O rzeczywistości rasy i odrazie do rasizmu

 


Bo Winegard, Ben Winegard i Brian Boutwell 2017-09-04


Większość ludzi wierzy, że rasy istnieją. Wierzą, że Denzel Washington jest Afro-Amerykaninem, że George Clooney jest biały i że George Takei jest Azjatą*. Wielu intelektualistów jednak utrzymuje, że ta wiara wynika z iluzji równie niebezpiecznej, jak przekonującej. “Tak samo, jak wydaje się, że słońce okrąża ziemie”, tak również ludzie wydają się należeć do różnych i łatwo dających się zidentyfikować grup. Pod pozorami jednak rzeczywistość genetycznej różnorodności ludzi jest skomplikowana i niezgodna ze standardowymi, społecznie skonstruowanymi kategoriami rasowymi. To jest często zachwalane jako powód do świętowania. Wszyscy ludzie są tak naprawdę Afrykanami tuż pod skórą; a ludzka różnorodność, jakby się nie wydawała istotna, jest w rzeczywistości zdumiewająco powierzchowna. Dlatego rasizm jest oparty na błędnym pojmowaniu rzeczywistości i jest równie nieprawdziwy, jak i godny ubolewania.

Jednak, z kilkoma właściwymi zastrzeżeniami, będziemy argumentować, że ludzie mają rację: rasy istnieją. I chociaż analizy genetyczne pokazują, że ludzka różnorodność jest skomplikowana, standardowe kategorie rasowe nie są arbitralnymi konstrukcjami społecznymi. Odpowiadają raczej rzeczywistym różnicom genetycznym między populacjami ludzkimi. Ponadto uważamy, że naukowcy mogą i powinni badać tę zmienność bez obawy potępienia lub hańby. Rasizm nie jest zły dlatego, że nie ma ras; jest zły, ponieważ gwałci podstawową ludzką przyzwoitość i nowoczesne ideały moralne. W rzeczywistości, opieranie idei tolerancji na twierdzeniu, że wszyscy ludzie są zasadniczo tacy sami, jest niebezpieczne. Sugeruje, że gdyby istniały realne różnice, rasizm byłby uzasadniony. To jest zła nauka i jeszcze gorsza moralność. Promowanie tolerancyjnego, kosmopolitycznego społeczeństwa nie wymaga zaprzeczania podstawowym faktom o świecie. Wymaga ciężkiej pracy i wysiłku, by wspierać równość prawną i godność moralną wszystkich ludzi.


Rasa istnieje, ale zmienność jest skomplikowana


Uczeni, którzy przypuścili atak na pojęcie rasy, przedstawiali przeciwko niemu trzy ogólne argumenty. Chociaż te argumenty warte są zastanowienia, nie pokazują, że rasa jest bezużytecznym lub fikcyjnym pojęciem. Pierwsze dwa zastrzeżenia skierowane są na słomianą kukłę, a ostatni, jak twierdzimy, jest całkowicie błędny.


(Zastrzeżenie 1)
: Ludzka zmienność jest klinowa lub stopniowa, nie zaś nieciągła. Na przykład, pigmentacja skór nie przychodzi w czterech, pięciu lub siedmiu różnych kolorach, ale zmienia się stopniowo od bardzo ciemnej przy równiku do bardzo jasnej w północnej Eurazji. 


Ten zarzut wobec zasadności pojęcia rasy jest niewątpliwie poprawny: bardzo wiele ludzkiej różnorodności jest stopniowe, nie zaś nieciągłe. Nie znamy jednak żadnego liczącego się zwolennika użyteczności pojęcia rasy, który by się z tym nie zgodził (zakładając, że rzeczywiście rozumieją dowody). Słynny niemiecki intelektualista i wczesny teoretyk różnorodności ludzkiej, Johann Friedrich Blumenbach (1775), który jest często oskarżany o  niezdarne klasyfikowanie ludzi w odrębne grupy rasowe, pisał, że: “nie istnieje żadna odmiana [ludzka]… tak wyjątkowa, że nie jest związana z innymi [grupami] tego rodzaju przez tak niedostrzegalne przejścia, że jest bardzo jasne, iż wszyscy są spokrewnieni, lub tylko różnią się od siebie stopniem”.


