Żydzi z sześcioma ramionami


Pilar Rahola 2016-11-04


Pilar Rahola, katalońska polityk, dziennikarka i pisarka, niegdyś reprezentująca radykalną lewicę, przemawiała na spotkaniu prawników i sędziów w Barcelonie, 16 grudnia 2009 roku r. podczas Konferencji Globalnego Forum o zwalczaniu antysemityzmu w Jerozolimie. Przypominamy ten tekst sprzed sześciu lat ponieważ nie tylko nie stracił aktualności, przeciwnie, ukazuje problemy dzisiejszej zachodniej sceny politycznej wyraziściej niż robią to inni.

Zebraliście się, żeby posłuchać mojej opinii o konflikcie na Bliskim Wschodzie. Wiecie, że na tej rzece „jednolitego myślenia” o Izraelu, jestem łodzią płynącą pod prąd. Chcecie mnie wysłuchać, bo zadajecie sobie pytanie: skoro Pilar jest poważną dziennikarką, czy zaryzykuje utratę wiarygodności broniąc czarnych charakterów, broniąc winnych? Odpowiadam prowokacyjnie – wszyscy wierzycie, że jesteście ekspertami w sprawach polityki międzynarodowej, kiedy mówicie o Izraelu, ale w rzeczywistości nie wiecie nic. Czy ośmielilibyście się mówić o konflikcie w Ruandzie, w Kaszmirze? W Czeczenii? – Nie.

 

Jesteście prawnikami, geopolityka nie jest waszą specjalnością. W sprawie Izraela jednak odważacie się wygłaszać opinie, podobnie jak robią to wszyscy inni. Dlaczego? Ponieważ Izrael jest permanentnie pod powiększającym szkłem mediów i jego wypaczony wizerunek okupuje  mózgi mieszkańców świata. A ponieważ stanowi to część tego, co jest politycznie poprawne, wydaje się być częścią ogólnoludzkiej solidarności, bo występowanie przeciwko Izraelowi jest dozwolone. Tak więc, kulturalni ludzie czytają o Izraelu i są gotowi wierzyć, że Żydzi mają sześć ramion, w ten sam sposób, w jaki ludzie w Średniowieczu wierzyli w najrozmaitsze absurdalne rzeczy.

Pierwszym pytaniem jest więc, dlaczego tak wielu inteligentnych ludzi, kiedy mówią o Izraelu, nagle staje się idiotami? Problemem dla nas, którzy nie demonizujemy Izraela, jest to, że nie ma debaty o tym konflikcie. Istnieją tylko hasła; nie ma wymiany myśli. Rzucamy w siebie wzajem sloganami, nie mamy poważnej informacji, cierpimy na syndrom „dziennikarstwa obywatelskiego”, pełnego uprzedzeń, propagandy i uproszczeń. Myśliciele i dziennikarze międzynarodowi machnęli ręką na Izrael. Nie istnieje. Dlatego, jeśli ktoś próbuje wyjść poza „jednolite myślenie” krytykowania Izraela, staje się podejrzany i nielojalny, i natychmiast zostaje izolowany. Dlaczego?

Od lat próbuję znaleźć odpowiedź na to pytanie: dlaczego?

Dlaczego ze wszystkich konfliktów na świecie interesuje ich tylko ten jeden?
Dlaczego maleńki kraj, walczący o przeżycie, jest oczerniany?
Dlaczego zmanipulowana informacja triumfuje z taką łatwością?
Dlaczego wszyscy ludzie w Izraelu zostają zredukowani do zwykłej masy morderczych imperialistów?
Dlaczego nie ma żadnej winy Palestyńczyków?
Dlaczego Arafat jest bohaterem, a Szaron potworem?

Wreszcie, dlaczego, kiedy Izrael jest jedynym krajem na świecie, któremu grozi się unicestwieniem, jest to także jedyny kraj, którego nikt nie uważa za ofiarę?

