“Intelektualiści” przemysłu pastwienia się nad Izraelem


Giulio Meotti 2016-03-21

Laureaci Nobla, którzy demonizowali: pisarz niemiecki Grass (po lewej), służył w młodości w SS, a na starość twierdził, że Izrael grozi Iranowi nuklearnym ludobójstwem. Pisarz portugalski José Saramago (po prawej), dał wiarę wypaczonej, demonizującej wizji, czego wynikiem było perwersyjne porównanie między Hitlerem a Izraelem.
Laureaci Nobla, którzy demonizowali: pisarz niemiecki Grass (po lewej), służył w młodości w SS, a na starość twierdził, że Izrael grozi Iranowi nuklearnym ludobójstwem. Pisarz portugalski José Saramago (po prawej), dał wiarę wypaczonej, demonizującej wizji, czego wynikiem było perwersyjne porównanie między Hitlerem a Izraelem.

Jaki jest jedyny kraj, którego samo istnienie jest sporne? Podpowiedź: nie Zimbabwe, nie Tuvalu, nawet nie okupowany Tybet. Granice którego kraju, okupione krwią przelaną w wojnach rozpoczętych przez innych, są podważane przez wszystkie narody, zdecydowane obecnie na zniszczenie go przez bojkot, obrzydliwe szkalowanie i rzekome „prawa”, jakich nie stosuje się wobec żadnego innego narodu?

Jaki kraj w pełni respektuje prawa kobiet i prawa wszelkiego rodzaju mniejszości etnicznych, religijnych i seksualnych, niemniej potępiają go Narody Zjednoczone jako kraj "najbardziej łamiący prawa kobiet" – gorszy niż Syria, Afganistan, Somalia, Pakistan, Chiny, Arabia Saudyjska, Iran i Sudan?


Jaki kraj zaopatruje swojego wroga w wodę, elektryczność, żywność i opiekę medyczną? Jego armia, żeby uniknąć ofiar wśród cywilów, ostrzega wroga, by ewakuował budynki, zanim je zaatakuje i – zamiast po prostu nalotu dywanowego na wroga, jak robią wszystkie inne narody, włącznie z większością narodów demokratycznych – wysyła własnych żołnierzy na możliwą śmierć w operacjach lądowych?


Tym krajem jest Izrael – jedyny kraj, który także słynni pisarze, intelektualiści, laureaci Nagrody Nobla obierają za cel, demonizują i uznają jego istnienie za niezgodne z prawem.


Był czas, kiedy laureaci Nagrody Nobla, tacy jak Niemiec Heinrich Böll, Francuz Jean-Paul Sartre i Włoch Eugenio Montale, bronili go, potępiając niesprawiedliwość. Wcześniej, w imię najlepszych wartości Europy – sprawiedliwości, wolności i solidarności – potępiali groźby unicestwienia państwa Izrael.


Dzisiaj jednak ci pisarze żywią głęboką, pełną ignorancji, irracjonalną nienawiść do tego samego miejsca. Zamiast popierać jedyny kraj, który daje pełne prawa wszystkim swoim obywatelom, walnie przyczyniają się do ataków nie tylko na Izrael, ale na naród żydowski. W Niemczech nowym bestsellerem jest Mein Kampf  Hitlera. W dzisiejszej Europie można także znaleźć olbrzymią liczbę książek, w których Izrael jest wymazany z mapy. A rada miejska w pobliżu Glasgow, West Dunbartonshire, zakazała książek izraelskich w miejscowych bibliotekach.


W chórze tych, którzy przemawiają z łam pism, piszą pełne nienawiści wiersze i powieści, było kilka szlachetnych wyjątków. Pisarz albański Ismail Kadaré, muzułmański kandydat do Nagrody Nobla (wysuwany co roku do tej nagrody), odrzucił prośbę o bojkotowanie maleńkiego Izraela. Izrael, mówi on, stoi przed "groźbą zniknięcia" i porównał Izrael do Albanii pod okupacja nazistowską. Także autorka książek o Harrym Potterze, JK Rowling, odmówiła dodania swojego nazwiska do listy bojkotujących Izrael.


Ich odważne, samotne gesty podkreślają ospały, niezadający pytań konformizm kampanii światowej „inteligencji” rzucającej niezasłużone kalumnie na Izrael.


Co gorsza, rzekomi „intelektualiści” często głoszą czysty antysemityzm, akceptując równocześnie prawdziwych barbarzyńców wśród nas. Gdyby Komitet Noblowski miał jakąś przyzwoitość, odwołałby nagrody przyznane za „działalność na rzecz pokoju” takim „humanitarystom” jak Fidel Castro (Castro dostał w 2014 roku Pokojową NagrodęKonfucjusza, która jestchińską alternatywą dlapokojowego Nobla, nie jest jednak laureatem nagrody Nobla – M.K.) i Jaser Arafat. Bolesne jest patrzenie, jak Komitet Noblowski robi z siebie idiotów rok za rokiem i bolesne jest patrzenie, jak ci tak zwani intelektualiści są tak nieświadomi i tak pełni uprzedzeń wobec ludzi, którzy na to najmniej zasługują.


