Zjednoczona prawica i Halloween


Andrzej Koraszewski 2019-10-26


Zaprzyjaźniona anglistka donosi mi, że dzieciaki żądają zabawy, a ona jest nie od tego, bo nauka nigdy nie idzie tak dobrze jak podczas zabawy. Ma dziewczyna szczęście, jej kierownictwo rozlicza nauczycieli za wyniki uczniów w nauce, a nie za polityczną poprawność.  Dyrektor ma już strój na Halloween, ale przyjaciółka nie może powiedzieć jaki, bo to tajemnica służbowa. Już dynie rzeźbione są misternie, a uczniowie nowych słowek uczą się jak opętani. Prawdą jest, że jedni mają większą smykałkę do rzeźbienia, a inni lepszą głowę do słówek, ale wszyscy starają się jak mogą i idą jak burza. To staranie się najbardziej mi imponuje, ale też to taka szkoła, że z jakiegoś powodu uczniowie ją lubią.

Nie pytam przyjaciółki, co ze zbawieniem uczniów, bo naraziłbym się okrutnie i dobry humor mógłbym skwasić. O zbawienie uczniów zabiega jednak przewodniczący Międzyzakładowej „Solidarności” Pracowników Oświaty w uniwersyteckim mieście Toruniu, obywatel Wiśniewski Jerzy – nauczyciel.  

 

Było o tym głośno, więc pewnie wszyscy już wiedzą, ale przypomnę, bo warto. W liście do dyrektorów i nauczycieli zwraca się toruńska „Solidarność” z prośbą o powstrzymanie się. List przypomina, że „większość z nas (nauczycieli) została ochrzczona, co zobowiązuje do udzielenia wsparcia młodym ludziom, by unikali zagrożeń duchowych, przed którymi ostrzega nas Bóg”.

 

W imieniu Związku Zawodowego „Solidarność” informuje Wiśniewski, że

„Jako pedagodzy jesteśmy szczególnie odpowiedzialni nie tylko za edukację i wychowanie, ale także za zbawienie młodego pokolenia.”

Mógłby ktoś pomyśleć, że od pewnego czasu nauczyciele zwolnieni zostali z odpowiedzialności za zbawienie młodego pokolenia, ale kto wie, czego oni teraz kandydatów do zawodu nauczyciela uczą. Nigdzie nie dostrzegłem odcinania się kuratorium czy też ministerstwa od tej działalności związkowej, więc należy zakładać, że obywatel Wiśniewski działał po linii i zgodnie z partyjnymi dyrektywami.

 

Przedstawiciel związku zawodowego niepokoi się, że człowiek w swej dobroci gotów jest tolerować, a to sprzeczne jest z drogowskazami. Idzie oczywiście o gotowość tolerowania odmiennej (niż hetero) orientacji seksualnej. „Osoby dotknięte kryzysem tożsamości płci powinniśmy otaczać modlitwą i fachową opieką” – czytamy w tym liście, który przypomniał mi, że Włodzimierz Lenin nazywał związki zawodowe „pasem transmisyjnym partii do mas”. Dziś wiemy lepiej, związki zawodowe mają być pasem transmisyjnym Boga do mas, partia na tym skorzysta automatycznie, a i „Solidarność” pozyska aureolę.

 

Dumam na mojej przyzbie, czy ten list związku zawodowego pracowników oświaty to dziwactwo jakieś, jak owa dwugłowa żmija, którą niedawno widziano w okolicach Pułtuska, czy zwiastun nowych czasów? Czas pokaże. Tymczasem zastanawia się człowiek nad pytaniem, czy diabeł może być zbawiony? Próbował na to pytanie odpowiedzieć młody Leszek Kołakowski, ale wszystko się zmieniło i dziś nie jest to już kwestia czysto filozoficzna, egzorcyści mnożą się jak króliki, rząd nie ustaje w modlitwach i słychać wołanie „Kordecki na wały”.

 

W sukurs walczącym z diabłem przychodzi dziś technika. Najnowszym wynalazkiem jest elektroniczny różaniec. Wprowadził go do obrotów Watykan. Ma dziesięć koralików z agatu i hematytu, a spięty jest gustownym krzyżem, który kryje elektronikę. Ten różaniec, z pomocą specjalnej aplikacji łączy się z twoim smartfonem, a uruchamia się to ustrojstwo kiedy robisz tradycyjny znak krzyża. (Inteligentny różaniec kosztuje około 400 złotych.)   



Ciekawe, czy się przyjmie jako źródło energii odnawialnej? Pokazać się z takim różańcem na balu wszystkich świętych, to byłby szał absolutny. (Chociaż podobno zorganizowanie balu wszystkich świętych w szkole średniej graniczyłoby z cudem, więc przynajmniej nie ma grozy, że jakaś uczennica zajdzie w ciążę na balu wszystkich świętych, z młodzieńcem posiadającym inteligentny różaniec.)

 

Bale wszystkich świętych organizuje się raczej dla młodszych dzieciątek, a tam elektronicznym różańcem trudno szpanować.

 



Jeśli mam być tak całkiem uczciwy, to nie jestem do końca przekonany, że „tęczowe piątki” w szkołach to najlepsza droga do uczenia tolerancji i zrozumienia natury pożądania, tę chyba lepiej byłoby objaśniać na systematycznych lekcjach edukacji seksualnej. To jednak trochę jak z tymi strajkami nauczycieli, chciałby człowiek zastrajkować, ale nie bardzo  wiadomo jak to zrobić, żeby dzieciom nie szkodzić i państwucha w łydkę ugryźć.      

 

Czy bale wszystkich świętych są coraz bardziej popularne? Zastanawiano się nad tym pytaniem przed dwoma laty na portalu eska.pl. Autor wyjaśniał, że nie chodzi tu o piosenkę Budki Suflera, że jest to alternatywa dla imporez organizowanych z okazji Halloween, że bale mają promować świętość i odrywać dzieci od imprez w stylu zachodnim.  

 

O balach w biskupim pałacu dziwne rzeczy opowiadają podwładni arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia. Jeśli to co mówią jest prawdą, (a mamy powody, by podejrzewać, że jest tam sporo prawdy), to sprawa powinna wywołać trzęsienie ziemi w polskim Kościele katolickim, a przynajmniej wywołać nieco bardziej zdecydowane reakcje Prymasa Polski niż tylko stwierdzenie, że nic o tym nie wie i że to sprawa nuncjatury. Pod naszą szerokością geograficzną trzęsienia ziemi są rzadkością i wydaje się, że prędzej arcybiskup Głódź doprowadzi do zmiany prymasa niż Prymas do detronizacji tego Księcia Ciemności (osobliwie, że Prymas najwyraźniej woli się w to nie mieszać). Podobno maltretowani psychicznie księża zgłaszali już skargi do dwóch nuncjuszy, ale zamiast odpowiedzi słyszeli tylko pieśni biesiadne, przerywane chrześcijańskim okrzykiem „wypierdalaj”.

 

Tęczowy piątek za nami, a Halloween zbliża się milowymi krokami. Strach się kłaść spać, bo  żyjemy w kraju, w którym wszystko się może człowiekowi przyśnić. Po liście od przyjaciółki anglistki śniło mi się, że słyszę gwałtowne stukanie do drzwi, które uchylam ostrożnie, a tam trzy postaci, przypominające trzech króli Zjednoczonej Prawicy częstuje mnie wrzaskiem: trick or treat.

 

Jak śnić w takim kraju? Jak śnić?