Prątkiem w raka, czyli co ma gruźlica do raka pęcherza
Ziarniniakami nazywamy guzki zapalne tworzone zazwyczaj przez makrofagi, komórki żerne, potrafiące przypominać nieco kształtem komórki nabłonkowe (stąd mówi się czasem o ziarniniakach nabłonkowatokomórkowych). Nie tylko przez nie oczywiście tworzone, ale to najbardziej chyba charakterystyczny rys i element architektoniczny naszych guzków. Mogą być bardziej zbite i ostro wydzielać się z otoczenia, jak kuleczka ze zdjęcia obok, mogą mieć luźniejszą strukturę, bardziej rozmywającą się w zapalnym krajobrazie, przez co niekiedy nieco trudniej je zauważyć.
Rak urotelialny pęcherza moczowego, zdecydowanie najczęstsza w naszej części świata (na proporcje mogą tu wpływać pewne choroby pasożytnicze) odmiana nowotworu złośliwego tego narządu, rozwija się z pokrywającego błonę śluzową większości pęcherza (i generalnie dróg moczowych) nabłonka przejściowego zwanego urotelialnym właśnie. Rak pęcherza moczowego nie jest nowotworem rzadkim – ustępuje oczywiście takim osobistościom świata onkologii, jak rak płuca (odpowiedzialny za niemal 20% wszystkich zgonów nowotworowych na świecie), rak piersi czy raki jelita grubego lub prostaty, jednak nie ma wcale daleko do podium – według danych Krajowego Rejestru Nowotworów to czwarty pod względem częstości nowotwór złośliwy dręczący polskich mężczyzn (i piąta w kolejności przyczyna męskich zgonów nowotworowych), u kobiet jest parokrotnie rzadszy, ale nadal 1400 zachorowań rocznie to nie bagatela. Biblia uropatologii, Urologic Surgical Pathology Bostwicka przedstawia go jako siódmy z kolei nowotwór złośliwy na świecie.
Czynników jego rozwojowi sprzyjających znamy cały wachlarz, od tak powszechnych jak palenie papierosów (tak, tu też bruździ, nie tylko w płucach) po pewne produkty i półprodukty przemysłu chemicznego – stąd też mówi się niejednokrotnie o raku pęcherza w kontekście zawodowego narażenia na choroby nowotworowe. W przypadku co piątego (a według części źródeł powinno się mówić i o większym nawet odsetku) przypadku o rozwój schorzenia oskarża się kontakty branżowe z aminami aromatycznymi i wielopierścieniowymi węglowodorami aromatycznymi, przy czym mowa nie tylko o wielkiej chemii fabrycznej, o przemyśle gumowym, o produkcji barwników, etc, ale też o ciągłym kontakcie z farbami fryzjerskimi chociażby czy o drukarstwie.
Oddalamy się jednak od naszych ziarniniaków, wróćmy więc do tematu; wiemy już mniej więcej czym jest ziarniniak, wiemy co nieco o raku pęcherza moczowego, jak się jednak ma jedno do drugiego? To trochę dłuższa historia.
Że niemal całość wnętrza pęcherza pokrywa nabłonek urotelialny, już wspomniałam. Dlaczego niemal? Otóż okolica szyi pęcherza moczowego, zwłaszcza w obrębie tzw. trójkąta pęcherza tworzonego przez ujścia moczowodów i wyjście cewki moczowej często – nawet u 80% kobiet, u mężczyzn dużo rzadziej – wysłana jest nabłonkiem wielowarstwowym płaskim, podobnym do nabłonka wyścielającego np. pochwę. Ale zwykle mówiąc o nabłonku pęcherza, mamy jednak na myśli nabłonek urotelialny. Część raków do niego tylko jeszcze będzie się ograniczać – po prostu niektóre udaje się nam wyłapać zanim zaczną naciekać gdzieś głębiej. Nabłonek leży tu na błonie podstawnej, ta zaś na warstewce tkanki łącznej luźnej, w której znajdziecie liczne naczynia krwionośne, a którą nazwiemy blaszką właściwą błony śluzowej. Jeszcze głębiej znajdziemy warstwę mięśniową ściany pęcherza. Dlaczego to ważne? Że przekroczenie granicy samego tylko nabłonka, przebicie błony podstawnej i naciekanie tego, co pod nim, jest ważne, jest w miarę intuicyjnie nawet zrozumiałe. W końcu póki nowotwór siedzi ograniczony do samej tylko wyściółki pęcherza, do warstewki nabłonka oddzielonej szczelnie od głębszych warstw, nie ma jak się przedostać gdziekolwiek indziej. Nabłonek nie ma naczyń krwionośnych ani nerwów, które pozwoliłyby komórkom raka powędrować dalej, do płuc, wątroby, mózgu, te znajdują się dopiero pod błoną podstawną, po nacieczeniu której sytuacja automatycznie zaczyna wyglądać poważniej. Nadal jednak na tym etapie rozwoju nowotworu mamy jeszcze do czynienia z dobrymi rokowaniami. No i nadal możemy zwykle pozwolić sobie na leczenie zachowawcze, oszczędzające narząd. Diametralnie zmienia się to w momencie, gdy nowotwór dosięga w końcu warstwy mięśniowej ściany pęcherza i się w nią wgryza. To ten etap rozwoju raka, na którym wkracza chirurgia.
