Jeśli chcesz pomóc Izraelowi, porzuć słowo ”konflikt”


Judean Rose 2019-07-25


Jeśli naprawdę chcesz pomóc Izraelowi, proszę, wymaż słowo „konflikt” ze swojego słownictwa. Nie ma niczego takiego jak izraelsko-palestyński konflikt. Konflikt oznacza dwie strony atakujące się wzajemnie. Tak po prostu nie jest w sprawie Izraela i Arabów. Arabowie napadają, Izraelczycy się bronią.


Ludzie lubią koncepcję ”konfliktu”. To jest po amerykańsku. To jest schludne.  


Amerykanie lubią myśleć: ”Do tańca potrzeba dwojga”, co naprawdę znaczy: ”Jeśli dwie strony mają konflikt, a my wolimy konflikt od sytuacji, kiedy jedna strona atakuje drugą, to tak to nazywajmy”.


Oczywiście, nie tylko Amerykanie. Ogólnie ludzie postępowi lubią mówić rzeczy takie jak: ”Po obu stronach jest rozlew krwi”, jak gdyby powód tego, że krew została rozlana, nie miał żadnego znaczenia, żadnej wagi. Martwy morderca jest równy swojej ofierze, dlatego powód śmierci musi także być równy. Jeden fakt tworzy drugi fakt wbrew prawdzie.

 

 (((Varda Epstein)))@epavard

So if you have a home invasion and the cops come and shoot someone who just killed your family member, is that also "bloodshed on both sides?" https://twitter.com/eglnyc/status/1150648263508418560 ;…

 

Gail@eglnyc

Replying to @HikindDov @IlhanMN

There is bloodshed on both sides.

 7:25 AM - Jul 16, 2019

Twitter Ads info and privacy

 

See (((Varda Epstein)))'s other Tweets

 

[(((Varda Epstein)))

Wiec jeśli ktoś napada na twój dom i przybywa policja, i zabija kogoś, kto właśnie zabił członka twojej rodziny, to jest to „rozlew krwi po obu stronach”?

Gail

Odpowiadając @HikindDov @IlhanMN

Jest rozlew krwi po obu stronach]

 

Bo ludzie mają potrzebę równowagi, sprawiedliwości. Ta sytuacja jednak nie spełnia warunków, które definiują konflikt.

W konflikcie muszą być dwie strony skłócone ze sobą. Nie ma tego tutaj. W wypadku Izraela jest jedna strona zajęta własnymi sprawami i interesami.

 

Tymczasem przegrani nie potrafią poradzić sobie z rzeczywistością. Nie chcą budować na niej swojego życia w najlepszy dla siebie sposób i nie można ich do tego zmusić. Wolą okaleczać, zabijać i niszczyć: taka dorosła wersja napadu złości dwulatka, ale bardzo nikczemna. Bowiem dwulatki w żadnym moralnym sensie nie są odpowiedzialne za swoje wybory. Dorośli ludzie są odpowiedzialni.


W tym wypadku dorośli, którzy – tak się składa – są Arabami, wiedzą, jak złe jest, na przykład, zabicie kulą snajperską dziesięciomiesięcznego niemowlęcia w wózku. Ten czyn jest złem również w znaczeniu, że nie ma żadnego sensu w takim ataku. Jest to świadomy akt sadystycznej przemocy. Czyn diabła.

<span>Szalhevet Pass miała dziesięć miesięcy, kiedy zabiła ją kula arabskiego snajpera.</span>
Szalhevet Pass miała dziesięć miesięcy, kiedy zabiła ją kula arabskiego snajpera.

Każdy, kto określa sytuację w Izraelu jako „konflikt”, powinien wysłuchać historii o Szalhevet Pass. Gdzie tu jest bowiem wzajemność? Co zrobiła Szalhevet człowiekowi, który ją zamordował? Jaki był jej „konflikt” z arabskim mordercą? Może nie miała na sobie dość kremu przeciwko promieniom słonecznym?


“Konflikt”. Słyszę to słowo i potrząsam głową. Bo zamordowanie Szalhevet Pass nie jest izolowanym wypadkiem. Chaya Zissel Braun miała tylko trzy miesiące, kiedy Arab wjechał umyślnie samochodem w tłum ludzi czekających na przystanku tramwajowym. Chaya Zissel była tam z rodzicami, leżąc w wózku. Poszybowała wysoko w powietrze i spadła na bruk, ginąc na miejscu. Wszystko działo się tak szybko, że rodzice nie mogli nawet podjąć próby jej ochronienia.


<span>Chaya Zissel Braun</span>
Chaya Zissel Braun

Ale co zrobiła Chaya Zissel swojemu mordercy? Gdzie jest konflikt, gdzie ta równowaga?


Powiem wam, gdzie jest i czym jest. Jest tym: Chaya Zissel urodziła się jako Żydówka. Tak samo jak Szalhevet Pass i Hadas Fogel, która była w tym samym wieku, co Chaya Zissel, kiedy arabscy mordercy zamordowali ją przez dekapitację, kiedy nie przestawała płakać.   


