Matka jest tylko jedna?
Czyli quasi teologiczna refleksja o Dniu Matki.


Lucjan Ferus 2016-05-26

Matka Boska Łokietkowa
Matka Boska Łokietkowa

26 maja obchodzimy Dzień Matki, a jednocześnie (w tym roku) kościelne święto Bożego Ciała, czyli Święto Najświętszego Ciała Chrystusa. Zostało ono ustanowione bullą przez papieża Urbana IV w 1264 r. dla całego Kościoła (w Polsce rozpowszechniono je na synodzie gnieźnieńskim w 1420 r.). Jednak moja „teologiczna refleksja” ma dotyczyć nie stricte religijnego święta związanego z Jezusem Chrystusem, lecz wspomnianego na wstępie Dnia Matki. Co ma jedno z drugim wspólnego? Otóż ma, a przynajmniej powinno mieć.

Teologia naucza na podstawie Ewangelii, iż Jezus, jako Syn Człowieczy także ma matkę – kobietę pochodzącą z narodu wybranego – Maryję, która została zapłodniona przez Ducha Świętego, będąc małą dziewczynką i w efekcie czego urodziła przyszłego mesjasza. Natomiast sobór w Efezie w 431 r. przemianował Maryję z „Christotokos”–„matka Chrystusa” na „Theotokos” –„Matka Boska”, zakładając, iż stworzenie może urodzić Stworzyciela. Skoro nasi bogowie rodzą się z ziemskich kobiet (dziewic), a historia religii potwierdza licznymi przykładami, iż Jezus nie był wyjątkiem w tym względzie, to postanowiłem wyobrazić sobie w jaki sposób ów Syn Boży mógłby obchodzić Dzień Matki.

 

Jakby to mogło wyglądać w dzisiejszych czasach, kiedy kult jego Matki rozrósł się do tak wielkich rozmiarów? Przypuśćmy, iż Jezus Chrystus chce ten szczególny dzień w życiu każdego syna czy córki uczcić w podobny sposób, jak czynią to ludzie: składają swoim matkom życzenia, ofiarują piękne kwiaty czy też inne upominki, lub jak w przypadku dzieci (co jest najbardziej wzruszające) rysują piękne laurki oddające ich gorące uczucia dla swych mam, podpisując je koślawymi jeszcze literkami, nie ustrzegając się przy tym od błędów.

 

Wyobraziłem sobie to tak, iż Jezus – jak na Boga przystało – nie kupuje lecz stwarza słowem bukiety najwspanialszych i najbardziej pachnących kwiatów jakie tylko można sobie wyobrazić (albo nawet i to nie) i po kolei zaczyna odwiedzać swoje wszystkie matki, czyli „Wizerunki Matki Bożej objęte kultem”. Jako kochający syn, niechcący urazić żadnej z nich, odwiedza je w kolejności chronologicznej, podanej na oficjalnym wykazie tych wizerunków. Wzorem osób wierzących, które nigdy nie mówią, że np. idą z pielgrzymką do jakiegoś świętego obrazu, lub świętej figury lecz idą do Matki Boskiej, Jezus także będzie stosował tę samą zasadę, odwiedzając wszystkie swoje matki czczone przez wiernych, a nie ich obrazy.

 

Tym bardziej, że jako Syn Boga, który zakazał pod groźbą surowej kary wykonywania i czczenia „świętych” obrazów i figur, nie mógłby sobie pozwolić na łamanie tego zakazu. Zatem nic innego mu nie pozostało, jak okolicznościowe odwiedziny swych licznych matek, a nie zakazanych przez swego boskiego rodzica „podobizn”. Dokładnie tak, jak czynią to jego wyznawcy, którzy adorując liczne „cudowne” obrazy i figury, nie mają poczucia ubliżania Bogu i czynienia zła, a wprost przeciwnie: są pewni, iż czeka ich za to nagroda w niebie.

 

Zatem swoją wędrówkę Jezus zacznie od Matki Bożej w Berdyczowie, potem uda się do Chełmskiej Matki Bożej, następnie do Niepokalanej Matki Bożej w Strzyżowie, dalej do Dziewicy z Letanias, Matki Boskiej Częstochowskiej, Madonny Łokietkowej, Matki Boskiej Kębelskiej, Matki Boskiej Śnieżnej, Matki Bożej Fatimskiej, Matki Bożej Jazłowieckiej, Matki Bożej Katyńskiej, Matki Bożej Loretańskiej w Głogówku, Matki Bożej Skalskiej, Matki Bożej Skępskiej, Matki Bożej w Szczyrzycu, Matki Bożej z Aparecidy, Matki Bożej z Candelarii, Matki Bożej z Cavadonga, Matki Bożej z Guadalupe, Matki Bożej z Gładalupe (Hiszpania), Matki Bożej z Lourdes, Matki Bożej z Pilar, oraz Matki Boskiej Murkowej.  


W dalszej kolejności Jezus odwiedzi Madonnę Sobieską, potem Madonnę z Gościeszyna, dalej uda się do Marii Rozwiązującej Supełki, Matki Boskiej Białynickiej, Matki Boskiej Czortkowskiej, Matki Boskiej Jurowickiej, Matki Boskiej Klewańskiej, Matki Boskiej Licheńskiej, Matki Boskiej Opolskiej, Matki Boskiej Ostrobramskiej, Matki Boskiej Piekarskiej, Matki Boskiej Staroskrzyńskiej, Matki Boskiej Swojczowskiej, Matki Boskiej Tuchowskiej, Matki Boskiej Ursynowskiej Wytrwale Szukającej, Matki Boskiej z Wejherowa, Matki Boskiej z Coromoto, Matki Boskiej z Koźla, Matki Boskiej Złoczewskiej, oraz Matki Boskiej Zwycięskiej z Brdowa.

