PiS budzi się z ręką w nocniku i przeciera oczy


Andrzej Koraszewski 2020-02-15


Muszę przyznać, że lubiłem patrzeć, jak posłowie raczą się złośliwościami w brytyjskim parlamencie. „Mój uczony kolega oszczędnie posługuje się prawdą” - takie zdanie wypowiadane było z kamienną twarzą bez złośliwości, chociaż czasem słychać było wybuchy śmiechu, kiedy przeciwnik zostawał przygwożdżony faktami, którym nie mógł zaprzeczyć. Było to jeszcze w okresie, kiedy istniały fakty, którym nie można zaprzeczyć, ale czasy się zmieniły i jak się wydaje, dziś już nie ma takich faktów.

Patrząc na brytyjski parlament odnosiło się wrażenie, że ich posłowie opanowali sztukę zachowywania się w parlamencie równie dobrze, jak posłowie PiS opanowali sztukę zachowywania się w kościele. Prawdą jest, że brytyjski parlament jest równie teatralny jak ceremonie kościelne, więc być może tam łatwiej jest dostosować się do obowiązujących w takim teatrze norm. Nikt nie ma trudności w odróżnieniu brytyjskiej posłanki od niewiasty ciężko pracującej w przemyśle lekkich obyczajów.


Kobiecy gest narobił szumu, a przecie posłanka-polonistka mogłaby strawestować poetę i powiedzieć: Chodzi mi o to, aby mowa ciała, powiedziała wszystko, co pomyśli głowa…”. Pani polonistka twierdzi, że była tak wzburzona, że oczy musiała przecierać. Kto może wiedzieć, czym mogła być wzburzona posłanka PiS? Właśnie oddalono złowrogą próbę przekazania na leczenie onkologiczne pieniędzy tak potrzebnych na rządową propagandę. Twierdzą więc niektórzy, że był to raczej gest zwycięstwa niż gest rozpaczy. Kto to jednak może wiedzieć? Jak twierdzi akademicki politolog Brudziński, zło trzeba dobrem zwyciężać, unikając gestów, które same cisną się na usta. A zło akademicki politolog widział bez dwóch zdań, zło to była propozycja, żeby dawać pieniądze na onkologię, kiedy kurs Kurski musi umacniać, i nic od kursu nie może być ważniejsze (pani posłanka też o tym mówiła wyraźnie chwilę wcześniej) .


Zło było tym okrutniejsze, że mogło pokazywać coś, czego normalnie nie zauważają ludzie ignorujący wyczyny ministra sprawiedliwości, machlojki prezesa, czy wzruszający ramionami na dziwne spory o Trybunał Konstytucyjny. To wyjątkowo paskudne ze strony opozycji, żeby zgłaszać tak nieprzyzwoite propozycje, które mogą stawiać pod znakiem zapytania szlachetność rządzących. Parlament nie jest miejscem na takie propozycje. Tak więc wzburzenie posłanki-polonistki było poniekąd zrozumiałe. Ocierała oczy już po zwycięstwie, bo to zwycięstwo było jakieś niepełne, mogło być przez niedoświadczonych wyborców oceniane jako kontrowersyjne, prości ludzie mogą mieć kłopoty ze zrozumieniem. Ta propozycja, żeby raczej dawać na leczenie raka niż na media, była jak złośliwy nowotwór, pozbawiona miłości do ojczyzny i szacunku dla Boga. Dopiero co szpital onkologiczny w Kielcach otrzymał relikwię świętej Faustyny, rząd nie zapomina o chorych i potrzebujących pomocy. Proszę zauważyć, że jest to relikwia pierwszego stopnia, z kości!  


Wszyscy wiedzą, że rząd się troszczy i partia się troszczy, więc ten gatunek zła trzeba wypalić, a gest był zaledwie przecieraniem oczu. To przykre, że ludzie tak to źle zrozumieli. To opozycja źle się zachowuje, a nie wrażliwa polonistka, której się płakać chciało.


Oni w tej opozycji chcieliby, żeby naród zaczął przecierać oczy. Niedoczekanie. O, tak! To znaczy, jeśli ktoś poczuł się urażony… To raz jeszcze zapewniamy, że Partia jest z narodem, a naród z Partią.