Chrześcijaństwo, Zagłada i syjonizm


Andrzej Koraszewski 2019-12-02

Plaskorzeźba wisząca w Sanktuarium Najświętszej Krwi Pana Jezusa w Poznaniu przy ulicy Żydowskiej. 

Plaskorzeźba wisząca w Sanktuarium Najświętszej Krwi Pana Jezusa w Poznaniu przy ulicy Żydowskiej. 



Ksiądz profesor Tadusz Guz otrzymał zakaz wypowiadania się na temat Lutra i Reformacji, nikt jednak nie zabronił mu wypowiedzi  jadowicie antysemickich. Ksiądz profesor Leszek Wilczyński, kustosz Sanktuarium Najświętszej Krwi Pana Jezusa w Poznaniu opublikował niedawno książkę pod tytułem Z hostii wytrysnęła krew, książkę podtrzymującą stare antyjudaistyczne kłamstwo. „Gazeta Wyborcza” cytuje obszerne fragmenty tego dzieła. Dowiadujemy się m. in. że w 1399 roku poznańscy Żydzi skradli trzy hostie, które zabrali do pomieszczenia…

„Tam, wysypawszy Hostie na stół znajdujący się przy filarze podtrzymującym sklepienie, Żydzi chcieli sprawdzić, czy są one rzeczywiście prawdziwym Ciałem Chrystusa. Jeden z nich, wyciągnąwszy nóż, bez wszelkiej litości - jak pisze Rerus - przebił Hostię, z której natychmiast wytrysnęła Krew. Skropiła ona twarz tego człowieka tak mocno, że żadnym sposobem nie mógł jej z siebie zmyć. Pozostali uczestnicy profanacji również zaczęli kłuć nożami Hostie, szarpać i hańbić z wielką zaciekłością. Bluźniąc przy tym i rzucając «najpotworniejsze obelgi przeciw Chrystusowi». Ku ich przerażeniu zarówno stół, jak i posadzka oraz ściany pełne były Krwi wypływającej z bezczeszczonych Hostii”

Autorka artykułu w „GW” zwraca uwagę na fakt, że książka nie wspomina napisanego na polecenie abp Gądeckiego referatu z 2012 roku, w którym znajduje się nota pt. „Legenda o trzechy hostiach”, gdzie stwierdza się, że badania historyczne nie potwierdzają prawdziwości tej legendy, że wszystko wskazuje na to, iż jest ona kompilacją innych antyjudaistycznych opowieści, krążących wówczas w Europie.


Ksiądz profesor Wilczyński nadaje swojej książce pozór pracy historycznej, udając, że nic nie wie o niezliczonych głosach dementujących zarówno narrację o desakracji hostii przez Żydów, jak i o porywaniu chrześcijańskich dzieci na macę. (Tę drugą legendę podtrzymuje z pasją przy życiu profesor Guz.)


Podobno w poznańskim kościele przy ulicy Żydowskiej wisiała kiedyś tablica uświadamiająca, że ta legenda jest tylko daleką od prawdy legendą, ale ksiądz Wilczyński ją zdjął, bo mu się nie podobała. Podobno zapytano w poznańskiej kurii o opinię metropolity na temat tej książki, ale dziennikarze otrzymali odpowiedź, że arcybiskup nie zajmuje się recenzowaniem książek.


Przywołane tu nazwiska dwóch antysemickich księży profesorów w żaden sposób nie wyczerpują listy nadal promujących wśród wiernych odwieczne antysemickie stereotypy i kłamstwa. O biskupach podtrzymujących chrześcijański antyjudaizm mógłby nam wiele opowiedzieć zarówno ksiądz Michał Lemański, jak i były jezuita, profesor Stanisław Obirek.


Chrześcijanie muszą wyrazić skruchę za stulecia antysemityzmu, który ostatecznie doprowadził do Zagłady, czytamy w opublikowanym kilka dni temu dokumencie Kościoła Anglii zatytułowanym God’s Unfailing Word, w którym mówi się o pełnych uprzedzeń prześladowaniach Żydów przez chrześcijan. Stosunek chrześcijan do Żydów na przestrzeni stuleci, był „żyzną glebą morderczego antysemityzmu” – czytamy w tym dokumencie. Religijne nauczanie Kościoła anglikańskiego i innych wyznań chrześcijańskich było antysemickie i anglikanie oraz inni chrześcijanie muszą nie tylko wyrazić skruchę za „grzechy przeszłości”, ale podjąć wyzwanie współczesności i zwalczać dzisiejszy antysemityzm.


W tym dokumencie przypomina się, że dwie katedry, w Norwich i w Lincoln, były szczególnie odpowiedzialne za propagowanie legendy krwi w średniowieczu. W tych miastach żydowska społeczność została fałszywie oskarżona o porwanie chrześcijańskich dzieci, by użyć ich krwi do wypieku macy. To tu powstała ta okrutna legenda, która potem przez stulecia krążyła po Europie, prowadząc do niezaliczonych mordów Żydów – czytamy w tym dokumencie.    


Dokument stwierdza, że Ziemia Święta ma szczególne znaczenie tak dla Żydów, jak i dla chrześcijan i że syjonizm jest ważnym oraz uprawnionym aspektem żydowskiej tożsamości, a tym samym, że Izrael ma prawo do istnienia w bezpiecznych granicach. Co więcej, że chrześcijanie powinni być bardzo ostrożni w pouczaniu Żydów.

„Świadomi udziału chrześcijan w trwającym przez wieki sterotypizowaniu, prześladowaniu i przemocy skierowanej przeciwko Żydom oraz tego, jak to przyczyniło się do Zagłady, dzisiejsi chrześcijanie powinni być bardziej wrażliwi na obawy Żydów.”

