Arabowie na Bliskim Wschodzie, którym się poszczęściło


Bassam Tawil 2020-03-04


Palestyńczycy żyjący pod panowaniem Autonomii Palestyńskiej (AP) na Zachodnim Brzegu i Hamasu w Strefie Gazy mogą tylko marzyć o jakości życia, jaką mają ich arabscy bracia w Izraelu.


Dzięki obecnym przywódcom w AP i Hamasowi ludność palestyńska żyje w przeraźliwych warunkach. Dziesięciolecie za dziesięcioleciem są skazani na biedę, bezrobocie i represje. Jest tak, ponieważ AP i Hamas wielokrotnie odrzucały plany pokoju, które obiecywały Palestyńczykom dobrobyt.  


Ostatnio AP i Hamas odrzucili plan pokoju dla Bliskiego Wschodu prezydenta USA, Donalda Trumpa, który obejmuje propozycję 50 miliardów dolarów na inwestycje i infrastrukturę, by stworzyć co najmniej milion miejsc pracy dla Palestyńczyków. W planie są projekty warte 27,5 miliarda dolarów dla Zachodniego Brzegu i Gazy i 9,1 miliarda dolarów dla Palestyńczyków w Egipcie, Jordanii i Libanie. Projekty ”obejmują opiekę zdrowotną, edukację, elektryczność, wodę, wysoką technologię, turystykę i rolnictwo”.


Palestyńscy przywódcy jednak powiedzieli  "nie" planowi Trumpa i uznali go za „amerykańsko-syjonistyczny spisek zmierzający do likwidacji sprawy palestyńskiej i praw palestyńskiego ludu”.


Ci przywódcy, którzy odrzucili plan Trumpa jeszcze zanim go zobaczyli, najwyraźniej nie dbają o dobro swojej ludności. Przez odmowę oferty 50 miliardów dolarów palestyńscy przywódcy raz jeszcze dowiedli, że wolą, by ich ludność żyła w nędzy i niedoli niż zaakceptować propozycję finansowania różnych ekonomicznych projektów i dostarczyć pracy wielu bezrobotnym Palestyńczykom. Prawdziwymi ofiarami notorycznego negatywizmu palestyńskich przywódców są Palestyńczycy.  


Tymczasem są inni Arabowie w regionie, którzy mieli więcej szczęścia niż Palestyńczycy na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy: arabscy obywatele Izraela. Ci obywatele mają szczęście, że nie żyją pod rządami skorumpowanych i niekompetentnych przywódców AP i Hamasu. Ci arabscy obywatele są szczęściarzami, ponieważ żyją w Izraelu.


Dwa miliony arabskich obywateli Izraela jest dziś przedmiotem zazdrości ich palestyńskich braci na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. Niemal nie ma dnia, by Palestyńczycy nie otrzymali kolejnego przypomnienia o dobrym i wygodnym życiu arabskich obywateli Izraela.  


Przykład udanego i kwitnącego życia izraelskich Arabów można zobaczyć w Arraba, mieście w Galilei w północnym Izraelu. Z populacją 26 tysięcy mieszkańców Arraba jest obecnie jedną z czołowych na świecie społeczności pod względem liczby lekarzy.


"W Arraba jest 400 lekarzy” - powiedział dr Tarek al-Sa'di, internista z tego miasta, który pracuje w szpitalu Rambam w Hajfie, założonym w 1938 roku, na 10 lat przed powstaniem państwa Izrael.


Zajmujący się chirurgią plastyczną Jusef Nassar, także mieszkaniec Arraba, powiedział: „Coś dziwnego dzieje się w naszym mieście. W każdym domu znajdziesz trzech lub czterech lekarzy. Mam kilka klinik w całym kraju. Kto przychodzi do moich klinik? Z wielu miast i wsi przychodzą tak samo Arabowie, jak Żydzi”.


Saeed Jassin, wieloletni lekarz rodzinny z Arraba, jest dumnym ojcem trojga lekarzy – dwóch chłopców i dziewczyny. ”Mam także dwóch synów, którzy są farmaceutami” - powiedział.


W dodatku dr Jassin powiedział, że z jego 10 braci i sióstr wszyscy są lekarzami. „Co sześć miesięcy słyszysz fajerwerki rozpoczynające świętowanie kolejnych 15 lub 20 lekarzy, którzy zdali egzaminy medyczne - powiedział. – Nie jest także rzadkie, że jedna rodzina ma lekarzy, prawników i inżynierów. To stało się dla nas normalne”.


