Gorycz z powodu nieudanego ludobójstwa


Daniel Greenfield 2020-05-22


Wyobraźmy sobie sytuację, w której co roku, 7 maja, Niemcy obchodzą upamiętnienie klęski nazistowskiego państwa ze swastykami, skandowaniem antysemickich sloganów i twierdzeniem, że Volksdeutsche wydaleni z Polski, Czechosłowacji i Węgier byli prawdziwymi ofiarami.

Taki spektakl ma miejsce co roku w maju, kiedy muzułmanie w Izraelu skandują i organizują rozruchy, by protestować przeciwko swojemu nieudanemu ludobójstwu rdzennej żydowskiej mniejszości.


A media zachodnie życzliwie relacjonują ten odrażający spektakl historycznej ignorancji o regionalnej większości, odpowiedzialnej za wiele ludobójstw, ubierającej się w szaty ofiar, ponieważ ich inwazja na Izrael skończyła się impasem zamiast zamierzonym ludobójstwem Żydów.


[Z wolą Allaha, zmasakrujecie ich tak jak my zmasakrowaliśmy ich w Hebronie]

Rewizjonistyczna muzułmańska historia Izraela dokonała czystki etnicznej tysięcy lat historii pierwotnych żydowskich mieszkańców i długich wieków prześladowań pod muzułmańskimi rządami.

Muzułmańska historia pomija masakry i potworności popełnione przez muzułmańskich najeźdźców na żydowskich mieszkańcach w XX wieku, włącznie z masakrą w Hebronie i kolaboracją ich przywódcy, muftiego Jerozolimy, z nazistami. Zamiast tego zaczyna się to i kończy na Deir Jassin i gniewnej, starej kobiecie trzymającej olbrzymi klucz i wspominającej dobre czasy, kiedy masakrowali Żydów.

Jest mniej więcej tyle samo żydowskich uchodźców ze świata muzułmańskiego, co muzułmańskich uchodźców z Izraela. Różnica polega na tym, że żydowscy uchodźcy byli mniejszością uciekającą od przemocy brutalnej większości, podczas gdy muzułmańscy uchodźcy byli regionalną większością, która strategicznie wycofywała się w odpowiedzi na wezwania przywódców najeźdźczych armii arabskich, by wycofali się, żeby armia miała pełną swobodę zabijania Żydów.  


"Rozbijemy kraj naszymi armatami i zrównamy z ziemią każde miejsce, gdzie Żydzi szukają schronienia. Arabowie powinni zabrać swoje żony i dzieci na bezpieczne terytorium aż do zakończenia walk” – obiecywał iracki premier, Nuri Said.

 

To jest wasza Nakba. Idźcie wymachiwać waszym fałszywym, gigantycznym kluczem w Bagdadzie.

Nakbaici wierzyli, że będą beneficjentami ludobójstwa dokonanego przez siedem muzułmańskich krajów. Zamiast tego musieli osiedlić się w Syrii, Jordanii i w innych krajach  regionu. To było łatwe, są tym samym narodem, mówią tym samym językiem i mają tę samą kulturę. Różnicą między jordańskim Arabem i palestyńskim Arabem jest tylko mieszkanie po jednej lub po drugiej stronie granicy.     

Wielu ”Palestyńczyków” przywędrowało do Izraela mniej niż sto lat temu, by skorzystać z ekonomicznego boomu stworzonego przez żydowskie i brytyjskie inwestycje po upadku kolonialnych rządów Imperium Osmańskiego. Od wyjazdu z Izraela migrowali do innych miejsc, gdzie był boom ekonomiczny w Arabii Saudyjskiej i Kuwejcie, gdzie szybko stawali się  utrapieniem i czasami byli wydalani. Czy Palestyńczycy z Kuwejtu co roku organizują obchody Nakby, by upamiętnić 400 tysięcy wygnanych z Kuwejtu przez Kuwejtczyków? Nie, pokornie przeprosili Kuwejt za popierania Saddama Husajna. Tak jak powinni przeprosić Izraelczyków za popieranie próby muzułmańskiego ludobójstwa Żydów.  

Izrael, podobnie jak Kuwejt, powinien odmówić utrzymywania jakichkolwiek stosunków z OWP dopóki nie dostanie takiego przeproszenia.

Upamiętnianie Nakby jest możliwe tylko w kulturze bez cienia poczucia odpowiedzialności.  Religia, która zabiła więcej ludzi i starła z powierzchni ziemi więcej kultur niż Stalin i Hitler razem wzięci, nadal pozostaje przekonana, że jest ofiarą. Ofiarą własnej, nieudanej, ludobójczej wojny. Nakba jest w rzeczywistości żałobą z powodu nieudanego ludobójstwa. Dramatem masowego mordercy, którego plany zostały udaremnione, kiedy ofiary odparły ataki.

Nakba jest krzyczącym przypomnieniem, że muzułmanie nie chcą pokoju. Nie są wystarczająco dojrzali, by uporać się z nim. Tym, czego naprawdę chcą, jest przeżuwanie żalów i ponure planowanie kolejnego ludobójstwa, zamiast uznać konsekwencje własnego działania.   

Gdyby izraelska wojna o niepodległość toczyła się między miejscowymi Żydami i Arabami, cyrk Nakby nie byłby aż tak zbankrutowany jak jest dzisiaj. W rzeczywistości jednak wojna toczyła się między miejscowymi Żydami a armiami siedmiu muzułmańskich krajów, włącznie z Arabią Saudyjską, Egiptem, Irakiem i Syrią, nadzorowana przez dwóch brytyjskich dowódców. Mimo tego wszystkiego arabskim najeźdźcom nadal nie udało się więcej niż przechwycenie połowy Jerozolimy oraz Gazy, Judei i Samarii. I to ich naprawdę gryzie.  

