Ewolucyjne korzyści udawania ofiary


Cory Clark 2021-03-11

Odlew ofiary wybuchu Wesuwiusza. 
Odlew ofiary wybuchu Wesuwiusza. 

Pojęcie ofiary ma ładunek negatywny: “postawa kogoś skrzywdzonego, zniszczonego, kogoś komu zadano cierpienie”. Równocześnie u ludzi ewolucja wykształciła empatię w reakcji na cierpienie innych i skłonność do udzielania pomocy, tak aby cierpienie złagodzić lub jakoś wynagrodzić. W efekcie sygnalizowanie cierpienia może być skuteczną strategią zdobywania zasobów. Ofiary zyskują uwagę, sympatię, pozycję społeczną, jak również finansowe wsparcie i inne dobra. Bycie ofiarą może również dawać pewien rodzaj władzy. Może usprawiedliwiać żądanie kary, dawać upoważnienie lub psychologiczną podstawę do zabierania głosu w pewnych sprawach, a nawet zyskiwać moralną bezkarność niecnych postępków ofiary.

Zapewne większość ofiar chętnie zrezygnowałaby z takich korzyści, gdyby tylko mogły uniknąć swojej niedoli. Kiedy jednak status ofiary przynosi korzyści, może być bodźcem do sygnalizowania cierpienia, do przesady, a nawet do symulowania cierpienia. Tak jest szczególnie w kontekście, kiedy mamy do czynienia z rzekomymi psychologicznymi krzywdami i kiedy skargi kierowane są do osób trzecich, kiedy owe krzywdy są niewidoczne, trudne do zweryfikowania i opierają się wyłącznie na zeznaniach osoby pokrzywdzonej. Takie okoliczności pozwalają ludziom pozbawionym skrupułów na wykorzystywanie życzliwości i sympatii innych przez uzurpowanie statusu ofiary dla osobistych korzyści. I to się oczywiście zdarza.


Niedawno opublikowane badania
pokazują, że ludzie, którzy częściej niż inni sygnalizują swoje cierpienie (rzeczywiste, przesadzone czy symulowane), mogą częściej kłamać lub oszukiwać dla osobistych korzyści i oczerniać innych, żeby osiągnąć swój cel. Sygnalizowanie cierpienia jest skorelowane z licznymi niespecjalnie pięknymi cechami osobowości, takimi jak narcyzm, makiawelizm (skłonnością do manipulowania i wykorzystywania innych dla własnej korzyści), poczuciem że “mi się należy”, obniżonym poziomem uczciwości i pokory.           


Badacze z Immorality Lab na University of British Columbia utworzyli skalę sygnalizowania cierpienia pozwalającą na mierzenie, jak często ludzie informują innych o swoich krzywdach i nieszczęściach. Ci, którzy uzyskiwali najwyższą pozycję na tej skali, byli bardziej skłonni do demonstrowania własnej cnotliwości, ale równocześnie przywiązywali mniejszą wagę do własnej tożsamości moralnej. Innymi słowy, sygnalizujący swoje pokrzywdzenie byli bardziej zainteresowani tym, żeby wyglądać na moralnie przyzwoitych, ale mniej zainteresowani w byciu moralnym niż ci, którzy rzadziej sygnalizowali swoje cierpienia.    


W jednym z badań uczestnicy plasujący się wyżej na skali sygnalizowania cierpienia i własnej cnotliwości byli (przeciętnie) bardziej skłonni do kłamstwa i oszustwa w celu uzyskania wynagrodzenia. W innym badaniu uczestnicy zostali poproszeni o wyobrażenie sobie scenariusza, w którym kolega (z którym konkurowali) zrobił coś nie tak jak trzeba, mimo, że normalnie był życzliwy. Ci, którzy częściej sygnalizowali swoją cnotliwość i swoje cierpienie, częściej również interpretowali dwuznaczne zachowanie jako dyskryminujące i oskarżali o złe traktowanie, którego scenariusz wcale nie sugerował.


