Nie rzucajcie księcia wilkom na pożarcie


Mitchell Bard 2021-03-13

Prezydent Obama też preferował kontakty ze starym królem (Zdjęcie: zrzut z ekranu wideo.) 
Prezydent Obama też preferował kontakty ze starym królem (Zdjęcie: zrzut z ekranu wideo.) 

Gniew na Arabię Saudyjską za zamordowanie dziennikarza Dżamala Chaszokdżiego może doprowadzić do katastrofalnego błędu strategicznego. Następca tronu Mohammed bin Salman (MBS) może jest bezwzględny, ale i tak jest lepszy od alternatyw w Arabii Saudyjskiej. Nie chodzi o to, że polityka USA wobec Arabii Saudyjskiej nie powinna się zmienić, ale że nie chcemy kolejnego saudyjskiego przywódcy, który podważa nasze interesy i eksportuje islamski radykalizm na cały świat.

Rewizja polityki USA wobec Arabii Saudyjskiej już jest od dawna spóźniona, ale nie z powodu zamordowania Chaszokdżiego.


Jak dokumentowałem w książce The Arab Lobby, “arabiści” w CIA i w Departamencie Stanu USA (prawdziwe “głębokie państwo”) mówili amerykańskim prezydentom, że przyjęcie polityki, która rozgniewa Saudyjczyków, zagrozi naszemu dostępowi do ropy naftowej. Jak na ironię, ten straszak pojawił się to na długo zanim Stany Zjednoczone importowały jakąkolwiek ropę naftową od Saudyjczyków. Przez dziesięciolecia panowały obawy, że ZSRR dostanie ropę, jeśli nie będziemy kłaniać się saudyjskiej monarchii. Nigdy nie było to poważne zagrożenie, chociaż Saudyjczycy skutecznie nas rozgrywali.

 

Kiedy staliśmy się bardziej zależni od saudyjskiej ropy, “arabiści” nalegali, by administracja ignorowała saudyjską bigoterię, łamanie praw człowieka i eksport radykalnego islamu. Nieustannie myląc się w swoich analizach, argumentowali także, że poparcie dla stworzenia nowożytnego Izraela, a później wzmacnianie więzi USA-Izrael zagrozi stosunkom z Saudyjczykami. Tymczasem kiedy Izrael został bliższym sojusznikiem USA, również Saudyjczycy przybliżyli się do USA.   

 

Nawet po udziale Saudyjczyków w 9/11 trwała argumentacja, że nasza gospodarka i interesy regionalne mogą doznać szkody, jeśli postawimy wyzwanie monarchii. Do dzisiaj pełen raport wspólnego dochodzenia Kongresu w sprawie udziału Saudyjczyków nie jest w całości dostępny dla publiczności.


Było także w interesie wszystkich prezydentów sprzedawanie Saudyjczykom broni wartej miliardy dolarów, której Saudyjczycy nie potrzebowali i nadal byli bezradni bez ochrony USA. Sprzedawaliśmy im broń, ponieważ był to sposób odzyskania pieniędzy, jakie wydawaliśmy na saudyjską ropę naftową, obniżało to koszty Pentagonu, tworzyło miejsca pracy w stanach z wieloma głosami elektorskimi i pomagało gospodarce.


Oczywistą prawdą, która powinna była być widoczna, było to, że Saudyjczycy potrzebowali nas znacznie bardziej niż my ich. Pierwszą dyrektywą każdego członka rodziny Al-Saud, która rządzi królestwem, jest zapewnienie, że ich królewskie głowy pozostaną połączone z ich królewskimi ramionami i zawsze rozumieli, że ich przetrwanie zależy od Stanów Zjednoczonych.


Arabia Saudyjska rutynowo łamie prawa człowieka, ale błędem MBS było zabicie saudyjskiego dysydenta (choć takiego, który pracował dla sojusznika Iranu, Kataru) żyjącego w Stanach Zjednoczonych, którego artykuły publikowała jedna z najpotężniejszych na świecie organizacji medialnych. Niemniej, nawet prawdziwi dziennikarze są więzieni i zabijani na całym świecie bez tego, by Stany Zjednoczone zmieniały politykę wobec odpowiedzialnych za to krajów.   


Weźmy, na przykład, Iran, który skazał szefa biura “Washington Post” za szpiegostwo bez tego, by “Washington Post” żądał rewizji polityki USA wobec Iranu. Wręcz przeciwnie, gazeta była orędownikiem polepszenia stosunków z Iranem. Może tak było, ponieważ Jasona Rezaiana nie pokrojono na kawałki i został w końcu uwolniony. Co jednak z dziennikarzem, którego zabito i z 15 innymi uwięzionymi w Iranie w 2020 roku? Kiedy w grudniu ubiegłego roku powieszono Ruhollaha Zama, “Washington Post” powiedział, że powinniśmy stawić czoła Iranowi, ale przywrócić umowę nuklearną.  

