Trudno kochać i być mądrym, jeszcze trudniej nie znosić i pozostać mądrym


Andrzej Koraszewski 2019-07-10


To Love and Be Wise, Josephine Tey to klasyka angielskich kryminałów z filozoficzną głębią. Zarówno psychologia, jak i ludowa mądrość zgodnie podpowiadają, że nasze aspiracje do racjonalności są podgryzane przez głębokie uczucia. Na nic wszystkie apele o neutralność, obiektywizm i stoicyzm, bowiem uczucia mamy na wyposażeniu i w żaden sposób nie daje się ich zawiesić na kołku, by spokojnie rozważyć problem X czy Y. Wiedząc, że „czucie i wiara silniej mówi do mnie” niż chłodne argumenty, muszę pamiętać, że aczkolwiek nie mam cienia sympatii dla rozumowania tego wieszcza, to wcale nie oznacza, że jestem wolny od choroby, którą on w sobie ukochał i zgoła innym zalecał.

Chodzimy za głosem serca, za podszeptem mechanizmów biologicznych i to z bogiem sprawa, jako że te podpowiadają nam z kim płodzić, a czasem nawet troskę o to, co spłodzone. Gorzej, że często idziemy za głosem serca powodowani łagodną perswazją, chciwością, strachem lub instynktem stadnym. Serce nie sługa, czyni swą powinność, pompuje w rytmie dyktowanym przez okoliczności. Przyspieszone bicie może wywołać widok bliźniego na beczce i wzywającego do żalu za grzechy świeckie oraz do pokuty ogromnej, widok kapłana na ambonie, czy politycznego błazna na ekranie. A kiedy serce bije szybciej, to jak wiadomo i oddech przyspieszony, i myśl krótsza.    


Wyniki badań psychologów pokazujące, że w warunkach stresu podejmujemy decyzje intuicyjnie, są banalne dla żołnierzy, sportowców, kierowców, czy pilotów, doskonale wiedzących, że jak przychodzi co do czego, decyduje czucie i wiara, a te zależą od tresury ciała i umysłu. Hasło wzywające do walki o lepszą jakość czucia i wiary może jednak nie trafiać do przekonania.


Słuchaj dzieweczko. Ona nie słucha – pisał wieszcz. W takiej sytuacji wszelkie próby rozbudzenia ducha racjonalizmu uderzają w mur romantycznej głuchoty. A tu nastroje manichejskie i dualizm, czyli romantyczne albo-albo. Czucie i wiara stron zaangażowanych w spór, gdzie czarne, a gdzie białe. Dręczeni dylematem szarości słyszą gniewną odpowiedź „martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu” i jeszcze gorsze: „nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu”. Więc jak to mówią Anglicy, mamy sytuację. Konstytucji nam trzeba, czyli poszanowania reguł gry, uczących jak kochać i być mądrym, ale również jak dostawać cholery i z pokerową twarzą próbować zmieniać gniewne razy w spór o konkretach. 


Okrzyk: „miej serce i patrzaj w serce!” przed krzykiem nie ustąpi. Wiadomo, nowa generacja tabletek Murti Binga działa znakomicie i nikt nas nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne. Twierdzenia o polach szarości są herezją dla wszystkich, ci bowiem są najgorsi, którzy w czasach manicheizmu szukają gnozy badając fakty. Komu do diabła potrzebne są fakty?


Panienki z bardzo dobrych domów, jako kassandry pospolite zarabiają na nowe kreacje, informując o zbliżającej się apokalipsie, jak również doradzając jak się modnie przed apokalipsą ubrać, oraz co zdrowo zjeść, żeby nie przybrać przed apokalipsą na wadze. Świat nadal jest piękny. Krowy poszły w las, bo  nikt nie wołał. Czucie i wiara silniej mówią do mnie niż jeszcze wczoraj i sam już nie wiem, jak kochać i być mądrym?


Pewnie się nie da, a przecież to łatwiejsze niż to drugie.