Sprawdzano w tych badaniach poziom internalizacji cech uznawanych za moralne (a dokładniej dających priorytet moralnym wyborom) w relacji do tych zmiennych demograficznych, które mogą być kojarzone z większym narażeniem na zostanie rzeczywistą ofiarą. Analiza statystycznie istotnych korelacji wydaje się wskazywać na możliwość istnienia typów osobowości, które niezależnie od rzeczywistego doświadczenia krzywd lub poziomu internalizacji zasad zachowań moralnych, skłaniają jednostkę do sygnalizowania cierpienia w celu pozyskania korzyści od innych.      


Zarówno to badanie, jak i inne przeprowadzone ostatnio badania wskazują, że silne poczucie bycia ofiarą może być stabilną cechą osobowości. Tego rodzaju cecha osobowości charakteryzuje się potrzebą uznania i empatii dla siebie jako ofiary, poczuciem wyższości moralnej i brakiem empatii dla cierpienia innych. Ta cecha osobowości okazała się być stosunkowo trwała, występowała w kontekstach różnych relacji i była również związana z większą ostrością w ocenie doznanych krzywd, silniejszą urazą i mściwością, nieufnością, neurotycznością i skłonnością do przypisywania negatywnych cech innym.


Łącznie wyniki badań sugerują, że twierdzenia o własnym cierpieniu mogą wynikać nie tylko z powodu rzeczywiście doznanych krzywd, ale mogą być efektem pewnych cech osobowości. Aczkolwiek nie mamy wpływu na pojawiania się tego rodzaju cech, warto badać jakie czynniki środowiskowe mogą zachęcać do ekspresji cierpiętnictwa i nieustających żalów.


Ogólnie rzecz biorąc, ludzie nagradzają sygnalizowanie bycia ofiarą. Jedno z tych badań polegało na pytaniu o gotowość przekazania pieniędzy przez GoFundMe dla młodej kobiety zbierającej na opłatę studiów, która w swojej prośbie wspomniała o trudnym dzieciństwie oraz podobnego apelu o wsparcie, gdzie nie było żadnych dodatkowych szczegółów. Wzmianka o trudnym dzieciństwie znacznie częściej skłaniała do wyrażenia gotowości pomocy. W wielu przypadkach taki wynik jest moralnie pożądany. Chcemy, aby ludzie pomagali tym, którzy cierpieli i którzy są w większej potrzebie. Jednak, gdy wiadomo, że można osiągnąć korzyści poprzez eksponowanie niektórych informacji biograficznych, skłania to oportunistów do wyolbrzymiania lub konfabulowania opowieści o cierpieniu. Podobnie jak ludzie mogą przekazywać fałszywe informacje o swoich kompetencjach dla podniesienia swojego statusu w oczach innych lub dla pozyskania osobistych korzyści (np. przez doping w sporcie lub chwaląc się w  mediach społecznościowych, czy podczas spotkań towarzyskich) i podobnie jest z  przekłamaną prezentacją swojej moralności, dla pozyskania dobrej reputacji (np. zachowując się lepiej w kontekście publicznym niż w sytuacjach prywatnych). Tak samo jest z uzurpowaniem statusu ofiary w celu uzyskania niezasłużonej sympatii i odszkodowania.


Warto zwrócić uwagę na fakt, że współcześnie sygnalizowanie cierpienia kierowane jest często do obcych ludzi za pośrednictwem mediów społecznościowych i stron specjalizujących się w pozyskiwaniu funduszy. Może to prowadzić do zwiększenia zasięgu i skuteczności nieuczciwych próśb o pomoc, ponieważ odbiorcy nie mają możliwości zbadania ich prawdziwości, a bezpodstawne podejrzenia uzurpacji cierpienia ukazują nas jako ludzi bezdusznych.            


Kiedy ktoś świadomie krzywdzi członka swojej rodziny, przyjaciela, kogoś z najbliższego otoczenia zawodowego, może chcieć to wynagrodzić, ofiara może odwołać się bezpośrednio do sprawcy i oczekiwać jakiejś rekompensaty. Nawet jeśli sprawca ma niewielkie wyrzuty sumienia, otoczenie (przyjaciele, rodzina), widząc krzywdę, są skłonni do współczucia i udzielenia pomocy. Tymczasem apele do zupełnie nieznanych osób dają szczególną okazję do kłamstwa, ponieważ można stworzyć poruszający obraz dla osób nie znających sytuacji ani charakteru prezentującego taki apel. Oczywiście nie oznacza to, że wszystkie (czy nawet większość) tego rodzaju apeli do naszej wrażliwości są oszustwem. Jest to tylko informacja, że taka strategia może być preferowana przez tych, których skargi zostały zignorowane (lub byłyby prawdopodobnie zignorowane) przez osoby, które mają najwięcej informacji.