Włoski pisarz Dario Fo, laureat Nagrody Nobla w Literaturze, właśnie udzielił wywiadu gazecie „La Repubblica”. Fo, mówiąc o patriarsze żydowskim, Mojżeszu, powiedział: “Mojżesz zabijał kobiety i dzieci, bo czciły bożki”. Pan Fo pociągnął to dalej, mówiąc o „brutalności Żydów przeciwko tym, którzy wyznają inną religię, jak to dzieje się dzisiaj”. Przepraszam? Czy to Żydzi palą ludzi żywcem, topią ich w klatkach, podrzynają gardła lub krzyżują za wyznawanie innej religii?


Porównanie pana Fo jest błędne i jest koszmarne. To nie Żydzi wysadzają w powietrze palestyńskie autobusy, kawiarnie, sale weselne i dyskoteki. To nie Żydzi próbują zmiażdżyć Palestyńczyków samochodami lub zadźgać ich nożami na ulicach. Jest odwrotnie – i przez lata było odwrotnie.


Gazeta “La Stampa” oskarżyła Dario Fo o "powtarzanie antysemickich stereotypów". Dla Fo nie jest to nowość. W latach 1970. w jednej ze swoich oper, “Opór: ludy włoski i palestyński przemawiają”, przyszły laureat Nagrody Nobla porównał wówczas nazizm do syjonizmu i palestyńskich fedainów do antyfaszystowskich partyzantów.


Kilka dni po zamachach 9/11 Fo powiedział też, że

"wielcy spekulanci pławią się w gospodarce, która co roku zabija nędzą dziesiątki milionów ludzi – co więc znaczy dwa tysiące zabitych w Nowym Jorku? Niezależnie od tego, kto przeprowadził tę masakrę, ta przemoc jest prawomocną córką kultury przemocy, głodu i nieludzkiej eksploatacji”.

Kto dał temu słynnemu pisarzowi prawo do szkalowania nie tylko Izraela, ale także ofiar 9/11?


Inny laureat Nagrody Nobla, pisarz Mario Vargas Llosa, jak też zdobywca Nagrody Pulitzera, Dave Eggers, należą do międzynarodowej grupy pisarzy, którzy dają wkład do zbioru esejów pod tytułem 50 lat okupacji izraelskiej, która ma zostać opublikowana przez Harper Collins, jednego z wydawców, który wymazali Izrael z mapy.


Książka jest po części inicjatywą Breaking the Silence [BtS], organizacji pozarządowej (NGO), która rzuca szeroko zakrojone oskarżenia przeciwko armii izraelskiej „oparte na anonimowych i niedających się zweryfikować, zasłyszanych ‘zeznaniach’” i odmawia podania nazwisk żołnierzy izraelskich, którzy „zeznawali”. Co gorsza, otrzymuje pieniądze za "obciążenie winą IDF" (Izraelskiej Armii Obronnej) i dostaje wyraźne dyrektywy od organizacji europejskich, że ma dowieść, iż Izrael działał niewłaściwie. W artykule zatytułowanym Europe to Breaking the Silence: Bring Us As Many Incriminating Testimonies As Possible [Europa do Breaking the Silence: Dajcie nam tyle obciążających zeznań, ile możliwe] grupa monitorująca NGO Monitor ujawniła, że:

Wbrew twierdzeniu BtS, że “treść i opinie w tej broszurze nie wyrażają stanowiska jej fundatorów”, badanie NGO Monitor ujawnia, że szereg fundatorów uwarunkowało granty od zdobycia przez BtS minimalnej liczby negatywnych „zeznań”. Zaprzecza to oświadczeniom BtS i zamienia ją w ten sposób w organizacje, która reprezentuje interesy zagranicznych darczyńców, poważnie narusza wiarygodność tej NGO i jej zdolność analizowania skomplikowanych sytuacji wojennych.

Czy ci “prestiżowi” pisarze są świadomi tendencyjności organizacji, która sfinansuje ich książkę?


