na swoich zdefiniowanych terytoriach, ale nie są suwerenni. Arabowie w Iranie są także rdzenni, ale ich państwo (wielkości Syrii) zostało anektowane przez Iran w 1926 roku i ich prawa zostały od tego czasu przekreślone. Turcja anektowała prowincję Antiochii (wielkości Zachodniego Brzegu) w latach 1930. mimo jej arabskiej większości. 


Khalidi przytacza trzy przykłady kolonializmu – Afrykę Południową, Irlandię i USA – i myśli, że jeśli Palestyńczycy potrafią przedstawić światu sprawę w podobny sposób, mogą pokonać Izrael. Jeśli jednak model USA jest tym, jakiego szuka Khalidi, rdzenna ludność nawet nie zbliża się do uznania za suwerenną. W najlepszym wypadku albo mają autonomię w rezerwatach, albo składają przysięgę na wierność republice amerykańskiej. Palestyńczycy nie są skłonni przysięgać na wierność Izraelowi. Jeśli chodzi o Irlandię, konflikt tam zakończył się podziałem kraju. W Afryce Południowej rasizm był straszliwy i nieporównywalny do sytuacji izraelsko-palestyńskiej, niezależnie od tego jak usilnie palestyńska inteligencja próbuje to zrównywać.  


Khalidi wygodnie pomija rdzenne populacje, których separatyzm nie wygrał, takich jak Szkoci i Walijczycy w Wielkiej Brytanii lub Katalończycy i Baskowie w Hiszpanii. 


Khalidi najbardziej pokazuje swój brak zrozumienia tutaj: “Przewaga, z jakiej korzystał Izrael przy kontynuowaniu swojego projektu, polega na fakcie, że większość Amerykanów i wielu Europejczyków nie widziało zasadniczo kolonialnej natury sytuacji w Palestynie”. Khalidi mówi więc: “Rozbicie tego błędnego rozumienia i pokazanie prawdziwej natury konfliktu jest niezbędnym krokiem, jeśli Palestyńczycy i Izraelczycy mają przejść do postkolonialnej przyszłości, w której jeden lud nie używa zewnętrznego wsparcia, by uciskać i zastąpić drugi”.


Nie tak jednak funkcjonują globalne sprawy. Izrael nie wygrywa dlatego, że Amerykanie i Europejczycy dali się nabrać i kiedy dowiedzą się prawdy, Izrael przegra. Nawet gdyby wszyscy Amerykanie i Europejczycy uwierzyli w palestyńską narrację, samo współczucie nie wpływa na globalną politykę. Spójrzcie tylko na Syrię. Wszyscy Amerykanie i Europejczycy widzą niesprawiedliwość dotykającą Syryjczyków z powodu ich dyktatora, ale nikt nie jest skłonny zrobić cokolwiek w tej sprawie, ponieważ Syria jest strategicznie nieważna. Podobnie jest z Palestyńczykami. Nawet gdyby ich sprawa była oczywista, dlaczego Ameryka lub Europa miałyby poświęcać swoje zasoby, by zmienić sytuację?  


Jeśli Khalidi potrafi odpowiedzieć na te pytania, zrozumie, dlaczego globalne mocarstwa stają po stronie Izraela. Izrael sprzymierzył się z ich interesami jako godny zaufania sojusznik. Niemniej zachodnie mocarstwa nie wystarczyły, by Izrael wygrał. Ameryka stanęła za swoimi irackimi sojusznikami, ale ci nigdy nie mogli tego wykorzystać. Istnieje zasadniczy składnik izraelski, którego Khalidi i większość Palestyńczyków wydaje się nie zauważać: demokracja.


Od 1897 roku syjoniści wybierali swoich przywódców jak w zegarku, z władzą zawsze przekazywaną pokojowo i bezszwowo. Po palestyńskiej stronie Khalidi opisuje Arafata jako “szefa Fatahu [który] wkrótce został przewodniczącym Komitetu Wykonawczego OWP, a to stanowisko, między innymi, sprawował do śmierci w 2004 roku”. Trzydzieści siedem lat bezdyskusyjnego przywództwa i porażek Arafata, ale Khalidi myśli, że to zewnętrzna pomoc dla Izraela umożliwia Izraelowi zwyciężanie nad Palestyńczykami.


Ostatnią perełką w niedostatecznym  rozumieniu globalnych spraw przez Khalidiego jest jego aplauz dla wzrostu znaczenia Indii i Chin. „Być może takie zmiany pozwolą Palestyńczykom… na wytyczenie innej trajektorii niż ta, na której jeden lud uciska inny”. Jeśli Khalidi sądzi, że wybawienie Palestyńczyków przyjdzie z rąk Chin – z ich ludobójstwem Ujgurów i wetem wobec zatrzymania ludobójstwa prowadzonego przez Assada w Syrii – to, jak wszystkie pokolenia Palestyńczyków, Khalidi nadal niczego nie pojmuje. Dlatego też Khalidi jest skonsternowany: dlaczego jego sąsiad i kolega z University of Chicago, Barack Obama, który prawdopodobnie podziela pogląd Khalidiego na Izrael/Palestynę, nie narzucił takiego poglądu, kiedy był prezydentem? Odpowiedź brzmi, że w polityce wiodą  narodowe interesy, a “narracje” idą za nimi.


Palestyńczycy będą nadal żyć w niedoli nie dlatego, że świat jest źle poinformowany, ale dlatego, że nie przyswoili sobie greckiej mądrości: poznaj siebie. Zatem, zbudujcie demokratyczny ruch, który przyłączy interesy Palestyńczyków do interesów większych mocarstw – włącznie z Izraelem. W ten sposób Palestyńczycy zdobędą państwo zamiast spędzać nadchodzące stulecie, podobnie jak poprzednie, na pisaniu pełnych frustracji książek. Próbował to Salam Fajjad, ale nie mógł tego zrobić sam. Być może dlatego Fajjada nie ma w książce Khalidiego, który woli trzymać się słów takich jak kolonializm, rdzenny, apartheid i Edward Said — słów, które powodują dobre samopoczucie ich autorów, ale będą utrzymywać Palestyńczyków w niedoli.  


Can Palestinians be wrong?

4 marca 2021

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Hussain Abdul-Hussain


Iracko-libański dziennikarz i naczelny kuwejckiej gazety „Al Rai” w Waszyngtonie. Wcześniej pracował w utworzonej przez amerykański Kongres Arabic TV, przed tym był reporterem w wychodzącej w Bejrucie The Daily Star. Jest absolwentem Amerykańskiego Uniwersytetu w Bejrucie, gdzie studiował historię Bliskiego Wschodu.