Efekty uboczne umowy z Iranem
Terytorium Syrii – do niedawna zamieszkałe przez, jak sądzono, naród syryjski – zostało teraz zredukowane do przysłowiowej szachownicy, na której obce mocarstwa grają w cyniczną grę.
Jak dotąd bezdyskusyjnie najsprawniej manewruje rosyjski prezydent Władimir Putin. Nie jest natomiast jasne, jaka jest długoterminowa strategia odpowiednika Putina, Baracka Obamy (jeśli w ogóle ma on jakąkolwiek strategię).
W przeszłości nie istniejący już Związek Radziecki określał ten region jako “przylegający do naszych południowych granic”. Prawdopodobnie ułatwiało to twierdzenie, że Bliski Wschód jest zasadniczy dla bezpieczeństwa ZSRR, a więc może być włączony w sferę pseudo-uprawnionych wpływów Moskwy. Dziś nadal jest tak samo.
W parze z tym idą pracowite wysiłki Obamy, by wycofać się od tych właśnie sfer, których tak pożąda Rosja i teraz Putin pomógł pchnąć Amerykę w tym kierunku. W 2013 r. przekonał Obamę, by nie odpowiadał militarnie na użycie broni chemicznej przez Baszara Assada przeciwko własnej ludności, ale pozwolił Assadowi zrezygnować z nagromadzonych zapasów tej broni. Obama był aż nazbyt gorliwy do przyjęcia zaoferowanego wyjścia, mimo że Assad nadal masakrował cywilów syryjskich innymi środkami.
Następnie przyszedł układ o broni nuklearnej Iranu, przy którym Moskwa znowu namówiła Waszyngton do superugodowej postawy, by uniknąć konfrontacji. Rosyjski przyczółek w syryjskim porcie Latakia jest namacalnym skutkiem ubocznym błędnych kalkulacji Obamy w sprawie Iranu.
Najpierw wepchnięto Iran jako mocarstwo regionalne działające w kumplowskiej zmowie z Rosją, żeby podeprzeć Assada w rzekomym sojuszu antyterrorystycznym. Szczegóły tego porozumienia sfinalizowano w lipcu, w cieniu umowy o zniesieniu sankcji dla reżimu ajatollahów w zamian za spowolnienie programu nuklearnego Teheranu.
Kassem Soleimani, szef elitarnych Sił Kuds Iranu, dwukrotnie poleciał do Moskwy na konsultacje z Putinem, jawnie łamiąc zakaz podróży międzynarodowych w celu organizowania terroru. Obama nie puścił pary z ust. Ponadto umożliwiona przez Obamę umowa nuklearna obdarowała Iran olbrzymim dopływem gotówki, co pozwoliło Soleimaniemu na wybranie się na szaleństwo zakupowe dla Hezbollahu, który funkcjonuje jako lina ratunkowa Assada.
Wkrótce potem Putin zaczął wysyłać czołgi, transportery opancerzone i inny sprzęt wojskowy do Syrii. Po tym poszły myśliwce odrzutowe i obsadzona przez Rosjan baza lotnicza.
Biały Dom zareagował konsternacją, potem szydził z tego, co robi Rosja, a wreszcie dał Putinowi swobodę działania. Tuż przed oczyma Obamy zuchwale pojawiła się trzystronna oś militarna – obejmująca Rosję, Iran i Hezbollah wraz z Assadem.
Fakt, że Iran ma wreszcie święty spokój w sprawie nuklearnej ze strony Ameryki/Zachodu i jest zalany gotówką, umożliwił silniejsze partnerstwo z Rosją. Nie zapominajmy, że Rosja jest głównym dostawcą broni dla Iranu i budowniczym jego obiektów nuklearnych. Rosja zapewniła, że Iran będzie traktowany łagodnie w niedawnych negocjacjach nuklearnych.
W sumie, Iran jest rozzuchwalony jak nigdy przedtem, a Putinowi dodała pewności siebie flegmatyczna reakcja Obamy. Jedno supermocarstwo – Ameryka - wydaje się być w odwrocie, podczas gdy na nowo obudzona Rosja odzyskuje znaczenie.
Plany podróży wielu przywódców bliskowschodnich obejmują Moskwę – izraelski premier Bejamin Netanjahu jest tylko jednym z nich. Do Moskwy podróżują także potentaci z tak mało prawdopodobnych krajów sojuszniczych Ameryki jak Arabia Saudyjska, Kuwejt, Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Maroko, Jordania i, oczywiście, Egipt, który Obama w niezrozumiały sposób odtrącił.
Putin planuje także odwiedzenie Rijadu. Wszystko to bardzo wiele mówi. Nic tu nie dzieje się za plecami Waszyngtonu.
Niebezpieczne dla Izraela nie jest tylko to, że Iran może teraz zupełnie otwarcie stać się jednym z kluczowych graczy w Syrii. Chcąc nie chcąc, fatalnie wymanewrowana Ameryka – która już zgadza się na trwający projekt nuklearny Iranu – może od teraz po cichu zgodzić się również na rozszerzenie agresji irańskiej na cały Bliski Wschód.
Ta agresja będzie pośrednio finansowana zasobami, na których uwolnienie zgodził się Obama, oraz olbrzymimi okazjami do robienia interesów, jakie Zachód otworzył dla Teheranu. Środki, jakie udostępniła Ameryka i niczym nie pohamowane ambicje rosyjskie zapewnią w ten sposób nie tylko przetrwanie Assada, ale dalsze uzbrojenie Hezbollahu i Hamasu.
Rozmowa Netanjahu z Putinem nie koncentrowała się w rzeczywistości na koordynacji militarnych działań przy naszych granicach, ale na ostrzeżeniu ze strony Netanjahu, że Izrael nie może pozwolić na potężne wzmocnienie zagrożenia ze strony Hezbollahu.
30 września 2015
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Izraelska publicystka, pracuje w redakcji "Jerusalem Post" od 1968 roku.