Przez pewien czas popularny był poligenizm, czyli przekonanie, że rasy powstały osobno, ale został zdyskredytowany przez dowody genetyczne i archeologiczne, które wyraźnie pokazywały, że współcześni ludzie powstali w Afryce (pogląd promowany przez Darwina, który także wierzył, że rasy ludzkie istnieją). Dzisiaj większość badaczy zgodziłaby się z Blumenbachem, włącznie z, na przykład, Nicholasem Wade, autorem niedawno wydanej książki o rasie, która wywołała wściekłe reakcje. W książce tej Wade twierdzi, że “ponieważ nie ma jasno dzielącej linii, nie ma odrębnych ras – taka jest natura zmienności w gatunku. Niemniej można czynić użyteczne rozróżnienia” (s.92). To jest kluczowe: chociaż argument, że ludzka różnorodność jest ciągła, nie zaś nieciągła, jest poprawny, nie unieważnia to pojęcia rasy. Odrzuca tylko koncepcję platońską, którą niewielu uczonych współczesnych traktuje poważnie.


(Zastrzeżenie 2)
: Ludzka zmienność genetyczna jest znacznie większa wewnątrz populacji ludzkich niż między nimi; dlatego zmienność, jaka istnieje między grupami, nie ma znaczenia dla nauki.


To twierdzenie jest prawdziwe w ograniczonym sensie, ale jest w zasadzie nieistotne dla pytania, czy różnice między populacjami są biologicznie sensowne. Jak wskazali Jeffry B. Mitton i A.W.F. Edwards, oryginalne odkrycie, że genetyczna różnorodność między rasami ludzkimi jest nieistotna w porównaniu do genetycznej różnorodności wewnątrz ras, opierała się na osobliwym sposobie mierzenia zmienności genetycznej. Z grubsza mówiąc, pierwotne twierdzenie o genetycznej różnorodności opierało się na analizie jednego genetycznego locus (miejsca na chromosomie, gdzie ulokowane są geny), nie zaś na analizach, które brały pod uwagę skorelowaną strukturę wielu genetycznych loci (wielu miejsc). Pominięcie wielorakich loci zapewnia, że szerokie, odmienne wzory częstotliwości alleli gubią się w szumie pojedynczego locum. Brzmi to boleśnie zawile, ale zasadniczo chodzi o następujące: wzory, które są niemal niewidzialne dla indywidualnych genów, stają się widzialne, jeśli badasz wiele genów równocześnie (tj. patrzysz na gen 1 + gen 2 + gen 3 + gen 4…itd.).


Rozpatrzmy prosty, ale wymowny przykład.a Wyobraźmy sobie, że przyjaciel opisuje zwierzę dodając przymiotniki po kolei (np.: „duże”, „włochate” itd.). Próbujesz zgadnąć, co to za zwierzę. Na początku trudno ci zgadnąć, bo jest wiele „dużych” zwierząt i jest wiele „dużych” i „włochatych” zwierząt. Ale w miarę, jak przyjaciel kontynuuje opis, sprawa staje się łatwiejsza, ponieważ każdy przymiotnik dodaje do poprzednich przymiotników. Informacja, która pozwala ci zgadnąć poprawnie, nie jest zawarta w jednym przymiotniku ale w liście połączonych przymiotników (“duże” “włochate” “rogate” “z białym ogonem” “kopytne” “brązowe” itd.). To samo dotyczy grup populacji. Każdy locus genetyczny, jak każdy przymiotnik, zawiera stosunkowo mało informacji; ale szereg 200 lub 300 loci zawiera wiele informacji. 


