Urodziny Rosalind Franklin!


Matthew Cobb 2020-07-31

<span>Franklin na wakacjach w Toskanii, 1950.</span>
Franklin na wakacjach w Toskanii, 1950.

Rosalind Franklin, chemiczka i rentgenografka strukturalna, urodziła się 100 lat temu [25 lipca 1920 r.]. Chociaż za życia nigdy nie była znana, przez ostatnie ćwierć wieku zdobyła sławę i jej nazwiskiem nazwano uniwersytet, szkołę medyczną, kilka budynków i akademików studenckich, sale wykładowe jak również wybito rozmaite prestiżowe medale i przyznano stypendia jej imienia oraz – ostatnio - przyszły Mars Rover i wypuszczono pamiątkową monetę brytyjską. Umarła w Londynie na raka jajników 16 kwietnia 1958 roku.

Napis na płycie nagrobnej Franklin na żydowskim cmentarzu w Willesden w północnym Londynie kończy się słowami: “Jej badania i odkrycia o wirusach pozostają trwałym dorobkiem ludzkości”.



Praca Franklin nad RNA wirusów, prowadzona w latach 1953-1958 w Birkbeck College w Londynie – najpierw nad wirusem mozaiki tytoniowej, a potem, krótko, nad wirusem polio – miała takie znaczenie, że jej ówczesny doktorant, Aaron Klug, zdobył za te badania Nagrodę Nobla w 1982 roku. Gdyby żyła, prawdopodobnie mogłaby otrzymać dwie Nagrody Nobla, jedną za pracę nad wirusami i drugą za jej wkład w rozwiązanie zagadki struktury DNA, podwójnej helisy, czego dokonała w latach 1951 i 1952 w King’s College London.


Według wszelkich możliwych standardów Franklin była niezwykłą badaczką, której umiejętności i odkrycia stanowią wielkie dziedzictwo w nauce. Jak napisano w jej nekrologu w „Nature”:  

Wiadomość o śmierci Rosalind Franklin 16 kwietnia była szokiem dla wielu pracujących w dziedzinach biochemii i badań nad wirusami. Jest wyjątkową tragedią, kiedy olśniewająca badaczka odchodzi u szczytu swoich sił, kiedy spodziewano się od niej fascynujących nowych odkryć.

Była znana w międzynarodowych kręgach naukowych, współpracowała z czołowymi badaczami w Berkeley, Tubingen i Yale. Ci naukowcy cenili ją z powodu jej pracy, która, według nekrologu w „Nature”:

wyróżniała się niezmierną jasnością i doskonałością we wszystkim, co robiła. Jej fotografie należały do najpiękniejszych wśród fotografii rentgenowskich jakiejkolwiek substancji. Ich doskonałość była owocem skrajnej dbałości w przygotowaniach i montowaniu okazów, jak również przy fotografowaniu. Niemal całą pracę wykonywała własnymi rękami. Równocześnie dowiodła, że jest godną podziwu dyrektorką zespołu badawczego i inspirowała swoich współpracowników, by osiągali takie same wysokie standardy.   

Jest uderzające, że tak niewiele artykułów upamiętniających ją dzisiaj wspomni tę stronę jej pracy.* Będą koncentrować się na jej wkładzie w najważniejsze odkrycie XX wieku, strukturę DNA, a w szczególności sugestię, że James Watson ukradł kluczową część jej badań – rentgenowską fotografię zrobioną w 1952 roku – znaną jako fotografia 51.



Są tu dwa problemy – po pierwsze, jej wkład w naukę był znacznie większy niż “tylko” w sprawę struktury DNA, a po drugie, podkreślając jej rolę w wykonaniu tego jednego zdjęcia niechcący wyrządzamy jej wielką niesprawiedliwość.


Większość ludzi słyszała o Franklin dzięki barwnej książce Jima Watsona o odkryciu struktury DNA, Podwójna helisa, wydanej w 1968 roku. Pisząc z werwą, która kontrastuje z ciężką prozą innych biografii, Watson w Podwójnej helisie opisuje jak Maurice Wilkins w King’s College pokazał Watsonowi słynną fotografię 51 i w mgnieniu oka Watson zrozumiał jej znaczenie dla budowy DNA.  


