“Tureckie przebudzenie” Europy
Prezydent turecki, Recep Tayyip Erdogan, który prowadzi obecnie kampanię na rzecz rozszerzenia swojej władzy konstytucyjnej, co uczyniłoby go równocześnie głową państwa, głową rządu i głową partii rządzącej, jest z natury autokratyczny i antyzachodni. Wydaje się, że widzi siebie jako wielkiego przywódcę muzułmańskiego, walczącego z armiami niewiernych krzyżowców. Ten obraz, który sam maluje, znajduje potężny odzew wśród milionów konserwatywnych Turków i islamistów [sunnickich] na całym Bliskim Wschodzie. To, wśród innych ekscesów w stylu tureckim, czyni Turcję zupełnie nie do pogodzenia z kulturą polityczną Europy.
Wszystko ma również bardziej komiczną stronę. Weźmy, na przykład, Meliha Gokceka, burmistrza Ankary i grubą rybę w Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana. W lutym Gokcek twierdził, że trzęsienia ziemi w zachodniej prowincji tureckiej mogły być zorganizowane przez ciemne siły zewnętrzne (czytaj: niewiernych z Zachodu) w celu zniszczenia gospodarki tureckiej „sztucznym trzęsieniem ziemi” w pobliżu Stambułu. Zgodnie z tą teorią spiskową burmistrz nie tylko twierdził, że trzęsienie ziemi w zachodniej Turcji było dziełem USA i Izraela, ale także, że USA stworzyły radykalne Państwo Islamskie (ISIS). Według niego, USA i Izrael zmówili się, by wywołać trzęsienie ziemi w Turcji w celu przechwycenia energii z tureckiego uskoku kontynentalnego.
Niestety sprawy między Turcją a Europą są obecnie znacznie bardziej napięte niż absurdalnie śmieszne wypowiedzi polityków, którzy chcą przypodobać się Erdoganowi. Prezydent, ochoczo ignorując własne, mocno antysemickie poglądy, oskarżył niedawno Niemcy o “działania faszystowskie”, przypominające czasy nazistów, podczas narastającej awantury o odwołanie wieców politycznych, których celem było pozyskanie dla niego poparcia wśród 1,5 miliona obywateli tureckich w Niemczech.
Erdogan sądzi widocznie, że Holendrzy są tacy sami. W podobnej awanturze dyplomatycznej w sprawie tureckich wieców politycznych w Holandii Erdogan nazwał rząd holenderski „niedobitkami nazistów i faszystów”. Po odmowie pozwolenia na lądowanie samolotowi z tureckim ministrem spraw zagranicznych Mevlutem Cavusoglu na pokładzie, władze holenderskie eskortowały do granicy również innego ministra tureckiego. Bez wątpienia dość upokarzające. Rozgniewany Erdogan zapowiedział, że Holandia za to zapłaci.
Europa, a nie tylko Niemcy i Holandia, wygląda na zjednoczoną wokół koncepcji uniemożliwienia Erdoganowi eksportu bardzo napiętej, a czasami pełnej przemocy polaryzacji politycznej na Stary Kontynent. Media informują, że również w Sztokholmie wiec poparcia dla Erdogana został odwołany, chociaż szwedzkie ministerstwo spraw zagranicznych powiedziało, że nie miało udziału w tej decyzji.
Atmosfera niechęci do Erdogana rozprzestrzenia się w Europie jak ogień. Premier Danii, Lars Loekke Rasmussen, powiedział, że poprosił swojego tureckiego odpowiednika, Binaliego Yildirima, by odłożył planowaną wizytę z powodu napięć między Turcją a Holandią. Chociaż Turcja podziękowała Francji za pozwolenie ministrowi spraw zagranicznych, Cavusoglu, na wygłoszenie mowy do zgromadzenia tureckich imigrantów, francuski minister spraw zagranicznych, Jean-Marc Ayrault wezwał władze tureckie, by „unikały ekscesów i prowokacji”.
Żadne z tych wydarzeń, które silnie wskazują na “tureckie przebudzenie” Europy, nie wzięło się nagle i znikąd. Na początku lutego niemiecka kanclerz Angela Merkel i Erdogan odbyli pełne napięcia spotkanie w Ankarze. Erdogan stanowczo odrzucił wypowiedziane przez Merkel słowa “terror islamski”, ponieważ “to wyrażenie zasmuca muzułmanów, bowiem islam i terror nie mogą współistnieć”. Awantura ta zdarzyła się w czasie niemieckiego śledztwa przeciwko tureckim imamom w Niemczech, którzy zbierali informacje o wrogach Erdogana wśród tureckich imigrantów. Były oznaki, że to śledztwo rozszerzy się na inne części Europy. Peter Pilz, austriacki parlamentarzysta, powiedział, że posiada dokumenty z 30 krajów, które ujawniają "globalną sieć szpiegowską" w tureckich misjach dyplomatycznych.
Na początku marca, kiedy Turcja powiedziała, że zlekceważy sprzeciw władz niemieckich i holenderskich i będzie nadal organizować wiece w obu tych krajach, kanclerz Austrii Christian Kern wezwał do zakazu prowadzenia kampanii przez polityków tureckich w całej Unii Europejskiej.
W odpowiedzi, stawiając kolejne wyzwanie Europie, Turcja aresztowała Deniza Yucela, turecko-niemieckiego reportera znanej gazety „Die Welt”, pod zarzutem „propagandy na rzecz organizacji terrorystycznej i podżegania publiczności do przemocy”. Yucel został zatrzymany po tym, jak poinformował o e-mailach, które zespół lewicowych hakerów podobno zdobył z prywatnego konta Berata Albayraka, ministra ds. energetyki Turcji i zięcia Erdogana.
Wojna propagandowa Erdogana z “niewierną” Europą może mocniej zatruć dwustronne stosunki z poszczególnymi krajami, jak też z Europą jako blokiem. Nawet imigranci tureccy w Europie nie są z tego powodu szczęśliwi. Przywódca społeczności tureckiej w Niemczech oskarżył Erdogana o szkodzenie więzom między dwoma sojusznikami z NATO. Gokay Sofuoglu, przewodniczący Społeczności Tureckiej w Niemczech, która jest organizacją parasolową dla 270 organizacji członkowskich, powiedział: "Erdogan poszedł o krok za daleko. Niemcy nie powinny zniżyć się do jego poziomu”.
Najnowsza fala napięć między Turcją Erdogana a Europą, do której teoretycznie chce dołączyć, ujawniła raz jeszcze długo tolerowaną niezgodność między głównie konserwatywną, islamistyczną i często antyzachodnią kulturą polityczną Turcji, a liberalnymi wartościami Europy.
Turcja coraz bardziej przypomina Irak Saddama Husajna. Kiedy w 1989 r. odwiedziłem Irak, mówiący po turecki przewodnik rządowy odmówił rozmów o polityce Iraku, uzasadniając swoją niechęć słowami: „W Iraku połowa populacji to szpiedzy… szpiegujący drugą połowę”. Oficjalnie Turcja Erdogana podjęła podróż ku demokracji zachodniej. Zamiast tego jej islamistyczna mentalność jest dziś w stanie wojny z demokracją zachodnią.
Gatestone Institute, 14 marca 2017
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Burak Bekdil
Wieloletni publicysta wychodzącej w języku angielskim gazety tureckiej "Hurriyet Daily News", ostatnio (2017) zwolniony za publikowanie artykułów na Zachodzie.