<span>Hadas Fogel</span>
Hadas Fogel

Aha! Macie to: nie przestawała płakać! Niewątpliwa prowokacja. Czy to jest punkt zapalny naszego „konfliktu”?


Ale nie. Nie chodziło o płacz. Chodziło o to, że Hadas Fogel była Żydówką. Samo jej istnienie było jedynym punktem zapalnym „sporu”, punktem „konfliktu” między „dwiema wojującymi stronami”.

To jest ważne, ponieważ tak wielu ludzie wierzy, że rzeczywiście jest konflikt i że jest on o ziemię. A jedyne co jest związane z ziemią, to że Arabowie nie chcą, by Żydzi ją mieli. Prawo do ziemi jest pretekstem dla Arabów, żeby mordować Żydów. Kiedy bowiem przedstawiasz terror jako konflikt o ziemię, to jest to jakiś punkt zapalny sporu. A oznacza on dwie równe wojujące strony. Strony, które mogą usiąść przy stole i prowadzić negocjacje. A ponieważ jest to kwestia ziemi, negocjacje oznaczają ustępstwa terenu, co znaczy, że Żydzi oddają kawałek za kawałkiem państwa żydowskiego aż nic nie pozostaje.    

Widziany przez soczewkę prawdy taki proces jest nagradzaniem tych, którzy mordują Żydów. Niestety, nagradzanie terroru powoduje tylko tyle, że zabijają nas więcej, żeby dostać więcej tego, co jeszcze mamy.

Pomyśl o tym: gdyby chodziło o ziemię, dlaczego miałoby to usprawiedliwiać zabijanie niemowlęcia? Niemowlę  nie jest odpowiedzialne za to, gdzie się wychowuje. Niemowlę jest bez winy, niczego nie ukradło, nikogo nie uciska. Jest po prostu niemowlęciem. Czymś, co większość społeczeństw uważa za cenne, chroni i pielęgnuje.

Odpowiedź brzmi, oczywiście, że nie chodzi o ziemię i że nie jest to konflikt.

Chodzi o Żydów i żydowską ciągłość. Żydów, którzy nadal żyją, i ludzi, którzy nie chcą, by żyli. To jest punkt zapalny, to jest punkt sporu.


[Sądzę, że zawsze będzie napięcie na Bliskim Wschodzie, skoro są tam ludzie, którzy chcą zabić Żydów, i Żydzi, którzy nie chcą być zabici, i żadna ze stron nie jest skłonna do kompromisu.]
[Sądzę, że zawsze będzie napięcie na Bliskim Wschodzie, skoro są tam ludzie, którzy chcą zabić Żydów, i Żydzi, którzy nie chcą być zabici, i żadna ze stron nie jest skłonna do kompromisu.]

W rzeczywistości to żydowska tożsamość ofiar dodaje mordercom odwagi. Pozwala im zabijać starców, dzieci, ciężarne kobiety. Lub raczej, to żydowska tożsamość ofiar usuwa wszelką potrzebę odwagi u mordercy. Jeśli bowiem myślisz, że Żydzi są czymś mniej niż ludźmi: małpami lub świniami, albo uważasz ich za szkodników, za jakiś rodzaj robactwa, to nie potrzebujesz odwagi, by ich zabijać. 


Z tej perspektywy zabijanie Żydów jest jak zabijanie mrówek albo komarów. Nie ma moralnych skrupułów. Depczesz jedne, uderzasz inne. Najważniejsze jest to, że giną zamiast mrowić się w twoim jedzeniu lub gryźć cię w ramię.

Kiedy już ustaliliśmy fakt, że Żyd jest czymś mniej od człowieka, nie ma problemu z jego zabiciem. To jest tylko zabicie Żyda! Z tą wiedzą, po co czekać, aż żydowskie niemowlę dorośnie? Tylko dokona więcej szkód i trudniej je będzie zabić.  


Ten proces dehumanizacji Żydów umożliwia terrorystom zabijanie niemowląt, kobiet i starców.  Ale przedstawianie arabskiego terroru jako konfliktu o ziemię daje terrorystom coś więcej: wolność bezkarnego zabijania Żydów. Skoro bowiem istnieje konflikt z punktem zapalnym sporu, masz równowagę: dwie przeciwne strony. A tam, gdzie jest konflikt, nie ma morderców i ofiar. Są tylko strony sporu. Nawet kiedy te „strony” są niemowlętami.

W konflikcie nie ma kwestii winy lub niewinności. Jest tylko dwóch rywali, rzucających się na siebie w doskonałej równości, obaj walczący o tę samą rzecz.

A znacznie przyjemniej jest myśleć w ten sposób, niż myśleć o ludziach, którzy zabijają żydowskie niemowlęta w wózkach wyłącznie z powodu tego, że są żydowskimi niemowlętami. 


If You Want to Help Israel, Stop Using the Word "Conflict"

Elder of Ziyon, 17 lipca 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Judean Rose


Izraelska blogerka.