Mowa pozasejmowa do obywatela Kaczyńskiego


Andrzej Koraszewski 2020-11-21

(Zrzut z ekranu z wideo)
(Zrzut z ekranu z wideo)

Szanowny panie naczelniku, prezesie, wicepremierze, pośle – sam nie wiem jak chciałby pan, iżby się do niego zwracać. Chyba jednak pozostanę przy obywatelu, to bowiem stawia nas w relacji partnerskiej, jako iż obaj jesteśmy tym samym, równymi sobie obywatelami Rzeczpospolitej.


Chciałbym cię obywatelu Kaczyński przeprosić za ten okrzyk w sejmowej izbie, że będziesz siedział. Jeśli dożyję i będę mógł głos mój rzucić na szalę, głosować będę na partię, która obieca, że będziesz miał uczciwy proces, że staniesz przed niezależnymi sędziami, na których żaden Ławrientij Beria, ani inny Zbigniew Ziobro nie będzie mógł mieć żadnego wpływu. Mam nadzieję, że będzie to partia, która przywróci również parlamentarny język w naszym Sejmie. Niezbyt właściwe to słowo „przywróci”. Tak, wiem, hołubicie w tym naszym Sejmie tradycję narodowego warcholstwa i ze smutkiem patrzę, jak wasze warcholstwo udziela się również tym, którzy mają w tej izbie mnie reprezentować.


Tuszę, obywatelu Kaczyński, iż nie ja jeden będę się rozglądał za partią polityczną obiecującą sprawiedliwe sądy i nie ja jeden będę patrzył podjerzliwie na tych, którzy mówią „sędziami będziem wtedy my”.  To warcholstwo trwa od czasów, kiedy mówiło się „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”. Nie byli w tej Polsce obywatelami ani chłopi, ani mieszczanie, ani kobiety. Mieliśmy demokrację wyłącznie dla lepszego sortu i uczyliśmy się demokracji na najgorszych wzorach – właścicieli niewolników, którzy nawet nie umieli sobie wyobrazić partnerstwa.


Tak więc, obywatelu Kaczyński, jako wyborca, będę się domagał dla ciebie uczciwego procesu, bez żadnych nacisków na sądy i bez przedwczesnych wyroków medialnych. To drugie będzie bodaj trudniejsze niż to pierwsze. Piekielne polskie swary weszły bowiem na przepastne wyżyny i mediom coraz trudniej zachować bezstronność. Nie mamy mediów publicznych, które stałyby na straży dziennikarskich standardów etycznych. Znów mamy wydział agitacji i propagandy i partyjnych teleewangelistów w mediach zwanymi „narodowymi”.


Nie da się, obywatelu Kaczyński, stworzyć jakiejś wymarzonej, idealnej Polski. Musimy wyznaczyć priorytety, jasno określić, za czym będziemy optować, żeby odejść od tradycji warcholstwa, fanatycznych waśni, poszukiwania haków, deptania obywatelskich wolności. Twój proces będzie testem, nie ja będę stawiał zarzuty, zaś prokurator stanie przed wcale niełatwym zadaniem starannego zbadania, które czyny były sprzeczne z prawem, co było zaledwie wykroczeniem zasługującym na grzywnę, a co przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności. Nie wiem i nie mogę wiedzieć, jakie będą wyroki, jakie odwołania, jakie dokumenty badać będą sędziowie. Chcę być pewien, że będziesz miał prawdziwych obrońców i tego będę się domagał.


To dla mnie ważne, obywatelu Kaczyński, by w Polsce, której pragnę, nikt nie był sądzony przez gałganów, by uprzedzenia i osobiste niechęci nie wpływały na prawo i na sprawiedliwość.


Czy pamiętasz obywatelu Kaczyński, że jedną z pierwszych decyzji po odzyskaniu utraconej przez warcholstwo szlachty i katolickich stronnictw niepodległości było przyznanie prawa głosu kobietom? Wymagało to zignorowania oporu Kościoła katolickiego i obywateli nadmiernie przywiązanych do tradycji. Udało się to i znaleźliśmy się wówczas o krok bliżej demokracji. Inne rzeczy były mniej udane. Ziemniaństwo i Kościół katolicki zgodnie utrudniały reformę rolną i możliwość wydźwignięcia włościan do prawdziwego, a nie tylko nominalnego obywatelstwa w naszym kraju. Również wolność sumienia pojmowana była osobliwie, jako, że Kościół katolicki nieustannie domagał się dla siebie nadzwyczajnych praw, często również stawiając się ponad prawem.


Dziś jesteśmy świadkami kolejnej fali przemian społecznych. Mam wrażenie, że masz w tym swój wielki udział. Bowiem to w niemałym stopniu właśnie dzięki tobie kobiety zorientowały się, że muszą bronić swoich praw i że muszą zrobić coś więcej niż tylko czekać cierpliwie aż będą mogły wrzucić swoje głosy do urn wyborczych. Niewątpliwie zrobią to w swoim czasie również, chwilowo protestują przeciw nieludzkim i niesprawiedliwym prawom, które ponownie pozbawiają je możliwości decyzji o nich samych.


W pewnym sensie można powiedzieć, że powinniśmy ci być wdzięczni, obywatelu Kaczyński, za to rozbudzenie obywatelskiej świadomości, za to uświadomienie, że tylnymi drzwiami wpuściłeś na arenę polityczną teokrację, że państwo rozstało się z rolą strażnika wolności sumienia (rolą, której tak naprawdę nigdy nie umiało porządnie wykonywać) i weszło w podstępną symbiozę z instytucjami dominującego wyznania. Zamiast strzec wolności sumienia ty i twoja partia, chcecie podporządkować sobie sumienia ludzi i zmusić ich do myślenia na rozkaz.


Nie dziw się obywatelu Kaczyński, że protestujemy. My, starzy, mamrocząc niezbyt wyraźnie coś o konstytucji, instytucjach i waszej korupcji, dziewczyny mocnymi głosami mówią po prostu basta. Koniec z epoką stawiania pomników bestiom w rodzaju księdza Jankowskiego, koniec z pokornym „niech będzie pochwalony”, koniec z nabożnym słuchaniem biskupów i koniec z dawaniem wiary, że macie jakieś dobre intencje.


Nic dziwnego, obywatelu Kaczyński,że wysyłasz swoich siepaczy przeciw tym dziewczynom i domyślam się, że już starannie ukrywasz swoje sprawstwo, by móc potem winę zwalić na innych. To stara i dobrze znana taktyka. Prawdy dochodzić będą niezależne sądy. Ja mogę tylko przeprosić cię za okrzyk w Sali sejmowej: „będziesz siedział” i obiecać, że dołożę starań, abyś mógł stanąć przed uczciwym sądem.