Rok parasola i parasolki?


Andrzej Koraszewski 2021-01-04


Zabawy w przewidywanie przyszłości nigdy mnie nie bawiły, więc chociaż są pewne podstawy, by sądzić, że ten rok będzie w Polsce rokiem parasola i parasolki, nic nie jest przesądzone. Rok parasola, to oczywiście oczekiwanie, że szczepionka (lub szczepionki) na Covid19, zakończy dramat pandemii i pozwoli na powrót do normalności. Rok parasolki to możliwość, że protesty społeczeństwa, a przede wszystkim kobiet, przeciw amoralnym i barbarzyńskim prawom przyniosą jakościową zmianę postaw wyborców i więcej mądrości polityków.

Oczekiwanie, że szczepienia okażą się skutecznym parasolem przeciw temu koronawirusowi, który dręczył świat przez cały rok 2020, są zarówno uzasadnione, jak i obarczone znakami zapytania. Skuteczność szczepień jest niemal gwarantowana, pytanie ile milionów mieszkańców globu zostanie zaszczepionych, ile milionów mieszkańców Polski zostanie zaszczepionych, przy jakim procencie zaszczepionych zacznie się znaczący spadek nowych zakażeń, przy jakim poziomie szczepień ten wirus wypadnie z gry? Na te pytania nie ma i nie może być dziś odpowiedzi. Na poziomie krajowym jest to pytanie, jak politycy i dyrektorzy szpitali poradzą sobie z logistyką szczepień, jaką strategię wybiorą ustalając kolejność grup, które będą szczepione, czy uda się uniknąć wpadek z kłopotliwym transportem i systemem przechowywania, jak będzie wyglądał nadzór i czy system będzie przygotowany na (mam nadzieję, że nieliczne, ale przecież prawdopodobne) przypadki, gdzie jakaś porcja szczepionek z powodu awarii prądu lub zaniedbania, czy to podczas transportu, czy w miejscu przechowywania będzie niepewna? Czy jasny będzie system odpowiedzialności i dystrybucji?


Chwilowo główny niepokój wywołuje niechęć części społeczeństwa wobec szczepień. Dobre informacyjne artykuły i programy w mediach mogą tu sytuację nieco poprawić. Ważna jest definicja tego, co „dobre”, jak trafić do różnych grup, co zrobić, żeby ludzie chcieli czytać, gdzie szukać speców umiejących pisać i mówić ludzkim językiem? Marzenie o tym, żeby nauczyciele biologii wykorzystali w szkolnej nauce historię i opowieść o zasadzie działania szczepionek opartych na mRNA prawdopodobnie można między bajki włożyć. Pan minister edukowania wyrażał nadzieję, że szczepionki pozwolą na szybki powrót dzieci i młodzieży do szkół, ale wątpię, aby ktokolwiek w MEN rozumiał potrzebę błyskawicznego ogłoszenia konkursu na najlepsze nagrane na wideo lekcje o historii i mechanizmie działania szczepionki na Covid19. (Byłyby to zapewne lepiej zainwestowane pieniądze niż na nagrody dla pracowników ministerstwa.)


Inne pytanie, to czy dziennikarze odkryją, że używanie pandemii jako maczugi na tych, których bardzo nie lubimy, powinno być mniej atrakcyjne niż dostarczanie informacji ułatwiających sprawne prowadzenie szczepień. Nie ma dziś na świecie polityków podejmujących jakiekolwiek decyzje związane z walką z koronawirusem, którym zarabiający na pisaniu o działaniach innych (i nie muszący martwić się jakąkolwiek odpowiedzialnością), nie wymyślaliby od idiotów, nieuków i zbrodniarzy zabijających staruszków i mordujących gospodarkę. Ten fenomen z pewnością nie zniknie, może się nawet nasilić. Przy okazji szczepień nadal będziemy czytali o paskudnych politykach, którzy wciskają się przed innymi (bo szczepią się w pierwszej kolejności dla dania przykładu) i takich, którzy wzmacniają ruch antyszczepionkowy, bo jeszcze się nie zaszczepili. Takie wzajemnie sprzeczne zarzuty już widzimy, a moc oskarżycielskich słów uzależniona jest od poziomu niechęci związanej z zupełnie innymi czynnikami.         


Nadzieja, że ten parasol zacznie działać i będzie skuteczny jest dziś bardzo silna i prawdopodobnie już za dwa trzy tygodnie będzie nowa wrzawa, że nic nie działa. Byle do wiosny, napisał pewien lekarz, w głębokim przekonaniu, że w okolicach marca efekty masowych szczepień powinny być już widoczne. W międzyczasie już szczepieni będą jednak powracać do normalnej pracy, chociaż wirus może nas zaskoczyć jeszcze niejedną niespodzianką w postaci wysokiej fali nowych zakażeń i kolejnych zgonów.   