A oczywiście jest jeszcze kwestia podwójnych standardów i hipokryzji. Ci pisarze nie decydują się na użycie swoich piór  dla ofiar wojny domowej w Syrii lub chrześcijan i Jazydów doświadczających ludobójstwa w Iraku. Nie, ci pisarze obrali za cel Izrael, jedyną demokrację na Bliskim Wschodzie i jej domniemaną „okupację” – i nie wspomnieli, że jest ona popierana przez samych Palestyńczyków według umów Oslo II z 1995 r., rozdział 3, artykuł XVII, paragraf [1], który w rzeczywistości zamienia Palestyńczyków w najbardziej chronioną populację arabską na całym Bliskim Wschodzie. Idźcie do Ramallah i Jeninu, a zobaczycie różnicę między tym, jak żyją tam ludzie w porównaniu do ludzi żyjących w Aleppo, Saanie i Mosulu.


Najpłodniejszymi pisarzami w “Przemyśle Pastwienia się Nad Izraelem” są, niestety, Brytyjczycy. „Niestety”, szczególnie że Iran w zeszłym miesiącu podniósł nagrodę oferowaną za głowę obywatela brytyjskiego, Salmana Rushdiego, o kolejne 600 tysięcy dolarów w dodatku do 3 milionów dolarów obiecanych przez ajatollaha Chomeiniego w 1989 r. To podnosi zachętę do zamordowania pisarza do niemal 4 milionów dolarów. Na ten temat rząd brytyjski haniebnie milczy. Jak dotąd jedyne potępienia przyszły ze strony dziennikarza irańskiego, Amira Taheriego, dziennikarza brytyjskiego, Douglasa Murraya i od PEN.


Inny "intelektualista”, John Berger, zdobywca Booker Prize, wezwał artystów do odmowy publikacji ich książek przez wydawców izraelskich i do bojkotowania państwa żydowskiego. Harold Pinter, zmarły dramaturg, laureat Nagrody Nobla, posunął się tak daleko, że ogłosił Izrael "głównym czynnikiem niepokoju światowego", przypuszczalnie zapominając o Pakistanie, Afganistanie, Iranie i Sudanie. Pokazując, jak cienka linia rozdziela krytykę od antysemityzmu, Tom Paulin, poeta, eseista i akademik z Oksfordu, powiedział, że żydowscy „osadnicy” w Izraelu "powinni zostać zastrzeleni". Szkocka poetka narodowa, Liz Lochhead, także dołączyła do grupy wzywającej do bojkotu Izraela.


Dziesiątki gwiazd literatury światowej, włącznie z laureatami Nagrody Nobla, takimi jak J. M. Coetzee, Herta Mueller, Orhan Pamuk i zmarły poeta irlandzki Seamus Heaney, dodali swoje nazwiska do petycji przeciwko "gigantycznej, okrutnej ręce okupanta” - Izraela. Warte zauważenia jest to, że za każdym razem ci najznamienitsi pisarze „zapominają” powiedzieć, dlaczego Izrael wybudował te ogrodzenia, posterunki kontrolne i blokady drogowe.


Donald Trump chce zbudować mur na granicy z Meksykiem, arabskie szejkanaty zamykają granicę z Omanem, Hiszpania buduje ogrodzenia, by nie wpuszczać Marokańczyków, Indie odgradzają murem Bangladesz, Południowa i Północna Korea mają ufortyfikowaną granicę, Cypr jest podzielony murami i Belfast jest miastem ogrodzonym barierami.


Ale tylko ogrodzenie w Izraelu – zbudowane z powodów obronnych i humanitarnych, jedynie po to, by nie zostać wysadzonym w powietrze – jest potępione przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości i przez okrągłą dobę mówi o nim CNN, a „New York Times” pisze o tym artykuły na pierwszej stronie. Dlaczego? Ponieważ bariera bezpieczeństwa, która ratuje życie ludzkie, została przez niesprawiedliwych ludzi ochrzczona imieniem niesprawiedliwej bariery, bez wzmianki o tym, na co narażeni byli Izraelczycy przed jej zbudowaniem. Parafrazując adwokata Alana Dershowitza: Gdyby zrobić uczciwą i obiektywną listę wszystkich krajów na świecie, które przestrzegają praw człowieka, od najlepszego do najgorszego, Izrael byłby blisko szczytu, wśród najlepszych.


Jedno z najbardziej mrożących krew w żyłach oskarżeń przeciwko Izraelowi wysunął norweski pisarz, Jostein Gaarder, pozorny humanitarysta, którego książka Świat Zofii była tłumaczona na 53 języki i sprzedano jej 26 milionów egzemplarzy. Pisząc artykuł do norweskiej gazety „Aftenposten” Gaarder napisał:

"Gdyby cały naród izraelski upadł… i część populacji musiała uciekać do kolejnej Diaspory, wtedy powiemy: oby ich otoczenie pozostało spokojne i okazało im litość. Nie strzelajcie do uchodźców! Nie zabijajcie ich! Teraz są bezbronni – jak ślimaki bez skorupy! ... Dajcie schronienie uchodźcom izraelskim; dajcie im mleko i miód!"

