68 lat arabskiego obwiniania Izraela za swoje nieszczęścia trafiło na żyłę złota we Francji


Elder of Ziyon 2016-06-06


Z doniesienia w Haaretz:

"Rząd francuski chce, by ministrowie spraw zagranicznych, spotykający się w Francji w piątek (3 czerwca 2016) w sprawie międzynarodowej izraelsko-palestyńskiej konferencji pokojowej, uzgodnili, że przyszłe negocjacje między stronami odbędą się w ograniczonych ramach czasowych, jak stwierdza dokument rozprowadzany przez francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych do krajów biorących udział w spotkaniu."


"Według tego dokumentu Francuzi proponują, by celem dyskusji, które zaczynają się w piątek, było sformułowanie parametrów rozwiązania podstawowych kwestii dla trwałego porozumienia pokojowego. Wszystkie bezpośrednie negocjacje w przyszłości będą oparte na tych parametrach.

 

Skąd ten pośpiech?


Dokument przedstawia tło francuskiej inicjatywy pokojowej i ustała, że konflikt izraelsko-palestyński jest kluczowym problemem na Bliskim Wschodzie. Ten konflikt „tworzy niebezpieczną niepewność. Podsyca radykalną retorykę i przemoc ekstremistyczną. Dążenie do jego rozwiązania jest pilniejsze niż kiedykolwiek”, stwierdza dokument."

Słyszycie? Gdyby nie uparta odmowa Izraela oddania żydowskiej ojczyzny i zamienienia się w kraj, który możesz trzy razy przebiec podczas jednego maratonu, to nie mielibyśmy żadnych problemów w Syrii, Jemenie, Libii, Iraku lub na Synaju. Żadnych naruszeń praw człowieka w Egipcie i w Jordanii. Liban byłby jednym, szczęśliwym, wielokulturowym krajem.



Od 1948 r. dyplomaci arabscy mówili każdemu, kto chciał słuchać, że Izrael jest przyczyną większości ich problemów. Każde ich spotkanie z dyplomatami i politykami Zachodu zaczynało się i kończyło twierdzeniem, że Izrael jest przyczyną wszystkich problemów na Bliskim Wschodzie. W każdym przemówieniu do własnych ludzi winą za swoje problemy obarczali Żydów.

Każdy artykuł, każde przemówienie w ONZ, każde wydarzenie publiczne było kolejnym pretekstem do propagowania kłamstwa, że naród żydowski stanowi afront dla moralności, prawa międzynarodowego, a głównie dla ich dumy.

W latach 1970 zmienili nieco ten mem, mówiąc, że problemem jest „okupacja” i Palestyńczycy są tymi, którzy cierpią. Przywódcy arabscy mieli dziesięciolecia na zintegrowanie Palestyńczyków we własnych narodach, ale ludzie bezpaństwowi byli znacznie cenniejsi jako narzędzia propagandy. Zachowywali „obozy dla uchodźców” wyłącznie z powodu możliwości, że któregoś dnia rozrastające się szeregi Palestyńczyków „powrócą”.

Ale nadrzędne przesłanie wskazywało nieustannie na jedno: Izrael jest winny wszystkim problemom na Bliskim Wschodzie i jeśli tylko Izrael zniknie, wszystko będzie wspaniałe. Żadnego terroru, żadnego islamskiego fundamentalizmu, żadnej przemocy sekciarskiej. Trzeba tylko ignorować wojny domowe, które wybuchają co kilka lat.

W końcu to absurdalne przesłanie zaczęło zyskiwać popularność na Zachodzie. Zakrawa na ironię, że właśnie, kiedy Zachód zaczął akceptować ten niedorzeczny argument o „powiązaniu”, rządy arabskie zaczęły zdawać sobie sprawę z tego, że mają znacznie większe problemy i że obwinianie Izraela nie jest już panaceum, którym można odepchnąć wzrost islamskiego fundamentalizmu i odrodzenie się sekciarstwa.

