Czy nowy pokój na Bliskim Wschodzie jest wystarczająco zaraźliwy, by rozprzestrzenić się do arabskich Izraelczyków?


Daled Amos 2021-01-05

Mansour Abbas (Wideo youtube, zrzut z ekranu)
Mansour Abbas (Wideo youtube, zrzut z ekranu)

W ostatnich kilku miesiącach obserwowaliśmy, jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn, Sudan i Maroko zawarły pokój z Izraelem. Przy administracji Bidena gotowej do przejęcia spraw w ciągu kilku tygodni doszliśmy do końca tego historycznego rozdziału o pokoju na Bliskim Wschodzie.

 

Jeśli jednak obecnie impet do pokoju między arabskimi państwami a Izraelem doprowadził nas tak daleko, jak mógł, nadal może mieć on potencjał dla Arabów żyjących w samym Izraelu.


Profesor Daniel Pipes pisze, że Arabowie i muzułmanie coraz bardziej akceptują Izrael, podczas gdy globalna lewica odrzuca go. Pisze, że do teraz, kiedy arabscy Izraelczycy głosowali w izraelskich wyborach, głosowali na radykalne, antysyjonistyczne partie arabskie, które odrzucają wszelką myśl o Izraelu jako państwie żydowskim. 


Pipes wierzy jednak, że to może się zmienić.

Wkracza Mansour Abbas, lat 46, szef islamistycznej partii, ze Zjednoczonej Listy Arabskiej (znanej także jako Ra’am), która ma cztery z 120 miejsc w Knesecie. Pochodzi z miast Maghar w Galilei i jest dentystą z dyplomem z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Żonaty, z trójką dzieci, ma praktykę dentystyczną w Maghar.

 

Pan Abbas (nie mylić z Mahmoudem Abbasem, lat 85, szefem Autonomii Palestyńskiej) wyłonił się niedawno jako zawierający umowy polityk, gotowy do pragmatycznego działania na rzecz Arabów w Izraelu. W czasie wyborczej zawieruchy, z nowymi wyborami wyznaczonymi na marzec 2021, stał się natychmiast człowiekiem zmieniającym układ z powodu swojej gotowości do współpracy z Benjaminem Netanjahu i może nawet uratować premierostwo Netanjahu. [podkreślenie dodane]

Przez “pragmatyczne podejście” Pipes rozumie gotowość Abbasa do współpracy z Netanjahu w oparciu o to, co izraelski rząd może zrobić dla arabskiej społeczności. Abbas chce, by Netanjahu złagodził prawne ograniczenia w budowie arabskich miast i zaaprobował potrzebne fundusze do zajęcia się problemem przestępczości w społecznościach arabskich. Skłonienie Netanjahu do udostępnienia potrzebnych zasobów umożliwiłoby Abbasowi zdobycie więcej miejsc w kolejnych wyborach.  

 

Myśl o arabskim członku Knesetu współpracującym z Netanjahu i prawicą, jest nowa, bezprecedensowa – i wydaje się, że zyskała aprobatę arabskich Izraelczyków. Pipes cytuje  Jousefa Makladeha z firmy konsultacyjnej StatNet, który informuje, że “ponad 60 procent [izraelskiej] populacji arabskiej popiera stanowisko posła Mansoura Abbasa, że mogą współpracować z [żydowską] prawicą”. 

 

Jeśli rzeczywiście większość arabskich Izraelczyków jest gotowa poprzeć współpracę z prawym skrzydłem ogólnie, a Likudem i Netanjahu w szczególności, ma to oczywiście implikacje nie tylko dla Izraela, ale także dla szans Netanjahu w marcowych wyborach.

 

To jest ten sam rodzaj pragmatyzmu, który stoi za wynikiem sondażu Makladeha, że “większość arabskiego społeczeństwa jest za porozumieniami pokojowymi z państwami Zatoki”.

 

Według Makladeha, chodzi tu o ekonomiczne możliwości

“Społeczeństwo chce pokoju, nie ma znaczenia z kim, bo przyniesie to ekonomiczne korzyści” – powiedział. Więcej handlu z ZEA, więcej inwestorów z ZEA przybywających do Izraela i izraelskich firm w ZEA będzie znaczyło więcej możliwości dla arabskich Izraelczyków, którzy będą widziani jako logiczni pośrednicy. [podkreślenie dodane]

Wyniki, jakie podaje Makladeh, są traktowane poważnie, ponieważ wcześniej poprawnie przewidział zarówno arabską frekwencję wyborczą, jak i głosy oddanie na Zjednoczoną Listę w ostatnich wyborach. 