Gaarder wyobraża sobie wygnanie całego narodu żydowskiego z ich kraju i przekazanie ich dobroczynności europejskiej – której podaż w ostatnich latach nie jest zbyt duża.  


O Izraelu pisał także niemiecki pisarz i laureat Nagrody Nobla, Günter Grass, który w wielu gazetach europejskich opublikował wiersz, traktujący Izrael jako siewcę wszelkiego zła i podżegacza wszelkiego rodzaju zamieszek. Według pana Grassa to Izrael grozi Iranowi nuklearnym ludobójstwem, nie zaś na odwrót.


Ten pisarz nie powinien okazywać takiej świętoszkowatości: Grass służył w SS w Niemczech nazistowskich i definiował komunizm w Niemczech Wschodnich jako "wygodną dyktaturę".


Po wizycie w de facto stolicy Autonomii Palestyńskiej, Ramallah, podczas drugiej intifady, podczas której terroryści zabili około 1500 Żydów, inny zdobywca Nagrody Nobla w Literaturze, José Saramago, oznajmił, że izraelska blokada Ramallah jest "w duchu Auschwitz" i że "to miejsce zamienia się w obóz koncentracyjny”. Rok później Saramago mówił, że naród żydowski nie zasługuje dłużej na "współczucie z powodu cierpień, jakich doświadczyli podczas Holocaustu".


Pan Saramago podczas wizyty w Ramallah wolał nie pytać o izraelskie restauracje, centra handlowe i hotele zamienione w jatki. Rzeź Żydów była jedynym powodem, dla którego Izrael musiał wysłać czołgi i żołnierzy z powrotem do miast palestyńskich po umowie w Oslo. Saramago nie wspomniał tego kontekstu; wolał dać wiarę wypaczonej, demonizującej wizji, czego wynikiem było porównanie między Hitlerem a Izraelem i transformacja państwa żydowskiego – historycznego domu Żydów przez niemal cztery tysiące lat, a ostatnio jedynym sanktuarium, które dawało schronienie prześladowanym lub skazywanym na śmierć Żydom – w „bazę imperialistyczną”.


Przez powtarzanie kłamstw Europa zaakceptowała także wielkie kłamstwo o Mohammedzie al-Dura: chłopcu rzekomo podziurawionym kulami izraelskimi, koło którego nie było ani kropli krwi! Nie tylko to, ale po swojej śmierci jeszcze poruszył ręka, żeby zza niej wyjrzeć. Niezły wyczyn. Przez pewien czas to kłamstwo stało się ulubionym tematem rozmów przy stołach europejskich klas wyższych.


W ten sposób przekonano miliony Europejczyków, by widzieli Izrael jako agresora, a terrorystów palestyńskich jako ofiary. Codziennie czytają na pierwszych stronach swoich gazet wywróconą, orwellowską wersję historii. Patrzcie, co dzieje się teraz, podczas „Trzeciej Intifady”: jest wypełniona nożowniczymi atakami, dźganiem Żydów, diagramami w Internecie, które pokazują, gdzie najlepiej wbić nóż w Żyda, żeby wyrządzić najwięcej szkód. Na naszych ekranach telewizyjnych nie widzimy tych wielu martwych cywilów i żołnierzy izraelskich, ale kiedy żołnierze izraelscy zabijają Palestyńczyka w trakcie nożowniczego ataku na Żyda, skorumpowane i rasistowskie media nazywają to „bezprawną egzekucją”. 


Co zrobiliby ci pseudointelektualiści, gdyby obywatele zachodni byli zakłuwani nożami w Londynie, Rzymie lub Berlinie? „Intelektualiści” i media wydają się żądać od Żydów by uczynili się niezdolnymi do obrony swojego życia. „Intelektualiści” i media prawią kazania na rzecz zniszczenia Izraela.


[1] Z Oslo II Accord – Izraelsko-Palestyńskie porozumienie Tymczasowe o Zachodnim Brzegu i Strefie Gazy, 28września 1995, ROZDZIAŁ 3 – SPRAWY PRAWNE, ARTYKUŁ XVII
 -- Jurysdykcja:

4. a. Izrael, poprzez zarząd wojskowy, sprawuje władzę na obszarach, które nie są pod jurysdykcją terytorialną Rady, ma kompetencje i odpowiedzialność nie przeniesione na Radę i Izraelczyków.

b. W tym celu izraelski zarząd wojskowy zachowa niezbędną odpowiedzialność legislacyjną, sądową i wykonawczą zgodnie z prawem międzynarodowym. To postanowienie nie umniejsza stosownej legislacji Izraela nad Izraelczykami in personam.


Israel bashing intellectuals

Gatestone Institute, 16 marca 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska




Giulio Meotti

Włoski publicysta, autor książki „A New Shoah: The Untold Story of Israel’s Victims of Terrorism”.