Paskudną prawdą o Nakbie jest to, że pohamowała nacjonalistyczne ambicje arabskich muzułmanów, którzy, tak jak ISIS, marzyli o zastąpieniu Imperium Osmańskiego Państwem Islamskim. Przegranie wojny z europejskim mocarstwem światowym nie bolałoby tak bardzo, jak przegranie wojny z pogardzaną, regionalną mniejszością.

Jahud [Żyd]. Gorszy od psa. Jahud. Zamieniony w małpy i świnie w Koranie. Jahud. Pogardzana mniejszość w każdym muzułmańskim kraju. A potem ci Jahudzi, synowie małp i świń, w jakiś sposób odparli siedem muzułmańskich armii i odebrali ziemie, które podbili Kalifowie, czyniąc szyderstwo z objawionych przepowiedni Mahometa.

W islamskiej kulturze czas nigdy nie mija. Słowa: ”przegraliście wojnę, pogódźcie się z tym” nie mają żadnego znaczenia. Arabscy muzułmanie nadal uważają Hiszpanię za swoją. Za każdym razem, kiedy widzą europejską armię, mamroczą o krucjatach. Żydów witają okrzykami "Chajbar ja Jahud", przywołując masakrę Żydów dokonaną przez Mahometa, historyczne wydarzenie, które było tym, do czego Nakba tylko aspiruje.  

Nic nigdy nie zostaje zapomniane. Stare nienawiści są hodowane i zmieniane w pełną przemocy wściekłość, której nie mogą uspokoić żadne traktaty. Celem nienawiści jest nienawiść. Celem Nakby jest Nakba.

Świat muzułmański nie ma historii. Ma wszechobecne mity, które karmią muzułmańską potrzebę samogloryfikacji i wiktymizacji. Muzułmańska historia jest jednym długim okrzykiem: „Moje, moje, moje” i „Oddaj”. Miliony arabskich muzułmanów wierzą, że to oni odkryli Amerykę, że europejska nauka została im ukradziona, że cały świat był kiedyś muzułmański, że Neil Armstrong słyszał na księżycu islamskie wezwanie do modłów, że Jacques Cousteau nawrócił się na islam i że wyznawca Koranu wynalazł żarówki. Wspólnym mianownikiem tego i ludobójczych pasji jest poczucie bezgranicznego prawa do wszystkiego co istnieje.

Kiedy muzułmanie wygrywają wojnę, to jest tak, ponieważ Allah jest po ich stronie. Kiedy przegrywają wojnę, to jest tak, ponieważ byli sabotowani, oszukani i zdradzeni. Druga strona nie grała uczciwie. A potem przychodzą okrzyki: „Zrobimy to jeszcze raz” i „Moje, moje, moje! Oddawaj!” Po czym następują przysięgi zemsty, zawodzące okrzyki starych kobiet, które właśnie utopiły własne córki, oszalała od haszyszu tłuszcza, paląca flagi, które kupili w tylko tym celu i starzy mężczyźni zgrzytający zębami do kamer.

Co za wspaniała Nakba, w przyszłym roku zobaczymy ją znowu w tym samym czasie.  

Antyizraelscy aktywiści lubią mówić, że Izrael jest ideą, która stała się krajem, a Palestyna jest krajem, który stał się ideą. W rzeczywistości jednak jest odwrotnie. Izrael jest krajem, który odrodził się po wielu stuleciach okupacji i prześladowań. Palestyna jest ideą, która nigdy nie była krajem i jest utrzymywana przy życiu z powodu swojej podłej użyteczności.

Ich fikcyjna palestyńska tożsamość z jej wyimaginowanymi korzeniami w kraju, w którym niemal nigdy nie żyli, zamieniła miliony ludzi w milicje sąsiadujących z Izraelem wrogów. Ich flagi i hasła o państwowości ukrywają fakt, że są wyłącznie marionetkami krajów, które odmawiają im obywatelstwa, ponieważ czyni to z nich lepszą broń, nie tylko przeciwko Izraelowi, ale przeciwko sobie wzajemnie. Kiedy arabsko-muzułmański kraj potrzebuje kilku bandziorów do rozbicia głów protestującym, taniej siły roboczej lub jeszcze tańszego powodu, żeby zmobilizować swój naród, wyciągają fałszywych Palestyńczyków w ich kefijach, z ich arabsko-socjalistycznymi, trójkolorowymi flagami i ich chronicznym bezrobociem.  

Jest historyczną ironią, że to właśnie łatwowierność, gotowość do zaakceptowania palestyńskiej tożsamości, trzyma ich jako wysiedleńców w krajach, w których żyją. Gdyby domagali się prawa obywatelstwa w Jordanii, Syrii, Libanie – międzynarodowe naciski dałyby im nowe życie.

Zamiast radośnie przyjmować wątpliwy honor kontynuowania dżihadu przeciwko Żydom,  wpadli w pułapkę ziemi niczyjej, którą sami stworzyli. Jak długo pozostaną chętnymi zabójcami, poświęcając własne dzieci molochowi pasów samobójczych, tak długo pozostaną wiecznymi pariasami we własnych krajach.

”Palestyńczycy” są swoim własnym przekleństwem. Cierpią zadawane sobie kary za własne zbrodnie. Ich nienawiść do Żydów dręczy ich i poniża. Ochoczo umierają za własne grzechy. Ich udręką jest żywe ucieleśnienie własnego zła. Cierpią, ponieważ nie mogą pozbyć się bigoterii, chciwości i iluzorycznego honoru.   

 

Nakbacide

Sułtan Knish, 17 maja 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Daniel Greenfield

Amerykański pisarz i publicysta, mieszka w Nowym Jorku. Prowadzi stronę internetową Sultan Knish.