Jak zwykle optymistyczny Matt Ridley wyraził nadzieję, że być może po latach rok 2020 zostanie zapamiętany jako rok rewolucji w medycynie:

Pierwsza szczepionka przeciw Covid-19 jest nie tylko radośnie witanym przełomem w walce z ponurym, małym wrogiem, który pokonywał każdą inną broń, jaką próbowaliśmy, od mycia rąk do remdesiwiru i lockdownów. Jest to także zwiastun całkowicie nowego podejścia do medycyny. Syntetycznych posłańców, którzy przeprogramowują nasze komórki, by rozpoczęły odpowiedź immunologiczną na niemal każdego najeźdźcę, może włącznie z rakiem, można teraz produkować szybko i tanio.

Jak dotąd praca nad szczepionkami zabierała lata i wymagała gigantycznych nakładów finansowych, rządy nie kwapiły się z grantami, firmy farmaceutyczne obawiały się strat. Niespodziewanie odkrycie mRNA sprzed 60 lat w połączniu z innymi postępami w genetyce, pozwoliło właśnie teraz dotrzeć do czegoś naprawdę zaskakującego. Dziś, po kilku tygodniach pracy możemy kazać drukarce DNA wydrukować posłańców, którzy powiedzą naszym komórkom co mają robić. Nic nie przesadzam. Tak wygląda drukarka Codex DNA BioXp3200 DNA do robienia cudów z kodami genetycznymi:



Raz jeszcze Matt Ridley:

Komunikat mówi komórce, żeby wytworzyła część jednego z białek wirusa, co następnie uruchamia układ odpornościowy organizmu. Raz wynalezione, jest to jak szczepionka o ogólnym działaniu. Po prostu zmieniasz komunikat między tymi samymi sekwencjami otwarcia i zamknięcia, wkładasz do takiej samej banieczki i strzelasz — jest to niemal równie łatwe dla inżynierów genetyki, jak napisanie SMS dla nastolatków. Jest to szybsze, tańsze, bezpieczniejsze i prostsze niż stare sposoby tworzenia szczepionek.

Więc gdzie będą problemy z tym parasolem? Spokojnie, znajdą się. Zgaduję, że najpoważniejsze będą natury organizacyjnej i społecznej. Zapewne pojawią się również i inne. Parasol już jest, powoli się otwiera, a nasze nadzieje prawdopodobnie są jednak większe niż ten parasol i nie ma się czemu dziwić, taka jest bowiem ludzka natura.


A co z parasolką. Zawsze kochałem dziewczyny i na starość mi to zostało. Mam wrażenie, że bunt kobiet będzie po stokroć mocniejszym uderzeniem niż kolejne odsłony kościelnych skandali. Ponieważ jednak mamy kumulację, być może nadzieja na rok parasolki nie jest wyłącznie jakimś chciejstwem. Czy towarzysze z Prawa i Sprawiedliwości pomogą nowymi pomysłami? Trudno powiedzieć, ale kolejna fala protestów przeciw temu, co już zrobili, jest (niemal) gwarantowana. Jaką będą miały siłę, jakie będą reakcje władz, czym się skończą? Tego wszystkiego nie wiemy i nie możemy wiedzieć. Co zatem wiemy? Wiemy, że każda taka fala protestów wpływa na stan umysłów. Oczywiście mobilizuje to również szalejących na scenie politycznej religijnych fanatyków, więc wynik tego starcia pozostaje nieprzewidywalny.


Co przyniesie rok parasolki? Miejmy nadzieję, że zakończy się jak opowieść Czesława Miłosza o pewnej pani, która poszła piechotą przez las odwiedzić sąsiadów. Rzecz działa się na Litwie, gdzie nawet w porządnych rodzinach w domu bywał niedźwiedź. Po mniej więcej półgodzinnym marszu pani zauważyła, że idzie za nią miś, sądziła, że to jej pupil, więc tupnęła nogą i wrzasnęła, że ma wracać do domu. Miś zatrzymał się trochę niepewny, ale po chwili dalej za nią lezie. Zdenerwowała się, zawróciła i obiła go parasolką. Niedźwiedź skulił się i posłusznie pobiegł w kierunku domu. Kiedy po wielu godzinach wróciła i zapytała, czy miś wrócił, zdumieni domownicy poinformowali ją, że ani na chwilę nie był wypuszczany ze swojego ogrodzenia. Najwyraźniej parasolką oberwał jakiś niczego nie spodziewający się ze strony słabej kobiety dzikus.


I tego właśnie mojemu rządowi w roku parasola i parasolki życzę.