Badania empiryczne potwierdzają tę logikę. Na przykład zajmująca się genetyką Hua Tang i jej koledzy odkryli, że pochodzenie etniczne podawane przez badanych zgadzało się niemal doskonale z genetycznymi klastrami z 326 markerów mikrosatelitarnych (marker mikrosatelitarny jest odcinkiem powtarzającego się DNA, w którym powtarzają się serie par bazowych DNA). Inne badania pokazały jeszcze większą zdolność do poprawnego identyfikowania pochodzenia ludzi. Te badania ilustrują, że jakiekolwiek znaczenie ma twierdzenie, że jest więcej zmienności wewnątrz rasy niż między rasami, badacze mogą, jeśli używają właściwej procedury, rozróżnić grupy przodków poszczególnych ludzi z niezwykłą dokładnością. Znaczenie tych różnic genetycznych między grupami jest kwestią całkowicie empiryczną. 


(Zastrzeżenie 3)
: Ludzkie klasyfikacje rasowe są arbitralne. Dla jednych celów użyteczne jest klasyfikowanie według koloru skóry; dla innych użyteczne jest klasyfikowanie, na przykład, według genów chroniących przed malarią. Te klasyfikacje, chociaż równie zasadne, prowadzą do całkowicie różnych kategorii rasowych. Tak więc żadna poszczególna klasyfikacja nie jest szczególnie iluminująca.  


Przy każdym rozsądnym rozumieniu słowa “arbitralnie” to twierdzenie nie jest poprawne. Najbardziej chyba znanym orędownikiem tego argumentu jest utalentowany i przekonujący autor, Jared Diamond, który napisał: “Jest wiele różnych, równie zasadnych procedur definiowania ras i te różne procedury dają bardzo różne klasyfikacje”, wnioskując tym samym, że nie powinniśmy kodyfikować ludzkich różnic w arbitralne taksonomie rasowe. Diamond ma całkowitą rację, że nie ma wprowadzonej z bożego nakazu procedury poprawnego klasyfikowania różnorodności ludzkiej. Z tego jednak nie wynika, że kategorie rasowe są całkowicie arbitralne, stworzone według zachcianek wyrachowanych badaczy lub rasowych bigotów.  Oczywiście, społeczne interesy istotnie wpływają na pewne   klasyfikacje w społeczeństwie, ale jest to złożony temat, którego nie możemy w pełni badać tutaj (patrz przypis).


Kategorie grupowe są ograniczone ogólnie zaakceptowanymi zasadami, takimi jak spójność, oszczędność i prognostyczność. Klasyfikacje, które są niespójne lub mają małą wartość prognostyczną, nie są zasadne. Istnieje pewna elastyczność w klasyfikacji, ale nie ma anarchicznej wolności, jaką zdają się sugerować argumenty Diamonda. Można, na przykład, proponować zaklasyfikowanie Skandynawów do tej samej grupy, co Nilo-Saharyjskie grupy ludów Afryki Wschodniej, ponieważ jedni i drudzy mogą trawić laktozę w wieku dorosłym. Taka klasyfikacja jednak naruszałaby zasadę oszczędności. Te grupy rozeszły się zanim rozwinęły zdolność trawienia laktozy w wieku dorosłym, ewoluowały na innych kontynentach i nie mają wspólnych, widzialnych cech, takich jak pigmentacja skóry lub struktura włosów. Dlatego nie ma sensu zaliczanie ich do grupy o tym samym pochodzeniu.


Rasa nie jest więc platońskim bytem i grupy rasowe nie są odrębnymi kategoriami ludzi. Rasa jest konstrukcją pragmatyczną, która wybiera rzeczywistą zmienność (odpowiadającą wspólnym przodkom) i pozwala ludziom i naukowcom na wyciąganie użytecznych wniosków. W ten sposób kategorie rasowe są jak kategorie filmów (np. dramat, horror, komedia). Kategorie filmów są z pewnością realne w tym sensie, że mają moc prognostyczną. Jeśli ktoś wie, że Koszmar z ulicy Wiązów jest horrorem, może być zasadnie pewny, że będzie to film mroczny, przerażający i pełen przemocy. Ale kategorie filmowe nie są niezmiennymi bytami, które doskonale sortują filmy w odrębne rodzaje. Film satyryczny Krzyk, na przykład, nie pasuje do żadnej tradycyjnej kategorii filmowej. Może to być horror; może to być komedia; może to być nieznana poprzednio kombinacja obu. Ponadto, nie ma ustalonej liczby kategorii filmowych. Liczba i szczegółowość kategorii filmowych zależy od zainteresowań ludzi, którzy ich używają. Twój przyjaciel może używać czterech (horror, komedia, dramat i science fiction), podczas gdy Netflix może używać pozornie nieskończonej i zaskakująco szczegółowej kategoryzacji. (Patrz książka Daniela Dennetta o różnorodności cech i związanych z tym przykładach koncentrujących się na kwestii gatunków.)