Nie wierzę, że istnieje jedna odpowiedź na te pytania. Tak samo jak jest niemożliwe pełne wyjaśnienie historycznego zła antysemityzmu, jest także niemożliwe całkowite wyjaśnienie obecnego debilnego antyizraelizmu. Oba piją z fontanny nietolerancji i kłamstw. A także, jeśli akceptujemy, że antyizraelizm jest nową formą antysemityzmu, wnioskujemy, że okoliczności mogły się zmienić, ale najgłębsze mity, zarówno średniowiecznego antysemityzmu chrześcijańskiego, i nowoczesnego antysemityzmu politycznego, nadal są nienaruszone. Te mity są częścią kronik Izraela.

Na przykład, średniowieczny Żyd oskarżony o zabijanie chrześcijańskich dzieci, by pić ich krew, wiąże się bezpośrednio z izraelskim Żydem, który zabija palestyńskie dzieci, by ukraść ich ziemię. To zawsze są niewinne dzieci i mroczny Żyd. Podobnie, żydowscy bankierzy, którzy chcieli zdominować świat poprzez europejskie banki, według mitu z Protokołów mędrców Syjonu, wiąże się bezpośrednio z koncepcją, że Żydzi z Wall Street chcą zdominować świat poprzez Biały Dom. Panowanie nad prasą, panowanie nad finansami, spisek wszechświatowy, wszystko to, co tworzyło historyczną nienawiść wobec Żydów, znajdujemy dzisiaj w nienawiści wobec Izraelczyków. W podświadomości pulsuje więc DNA zachodniego antysemity, co daje skuteczną pożywkę kulturową. Co jednak pulsuje w świadomości? Dlaczego odnowiona nietolerancja wzbiera z taką zjadliwością, skoncentrowana teraz nie na narodzie żydowskim, ale na państwie żydowskim? Moim zdaniem są tu motywy historyczne i geopolityczne, między innymi, dziesięciolecia łajdackiej sowieckiej propagandy, europejski antyamerykanizm, zależność energetyczna Zachodu i rosnące zjawisko islamizmu.

Ale wyłania się to także z serii porażek, jakich doznaliśmy jako wolne społeczeństwa, które prowadziły do silnego relatywizmu etycznego.

Moralna porażka lewicy

Przez dziesięciolecia lewica podnosiła flagę wolności, gdzie tylko była niesprawiedliwość. Była depozytariuszem utopijnych nadziei społeczeństwa. Była wielkim budowniczym przyszłości. Mimo morderczego zła stalinizmu, topiącego tę utopię, lewica zachowała nienaruszoną aurę walki i nadal udaje, że to ona wskazuje na dobro i zło na świecie. Także ci, którzy nigdy nie głosowaliby na lewicę, przyznają wielki prestiż lewicowym intelektualistom i pozwalają im na monopolizowanie pojęcia solidarności. Jak to zawsze robili. Tak więc ci, którzy walczyli przeciwko Pinochetowi, byli bojownikami o wolność, ale ofiary Castro zostają wygnane z raju bohaterów i zamienione w skrytych faszystów.

Ta historyczna zdrada wolności powtarza się dzisiaj z matematyczną precyzją. Na przykład, przywódcy Hezbollahu są uważani za bohaterów ruchu oporu, podczas gdy pacyfiści, tacy jak piosenkarka izraelska Noa, są obrzucani obelgami na ulicach Barcelony. Dzisiaj, tak samo jak wczoraj, lewica  kupczy ideologiami totalitarnymi, zakochuje się w dyktatorach, w ofensywie przeciwko Izraelowi ignoruje niszczenie podstawowych praw. Nienawidzi rabinów, ale kocha imamów; wrzeszczy przeciwko Izraelskim Siłom Obronnym, ale oklaskuje terrorystów Hamasu; łka nad ofiarami palestyńskimi, ale gardzi ofiarami żydowskimi, a wzruszają ją dzieci palestyńskie tylko wtedy, kiedy może obwiniać Izraelczyków.

Nigdy nie potępi kultury nienawiści ani jej przygotowań do mordów. Rok temu na konferencji AIPAC w Waszyngtonie zadałam następujące pytania:

Dlaczego nie widzimy w Europie demonstracji przeciwko dyktaturom islamskim?

