Dramat z nadmiarem inteligencji emocjonalnej
Zdziwiłem się, bo miałem wrażenie, że nieustannie napotykam się na opowieści o życiu seksualnym polityków, ale mój rozmówca uświadomił mi, że to doniesienia prasowe o niskiej zawartości naukowej prawdy, naświetlane tendencyjnie dla celów politycznych. Zaniepokoiło mnie gromadzenie danych bez świadomości badanych, ale mój rozmówca uspokoił mnie, że w różnych dziedzinach te techniki stosuje się od dawna, więc nie to stanowiło problem. Zaintrygowało mnie, co zatem było przeszkodą? Okazało się, że zakres. Jak tylko zaczynał mówić, że chciałby badać życie seksualne polityków, natychmiast powracało pytanie, czy wszystkich. Wyjaśniał, że na wybranej próbie, a oni dawali do zrozumienia, że niezupełnie o to im chodzi.
Może zatem uczelnia miała rację odradzając tak pionierski temat pracy doktorskiej – zapytałem raczej retorycznie, zdając sobie sprawę z komplikacji, jaką musi być posiadanie doktoranta zajmującego się tematem, o którym promotor nie ma pojęcia.
Mój znajomy machnął ręką i powiedział, że to różnie jest, bo życie uniwersyteckie ma swoje prawa, których tak naprawdę nikt nie rozumie, chociaż wszyscy wiedzą, że nic nie jest proste.
Nie wiedziałem, co mu doradzić i zapytałem, co zamierza zrobić. Widziałem, że głośno myśli, a to czasem pomaga, bo trud budowania skończonych zdań, czasem przynosi zaskakujące rezultaty. Powiedział, że rozważał nawet pominięcie drugiej części badań, ale promotor był wstępnie tak bardzo przekonany, że hipoteza o znacząco wyższym ilorazie Inteligencji Emocjonalnej nad IQ wśród sympatyków PiS jest równie mocna jak hipoteza, że wśród sympatyków opozycji jest zgoła odwrotnie. Z zapałem pomagał przy projektowaniu badań i dopomina się o wstępne wyniki.
Chciałem się upewnić i zapytałem, co właściwie wynika z jego badań. Odpowiedział, że nieszczęście, że praktycznie nie ma większych różnic, że obydwie strony pławią się w emocjach, blokujących logiczne myślenie, a nawet możliwość wstępnego opisu problemu, o którym niby się dyskutuje.
To fatalne – powiedziałem – chociaż właściwie te wyniki zgadzały się z moją intuicją. Zapytałem, czy nie może uczciwie przedstawić wyników, zastrzegając się, że trzeba dalszych badań i dalszego rozwijania technik badawczych. Powiedział, że rozważał tę możliwość, ale może to oznaczać utrącenie pracy, albo przez samego promotora, albo przez recenzentów.
- To może ostrożnie wspomnieć promotorowi, co się dzieje i zapytać go o radę?
- Ryzykowne, piłka znajdzie się na jego boisku i zacznie zastanawiać się jak się mnie pozbyć. On jest bardzo zaangażowany.
- To znaczy?
- Ma emocjonalny stosunek.
- Ale tak ogólnie jest inteligentny?
- To nie ma nic do rzeczy. On bardzo chce, żeby było tak, a nie inaczej, a jest inaczej.
- No to może spróbować go przekonać, że na tym polu oni są lepsi.
Mój rozmówca spojrzał na mnie niechętnie i miałem wrażenie, że powstrzymuje się od komentarza. Chyba jednak dotarł do jakiegoś wniosku, bo wylewnie podziękował mi za to, że mógł ze mną o tym wszystkim pogadać. Poprosił mnie, żebym nikomu o tej rozmowie nie mówił i wyszedł zostawiając mnie z moimi emocjami.
Od dawna już unikam czytania w Internecie komentarzy, a on mi trochę uświadomił dlaczego. Pokręcone to wszystko, chociaż internauci używają tu innego, bardziej pejoratywnego terminu, naładowanego potężnymi uczuciami, które mogą trochę blokować korzystanie z intelektualnego potencjału, nawet przy względnie wysokim ilorazie IQ. A czas płynie.