Te same zasady stosują się do kategorii rasowych. Jeśli ktoś wie, że Thomas jest biały, może być w miarę pewny, że Thomas ma stosunkowo jasną skórę i że jego niedawni przodkowie pochodzą z Europy. Kategorie rasowe jednak, podobnie jak kategorie filmów, nie są niezmiennymi bytami, które doskonale sortują ludzi w odrębne grupy. Nie ma ustalonej liczby kategorii rasowych, a liczba, jakiej używają badacze, jest częściowo kwestią wygody. Można zacząć od pięciu kategorii kontynentalnych (Europejczycy, Azjaci Wschodni, Afrykanie, rdzenni Amerykanie i australijscy Aborygeni), a potem dodawać więcej kategorii w miarę, jak nasza analiza staje się bardziej szczegółowa (np. Żydzi aszkenazyjscy, Żydzi Mizrahi i tak dalej). Te kategorie nie są realne w jakimś abstrakcyjnym sensie, ale są użyteczne i mają wartość prognostyczną. Pod tym względem są jak wiele innych konstrukcji w naukach społecznych, takich jak samoocena, inteligencja i ugodowość. Reprezentują cechy, który występują grupowo; prognozują wyniki; i mogą być określane ilościowo.


Etyka rasy


Chociaż argument, że kategorie rasowe są fikcyjne i bezużyteczne, pozornie jest naukowy,  głoszą go postępowcy, by zwalczać bigoterię rasową. Skoro rasa jest iluzją, to rasizm jest równie nieracjonalny jak obawa przed duchami. Pozwala to badaczom i intelektualistom nie tylko na potępienie rasizmu, ale na szydzenie z rasistów za ich podstawowe niezrozumienie biologii. Co byłoby jednak, gdyby mające znaczenie różnice rasowe rzeczywiście istniały? Czy intelektualiści nadal propagowaliby fałszywą narrację, ponieważ służy chwalebnym celom społecznym? Można całkowicie uniknąć tego dylematu, jeśli promuje się narrację tolerancji, która nie jest związana z twierdzeniami empirycznymi. Rasizm jest zły, ponieważ gwałci godność poszczególnych ludzi. Ta godność nie zależy od biologicznej jednolitości gatunku ludzkiego, ale od unikatowej wartości, szacunki i integralności jednostek.


Ponadto, szlachetna narracja o podobieństwie ludzi i nierealności rasy raczej nie przekona przeciętnego człowieka. Zawiłe analizy szczegółowych różnic genetycznych między populacjami Afrykanów, na przykład, prawdopodobnie nie powstrzymają ludzi przed łączeniem Afrykanów w jedną grupę, a białych w inną. I rzeczywiście, takie klasyfikacje ludowe odpowiadają wspólnym przodkom i dostrzegalnej zmienności genetycznej. Ludzie widzą rasę, ponieważ rasa istnieje, nie zaś dlatego, że dali się nabrać na mitologię ucisku.


Jesteśmy oczywiście świadomi niebezpieczeństw otwartego dyskutowania o ludzkiej zmienności rasowej. Jest niewątpliwą prawdą, że demagodzy i szarlatani używają rzeczywistych i fikcyjnych danych o różnicach rasowych, by wspierać ohydne poglądy i wzniecać konflikty rasowe. I niewątpliwie jest prawdą, że sugestia, iż grupy rasowe mogą różnić się społecznie cenionymi cechami, jest sprzeczna z współczesnymi normami egalitarnymi. Jednak badanie i dyskutowanie różnic rasowych jest także potencjalnie korzystne. Może prowadzić do lepszego, bardziej spersonalizowanego leczenia i interwencji polityki społecznej; i z pewnością podniesie nasze zrozumienie historii ewolucyjnej naszego gatunku. Ponadto, nie dyskutowanie otwarcie ludzkiego zróżnicowania rasowego może być niebezpieczne. 