Francja i większość Unii Europejskiej nadal trzymają się przebrzmiałego rozumowania o “powiązaniu”. Wstrząśnięta zamachami terrorystycznymi u siebie i z świadomością, że znaczna część mieszkańców ich kraju żywi sympatię do dżihadyzmu, Francja rozpaczliwie pragnie znaleźć sposób wyjścia z sytuacji, która staje się z roku na rok coraz bardziej złowieszcza. Udawanie, że istnienie Izraela (lub „okupacja”) radykalizuje jej muzułmańskich obywateli, jest łatwym sposobem na odepchnięcie trudnych decyzji, jakich potrzeba, by walczyć w głównej walce XXI wieku – przeciwko radykalnemu islamowi. Francja działa tak, jak działały kraje arabskie od lat 1950 do co najmniej 1990.

Jaka jest logika w twierdzeniu, że konflikt izraelsko-arabski jest główną siłą napędową wstrząsów na Bliskim Wschodzie (i tym samym zamachów terrorystycznych w Europie)? Nie ma żadnej. Jest to fantazja stworzona, by udawać, że prawdziwe problemy na Bliskim Wschodzie i poza nim można rozwiązać, jeśli tylko Żydzi będą robili coraz więcej ustępstw.

Ci, dla których pobożne życzenia zastąpiły autentyczne fakty, chcą, by Izrael był problemem, żeby nie musieli obwiniać siebie.

Na tym nie kończy się kurczowe trzymanie fałszywych nadziei opartych na propagandzie antyizraelskiej. Dokument francuski mówi także:

“Czas nie jest neutralnym czynnikiem, biorąc pod uwagę nieustanną erozję rozwiązania w postaci dwóch państw. Podejście bez określenia czasowego pomijałoby rzeczywistość w terenie i nieustanne ryzyko eskalacji”.

Praktycznie rzecz biorąc, od 1990. lat nie wybudowano żadnych nowych, zaaprobowanych przez władze osiedli. W już istniejących społecznościach w Judei i Samarii może mieszkać dużo więcej Żydów, ale fakty w terenie nie zmieniły się. Parametry Clintona i propozycje Olmerta są dokładnie tak samo realne dzisiaj, jak w momencie, kiedy zostały wysunięte. Żydowskie osiedla w 1994 r. zajmowały mniej niż 2% Zachodniego Brzegu i zajmują mniej niż 2% dzisiaj. Argument, że rozwiązanie w postaci dwóch państw staje się trudniejsze z dnia na dzień, jest po prostu kolejnym argumentem antyizraelskim, używanym, by zmusić Izrael – i tylko Izrael – do narażenia swojego bezpieczeństwa i sprzeniewierzenia się swojej historii.

Takie są fakty. Łatwo je sprawdzić. “Powiązanie” i “erozja rozwiązania w postaci dwóch państw” nie są faktami, są błędnym rozumowaniem, któremu daje się wiarę wyłącznie dlatego, że jest powtarzane raz za razem.  

Można by sądzić, że przywódcy narodów i dyplomaci są wystarczająco bystrzy, by zobaczyć różnicę między błędnym rozumowaniem, a dowiedzionymi faktami. Niestety, wolą pozostawać w błędzie, bo prawda zaprzecza ich przez dziesięciolecia najbardziej cenionym podstawom dyplomacji międzynarodowej.  

Ustępstwa ze strony Izraela lub znikniecie Izraela (co jest następnym etapem po “porozumieniu pokojowym”) nie mogą rozwiązać problemu islamskiego ekstremizmu i nie zrobią tego. Izrael proponował wiele planów pokojowych, których wynikiem byłoby państwo palestyńskie – nieco mniejsze niż to, którego żądają, ale takie, które dałoby im 90-98% tego, co mówią, że chcą. To właśnie palestyńskie nieprzejednanie nie dopuszcza do pokoju, nie zaś działania Izraela. I każdy trzeźwo myślący dyplomata powinien rozumieć, że nacisk powinien być kierowany na Palestyńczyków, by zaakceptowali plan pokojowy i zbudowali własne życie. Narody Zatoki już zaczynają to rozumieć. 

Francja i Europa wybrały rozmyślną ślepotę zamiast spojrzenia na fakty.

 

68 years of Arabs blaming the Jews for their misfortune has hit paydirt in France

1 czerwca 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


 Elder of Ziyon

Amerykański bloger, który wielokrotnie zmuszał prasę amertykańską do zamieszczania sprostowań nieścisłych czy wręcz kłamliwych dobniesień na temat Izraela.