A nasze ziarniniaki to jeden z możliwych efektów leczenia zachowawczego właśnie.
Minęło już ponad czterdzieści lat od czasu, gdy w 1976 roku w Journal of Urology ukazał się pierwszy raport podsumowujący wstępne sukcesy prób leczenia wczesnego raka pęcherza przy pomocy wlewek z BCG. Tak, BCG. Nie kojarzycie tego skrótu? Rozwija się go do Bacillus Calmette-Guérin i odnosi się do atenuowanego (osłabionego) szczepu Mycobacterium bovis wykorzystywanego w powszechnie stosowanej szczepionce przeciwko gruźlicy opracowanej przez Alberta Calmette’a i Camille’a Guérina. Tej samej, którą wprowadzono do użytku już w latach dwudziestych dwudziestego wieku. Gdy na początku lat siedemdziesiątych kanadyjski urolog, Alvaro Morales rozpoczął swoje badania, nie był to wcale taki zupełnie nowatorski pomysł. Już w 1929 roku pojawiały się (na podstawie wniosków z badań autopsyjnych) przypisywane biologowi Raymondowi Pearlowi sugestie, jakoby gruźlica miała wywierać jakiś – bliżej nieokreślony – ochronny efekt przeciwko nowotworom. W latach pięćdziesiątych badania LLoyda Olda na zwierzętach potwierdziły podobny efekt szczepień BCG, przy czym ewidentnie wpływ BCG nie był bezpośredni, jeśli wyobrażacie sobie biedne osłabione prątki z zaparciem ścigające i wybijające komórki nowotworowe, to nie tędy droga. Atenuowane mikroby wydawały się raczej wspomagać układ odpornościowy mysich organizmów w walce z nowotworem.
Jeśli w tym momencie przemknął wam przez myśl termin “immunoterapia”, to jest to słuszne skojarzenie. To właśnie przodkini dzisiejszych bardziej wyrafinowanych form immunoterapii. Późniejsze – wciąż jeszcze prowadzone na zwierzętach – prace Burtona Zbara dostarczyły kolejnych dowodów – bezpośrednio podając BCG do tkanek nowotworowych, naukowiec nie tylko leczył guzy skórne u świnek morskich (czy może poprawniej – kawii domowych), ale też doprowadzał do cofania się przerzutów. Trudno się dziwić entuzjazmowi, jaki terapia BCG wzbudziła w światku naukowym. Liczne kolejne badania próbowały stosować tę samą metodę w kolejnych nowotworach, nie tylko u zwierząt. Białaczki i czerniaki, płuca i prostata, nerka i jelito grube. Wyniki bywały obiecujące, ostatecznie jednak w większości przypadków leczenie BCG nie spełniło pokładanych w nim oczekiwań, oddając pole skuteczniejszym metodom. Nie wszędzie jednak. Pęcherz moczowy pozostał na placu boju. Tu rak wciąż z szczepionką przeciwko gruźlicy przegrywa, na wczesnym zaś jego etapie rozwoju przegrywają – w porównaniu – także inne metody leczenia. Leczenie tym sposobem wczesnych, nienaciekających warstwy mięśniowej raków pęcherza to dzisiaj standard, w przypadku innych obszarów onkologii pozostaje raczej w sferze badań. Zaaplikowanie chorym po przezcewkowej elektroresekcji guza wlewki dopęcherzowej z zawiesiny prątka BCG zmniejsza ryzyko wznowy i zmniejsza ryzyko progresji choroby, opóźniając moment ewentualnej utraty narządu.