Ten moment, tak żywy w książce, jest punktem wyjściowym obecnego nacisku na fotografię 51 i na status Franklin jako skrzywdzonej kobiety (mocno uzasadnia ten pogląd niepokojąco szczery opis Watsona jego pogardliwej, seksistowskiej, ówczesnej opinii o Franklin przedstawiony w tej książce).


W rzeczywistości fotografia 51 odegrała kluczową rolę tylko w przekonaniu Watsona, że DNA ma budowę helisy (to wszystko, co mogło powiedzieć jedno spojrzenie), a jest to coś, o czym Wilkins był od dawna przekonany i wieloktrotnie mówił o tym w dyskusjach w King’s College. Ta fotografia była okazją do zbudowania dramatu skupionego na sobie w relacji książkowej Watsona.


Decydującym i nieświadomym wkładem Franklin w odkrycie Watsona i Cricka nie była jedna fotografia. W rzeczywistości, nawet nie ona zrobiła tę fotografie, ale jej doktorant, Raymond Gosling, który początkowo był studentem Wilkinsa. Pod koniec 1952 roku promotorem Goslinga był ponownie Wilkins i dlatego Wilkins miał tę fotografię i miał pełne prawo pokazać je Watsonowi. Czy było to mądre, to inna sprawa.


Zamiast tego było coś znacznie bardziej znaczącego: zestaw wartości ustalonych przez Franklin na podstawie szczegółowych badań tych fotografii, które były zawarte w raporcie laboratorium King’s College dla Medical Research Council, dostarczyły klucza Watsonowi, a przede wszystkim Crickowi. Ten raport, włącznie z danymi Franklin, wręczyli Watsonowi i Crickowi członkowie laboratorium w Cambridge, gdzie obaj pracowali pod koniec 1952 roku.


Nie zapytano Franklin, ale dane nie były tajne ani prywatne. Istotnie, przedstawiała podobne dane 15 miesięcy wcześniej na wykładzie, na którym był Watson, ale nie robił notatek i jak sam opisał, spędził czas rozmyślając o jej smaku w ubiorze. Zespół z Cambridge jednak powinien był ją zapytać i zrobili źle nie informując jej. Biorąc pod uwagę jej wcześniejsze (i zrozumiałe) skargi na członków grupy Wilkinsa, że nie powinni interpretować dla niej jej danych, nie jest raczej zaskakujące, że nikt jej nie spytał – wydaje się prawdopodobne, że odpowiedziałaby „nie”.  


Kiedy Crick zobaczył te dane, zrozumiał ich znaczenie w sposób, jakiego początkowo nie dostrzegła Franklin – pracował nad sposobem, w jaki cząsteczki helikalne uginały promienie rentgenowskie, więc jego umysł był przygotowany na natychmiastowe zrozumienie ich. Decydującym momentum było właśnie to spotkanie przygotowanego umysłu z wartościami wyliczonymi przez Franklin, nie zaś spojrzenie Watsona na fotografię 51.


Na początku marca 1953 roku Watson i Crick odtworzyli szczegółowo strukturę podwójnej helisy i zaprosili Franklin i Wilkinsa, żeby ją zobaczyli. Para z King’s College natychmiast zaakceptowała ją jako poprawną – w pewien sposób musiało to być prawdą, było tak piękne. Wkrótce potem strukturę opublikowano w “Nature” jako zestaw trzech artykułów, dwa pozostałe autorstwa Franklin (włącznie z fotografią 51) i Wilkinsa – dostarczały one empirycznego uzasadnienia (ale nie dowodu) teoretycznemu modelowi Watsona i Cricka.


Watson i Crick przyznają w swoim artykule: “Stymulowała nas również znajomość niepublikowanych wyników eksperymentalnych dra M. H. F. Wilkinsa, dr R. E. Franklin i ich współpracowników”, ale to zdecydowanie zbyt mało.


Znaczącym elementem w odkryciu podwójnej helisy była magia kontaktów Watsona i Cricka. Jest uderzające, że w odróżnieniu od nich, Franklin nie miała nikogo, z kim mogłaby dyskutować o swojej pracy, a w szczególności nie układały się jej stosunki z Wilkinsem (wyobrażałem sobie, co by się zdarzyło, gdyby byli w stanie pracować razem w poprzednim poście).


