Czy Palestyńczycy są ofiarami “kultury anulowania”?


Elder of Ziyon 2020-12-16


James Zogby (założyciel i prezydent Arab American Institute ), napisał prawdziwie podstępny artykuł, opublikowany przez „Responsible Statecraft”, w którym twierdzi, że palestyńskie głosy są „anulowane” przez syjonistów.


Choć jest karygodne, że Departament Stanu USA konsekwentnie ignoruje systematyczne łamanie palestyńskich praw człowieka przez Izrael, czymś znacznie gorszym są obecne próby nazywania Palestyńczyków i ich zwolenników antysemitami za występowanie przeciwko temu łamaniu praw lub za wzywanie do bojkotu.  

To jest łamanie palestyńskich praw człowieka – prawa do swobodnego mówienia i działania przeciwko niesprawiedliwości. Ale, skoro urzędnicy USA dostrzegali człowieczeństwo tylko Izraelczyków i nie widzieli Palestyńczyków lub Arabów jako pełnych istot ludzkich, to w rezultacie uważali, że palestyńskie prawa powinny być podporządkowane trosce chronienia Izraela przed krytyką. 

Komu zamyka się usta? Jakoś Zogby’emu udało się opublikować swój artykuł bez tego, by ktokolwiek próbował go „uciszyć”? 

 

Nikt nie mówi, że nie można opowiadać się za prawami Palestyńczyków, jak w sposób absurdalny twierdzi Zogby. Nie ma absolutnie nikogo, kto mówi, że bycie pro-palestyńskim jest automatycznie antysemickie.   

 

Problem powstaje wtedy, kiedy takie poparcie przechodzi w antysemityzm. Kiedy Izrael i syjonizm są demonizowani, kiedy Izrael jest jedynym krajem, którego istnienie jest kwestionowane, kiedy kwestionuje się naród żydowski, twierdząc, że to tylko religia, a nie naród, kiedy samą koncepcję państwa żydowskiego określa się mianem rasizmu, ale nie robi się tego w stosunku do państwa arabskiego - wówczas krytyka Izraela przekracza granicę i jest ewidentnym antysemityzmem.  

 

Nikt nie próbuje uciszyć propalestyńskich głosów. Artykuły takie jak ten mają jednak na celu uciszenie Żydów, którzy ujawniają antysemityzm.

Kiedy Baruch Goldstein, ekstremistyczny izraelski osadnik zmasakrował 29 palestyńskich wiernych w meczecie w Hebronie, “Washington Post” opublikowała artykuł z pytaniem – “Co stało się, by doprowadzić tego żydowskiego lekarza do zrobienia tego, co zrobił?” Nie było wzmianki o palestyńskich ofiarach. Ani nie było wywiadów z rodzinami ofiar lub z tymi, którzy ocaleli z masakry. Tematem artykułu był Goldstein, człowiek z problemami. Jego ofiary były jedynie obiektami – abstrakcyjną liczbą zwłok, liczbą, którą trzeba podać a potem zignorować.   

 

Kiedy jednak 20-letnia Palestynka-Amerykanka próbowała zrozumieć, dlaczego młody Palestyńczyk był w takiej rozpaczy, że popełnił samobójstwo w akcie terroru, dzisiaj jest za to potępiana. Nie usprawiedliwiała czynu Palestyńczyka w większym stopniu niż “Washington Post” usprawiedliwiała Goldsteina. Próbowała zrozumieć, co mogło doprowadzić młodego człowieka do popełnienia takiej potworności. Ponieważ wymagało to mówienia o Palestyńczyku jako o osobie, choć osobie głęboko zaburzonej, uznano za niewybaczalne.

To jest chore. Goldsteina potępił cały Izrael i Żydzi na całym świecie, podczas gdy większość Palestyńczyków popiera zamachy terrorystyczne na Żydów. Goldstein był całkowitym wyjątkiem – lekarzem – co czyniło, że tak trudno było zrozumieć jego czyn, podczas gdy były setki palestyńskich zamachów na Żydów i terroryści są w społeczeństwie palestyńskim celebrytami. Poza tym, kobieta, o której pisze Zogby, faktycznie uzasadniała terror, a  “Washington Post” tego nie robiła. 

