W miarę postępu badań natura naszego wroga staje się coraz wyraźniejsza


Matt Ridley 2020-04-04


„Ta zaraza była tak potężna, że kontakt z chorym przekazywał ją zdrowym” – pisał Giovanni Boccaccio o Czarnej Śmierci w przedmowie do Dekamerona. Problem z koronawirusem jest niemal dokładnie odwrotny – przekazywany jest chorym przez kontakt ze zdrowymi. Ludzie najbardziej zagrożeni śmiercią to ci, którzy już mają współistniejące choroby. A gromadzi się coraz więcej dowodów na to, że wirus jest przekazywany na bardzo wczesnych etapach choroby, często zanim występują jakiekolwiek objawy.

Pojawienie się szybkiego i wiarygodnego masowego testowania na przeciwciała powinno przy odrobinie szczęścia całkowicie zmienić sytuację. Umożliwi identyfikację tych, którzy mieli wirusa i wyzdrowieli, i na pozwolenie im na powrót do normalnego życia. Jak długo trwa ich odporność jest niewiadomą, ale jest duża szansa, że będzie to przez przynajmniej kilka miesięcy.


Kiedy już będziemy mieli testowanie na przeciwciała i szersze testowanie obecności wirusa, dowiemy się, jak rozprzestrzeniony jest wirus wśród tych, którzy nie mają żadnych objawów albo mają ich niewiele. Dopiero wtedy dowiemy się z pewnością, jaki jest wskaźnik śmiertelności, ale szacuje się, że będzie to poniżej 1 procenta, ale do 10 procent wśród osób starych. 


Niektórzy ludzie wydają się nie mieć niemal żadnych objawów – a wydaje się to dotyczyć szczególnie dzieci. „Dzieci mają podobne ryzyko zarażenia się jak ogólna populacja, choć jest mniej prawdopodobne, że będą miały poważne objawy” – mówi jedno z chińskich badań. Ci, którzy mają objawy, mówią o suchym kaszlu, gorączce, bólach, zmęczeniu i często – nawet pod nieobecność innych objawów – utracie powonienia i smaku. 


Pierwsze kilka dni są często łagodne, ale – w odróżnieniu od SARS – wtedy człowiek najbardziej zaraża. „Wysoka zakaźność COVID-19 przed wystąpieniem objawów wskazuje, że znajdowanie i izolowanie tylko pacjentów, może nie wystarczyć do powstrzymania epidemii” – wnioskuje jedno z badań. Natomiast, inaczej niż grypa, wydaje się najpoważniejszy i najbardziej niebezpieczny w drugim tygodniu, a ludzie potrzebują hospitalizacji gdzieś między dniem 9 a 12, jeśli w ogóle potrzebują. Zabija niemal dwukrotnie więcej mężczyzn niż kobiet, być może dlatego, że mężczyźni wydają się wytwarzać mniej kluczowego rodzaju przeciwciała, immunoglobuliny G.


Wirus jest bardzo zaraźliwy. Osoba z wirusem COVID-19 wytwarza tysiąc razy więcej wirusów niż osoba z SARS. Przeciętnie przekazuje go ponad dwojgu ludziom, jeśli nie ma społecznego dystansowania się. Niektórzy super-szerzyciele przekazują wirusa ponad 50 ludziom. Nie jest jasne, dlaczego: mogą być mniej chorzy, a więc bardziej towarzyscy, lub po prostu są wypakowani większą liczbą wirusów. Jedną z przewag Korei Południowej jest to, że w 2015 roku mieli tam epidemię koronawirusa SARS i wiele nauczyli się o super-szerzycielach i korzyści wyśledzenia wszystkich ich kontaktów.  


Większość zakażeń wydaje się mieć miejsce w pomieszczeniach i niepokojąco wiele z nich zdarza się w pomieszczeniach służby zdrowia, szczególnie we Włoszech we wczesnych tygodniach. Według jednego z badań, na chusteczce papierowej wirus przeżywa mniej niż trzy godziny, na drewnie i materiale dwa dni, na szkle i banknotach cztery dni, a na stali i plastiku tydzień. Nadzieja, że zniknie podczas lata, niknie. Jak mówi jeden z zespołów badawczych: „nie ma dowodów na to, że cieplejsze warunki na północnej półkuli podczas letnich miesięcy zmniejszą skuteczność transmisji  Sars-CoV-2”.


Pandemia nie jest jeszcze pod kontrolą. Od marca globalna liczba zgonów podwoiła się w sześć dni dwa razy. W tym tempie zabije ponad 600 tysięcy ludzi do końca kwietnia i 10 milionów do końca maja.  Prawdopodobnie jednak to się nie zdarzy, ponieważ interwencje będą miały skutek – a przewidywania oparte na modelach podają najrozmaitsze dane. Kraje, które narzuciły ostre narodowe reguły zamykania wszystkiego, co możliwe, zaczynają widzieć, że krzywa spłaszcza się, choć nie tak szybko, jak się spodziewano. Liczba zmarłych we Włoszech w piątek znowu podskoczyła, mimo że ludzie mają zakaz wychodzenia z domów już niemal od trzech tygodni.   


Środki, które zakończą ten koszmar, obejmują: po pierwsze, więcej lepszych testów oraz śledzenie każdego kontaktu osoby zarażonej. Jest to możliwe, ponieważ w nowoczesnym świecie jest cyfrowy odcisk palców, jaki wszyscy pozostawiamy. Po drugie, więcej i lepszych leków dla tych, którzy chorują, a także więcej respiratorów, ale również eksperymentalne stosowanie istniejących leków, w tym leków przeciwko HIV i malarii, takich jak chlorochina. Po trzecie, użycie leków opartych na przeciwciałach monoklonalnych, celowo zaprojektowanych do walki z tym wirusem. Po czwarte – prawdopodobnie kiedyś w przyszłym roku – szczepionki.


W miarę postępu badań obraz staje się wyraźniejszy. Im więcej się dowiadujemy, tym bliżej jesteśmy rozwiązania.


Pierwsza publikacja w The Telegraph:

As research progresses, the nature of our enemy is becoming ever clearer

Rational Optimist, 29 marca 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Matt Ridley


Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.