Co byłoby, gdyby nie było “okupacji”? Antysyjoniści z lat 1950. dostarczają odpowiedzi


Elder of Ziyon 2020-08-11


Laura Adkins pisze na Twitterze: “Najdzikszą rzeczą o kontrowersji wokół @Sethrogen nie jest dla mnie to, że jego słowa zostały odarte z kontekstu lub że każdy stara się, by jego słowa pasowały do jakiejś narracji. Dzikie jest to, że zorganizowana społeczność żydowska wydaje dziesiątki milionów dolarów starając się dotrzeć do Żydów takich jak [Seth] Rogen (liberalny, niezależny, poniżej 40, bezdzietny, robiący karierę), którzy na ogół mają podobne poglądy na judaizm i Izrael. Niemniej, jest on szeroko szkalowany. Co za strategia rekrutowania!”


Atkins ma sporo racji i dyskusja o tym, jak dotrzeć do Żydów, którzy nie mają najmniejszego pojęcia o rzeczywistości w Izraelu (lub o judaizmie) jest bardzo potrzebna.


Ale IfNotNow dodaje: “A co byłoby, gdyby – wysłuchajcie nas – oni przestali popierać i utrzymywać Okupację? Zajęcie stanowczej postawy na rzecz wolności i godności dla wszystkich zamiast przepuszczać nasze podobno wspólne postępowe wartości przez niszczarkę, zaapelowałoby do tak wielu młodych Żydów”.


Jak zachowałyby się lewicowe, antysyjonistyczne grupy, gdyby Izrael usunął siłą 600 tysięcy Żydów z ich historycznej ojczyzny? Czy grupy takie jak IfNotNow zniknęłyby?  


Oczywiście, że nie. „Okupacja” jest tylko pretekstem, a nie powodem zaciekłej antyizraelskiej nienawiści. A najłatwiej znaleźć na to dowód przez spojrzenie na antysyjonistów z lat 1950. – czyli przed „okupacją”.


Czołową antyizraelską grupą była wówczas American Council for Judaism (ACJ), kierowana przez reformowanego rabina, Elmera Bergera. Walczył on przeciwko Izraelowi przed 1948 rokiem i walczył przeciwko osiedlaniu żydowskich uchodźców ocalałych z Holocaustu w Izraelu. Po powstaniu państwa Izrael Berger walczył dalej, zmienił tylko argumenty. ACJ spędziła znaczną część lat 1950. na argumentowaniu, że izraelskie Prawo Powrotu w jakiś sposób automatycznie czyniło amerykańskich Żydów nielojalnymi wobec Stanów Zjednoczonych.


W broszurze zatytułowanej Four Articles on the Law of Return [Cztery artykuły o prawie powrotu] Berger napisał: “Tezą American Council for Judaism jest to, że oś syjoniści-Izrael narzuca Żydom poza Izraelem, w tym Amerykanom wyznającym judaizm, status podwójnej narodowości”.


Ten argument jest śmiechu wart i jedynymi ludźmi, którzy go dzisiaj używają, są Arabowie. Ale ACJ, podobnie jak IfNotNow i wielu innych antysyjonistycznych grup żydowskich, nie interesuje logika  - interesuje ich tylko znalezienie dowolnego argumentu, którym mogą pomóc zniszczyć Izrael.   

 

Alfred Lilienthal był innym znanym antysyjonistą. Jego książka z 1953 roku,  What Price Israel [Jaka cena za Izrael] wykręca argument o “podwójnej lojalności” jak gdyby nie chodziło o (tożsamość) fakt, ale o broń, jakiej antysemici mogą użyć przeciwko amerykańskim Żydom – i używa swojej rzekomej troski o możliwe reakcje antysemitów jako powodu do zlikwidowania Izraela.  


Następnie przechodzi do własnych antysemickich wypowiedzi, jak opisuje autor tej recenzji w „Political Research Quarterly”:

Według Lilienthala, stworzenie Izraela było “dokonane przez strategiczny zarząd o niezmiernych wpływach międzynarodowych”, który uciekał się do zastraszania i  oszukańczych metod. “Amerykańskimi mistrzami” byli Joseph Proskauer, Robert Nathan i David Niles, korzystający z pomocy Bernarda Barucha, Drewa Pearsona, A. A. Berle’go, Jr., Harvey Firestone’a i nieżyjącego już senatora, Roberta F. Wagnera. Przy takiej plejadzie wpływowych ludzi nie było nic dziwnego, oskarża Lilienthal, że amerykańska prasa została całkowicie przeciągnięta na stronę żydowskiego nacjonalizmu i że polityczni kandydaci zostali zastraszeni, by popierali podział Palestyny.  

Dzisiaj widzimy w tym antysemicką teorię spiskową, tak samo jak rozsądni ludzie dzisiaj myślą to samo o wielu argumentach dzisiejszych antysyjonistów.  


I tak samo jak dzisiejsi żydowscy antysyjoniści Lilienthal obwiniał Izrael o arabską nienawiść:

Polityka Stanów Zjednoczonych faworyzująca podział Palestyny i popierając Izrael - pisze Lilienthal - świetnie przysłużyła się ZSRR i odstręczyła kraje arabskie. Pokojowe stosunki między Izraelem a krajami arabskimi zależą nie od obu stron rozwiązujących spór przez traktat i współpracę po jego podpisaniu, ale wyłącznie od zmiany zachowania Izraela. Całkowicie ignorując istnienie arabskiego bojkotu Izraela, Lilienthal oświadcza: “Aby zająć darzone zaufaniem miejsce na pokojowym Bliskim Wschodzie, Izrael musi ustanowić pokojowy i wzajemnie korzystny handel ze swoimi arabskimi sąsiadami”.

Absurdalne argumenty Lilienthala nie kończą się na tym. Powiedział, że gdyby pomoc USA dla Izraela poszła zamiast tego do świata arabskiego, Arabowi uczyniliby niesłychane postępy w demokracji. Oczywiście, od tego czasu świat arabski dostał biliony dolarów w zamian za ropę naftową - a demokracja jest równie odległa, jak była 70 lat temu.


Z perspektywy czasu możemy zobaczyć, że argumenty “politycznych przodków” antysyjonistycznych, żydowskich grup IfNotNow, Jewish Voice for Peace i innych były albo groteskowo fałszywe, albo dosłownie antysemickie. Ale ich argumenty były tylko pretekstami, kołkami do powieszenia kapelusza.  


To się nie zmieniło.


What if there was no “occupation?” The anti-Zionists of the 1950s provide the answer

Elder of Zyion, 4 sierpnia 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Elder of Ziyon

Amerykański bloger zajmujący się głównie badaniem antysemityzmu w mediach amerykańskich.