Dlaczego my, Arabowie, musimy krzyczeć


Fred Maroun 2018-06-27

Żołnierze Legionu Arabskiego z rannym żołnierzem izraelskim.  Jerozolima 1948.
Żołnierze Legionu Arabskiego z rannym żołnierzem izraelskim.  Jerozolima 1948.

Podczas II Wojny Światowej borykający się z trudnościami i ubodzy Żydzi w jeszcze nie będącym państwem Izraelu robili wszystko, co w ich mocy, by próbować pomóc niszczonym przez nazistów Żydom w Europie. W książce o Goldzie Meir Francine Klagsbrun obszernie opisała rolę Meir w tym rozpaczliwym działaniu.

Meir powiedziała wówczas: „Nie możemy dłużej mówić o aliji w ten sam sposób, w jaki mówiliśmy dziesięć lat temu. Teraz jest to kwestia ściągnięcia tutaj każdego Żyda, nie dlatego, że jest farmerem [który mógłby uprawiać ziemię], ale dlatego, że jest Żydem”. Powiedziała także: „Obecnie nie ma innego syjonizmu poza ratowaniem Żydów”.


Jednak mimo swoich najlepszych wysiłków Żydzi w Izraelu przed powstaniem państwa mogli zrobić bardzo mało. Siły alianckie, które mogły zrobić znacznie więcej, nie zrobiły niemal niczego. W rzeczywistości ułatwiały masakrę przez blokowanie wjazdu żydowskich uchodźców do własnych krajów, a także do przeznaczonego na Dom Żydów Mandatu Palestyńskiego.


Naród arabski – mój naród – także ponosi dużą część winy za tę tragedię. Nie tylko wybitni Arabowie owych czasów, tacy jak mufti Jerozolimy, Hadż Amin al-Husseini, otwarcie popierali nazistów, ale także Arabowie w mandacie brytyjskim wywierali olbrzymie naciski na Wielką Brytanie, by zablokowała żydowską imigrację.


Wielka Brytania spełniła żądania Arabów, żeby zachować wrażenie poparcia Arabów przeciwko nazizmowi, mimo że znacznie więcej Żydów niż Arabów wstąpiło do armii brytyjskiej. Brytyjczycy nie martwili się o utratę żydowskiego poparcia, ponieważ Żydzi nigdy nie stanęliby po stronie nazistów.  


My, Arabowie, nie tylko odrzuciliśmy uzasadnione prawo Żydów do powrotu do ziemi, która mieli co najmniej takie samo prawo zamieszkiwać, jak my, ale naszymi działaniami zapewniliśmy, że zostaną zabici. Nasza ksenofobia ułatwiła najgorszą masakrę w historii, zabicie sześciu milionów Żydów z tego tylko powodu, że byli Żydami.


Jako Araba budzi we mnie odrazę rola, jaką Arabowie odegrali w Holocauście oraz fakt, że nigdy nie przeprosiliśmy, ani nawet nie przyznaliśmy się do tej roli.


Czuję obrzydzenie na myśl o tym, że nawet po tym, jak rzeczywistość Holocaustu stała się powszechnie wiadoma i ledwo żywi, wynędzniali ocaleli wyłonili się z obozów zagłady, nie znaleźliśmy w naszych sercach miłosierdzia, by zaakceptować maleńkie państwo żydowskie, które Organizacja Narodów Zjednoczonych zaoferowała Żydom w planie podziału z 1947 r.


Napawa mnie wstrętem to, że walczyliśmy z Żydami w próbie odmówienia im prawa do samostanowienia na ziemi, która zamieszkiwali przez 3000 lat.


Brzydzi mnie, że nadal walczymy z Żydami teraz, 70 lat później.


Jestem oburzony, że sportowiec z arabskiego kraju, który zawarł pokój z Izraelem, nie potrafi zapomnieć o swojej nienawiści nawet na tę chwilę, jaką zabrałoby uściśnięcie ręki izraelskiemu sportowcowi.


Wzbudza we mnie wstręt myśl, że antysemicka nienawiść jest dzisiaj największą i najbardziej konsekwentnie wyznawaną religią w świecie arabskim.


Arabowie podzielający tę odrazę, jeśli tacy istnieją, muszą się odezwać.


Nie wystarczy stać milcząco i potrząsać głowami na Hamas, Hezbollah i im podobnych. Musimy zabrać głos i zakończyć to szaleństwo. Jak długo milczymy, głos nienawiści jest i pozostanie naszym wspólnym głosem.



Why we Arabs must speak up

Times of Israel, 20 czerwca 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Fred Maroun

Pochodzący z Libanu Kanadyjczyk. Wyemigrował do Kanady w 1984 roku, po 10 latach wojny domowej. Jest działaczem na rzecz liberalizacji społeczeństw Bliskiego Wschodu. Prowadzi stronę internetową fredmaroun.blogspot.com