Niemal wszyscy ludzie w jakimś momencie swojego życia doświadczyli krzywdzącej sytuacji i złego traktowania przez innych. Wielu stawia czoła tym wyzwaniom po cichu, albo samotnie, albo z pomocą bliskich. Mniejszość wykorzystuje sytuację dla zdobycia sympatii, podniesienia swojego statusu, uzyskania rekompensaty od ludzi obcych. Kiedy nadużycie wypływa na wierzch, powoduje to często dramatyczne skutki dla ich reputacji, a nawet może się skończyć karą więzienia. Jednak na krótką metę ta strategia może przy mniejszym wysiłku przynosić większe korzyści, aniżeli samodzielne rozwiązywanie problemów.          


To wszystko nie oznacza, oczywiście, że nie ma prawdziwych ofiar lub że nie powinniśmy w  miarę naszych możliwości opiekować się ofiarami. Jednak, jednym z powodów, dla których warto zastanowić się nad systemem zachęt, które tworzymy, jest właśnie to, że istnieją prawdziwe ofiary, tymczasem uzurpujący sobie status ofiar wyczerpują dostępne zasoby dla prawdziwych ofiar. Nadmierna ufność może prowadzić do niewłaściwego rozdziału zasobów i inicjowania dysfunkcjonalnego cyklu wspierania pseudoofiar w społeczeństwie jako całości. Na przykład badania pokazały, że ludzie niekiedy podbijają swój status występując w roli ofiar dyskryminacji, kiedy są oskarżani o dyskryminowanie innych lub kiedy można o nich powiedzieć, że faktycznie są względnie uprzywilejowani.


To zjawisko może również pomóc wyjaśnić dlaczego ludzie tak często mają wrażenie, że w wielu trudnych sytuacjach są pomijani. Na przykład w reprezentatywnym sondażu przeprowadzonym wśród dorosłych Amerykanów, około 65 procent respondentów zgadzało się ze zdaniem, że system działa przynajmniej w pewnym stopniu przeciwko nim. Około 55 procent odpowiadających uważa, że rzadko otrzymują to, na co zasługują w życiu. Większość ludzi wydaje się myśleć, że system jest ogólnie niesprawiedliwy wobec nich. Zaś nawyk postrzegania siebie jako ofiary i sygnalizowanie cierpienia są na ogół niezależne od ideologii politycznej. Podobnie, kiedy badamy wiele źródeł konfliktu między grupami, okazuje się, że nie jest to problem „onych” ale ogólnie ludzi.


Nasi przodkowie mogli łatwiej wykryć nałogowych czy fałszywych nabieraczy na cierpienia i odróżnić od tych, którzy faktycznie potrzebowali pomocy. Żyli w mniejszych grupach, gdzie wszyscy wszystkich znali i wszystko wiedzieli, nabieracze ponosili większe ryzyko wykrycia oszustwa.     


Dla odmiany w nowoczesnym, zamożnym społeczeństwie ludzie mogą sygnalizować trudne do zweryfikowania dramaty cierpienia drogą elektroniczną do dziesiątków tysięcy zupełnie nieznanych osób. Aczkolwiek prawdziwe ofiary mogą również skorzystać w takim środowisku (ponieważ mogą dotrzeć do szerszej publiczności i otrzymać większą pomoc), jednak jest rzeczą nieuniknioną, że mniej uczciwe jednostki będą wykorzystywały te same narzędzia docierania do masowego odbiorcy, żeby zdobyć zasoby i stworzyć system korzystny dla pseudoofiar, który w efekcie uderzy we wszystkich. Ci, którzy najbardziej krzykliwie rozgłaszają swoje cierpienie mogą być oszustami.


The Evolutionary Advantages of Playing Victim

Quillette, 27.02.2021

Tłumaczeie: Andrzej Koraszewski


Cory Clark

Jest psycholożką, prowadzi badania na University of Pennsylvania.  Twitter @ImHardcory.