Ludzie są grzeszni, ale Kościół (na pokaz) jest święty


Marcin Kruk 2020-09-03


Przeciek nie jest potwierdzony, ale jak dotąd nie został zdementowany (co może być efektem permanentnej demencji). Nie ma również żadnych oficjalnych śladów, chociaż zapewne gdzieś zachowany pozostał zapis tego fragmentu dyskusji, która bez wątpienia świadczy o pewnym fermencie wśród członków Konferencji Episkopatu, której część otwarcie wezwała do odważnego ujawnienia orientacji seksualnej wszystkich biskupów. Pamiętając o niezmiennej nauce Kościoła, wezwali oni do umożliwienia leczenia homoseksualizmu kapłanom, a żeby zwiększyć swoją wiarygodność, rozpocząć kampanię od hierarchii.

Jak donoszą dobrze poinformowane źródła, dyskusja, podczas której zaproponowano ujawnienie orientacji seksualnej wszystkich członków Episkopatu Polski, wywołała gwałtowne protesty części obecnych, zyskała jednak poparcie niektórych z młodszej generacji.


Zgodzono się, iż należy społeczeństwu uświadamiać, iż papież Franciszek nie wprowadza w tej kwestii żadnej rewolucji i głosi to samo, co wszyscy jego poprzednicy.           


Prowadzący dyskusję biskup Z. przypomniał, iż Urząd Nauczycielski Kościoła nie pozostawia miejsca na dowolne interpretacje, a katechizm opublikowany w 1992 roku stwierdza wyraźnie, że Pismo Święte przedstawia to zjawisko: “jako poważną deprawację”. Wyjaśnia, że “akty homoseksualne są czynami pozbawionymi niezbędnego i istotnego uporządkowania; są przeciwne prawu naturalnemu. Zamykają akt płciowy na dar życia”.

 

Tu właśnie pojawił się głos jednego z członków, który argumentował, że ponieważ czyny homoseksualne są grzechami znacznie poważniejszymi niż czyny heteroseksualne, Kościół powinien dać przykład i homoseksualni kapłani powinni zdecydować się na leczenie metodami uznawanymi przez chrześcijańskich seksuologów.

 

Aby dać społeczeństwu przykład chrześcijańskiej uczciwości i wierności nauce Kościoła, biskupi powinni jako pierwsi ujawnić swoją orientację seksualną i poddać się leczeniu.

(Podobno w tym momencie rozległy się brawa, ale zostały zagłuszone innymi odgłosami.)

  

Jak przypomniał jeden z mówców, Kościół od lat głosi, że mężczyźni i kobiety o skłonnościach homoseksualnych “powinni być traktowani z szacunkiem, współczuciem i delikatnością” oraz, że “powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji”.


Musimy pokazać – mówił podobno mówca - że z tym samym szacunkiem i bez dyskryminacji traktujemy osoby homoseksualne z własnego środowiska, a w szczególności hierarchów.

 

W tym momencie biskup J. oświadczył, że te argumenty są demagogiczne, nienaukowe i całkowicie sprzeczne z duchem Kościoła. Oskarżenia kapłanów o homoseksualizm, a nawet o czynny homoseksualizm, są wysuwane przez wrogów Kościoła i nie są poparte żadnymi dowodami. To są wyłącznie plotki i pogłoski, na które żaden człowiek dobrej woli  nie zwraca uwagi. Tak walki z tęczową zarazą prowadzić nie będziemy. Przeciwnie, musimy z całą stanowczością pokazać, ża Kościół był, jest i będzie wzorem dla wiernych, a kapłani zawsze walczą z grzechem.

 

Jeśli ktoś dąży do rozbicia jedności naszego Kościoła, to niech raczej nie liczy na poparcie. Jesteśmy po stronie dobra i pozostaniemy po stronie dobra. Skoncentrujmy się raczej na odparciu głupich mitów, że obecny papież reprezentuje tu jakąś inną linię. Ideologicznej ofensywy LGBT nie odepchniemy odchodząc od tradycji. Przeciwnie, musimy ją umacniać i usztywniać. Papież Franciszek mówił wyrażnie, że „problemem nie jest posiadanie tej skłonności”, problemem jest lobbowanie. Nie wolno lobbować za otwartością i na to zgody nie może być. Może być miłosierdzie, może być wybaczenie i musimy wybaczać, ale przeciw ujawnianiu się, obnoszeniu się z grzechem musimy protestować.

 

- Jego escelencja używa retoryki. Powiedział członek opowiadający się za ujawnieniem -  Przecież nie mówimy o obnoszeniu się z grzechem, tylko o ujawnianiu skłonności i leczeniu, o dawaniu przykładu braciom i siostrom z tą skłonnością jak ją mamy zwyciężać. Możemy to robić otwarcie i bez wstydu wiedząc, że to co robimy jest słuszne. 

 

Reakcje na ten głos były podobno tak gwałtowne, iż zaniepokojony kardynał zaintonował „Boże coś Polskę”,  dzięki czemu, po odśpiewaniu pieśni z właściwym zakończeniem stał się cud i Duch Święty powrócił na salę obrad. Zebrani zostali zobowiązani do milczenia na temat tego incydentu, a Konferencja Episkopatu zatwierdziła przygotowany wcześniej dokument końcowy zachęcający do odbudowy wspólnoty parafialnej wokół ołtarza (z zachowaniem niezbędnej ostrożności), zawierający podziękowania dla pracowników służby zdrowia, ostrożnie dotykający dramatu wykorzystania seksualnego małoletnich przez niektórych duchownych, a wreszcie gromko potępiający wszelkie akty przemocy w przestrzeni publicznej, a zwłaszcza profanację miejsc świętych i symboli religijnych za pomocą tęczy.          

           

Idea leczenia pozostała, co otwiera nadzieję na wiele nowych miejsc pracy dla egzorcystów ze specjalnością w dziedzinie chrześcijańskiej seksuologii.