Arabskie kobiety w Izraelu także wydają się mieć więcej możliwości niż te, które żyją pod rządami AP i Hamasu. Mieszkańcy Arraba wskazują, że liczba kobiet-lekarek przewyższa liczbę mężczyzn-lekarzy.


Dr Wuroud Jassin, która pracuje w szpitalu Carmel w Hajfie, ukończyła prestiżową uczelnię Technion – izraelski Instytut Technologii w Hajfie.  


"Studiowałam w Technion razem z ludźmi z różnych środowisk i religii, głównie z Arabami i Żydami - powiedziała. – Byłam jedyną dziewczynką w mojej rodzinie i nauczono mnie, że nie ma różnicy między chłopcem a dziewczynką. Nauczono mnie także, że nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli pracujesz wystarczająco ciężko”.  


Inną historią sukcesu w Arraba jest historia psychologa, Saleha Kana'neha, założyciela i dyrektora Centrum Diagnoz, Terapii i Rehabilitacji El-Razi, pierwszego ośrodka tego rodzaju z grupą profesjonalnego personelu do diagnozowania niepełnosprawnych dzieci i młodych dorosłych i rozwijania innowacyjnych środków zaradczych, które odpowiadają arabskiej społeczności, w pełnej współpracy z rządem, wydziałami zdrowia i lokalnymi władzami.


Centrum uważane jest za Mekkę diagnoz niepełnosprawności umysłowych i terapii dla arabskich dzieci: ośrodek dostarczył niemal 50 tysięcy terapii dla 1500 dzieci w dziennych miejscach pobytu i nadzoruje 20 tysięcy diagnoz w centrach diagnostycznych w dodatku do tysięcy godzin porad dla pacjentów i personelu.


"Dostarczamy także terapii dla Żydów - powiedział dr Kana'neh . – Jesteśmy dumni, że większość naszego personelu stanowią kobiety. Nie znajdziesz domu w Arraba, w którym nie ma przynajmniej jednego człowieka z wyższym wykształceniem. To przynosi dumę naszej arabskiej społeczności. W Arraba mamy 100 psychologów”. 


Międzynarodowe media i międzynarodowa społeczność ignorują takie historie sukcesu. Jest oczywiste, że ludzie, którzy żyją w Izraelu, żyją dobrze.


Gdyby żyli na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy i codziennie skarżyli się na Izrael, mieliby uwagę całego świata. 


Międzynarodowi dziennikarze gromadzący się na Bliskim Wschodzie i wiele międzynarodowych organizacji woli odwracać wzrok od takich historii, ponieważ pokazują pozytywne aspekty życia w Izraelu.   


Oto więcej niemile widzianych dobrych wiadomości dotyczących arabskich obywateli Izraela: izraelski rząd ogłosił w 2018 roku, że przez minione dwa lata zainwestował  4,5 miliarda szekli (1,3 miliarda dolarów) w arabskie regiony. Rząd ogłosił także, że zainwestuje 20 milionów szekli (5,6 miliona dolarów) w arabski rynek high-tech. Ogólnie, rząd postanowił zainwestować 15 miliardów szekli (4,3 miliarda dolarów) w arabsko-izraelski sektor do końca roku 2020 w celu „zredukowania społecznych i ekonomicznych różnic między sektorami mniejszości a ogólną populacją poprzez zmianę mechanizmu alokacji funduszy”.


Podczas gdy izraelski rząd inwestuje setki milionów dolarów, by polepszyć warunki życia swoich arabskich obywateli, przywódcy Autonomii Palestyńskiej i Hamasu nadal pozbawiają swoją ludność pomocy zagranicznej, lepszej przyszłości i nadziei.    


50 miliardów dolarów, jakie plan Trumpa oferował Palestyńczykom, nie dotrą do nich, bowiem palestyńscy przywódcy mają umysły skupione na czym innym: na dalszym wzbogacaniu własnych kont bankowych kosztem swojej ludności. Nic dziwnego więc, że kiedy Arabowie – włącznie z Palestyńczykami – marzą o lepszym życiu, często marzą o przeniesieniu się do Izraela. Nic dziwnego również, że większość Arabów izraelskich nie chce stać się częścią palestyńskiego państwa i żądają pozostania w Izraelu.


Fortunate Arabs
in the Middle East

Gatestone Institute, 24 lutego 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Bassam Tavil

Muzułmański badacz i publicysta mieszkający na Bliskim Wschodzie.