Zapewne redaktorzy głęboko antysemickiego „Guardiana” nieco inaczej odczytali liczący 144 strony raport, bo nie zauważyli przywołania definicji antysemityzmu, która stwierdza, że „aczkolwiek nie jest antysemityzmem używanie przy opisie Izraela tej samej miary, jakiej używamy w stosunku do innych demokratycznych państw, jest nim jednak w przypadku podejścia i formuły językowej używanej przez niektórych obrońców Palestyńczyków i w rzeczywistości przypomina to, co nazywamy tradycyjnym antysemityzmem, również w jego chrześcijańskich formach”.     


Dokument poprzedza przedmowa arcybiskupa Canterbury, Justina Welby’ego, w której autor stwierdza, iż  Kościół [anglikański] „tylko przez spojrzenie wstecz i przyznanie naszych grzechów jako chrześcijan może autentycznie ruszyć ku przyszłości.”     


Jest to istotna zmiana. W 2015 roku biskup anglikański, Julian M. Dobbs, oskarżył swój Kościół o „systematyczną teologiczną, społeczną i polityczną wrogość wobec Izraela”.  


Obecny zwrot ma miejsce w szczególnej sytuacji. Chodzi tu nie tylko o ogólny wzrost antysemityzmu i gorących sympatii do każdego ugrupowania, które deklaruje gotowość mordowania Żydów, ale również o zdumiewającą falę antysemityzmu w brytyjskiej Partii  Pracy. 12 grudnia mają się odbyć wybory do brytyjskiego parlamentu. Przed tymi wborami zdarzyła się rzecz bezprecedensowa, w artykule na łamach londyńskiego „Timesa” naczelny brytyjski rabin, Ephraim Mirvis, ostrzegł przed głosowaniem na Labour Party, która pod przewodnictwem Jeremy Corbyna stała się siedliskiem antysemityzmu, a trucizna sączy się od góry. Rabin Mirvis przypomina, że przez dziesięciolecia Partia Pracy była domem dla większości brytyjskich Żydów, dziś jednak trzeba zmienić opcję, bo Jeremy Corbyn nie ma kwalifikacji na premiera i jest zagrożeniem dla brytyjskiego społeczeństwa.    


Interesujący jest fakt, że arcybiskup Justin Welby zaledwie w kilka godzin po publikacji artykułu głównego rabina zamieścił tweet, w którym pisze, że brytyjscy Żydzi „mają powody do odczuwania lęku i poważnego zagrożenia”.


Polityczne wystąpienia religijnych przywódców są w Wielkiej Brytanii bardzo źle widziane, w tym przypadku jednak oświadcznie rabina zyskało poparcie nie tylko głowy Kościoła Anglii, ale również dużej organizacji brytyjskich muzułmanów, a także organizacji zrzeszającej Hindusów oraz organizacji Sikhów.


Czy rzeczywiście głowa brytyjskiej lewicy laickiej jest aż tak antysmiecka? Jeremy Corbyn stanowczo zaprzecza, chociaż dowody jego osobistego oddania organizacjom takim jak Hezbollah czy Hamas są poza wszelką wątpliwością. Sam Corbyn jest troszkę oburzony i twierdzi, że oskarża się go niesłusznie, bo on życie poświęcił walce z antysemityzmem, ale ktokolwiek przygląda się tej jego walce może mieć poważne kłopoty z przyznaniem mu racji. Najnowszym odkryciem z przeszłości Jeremy Corbyna jest jego wywiad z 2011 roku dla irańskiej telewizji, w którym stwierdzał m. in., że BBC jest proizraelska ponieważ twierdzi, iż Izrael jest państwem demokratycznym, że ma prawo do istnienia i że może czuć się zagrożony. Brytyjska lewica laicka nie widzi powodów do uznawania, że może istnieć jakieś żydowskie państwo, ani tego, że Żydzi mają mieć jakieś prawo do obrony swojego  życia (chociaż zdania są tu trochę podzielone i coraz więcej wieloletnich działaczy Partii Pracy opuszcza jej szeregi).         


Trudno pozbyć się wrażenia, że chrześcijański antyjudaizm nie opuścił chrześcijańskich kościołów (zapewne również w Anglii wspomniany tu dokument nie położy tamy dla organizowanych w kościołach kampanii nienawiści do Izraela). Chrześcijański antyjudaizm nadal silnie promieniuje nie tylko na bogobojną prawicę, ale i na głoszącą swoją wyższość moralną ateistyczną lewicę.


W Polsce po raz kolejny widzimy jak wzrost antysemickich nastrojów w wielkim świecie promieniuje na nasz zaścianek.


Kiedy kapłan katolicki w rządowej TVP mówi, że Żydzi „kierują się innym niż my pojęciem prawdy”, to może nie być świadomy, że powtarza stare kłamstwa o Żydach, bo tak został wykształcony w domu, w szkole, w seminarium dla duchownych. Ksiądz Henryk Zieliński wprowadził tu pewne modyfikacje do starego stereotypu, bardziej go przeraża Żyd niereligijny od Żyda religijnego, a najbardziej syjonista, bo jak przekonywał wiernych „dla syjonisty prawdą jest to, co służy interesom Izraela”.


Ciekawa ta przemiana antysemitów w antysyjonistów. Współczesnego antysemitę poznajemy po haśle „Miłuj [strzelającego] Palestyńczyka jak siebie samego”. Takiego chrześcijanina lepiej nie drażnić twierdzeniem, że są różni Palestyńczycy i że są nawet palestyńscy syjoniści.    


(O kulisach antyjudaizmu w polskim Kościele katolickim wiele opowiada ten tekst: Z genealogii polskiego hejtu