 

Biorąc pod uwagę atrybuty Boga, a szczególnie jeden z nich – wszechobecność, można by założyć, iż Jezus mógł także skorzystać z innej możliwości. Mianowicie odwiedzić swoje wszystkie matki jednocześnie i w jednej chwili. Dla Boga to żaden problem, skoro teologia naucza, że jest on w każdym miejscu swego dzieła i w każdym czasie jednocześnie. Tak uczy teologia, ale w przypadku Jezusa Chrystusa chyba czyni wyjątek, ograniczając jego obecność do budynków świątynnych, w których przechowywany jest Święty Sakrament, synonim Jego obecności. Dlatego aby nie wprowadzać zamieszania w tych teologicznych prawdach, pozostanę przy tradycyjnym komunikowaniu się, rozłożonym w czasie i przestrzeni.

 

Następny etap składania życzeń swoim licznym matkom, Jezus zacznie od Matki Bożej Bączalskiej, potem uda się do Matki Bożej Dzikowskiej, dalej do Matki Bożej Hetmanki Żołnierza Polskiego, Matki Bożej Kalwaryjskiej, Matki Bożej Kochawińskiej, Matki Bożej Kodeńskiej, Matki Bożej Krasnobrodzkiej, Matki Bożej Latyczowskiej, Matki Bożej Łaskawej, Matki Bożej Łaskawej w Wieliczce, Matki Bożej Łaskawej we Lwowie, Matki Bożej Łaskawej-Różańcowej w Janowie Lubelskim, Matki Bożej Makowskiej, Matki Bożej Miedzeńskiej, Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Matki Bożej Ostrożańskiej, Matki Bożej Pięknej Miłości w Bydgoszczy, Matki Bożej Pocieszenia (Sanok), Matki Bożej Pocieszenia w Przeworsku, oraz Matki Bożej Pocieszenia w Starej Błotnicy.

 

Potem odwiedzi Matkę Bożą Pocieszenia z Gniezna, dalej Matkę Bożą Pocieszenia z Golina, Matkę Bożą Pocieszenia z Pasierbic, Matkę Bożą Pocieszenia z Pilzna, Matkę Bożą Podkamieńską, Matkę Bożą Pompejańską, Matkę Bożą Poznańską, Matkę Bożą Przedziwną w Grybowie, Matkę Bożą Raciborską, Matkę Bożą Rokitniańską, Matkę Bożą Sokalską, Matkę Bożą Szkaplerzną w Bydgoszczy, Matkę Bożą Świętojańską, Matkę Bożą Tartakowską, Matkę Bożą Trybunalską, Matkę Bożą w Staszkowie, Matkę Bożą w Trokach, Matkę Bożą w Zielenicach, Smętną Dobrodziejkę z Krakowa, Pietę Limanowską, Węglewską Matkę Bożą Wspomożycielkę Piastowskiej Ziemi – Panią z Wyspy, oraz Bogarodzicę Czuwającą nad Dzieciątkiem.

 

I na tych odwiedzinach Jezus zakończy swoją misję związaną z Dniem Matki. Oczywiście zostało jeszcze sporo „matek przyszywanych”, jak np. Matka Boska Gromniczna, Matka Boska Zielna, Matka Boska Bolesna, Matka Boska Cygańska i wiele innych, co do których nawet Kościół ma ambiwalentny stosunek (oprócz czczonej również kopii Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej), dlatego też i Jezus wolał się nie wychylać w tej delikatnej materii, nie wręczając kwiatów tym pozakultowym „matkom”.

 

Być może zarzuci mi ktoś, iż popełniam kardynalny błąd, uznając, że te wszystkie obrazy i figury Matki Boskiej reprezentują różne wcielenia Matki Bożej, podczas gdy prawda jest taka, iż wyobrażają one jedną i tę samą Matkę Bożą – Marię z Nazaretu, matkę Jezusa Chrystusa, która jest przedstawiona w Nowym Testamencie w Ewangeliach.


Niestety, nie jest to prawdą, co najlepiej udowodnił wszystkim wiernym nasz święty papież Jan Paweł II, który po zamachu na jego życie w 1981 r. uznał, iż to nie kto inny, lecz Matka Boska Fatimska uratowała mu życie, zmieniając tor lotu kuli wystrzelonej przez zamachowca. Tak, tak! Nie Matka Boża z Nazaretu lecz właśnie Matka Boska Fatimska. Jaki stąd płynie wniosek? Otóż każda z owych Matek Bożych funkcjonuje niezależnie od swego biblijnego pierwowzoru, dlatego każdej z nich należy się odrębny kult, adoracja i cześć, chociażby taka jak ta, upamiętniająca Dzień Matki.      

 

Dlatego też, odwiedzając którykolwiek z wyżej wymienionych świętych i cudownych obrazów Matki Bożej i widząc obok niego wielki bukiet niewiędnących kwiatów przecudnej urody o wspaniałej mieszaninie zapachów z niebiańskich łąk, przyjmijmy z pewną dozą prawdopodobieństwa, iż może on być właśnie od Niego. Jako widzialny dowód pamięci i miłości,.. a może jako przejaw wyrzutów sumienia, iż kiedyś, dawno temu, użył nieopatrznie pewnych słów, których potem żałował:

 

„A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”. Jezus jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?” (J2,3). Albo ten niechlubny epizod: „Oznajmiono Mu: „Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą”. Lecz On im odpowiedział: „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8,20). A może było jeszcze inaczej? Któż to może wiedzieć… Faktem jest natomiast niezaprzeczalnym, iż nikt nie ma tylu matek, co Bóg chrześcijan Jezus Chrystus. 

 

Maj 2016 r.