 

Abbas i jego partia, Zjednoczona Lista Arabska, są częścią Wspólnej Listy, która sprzeciwiała się zarówno Porozumieniom Abrahamowym – mimo faktu, że jej wyborcy aprobują je – i pomysłowi współpracy z Netanjahu i Likudem, kolejnym pomysłem, który większość arabskich Izraelczyków wydaje się popierać.

 

W dodatku do tego, że wydaje się być po niewłaściwej stronie w sprawie Porozumień Abrahamowych i współpracy z Likudem, Wspólna Lista w sprzeciwie wobec Porozumień Abrahamowych skupia się także na sprawie palestyńskiej. 

 

Według badań Makladeha arabscy Izraelczycy nie są tak zaangażowani w sprawę palestyńską, jak byli kiedyś:

“Nie chodzi o to, że ich nie kochają i nie popierają – znaczna część definiuje siebie jako Palestyńczycy – ale mówią: ‘To jest dla nas zbyt duże. Nie możemy zajmować się sprawą palestyńską. To powinno być zadanie dla USA, Rosji i Francji. To wszystko nie może być na naszych barkach’”.

Abbas istotnie dołączył do Wspólnej Listy w głosowaniu przeciwko Porozumieniom Abrahamowym z ZEA i Bahranem – niemniej wyjaśnia, że głosowanie w taki sposób nie alienuje arabskich zwolenników współpracy z Izraelem:

Głosowaliśmy przeciwko umowom tylko po to, żeby zaprotestować, że nie ma umowy pokojowej z Palestyńczykami. Jeśli będzie prawdziwe porozumienie z Palestyńczykami, będzie prawdziwe porozumienie z 55 państwami muzułmańskimi. Tym jednak, co naprawdę liczy się, jest to, że jesteśmy Izraelczykami, i na nasze działania nie powinno wpływać na to, czy jest pokój z Bahrajnem. Jesteśmy częścią izraelskiego społeczeństwa i chcemy być partnerami. [podkreślenie dodane]

Spróbujcie znaleźć innego członka Wspólnej Listy, który mówi w ten sposób.

 

Nic dziwnego, że narasta napięcie między Mansourem Abbasem a innymi członkami Wspólnej Listy, zarówno dlatego, że zajmuje stanowisko diametralnie przeciwne do ich stanowiska, ale też dlatego, że Abbas wyrabia sobie imię, częściowo ich kosztem.

 

Mansour Abbas zaczyna być identyfikowany z postrzeganą potencjalną zmianą w stosunkach między Izraelem a Arabami wewnątrz żydowskiego państwa.

 

Jak ujmuje to Haviv Rettig Gur z “Times of Israel”: "tektoniczna zmiana, proces ‘normalizacji’ bardziej wewnętrzny i żywotny dla przyszłości Izraela, już się zaczęła bliżej domu”.

 

Wskazuje na post, jaki Mansour Abbas napisał na swojej stronie Facebooka w październiku:

Nie boję się powiedzieć, że wprowadzam nowy, pragmatyczny styl polityczny, równoważąc stałość i zdolność wpływania! Naprawdę wierzę, że jeśli mamy wprowadzić rzeczywiste, konkretne zmiany w naszym społeczeństwie, musimy mieć wpływ na podejmowanie decyzji – co nie znaczy, że musimy zrezygnować z hartu patriotycznego lub religijnego; musimy tylko znaleźć miejsce, gdzie równowaga jest właściwa, znać dokładnie nasze stosunki z Knesetem i wiedzieć, jak działać oraz to, że nasze uczestnictwo nie polega tylko na ogłaszaniu stanowiska.

Gur napisał, że post zdobył 4 300 polubień i że większość ponad 700 komentarzy była pozytywna.

 

Abbas poszedł o krok dalej w wywiadzie telewizyjnym udzielonym arabsko-izraelskiej dziennikarce, Lucy Aharisz, w kanale telewizyjnym online, DemocratTV:

Aharisz: Bądźmy konkretni. [Czy powiedziałby pan:] „Jeśli otrzymamy wystarczająco dobrą ofertę, przewodniczenia komisjom, miejsc w gabinecie, jeśli Netanjahu zwróci się do nas, możemy siedzieć w rządzie z Netanjahu”.