 

Zbrodnie wobec dziennikarzy nie są najgorszymi zbrodniami popełnianymi w Iranie; niemniej administracja Bidena desperacko chce poprawy stosunków z mułłami, których interesy są diametralnie sprzeczne z naszymi.  


Nie wydaje się również, by były analogiczne żądania zmiany stosunków Stanów Zjednoczonych z Rosją z powodu tego, że prezydent Rosji, Władimir Putin, truje swoich rywali, albo z Chinami z powodu tego, że zamyka muzułmanów w obozach koncentracyjnych.


Nie mówię, że nie powinno być żadnej reakcji na zbrodnicze zachowanie MBS. Decyzja Bidena zawieszenia sprzedaży broni jest znakomitą reakcją, ponieważ wysyła Saudyjczykom komunikat, że istnieje kara za zabicie Amerykanina. Zadowala to także Kongres, którego sprzeciw wobec kolejnej sprzedaży broni Saudyjczykom zignorował prezydent Donald Trump. Stanowi to także dobry precedens do zatrzymania niepotrzebnej sprzedaży broni Saudyjczykom, którzy mają najnowocześniejszą broń Ameryki, wartą ponad 100 miliardów dolarów i nadal nie potrafią obronić się przed armią (choć zbrojoną przez Iran) z najbiedniejszego kraju na świecie.


MBS może być tyranem nie tolerującym żadnego sprzeciwu, ale inni z rodu Al-Saudów byli i będą gorsi. Nie wolno zapominać, że jest to kraj, który obcina ludziom głowy i kończyny także bez rozkazu od MBS. W 2019 roku Saudyjczycy ustanowili wątpliwy rekord obcięcia głów ponad 180 ludziom, więcej niż kiedykolwiek wcześniej.


Choć MBS rozpoczął reformować królestwo, inni w rodzinie królewskiej woleliby cofnąć się do dni ścisłego trzymania się skrajnych islamskich nakazów wahabizmu. Władcy Arabii Saudyjskiej eksportowali swój antysemityzm, nienawiść do chrześcijan i swoje antyzachodnie przekonania od dziesięcioleci, ale wydaje się, że MBS nie wyznaje żadnego z tych poglądów i hamuje ekstremistów.


MBS zainicjował nadzwyczajne reformy w kontekście saudyjskiej kultury i religii. Postępy praw kobiet nigdy nie zdarzyłyby się za żadnego innego władcy i następny władca może je cofnąć, jeśli nie będzie nim MBS. Działaczki praw kobiecych nadal trafiają do więzień, a więc istnieją granice tego, jak daleko jest skłonny pójść w sprawie wyzwolenia kobiet, a jego nietolerancja wobec dysydentów nie jest ograniczona płcią.  


Po pozytywnej stronie: było nie do pomyślenia, by Saudyjczycy okazali jakąś prywatną, nie mówiąc już o publicznej życzliwość wobec Izraela. Choć nie dokonali jeszcze skoku do normalizacji stosunków z Izraelem, saudyjska aprobata była niezbędna dla sąsiadującego z nimi Bahrajnu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, by kraje te ustanowiły stosunki z Izraelem. Jest nieprawdopodobne, by zdarzyło się to bez MBS. MBS nie jest żadnym syjonistą; rozumie, że Izrael może zabezpieczyć jego królewską głowę przez współudział w walce z Iranem.


Jeśli administracja Bidena będzie budowała na tych pozytywnych stronach, unikała grząskiego gruntu sprawy palestyńskiej i porzuci koncepcję ugłaskania Iranu, region może ulec transformacji.


Tymczasem powinniśmy traktować Arabię Saudyjską jak kraj, który potrzebuje nas bardziej niż my potrzebujemy jego. Powinniśmy jednak również zrozumieć, że w przypadku MBS alternatywą diabła, którego znamy, będzie prawdopodobnie postać znacznie gorsza.


Don’t throw MBS under the bus

JNS.Org., 3 marca 2021

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Mitchell Geoffrey Bard

Amerykański analityk polityki zagranicznej, redaktor i autor, który specjalizuje się w polityce USA – Bliski Wschód. Jest dyrektorem wykonawczym organizacji non-profit American-Israeli Cooperative Enterprise i dyrektorem Jewish Virtual Library. Wikipedia (angielski)