Niemniej, kiedy kończyła pracę w King’s College, przygotowując się do przeniesienia do Birkbeck, kontynuowała całkowicie sama analizę swoich danych. Jej książki laboratoryjne ujawniają jej zdumiewające, samotne postępy. 24 lutego, używając metody Cricka opublikowanej rok wcześniej, zrozumiała, że DNA jest podwójną helisą, że zasady na każdej nici są komplementarne i wymienne (A z T, C z G), a przede wszystkim zrozumiała, że, jak to ujęła „nieskończona rozmaitość nukleotydowych sekwencji może wyjaśnić biologiczną specyficzność DNA”.


W tym ostatecznym, kluczowym aspekcie wyprzedzała pierwszą wyraźną wypowiedź Watsona i Cricka o tym fundamentalnym aspekcie budowy DNA, bowiem ich wypowiedź przyszła dopiero 3 miesiące później (pierwszy artykuł Watsona i Cricka mówił bardzo niewiele o funkcji, odnosząc się jedynie do replikacji).


Kluczowy wkład w budowę dwóch ważnych wirusów, samodzielne podejście do podwójnej helisy DNA – to jest niezwykły wkład kobiety-naukowca w czasach, kiedy kobiety były ciągle jeszcze stosunkową rzadkością w globalnej społeczności naukowej.  Jest trochę frustrujące, że jej wkład został “zredukowany” do DNA, a jej rola jest znana zgodnie ze sposobem w jaki przedstawił ją we własnym interesie Watson.


Chyba jednak lepiej jest, że Franklin jest pamiętana w wypaczony, ale pozytywny sposób niż tylko przez jej portret w Podwójnej helisie Watsona. Prostota historii: “ona zrobiła zdjęcie, Watson je ukradł, została obrabowana” ma niewątpliwą moc, nawet jeśli nie jest ściśle prawdą. Może to być sposób dla młodzieży na zapoznanie się z nauką i historią nauki, niewątpliwie podsycane przez zrozumiałą irytację na poglądy Watsona, zarówno w tej książce, jak i potem. Na przykład, trudno marudzić na rapowaną rozgrywkę między Franklin a Watsonem i Crickiem napisaną i wystawioną przez uczniów siódmej klasy. Historyczne szczegóły nie są poprawne, ale jednak…

 

 

Symboliczna moc fotografii 51 jest prawdopodobnie zbyt dobrze zabetonowana, by ją wysadzić, i przecież Franklin użyła jej w artykule w “Nature” w 1953 roku. Moja irytacja więc na upamiętniającą brytyjską monetę 50-pensową słabnie wobec faktu, że jest to piękna rzecz i że lepsze to niż nic:



Pamiętajcie jednak: liczyły się jej dane, nie zaś ta fotografia. Osobą, która podniosła cały szum o fotografii był Jim Watson w swoim literackim sprawozdaniu. Pod tym względem naszą pamięć o niej nadal określa jego opowieść, której nie powinniśmy traktować jako historycznie poprawną tam, gdzie można ją niezależnie zweryfikować. Nade wszystko, zrobiła o tyle więcej niż tylko dostarczenie danych do odkrycia podwójnej helisy. Z odrobiną szczęścia na jej 200-lecie w popularnej kulturze będzie dominować bardziej zrównoważony pogląd.  


* Dwoma wyjątkami są artykuł redakcyjny w “Nature” i artykuł w „Times Literary Supplement” zajmującej się historią nauki Patricji Fara. Oba są doskonałymi, krótkimi opowieściami o życiu Franklin, jak mówi tytuł artykułu Fara „Poza podwójną helisą”. Niestety, w obu nadal jest odniesienie do tej fotografii zamiast do kluczowej roli danych Franklin. To mówi wszystko o ciągłym wpływie opowieści Watsona.  


Jeśli chcecie wiedzieć więcej o Franklin, biografia autorstwa Barbary Maddox The Dark Lady of DNA jest znakomita. Moja książka Life’s Greatest Secret (2015) zawiera szczegółowy rozdział o podwójnej helisie i wkładzie Franklin.

 

Happy Birthday Rosalind Franklin!

Why Evolution Is True, 25 lipca 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Matthew Cobb


Biolog i pisarz, mieszka i pracuje w Manchesterze, niedawno w Stanach Zjednoczonych ukazała się jego książka „Generation”, a w Wielkiej Brytanii „The Egg & Sperm Race”. Systematycznie publikuje w "LA Times", "Times Literary Supplement", oraz "Journal of Experimental Biology".