Przejście od tego do uważania wszelkiej krytyki Izraela za antysemickie, nie tylko narusza logikę, wypacza także znaczenie tego słowa. Jest to także prostacką próbą chronienia Izraela przed krytyką, równocześnie czyniąc, że ludzie nie mogą sprzeciwiać się zbrodniom Izraela popełnianym codziennie wobec narodu palestyńskiego.

Nikt nie mówi, że każda krytyka Izraela jest antysemicka. I Zogby dobrze o tym wie, jak sam pokazuje:

Dla odparcia tego zarzutu orędownicy rozszerzenia definicji antysemityzmu mówią, że pozwalają na “uprawnioną krytykę”. Tym, co ich niepokoi, mówią, są krytycy, którzy koncentrują się wyłącznie na Izraelu i ci, których krytyka jest „nadmierna”.

To sobie sam wymyślił. W definicji IHRA nie ma nieprecyzyjnego słowa „nadmierna”. Mówi ona, że “krytyka Izraela, podobna do tej, jak jest skierowana wobec każdego innego kraju, nie może być uważana za antysemicką”. Zogby wie o tym i ignoruje to, by zbudować własny argument:  

Używając tej samej logiki: czy moglibyśmy powiedzieć, że działacze praw człowieka powinni być uważani za chinofobów, ponieważ krytykują prześladowania Ujgurów przez Chiny lub ciemiężące zachowanie Chin w Hong Kongu? Albo, czy człowiek staje się rusofobem, ponieważ sprzeciwia się rosyjskiej agresji na Ukrainę lub grożącego zachowania wobec zachodnich sąsiadów Rosji? Albo, czy jest antyarabskie krytykowanie wewnętrznej i zagranicznej polityki arabskich rządów?

Zogby buduje chochoła z “nadmiernej krytyki”, a potem mówi, że krytyka Izraela, która jest nazywana antysemityzmem, jest dokładnie taka sama, jak krytyka Rosji, Chin lub krajów arabskich. Jest to jednak kompletne kłamstwo – taka krytyka nie jest antysemicka według jakiejkolwiek i czyjejkolwiek definicji.   

 

Zogby świadomie kłamie na temat definicji IHRA, by zamknąć usta Żydom, którzy mówią o antysemityzmie lewicy i Arabów – czyli robi to właśnie, o co oskarża Żydów.  


Are Palestinians victims of "cancel culture"? James Zogby makes a straw man argument to silence Jews

Elder of Ziyon, 8 grudnia 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

Od redakcji „Listów z naszego sadu”

Takie wzajemne oskarżenia mogą się wydawać wymianą ciosów między zwaśnionymi stronami. Wielu czytelników ma wrażenie bezradności i ocenia tego typu wypowiedzi w zależności od osobistych sympatii. Czy można jednak samodzielnie próbować sprawdzić, gdzie leży prawda? W naszych czasach to nie jest specjalnie trudne. Sprawa palestyńskiego chłopca Al Dury pociągnęła za sobą setki ofiar śmiertelnych. Badanie pokazało, że cała sprawa była spreparowana. Jeśli chcesz dotrzeć do materiałów pokazujących, jak nadano tej sprawie wymiar symbolu rzekomego izraelskiego zła, musisz się przedrzeć przez tysiące „informacji” podtrzymujących fałszywą opowieść.


Osławiony „Raport Goldstona” - sprawdź jak długo musisz szukać, żeby dotrzeć do informacji, że sędzia Goldstone oświadczył, że nie podpisałby tego raportu, gdyby znał wszystkie fakty.


Mamy tysiące przypadków, kiedy jest nie tylko dementi, ale ktoś próbował porządnie zbadać jakąś sprawę, (a nawet zdarza się, że gazeta, która okłamała czytelników zamieszcza sprostowanie), ale znalezienie tego w Internecie wymaga przedarcia się przez morze zapewnień, że kłamstwo było całą prawdą i tylko prawdą. W takiej sytuacji warto zastanowić się nad pytaniem, kto kogo próbuje unieważnić, kto popełnia zbrodnie i kto popiera zbrodniarzy.