W tym momencie wypadałoby przedstawić w jasny sposób co właściwie robią w pęcherzu wlewki z BCG, niestety prosta odpowiedź nie istnieje. Wiemy dobrze, że ta forma terapii się sprawdza, powstaje coraz więcej prac zajmujących się mechanizmami jej działania, brakuje nam jednak nadal jednoznacznych klarownych wyjaśnień. Innymi słowy – to skomplikowane. To, co wiemy na pewno, to to, że – jak wspomniałam – nie chodzi o bezpośredni zabójczy wpływa szczepionki na tkanki raka. Bezpośredni kontakt prątków z komórkami nabłonkowymi, w tym z tymi zmienionymi nowotworowo, wydaje się inicjować odpowiedź immunologiczną. Wielotorowo. I nawet gdyby wszystko już w temacie rozumiano, nie byłaby to prosta opowieść, bo układ odpornościowy nie jest prosty – to złożona sieć zależności, liczne komórki działające w różny sposób, wiele najrozmaitszych związków chemicznych na wiele sposobów biorących udział w sprawnej odpowiedzi immunologicznej.
Paradoksalnie dopęcherzowa chemioterapia – mimo iż samo słowo “chemioterapia” może się wydawać przerażające (a kręgi sympatyzujące z tzw. medycyną alternatywną robią co mogą, by to wrażenie pogłębiać ku szkodzie przestraszonych chorych) – uchodzi za obarczoną mniejszym ryzykiem działań niepożądanych. Tyle że często okazuje się też mniej skuteczna niestety.
No i – skoro już mowa o skuteczności – oczywiście pewien odsetek chorych na terapię nie odpowiada. I to już niestety problem. Owszem, prowadzi się badania i szuka skutecznych alternatyw, ocenia użyteczność ewentualnej uzupełniającej chemioterapii i potencjalnych innych opcji immunoterapii, ale na końcu drogi po kolejnych niepowodzeniach prawdopodobnie stoi jednak zabieg operacyjny. Nie, nie jest to koniec świata, ale też cystektomia to już leczenie inwazyjne, zmieniające w sposób znaczący życie leczonej osoby i również obciążone pewnym ryzykiem, stąd medycyna póki może, stara się działać zachowawczo.
(Przypominam też, że patologów możecie śledzić również na fejsbuku – warto tam zaglądać, bo strona jest codziennie aktualizowana)
Literatura:
BCG terapia w leczeniu raka pęcherza moczowego nienaciekającego błony mięśniowej (NIMBC). P Kryst; Przegląd Urologiczny 2016;5(99)
Terapie dopęcherzowe u chorych na raka pęcherza moczowego – wskazania i ograniczenia. S Poletajew; Przegląd Urologiczny 2013;5(81)
Terapia BCG jako leczenie uzupełniające w leczeniu chorych na raka pęcherza moczowego. R Maranda; Przegląd Urologiczny 2010;5(63)
Intracavitary Bacillus Calmette-Guerin in the treatment of superficial bladder tumors. A Morales, D Eidinger, AW Bruce; Journal of Urology 1976;116(2):180-3
Wyniki leczenia wlewkami dopęcherzowymi BCG chorych na raka przejściowokomórkowego pęcherza moczowego w stadium zaawansowania T1. A Alter, T; Demkow, P; Wiechno; Urologia Polska 2007;60(4)
Bacillus Calmette–Guerin immunotherapy for urothelial carcinoma of the bladder. TP Kresowik, TS Griffith; Immunotherapy. 2009;1(2):281–288
Bacillus Calmette-Guérin immunotherapy for genitourinary cancer. NM Gandhi, A Morales, LD Lamm; BJU International 2013;112(3):288-97
History of bacillus Calmette-Guerin and bladder cancer: an immunotherapy success story. HW Herr, A Morales; Journal of Urology 2008;179(1):53-6
Immunotherapy for bladder cancer. O Fuge, N Vasdev, P Allchorne, JSA Green; Research and reports in urology 2015;7:65-79
The mechanism of action of BCG therapy for bladder cancer—a current perspective. G Redelman-Sidi, MS Glickman, BH Bochner; Nature Reviews Urology 2014;11:153–162
BCG: A throwback from the stone age of vaccines opened the path for bladder cancer immunotherapy. A Morales; The Canadian Journal of Urology 2017;24(3):8788-93
New Strategies in Bladder Cancer: A Second Coming for Immunotherapy. A Ghasemzadeh, TJ Bivalacqua , NM Hahn, CG Drake; Clinical Cancer Research 2016;22(4):793-801
Prognostic value of inflammation or granuloma after intravesival BCG in non-muscle-invasive bladder cancer. S Jallad, S Goubet, A Symes, T Larner, P Thomas; BJU International2014;113(5b):E22-7
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4427258/
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23517232
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26683632
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/2106041
Lekarka ze specjalizacją z patomorfologii, pasjonatka popularyzacji nauki, współtwórczyni strony poświęconej nowinkom naukowym Nauka głupcze, ateistka, feministka. Prowadzi blog naukowy Patolodzy na klatce. Autorka dostępnej w księgarniach książki, również pod tym tytułem.