Dlaczego nie ma żadnych demonstracji przeciwko zniewoleniu milionów kobiet muzułmańskich?

Dlaczego nie ma żadnych deklaracji przeciwko dzieciom niosącym bomby w konfliktach, w które zamieszany jest islam?

Dlaczego lewica ma obsesję jedynie na punkcie walki przeciwko dwóm solidnym demokracjom na naszej planecie, tym, które doznały najkrwawszych zamachów terrorystycznych, Stanom Zjednoczonym i Izraelowi?

Ponieważ lewica nie ma dłużej żadnych ideałów, a tylko slogany. Nie broni dłużej praw, a tylko przesądów. A jej największe uprzedzenie ze wszystkich jest skierowane przeciwko Izraelowi. Stawiam zatem formalne oskarżenie, że główna odpowiedzialność za nową nienawiść antysemicką przebraną za antysyjonizm ponoszą ci, którzy powinni bronić wolności, solidarności i postępu. Zamiast tego jednak bronią despotów, zapominają o ich ofiarach i zachowują milczenie wobec średniowiecznych ideologii, których celem jest zniszczenie wolnych społeczeństw. Zdrada lewicy jest autentyczną zdrada nowoczesności.

Porażka dziennikarstwa

Mamy więcej informacji w świecie niż kiedykolwiek wcześniej, ale nie mamy lepiej poinformowanego świata. Wręcz odwrotnie, autostrady informacji łączą całą planetę, ale nie łączą nas z prawdą. Dzisiejsi dziennikarze nie potrzebują map, ponieważ mają Google Earth, nie potrzebują znajomości historii, bo mają Wikipedię. Dziennikarze „historyczni”, którzy znają korzenie konfliktu, istnieją nadal, są jednak zagrożonym gatunkiem, pochłanianym przez dziennikarstwo „fast food”, które oferuje hamburgerowe wiadomości czytelnikom, którzy chcą informacji fast food. Izrael jest najbardziej na świecie obserwowanym miejscem, ale mimo tego jest najmniej zrozumianym miejscem na świecie. Oczywiście trzeba pamiętać o nacisku wielkich lobby petrodolarowych, których wpływ na dziennikarstwo jest subtelny, ale głęboki. Środki masowego przekazu wiedzą, że jeśli mówią przeciwko Izraelowi, nie będą miały żadnych problemów. Co jednak może się zdarzyć, jeśli skrytykują kraj islamski? Bez wątpienia skomplikuje to ich życie. Pewne części prasy, która pisze przeciwko Izraelowi, mogłaby zobaczyć siebie w ironicznym zdaniu Marka Twaina: „Najpierw zdobądź fakty, a potem możesz je wypaczać jak ci się podoba”.


Porażka krytycznego myślenia
.


Do tego wszystkiego musimy dodać relatywizm etyczny, który definiuje czasy obecne: opiera się nie na zaprzeczaniu wartościom cywilizacji, ale raczej na ich skrajnej banalności. Czym jest nowoczesność?

Wyjaśnię to tą opowiastką: gdybym była zgubiona na nieznanej wyspie i chciała założyć demokratyczne społeczeństwo, potrzebowałabym tylko trzech dokumentów: Dziesięciu Przykazań (które ustanowiły pierwszy kodeks nowoczesności. „Nie będziesz zabijał” założyło nowoczesną cywilizację.); rzymskie prawo; i Powszechną Deklarację Praw Człowieka. I z tymi trzema tekstami moglibyśmy zacząć od nowa. Te zasady są codziennie relatywizowane, także przez tych, którzy twierdzą, że ich bronią.

“Nie będziesz zabijał” ... zależnie od tego, kto jest celem – muszą myśleć ci, którzy, jak demonstranci w Europie, entuzjastycznie popierający Hamas.

