Absurdalna niechęć UE do ryzyka dławi nowe idee


Matt Ridley 2019-12-26

Unia Europejska zmienia obłąkane kłamstwa durni w swoją oficjalną politykę.   
Unia Europejska zmienia obłąkane kłamstwa durni w swoją oficjalną politykę.   

Nadmiar regulacji oznacza wstrzymywanie zdrowotnych i środowiskowych korzyści, jakie dają nowe technologie  


Z barierami celnymi wobec Brazylii i Argentyny oraz groźbie wprowadzenia takich barier  wobec Francji  Donald Trump wciąga głębiej świat w niszczącą wojnę handlową. Czego jednak w zasadzie nie zauważono, Unia Europejska także wpadła w konflikty z Światową Organizacją Handlu (WTO) w związku z trwającymi i pogarszającymi się działaniami protekcjonistycznymi.


W zeszłym miesiącu na spotkaniu WTO w Genewie Indie dołączyły do Kanady, Australii, Argentyny, Brazylii i Malezji, krajów, które złożyły formalną skargę na UE w związku z barierami dla importu płodów rolnych. UE nie tylko stosuje ogromne cła wobec plonów takich jak ryż i pomarańcze, żeby chronić subsydiowanych farmerów europejskich; do blokowania importu używa także klauzul dotyczących zdrowia i bezpieczeństwa. Ironia polega na tym, że często są to raczej regulacje ubrane w szaty środków ostrożności wobec zagrożeń dla zdrowia i środowiska, podczas gdy w rzeczywistości są czymś, co nie pozwala Europejczykom na uzyskanie korzyści zdrowotnych i środowiskowych.  


W skargach do WTO oskarża się UE o „niepotrzebne i niewłaściwe” ograniczanie handlu przy pomocy barier w postaci regulacji o pozostałościach pestycydów, które naruszają międzynarodowe normy naukowe i „zasadę dowodu”. Co gorsza, jak czytamy w nich, „wydaje się, że UE próbuje jednostronnie narzucić własne, wewnętrzne regulacje na partnerów handlowych”, nieproporcjonalnie szkodząc farmerom w krajach rozwijających się, których dochody zależą od rolnictwa.


Problem polega na tym, że UE, w odróżnieniu od reszty świata, opiera swoje regulacje na  „jakimkolwiek możliwym ryzyku”, a więc, możliwości, że nie można wykluczyć, że substancja chemiczna mogłaby spowodować, na przykład, raka, nawet jeśli tylko przy podawaniu absurdalnie wysokich dawek. W odróżnieniu od tego reguły WTO wymagają analizy „realnego ryzyka”, która bierze pod uwagę prawdopodobne wystawienie na substancję. Kawa, jabłka, gruszki, zielona sałata, chleb i wiele innych, powszechnych artykułów spożywczych, które są częścią zdrowej diety, zawierają naturalne cząsteczki, które w wystarczająco wysokich dawkach byłyby rakotwórcze. Alkohol, na przykład, ma znane właściwości rakotwórcze przy bardzo wysokich dawkach, choć jest bezpieczny w umiarkowanych ilościach. Absurdalność stanowiska UE prowadzi do tego, że gdyby winem spryskiwano winnice jako pestycydem, musiałoby to zostać zakazane zgodnie z podejściem „jakiegokolwiek możliwego ryzyka”.


Wszystko to jest częścią uporu UE, by używać szczególnie silnej wersji zasady ostrożności, jak tego wymaga Traktat Lizboński. Wraz z odejściem od międzynarodowych standardów naukowych tworzy to przeszkodę nie do przeskoczenia dla wszelkich innowacji, bowiem wszystko co nowe stanowi potencjalne ryzyko, podczas gdy niebezpieczeństwa istniejących technologii nie są oceniane w ten sam sposób. Jak na ironię, zasada ostrożności uniemożliwi stworzenie nowych technologii, które mogą promować zdrowie, poprawić sytuację w środowisku i chronić bioróżnorodność. Wszystko ma potencjalne strony ujemne: tym, co powinno się liczyć, jest równowaga między ryzykiem a korzyściami.


Niemcy planują całkowite zakończenie używania środka chwastobójczego glifosatu do 2023 roku i Komisja Europejska zmierza ku jego zakazowi, choć nie rozważa zakazu innych, bardziej toksycznych środków chwastobójczych. To jest jedna ze spraw, które wyciągnęły na ulice tysiące niemieckich farmerów, by zaprotestować. Wielokrotnie wykazywano, że glifosat jest mniej toksyczny niż kawa, nawet w wyższych dawkach, nie mówiąc już o tych dawkach, jakie w praktyce spotykają ludzie. (Potwierdził to Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności i jego odpowiedniki w Ameryce, Australii i innych krajach.)


Ten problem ma duże znaczenie, ponieważ glifosat (lepiej znany jako Roundup) jest cennym narzędziem w ochronie przyrody , używanym do chronienia habitatów przed inwazyjnymi, obcymi chwastami. Ponadto, w obu Amerykach używa się go dzisiaj jako części „uprawy minimalnej”, bo zastępuje orkę jako środek kontroli chwastów. Wynikiem jest lepsza struktura gleby, mniej erozji gleby, mniejsze szkody dla fauny w glebie, mniej emisji gazów cieplarnianych i lepsza retencja wody.  


Przez ochronę przestarzałych praktyk rolnych, takich jak orka lub używanie znacznie bardziej toksycznych pestycydów przez farmerów organicznych, takich jak siarczan miedzi, UE praktycznie narzuca niższe standardy środowiskowe na swoich obywateli niż dzieje się to w niektórych innych częściach świata.W tym kontekście jak szyderstwo brzmią twierdzenia niektórych zwolenników pozostania w Unii Europejskiej, że wyjście z UE spowoduje obniżenie naszych środowiskowych standardów.


UE praktycznie rzecz biorąc zakazała genetycznie modyfikowanych upraw przez wymaganie niemożliwie skomplikowanych, niepewnych i długich procesów ich zatwierdzania, a obecnie orzekła, że także rośliny z edytowanymi genami (w których nie dodaje się żadnego „obcego” materiału genetycznego) muszą być poddane tym samym drakońskim regulacjom). Rośliny tworzone przez losowe bombardowanie promieniami gamma – znacznie mniej przewidywalny proces – są z tego wyłączone, po prostu dlatego, że jest to starsza technologia.    


Większość kukurydzy, bawełny i soi uprawianych w Ameryce jest z genem wstawionym z bakterii, która zabija pewne owady, ale jest nieszkodliwa dla ludzi. Chroni to uprawy przed szkodnikami, ale pozostawia „niewinne” owady, takie jak motyle, bez żadnych szkód. Nastąpiła znacząca poprawa bioróżnorodności wokół takich genetycznie modyfikowanych upraw tam, gdzie one są uprawiane. Największą ironią jest to, że  gen, o który chodzi, znany jako Bt, wywodzi się z bakterii, której niemal od stulecia używają organiczni hodowcy jako organicznego pestycydu.


Europejski protekcjonizm nie tylko stosuje dyskryminację ubogich krajów, podnosi koszty własnym konsumentom i szkodzi konkurencyjności własnych producentów. Coraz bardziej także obniża standardy środowiskowe.


My article from The Times:

The EU’s absurd risk aversion stifles ideas

The Rational Optimist, 9 grudnia 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Matt Ridley


Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.