Zaprzeczanie rzeczywistości pozostawia próżnię do wykorzystania przez ekstremistów. Jeśli ludzie umiarkowani i postępowi odmawiają dyskutowania o ludzkim zróżnicowaniu rasowym, to będą to robić tylko ludzie najbardziej skrajni i często godni potępienia. Zapewniamy, że to, że badacze nie będą o tym mówić, nie przeszkodzi demagogom rasistowskim przed używaniem tego na poparcie swojej ohydnej i nietolerancyjnej polityki społecznej. Będzie to także ustępowanie pola naukowego tym demagogom, przekonującym ludzi umiarkowanych i postępowych, by uciekali się do gierek semantycznych lub celowego zaciemniania oraz argumentów „słomianej kukły”.


Wnioski


Większość ludzi wierzy, że istnieją rasy ludzkie. Wierzą w to nie dlatego, że mają finezyjne zrozumienie zmienności genetycznej lub ewolucji człowieka, ale dlatego, że widzą i klasyfikują klarowne różnice fenotypowe (i może też behawioralne). Choć wielu intelektualistów utrzymuje, że te różnice są tylko powierzchowne i wypaczają leżącą u podstaw rzeczywistość genetyczną, większość badań sugeruje, że istnieją mające znaczenie różnice genetyczne między grupami rasowymi i te różnice są w znacznej mierze zgodne z powszechną klasyfikacją rasową. Rasa jest równie rzeczywista i użyteczna jak inne konstrukty społeczne, takie jak neurotyczność, samoocena i inteligencja. Dlatego, stosując odpowiednią staranność i ostrożność, naukowcy mogą i powinni badać różnice rasowe. Ten argument może wydawać się alarmujący dla ludzi troszczących się o sprawiedliwość rasową. Ale nie musi być. Tolerancja i kosmopolityczność nie wymagają zrównania różnorodności; wymagają akceptowania jej. Rasy istnieją, ale rasizm nie musi istnieć. 


Przypisy:

Podobna, ale rozszerzona wersja tych argumentów znajduje się w:

Winegard, B., Winegard, B. & Boutwell, B. (2017), Human Biological and Psychological DiversityEvolutionary Psychological Science, doi:10.1007/s40806-016-0081-5

 

* Ważne jest zauważenie, że argumenty konstrukcjonistów społecznych o rasie są zniuansowane i warte rozważenia. Rozumiemy również, że wiele niepokoju w kwestii rasy wypływa nie z klasyfikowania indywidualnego pochodzenia, ale z troski o to, że istniały i istnieją próby „rankingu” grup rasowych w oparciu o rzekomo „obiektywne” kryteria wartości. Rankingowanie grup jest bezsensowne i zgadzamy się, że może powodować olbrzymie krzywdy. Niemniej, opisanie biologicznych podstaw rasy, próby lepszego zrozumienia, jak dobór naturalny mógł ukształtować te różnice i w ostatecznym rachunku, próba lepszego pojmowania dziedzictwa ewolucyjnego naszego gatunku, jest przedsięwzięciem naukowym wartym wysiłku. Co ważniejsze, mimo że poświęciliśmy bardzo mało czasu na omawianie społecznego konstruowania rasy, nie należy tego interpretować jako niezrozumienia niuansów tego typu argumentów. Po prostu mamy zbyt mało miejsca, by móc to rozwinąć. 

a Z tego, co wiemy, nie ma podobnego przykładu zastosowanego specjalnie do rasy.

 

On the Reality of Race and the Abhorrence of Racism

Quillette, 23 czerwca 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

 


Brian Boutwell


Amerykański socjolog. Wykłada na wydziale Criminology and Criminal Justice na Saint Louis University. (Follow him on Twitter @fsnole1)

 

Bo Winegard

Studiuje psychologię na Florida State University.


Ben Winegard

Wykładowca psychologii rozwojowej w Carroll College w stanie Montana.