Abbas: Gdybym był normalnym arabskim posłem do Knesetu, który jest przyzwyczajony do pewnego dyskursu, odpowiedziałbym: „Nic z tego. Nigdy nie zgodzimy się na siedzenie w rządzie Netanjahu”. Ale mówię coś innego. Zamiast dawać taką odpowiedź, żeby potem druga strona mogła powiedzieć: “Patrzcie, Arabowie nie chcą integrować się, nie chcą uczestniczyć, nie chcą mieć czegoś do powiedzenia”, odpowiadam „Pewnie”. Jeśli premier lub szef innej partii, który jest kandydatem na premiera, zająłby takie stanowisko [tj. byłby skłonny mieć arabskie partie jako partnerów koalicyjnych], powiedzmy, że są zainteresowani Wspólną Listą, że chcą [nas] w kręgu decydentów, a wtedy będę miał okazję powiedzenia tak lub nie.    

Po co mówić „nie” zanim dostaliśmy ofertę? Po co? Każdy, kto ma prawa stworzenia rządu, niech zwróci się do nas, usiądziemy, podyskutujemy, a potem zdecydujemy.  

Gur pisze: "Fakt, że Mansour Abbas bardzo starannie nie wykluczył roli koalicjanta dla swojej partii, jest tak wyraźnym sygnałem, jak można wysłać, że prosi o zaproszenie. A możliwość, że [to zaproszenie] może być od Netanjahu, zupełnie go nie peszy".

 

Jego analiza wypowiedzi Abbasa i postaw arabskich Izraelczyków jest ostrożnie optymistyczna, jest oparta na rozwoju sytuacji wokół Izraela na Bliskim Wschodzie i w samym Izraelu:  

W miarę, jak sprawa palestyńska blednie w całym świecie arabskim, blednie również wśród izraelskich Arabów. Zaś żądania integracji, zdobycia akceptacji, otrzymania głosu w mediach i w polityce, prawa współdecydowania w sprawach kraju, który zaakceptowali jako własny – nawet jeśli czują, że jeszcze nie zaakceptował ich jako własnych – przytłoczyły stare ideologie.

...Jeśli nowy pragmatyzm Mansoura Abbasa jest jakąś wskazówką, może on sygnalizować, że Arabowie Izraela coraz bardziej myślą o sobie nie w wąskim kontekście arabskim, ale w kontekście izraelskim, jako jedna społeczność wśród wielu, które starają się o zasoby i uwagę w szerszym politycznym krajobrazie.


Przywódcy czasami śmiało idą w nowym kierunku, mając nadzieję, że ich wyborcy podążą za nimi. Wydaje się, że Mansour Abbas nie wierzy, że to się dzieje. Wydaje się uważać – i mimo złorzeczeń ze strony niektórych ludzi w tym tygodniu, może mieć  rację – że arabsko-izraelska społeczność już tam jest, już jest chętna do integracji i wpływania. Pora, argumentuje, by przywódcy izraelskich Arabów za nimi podążyli.

Jak to wszystko zadziała w kolejnych wyborach jest wielką niewiadomą, ale jest tu dodatkowy problem, na który wskazał Gil Hoffman: istnieje reguła w Zjednoczonej Liście Arabskiej Abbasa, która nie pozwoli mu stanąć do ponownych wyborów:

Regułą jest że poseł nie może służyć dłużej niż przez trzy kadencje i nie ma znaczenia, czy kadencja trwa cztery lata, czy cztery miesiące. Abbas jest obecnie w swojej trzeciej kadencji, mimo że po raz pierwszy został wybrany 19 miesięcy temu.

W marcu Abbas może mieć nową partię, taką, która otwarcie sprzeciwi się niektórym stanowiskom Wspólnej Listy – ta zaś, według sondaży, już spadła z 15 do 11 miejsc.

 

Czy rzeczywiście istnieje potencjał na normalizację wewnątrz Izraela, tego dowiemy się prawdopodobnie w marcu.

 

Is The New Middle East Peace Contagious Enough To Spread To Arab Israelis?

 

Elder of Ziyon, 30 grudnia 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Daled Amos
(Bennet Ruda) 


Izraelski bloger piszący o historii i problemach Bliskiego Wschodu, a w szczególności Izraela. Prowadzi blog: http://daledamos.blogspot.com/