“Hurra dla wolności słowa!”..., albo nie. Na przykład, kilka hiszpańskich organizacji lewicowych próbowało pozwać mnie do sądu, oskarżając, że jestem negacjonistką, jak naziści, bo zaprzeczam „palestyńskiemu holokaustowi”. Próbowali zabronić mi pisania artykułów i posłać mnie do więzienia. I tak dalej… Społeczna masa krytyczna straciła wagę, a równocześnie dogmatyzm ideologiczny zyskał na wadze. Przy takim podwójnym zwrocie silne wartości nowoczesności zostały zastąpione przez „płytkie myślenie”, narażone na manipulacje i manicheizm.

Porażka Organizacji Narodów Zjednoczonych

A wraz z nią ciężka porażka organizacji międzynarodowych, które powinny bronić praw człowieka. Zamiast tego stały się popsutymi marionetkami w rękach despotów. Organizacja Narodów Zjednoczonych jest użyteczna tylko dla islamofaszystów, takich jak Ahmadineżad, lub niebezpiecznych demagogów, takich jak Hugo Chavez, oferując im planetarny głośnik, gdzie mogą pluć swoją nienawiścią. I, oczywiście, regularnie atakować Izrael. ONZ istnieje, by walczyć z Izraelem.

Na koniec, porażka islamu

Tolerancyjny i kulturalny islam cierpi dzisiaj z powodu gwałtownego ataku wirusa totalitaryzmu, który próbuje zatrzymać jego rozwój etyczny. Ten wirus używa imienia Boga, by dokonywać najkoszmarniejszych horrorów: kamienować kobiety, zamieniać je w niewolnice, używać młodzieży jako ludzkich bomb. Nie zapominajmy: zabijają nas telefonami komórkowymi połączonymi z Średniowieczem. Jeśli Stalin zniszczył lewicę, a nazizm zniszczył Europę, fundamentalizm islamski niszczy islam. I także ma antysemicki DNA. Prawdopodobnie antysemityzm islamski jest najpoważniejszym objawem nietolerancji w naszych czasach; zakaża ponad 1400 milionów ludzi, którzy otrzymują masywną edukację nienawiści do Żydów.

Na skrzyżowaniu tych porażek jest Izrael. Osierocony i zapomniany przez rozsądną lewicę, osierocony i porzucony przez poważne dziennikarstwo, osierocony i odrzucony przez przyzwoitą ONZ i odrzucony przez tolerancyjny islam, Izrael cierpi z powodu paradygmatu XXI wieku: braku solidnego oddania wartościom wolności. Nic nie wydaje się dziwne. Kultura żydowska reprezentuje, jak żadna inna, metaforę koncepcji cywilizacji, atakowanej dzisiaj ze wszystkich stron. Żydzi są termometrem zdrowia świata. Kiedy tylko świat miał totalitarną gorączkę, oni cierpieli. W hiszpańskim Średniowieczu, w chrześcijańskich prześladowaniach, w rosyjskich pogromach, w europejskim faszyzmie, w islamskim fundamentalizmie. Zawsze pierwszym wrogiem totalitaryzmu był Żyd. A w tych czasach zależności energetycznej i niepewności społecznej Izrael ucieleśnia wiecznego Żyda.

Parias wśród narodów i lud pariasów wśród ludów. To dlatego antysemityzm XXI wieku przebrał się, maskując skutecznie, w antyizraelizm lub jego synonim antysyjonizm. Czy każda krytyka Izraela jest antysemityzmem? NIE. Ale dzisiejszy antysemityzm zamienił się w uprzedzenie wobec państwa żydowskiego i w demonizowanie go. Nowy strój, stara nienawiść.

Benjamin  Franklin powiedział: “Gdzie jest wolność, tam jest mój kraj”. A Albert Einstein dodał: „Świat jest niebezpiecznym miejscem. Nie dlatego, że ludzie są źli; ale dlatego, że ci, którzy nie są, niczego przeciwko temu nie robią”. To jest podwójne zobowiązanie, tutaj i teraz: nigdy nie pozostawaj bierny wobec działającego zła i broń krajów wolności.

 

Jews with Six Arms

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska