Turcja i UE: Kodak Moment


Burak Bekdil 2015-01-01

Erdogan z Putinem idą do Unii.
Erdogan z Putinem idą do Unii.

Sądząc po wyszukanych zdjęciach jak z Kodak-moment, które pojawiły się w prasie w ostatnim tygodniu, jak również związanych z nimi wypowiedzi grubych ryb z Unii Europejskiej i Turcji, kusić może ocena, że wszystko pachnie różami między Ankarą a Brukselą. Fakty, jak to często bywa, są jednak zupełnie inne niż to, co sugerują uśmiechnięte twarze i powtarzane słowa optymizmu.

6 grudnia premier turecki, Ahmet Davutoglu, w towarzystwie dziewięciu tureckich członków gabinetu, odwiedził swojego greckiego odpowiednika, Antonisa Samarasa w Atenach, gdzie tradycyjni rywale na Morzu Egejskim radośnie tuszowali głębokie różnice i wyrażali poparcie dla bliższych stosunków.  


Davutoglu powiedział, że Turcja popiera powrót marmurów Partenonu do Grecji. To było doprawdy urocze. Nikogo jednak nie obchodzi, czy Turcja popiera, czy nie popiera powrotu starożytnych marmurów. Samaras zaś powiedział, że popiera starania Turcji o członkostwo w UE, pod warunkiem, że spełni wymagania niezbędne do przystąpienia. To także było urocze, tyle że Grecja powtarza te same słowa, a Turcja obiecuje spełnić te wymagania od 1987 r.


Obaj przywódcy wyrazili nadzieję, że rozmowy o zjednoczeniu podzielonej wyspy Cypru zostaną wkrótce ponownie podjęte, wiedząc prawdopodobnie, że nawet jeśli zostaną podjęte, wkrótce potem zostaną zerwane. Autor niniejszego wątpi, by którykolwiek z tych przywódców pamiętał, ile rund rozmów przeprowadzono od czasu, kiedy Turcja najechała północną część wyspy w 1974 r. w reakcji na zamach stanu Greków cypryjskich, którego celem było przyłączenie Cypru do Grecji.


Ze swej strony Davutoglu powiedział, że “jest bardzo ważne, by spotkały się serca i umysły”. Poza jednak duchową sferą serc i umysłów, które się spotykają, istnieje rzeczywistość. Turcja groziła, że wyśle swoją flotę wojenną na wschodnie Morze Śródziemne, jeśli Cypr będzie kontynuował wspólny z Izraelem i Egiptem plan wydobywania gazu. Ci trzej sąsiedzi śródziemnomorscy zignorowali turecką groźbę i kontynuują realizowanie swojego planu.


Zadowolony z nowego – ale najwyraźniej fałszywego – odprężenia z Grecją, Davutoglu popędził z powrotem do Ankary, by gościć delegację wysokiego szczebla z UE w ramach  dalszej wymiany uprzejmości: Federicę Mogherini, wysokiego przedstawiciela Unii ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa; Johannesa Hahna, komisarza ds. Europejskiej Polityki Sąsiedztwa i negocjacji akcesyjnych; i Christosa Stylianidesa, komisarza ds. pomocy humanitarnej i zarządzania kryzysowego. Kolejny Kodak-moment z uśmiechami i naprawdę jakimiś błahymi rozmowami o pogodzie.


Gdzie Europa spotyka Turcję. Pozują do fotografii 8 grudnia, od lewej do prawej: Johannes Hahn, EU Komisarz ds. Europejskiej Polityki Sąsiedzkiej i spraw akcesyjnych; Volkan Bozkır, minister ds. UE Turcji; Federica Mogherini, wysoki przedstawiciel Unii ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa; Mevlüt Çavuşoğlu, minister spraw zagranicznych Turcji; i Christos Stylianides, komisarza ds. pomocy humanitarnej i zarządzania kryzysowego. (Zdjęcie: EU)
Gdzie Europa spotyka Turcję. Pozują do fotografii 8 grudnia, od lewej do prawej: Johannes Hahn, EU Komisarz ds. Europejskiej Polityki Sąsiedzkiej i spraw akcesyjnych; Volkan Bozkır, minister ds. UE Turcji; Federica Mogherini, wysoki przedstawiciel Unii ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa; Mevlüt Çavuşoğlu, minister spraw zagranicznych Turcji; i Christos Stylianides, komisarza ds. pomocy humanitarnej i zarządzania kryzysowego. (Zdjęcie: EU)

Po zakończeniu rozmów zespół turecki wezwał UE, by „uczyniła widocznym” dialog między Ankarą i Brukselą przez „zaproszenie przywódców tureckich na spotkania UE i włączenie ich do fotografii rodzinnych UE”. Unia powinna „znaleźć praktyczne formuły zapraszania przywódców tureckich na spotkania UE, by brali udział w fotografiach rodzinnych Unii w sposób widoczny dla publiczności” – powiedział 8 grudnia turecki minister ds. UE, Volkan Bozkır.


Prawdą jest, że dłuższa niż pół stulecia podróż Turcji do pełnego członkostwa w UE to grube albumy pełne podobnych, uśmiechniętych twarzy ludzi, z których większość już nie żyje. Zarówno klub, jak i kandydat do niego wiedzą, że Turcja została odciągnięta od UE na odległość planetarną, jeśli chodzi o kulturę i sprawy społeczno-polityczne. Kultura polityczna Turcji jest zbyt nie-europejska; czasami wręcz wroga wobec Europy.


Zaledwie tydzień przed przybyciem do Ankary grubych ryb z UE turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan oskarżył zachodnie [chrześcijańskie] państwa o “nie lubienie nas [muzułmanów], o “kochanie ropy naftowej, złota, diamentów i taniej siły roboczej świata islamskiego” i o “pragnienie, byśmy [my muzułmanie] byli martwi i lubienie oglądania śmierci naszych dzieci”.


Wcześniej Erdogan kilka razy powiedział publicznie, że Turcja starałaby się o członkostwo w Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO) zamiast wstąpienia do UE, gdyby otrzymała taką możliwość (państwami członkowskimi w SCO są Rosja, Chiny, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan i Uzbekistan – kraje niewątpliwie lepiej pasujące do demokratycznych standardów Turcji).


Mimo tego UE nadal odgrywa swoją rolę. „Zdecydowaliśmy się na tę wizytę tak wcześnie w naszej kadencji, w celu wyjścia naprzeciw dobrym krokom, jakie postanowił uczynić rząd Turcji w procesie akcesyjnym do UE” – tak brzmiał częściowo tylko zrozumiały eufemizm pani Mogherini.


UE nie może zatrzasnąć drzwi przed nosem Turcji z wielu powodów geopolitycznych. Powinna jednak zdać sobie sprawę z tego, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat straciła niemal wszystkie możliwości nacisku na kierowanie Turcji ku reformom proeuropejskim. Podczas gdy Europejczycy marnowali czas na samooszustwo – że tureccy islamiści są w rzeczywistości pro-UE, że są post-islamistycznymi reformatorami – Turcja realizowała plan zamiany nie w członka UE, ale w muzułmańskie wyzwanie dla tego, co jej przywódcy prywatnie uważają za wrogie „chrześcijaństwo”.


Dzisiaj tylko jedna trzecia Turków mówi, że podziela wartości “z chrześcijańską Europą”. Niemal 80% mówi, że nie chce mieć chrześcijanina za sąsiada.


Według Reporterów Bez Granic, Turcja znajduje się na 154 miejscu w ranking wolności prasy na świecie.


W tym roku Freedom House, prestiżowy instytut popierający wolności demokratyczne, umieścił Turcję w kategorii krajów, które określa jako „nie wolne”. Według Europejskiego Trybunału Praw Człowieka Turcja, po Rosji, zajmuje drugie miejsce w naruszaniu wolności obywatelskich. Także jako druga po Rosji Turcja może pochwalić się drugą największą siłą policyjną z 475 policjantami na 100 tysięcy mieszkańców.


Turcja pod rządami islamistów ochoczo udawała, że chce członkostwa w UE, w rzeczywistości głęboko nie cierpiąc kultury “chrześcijańskiej”; a przywódcy UE udawali, że Turcja dołączy pewnego dnia do klubu, choć wiedzieli, że tego nie zrobi.


Jak na ironię, w dzień przed przybyciem do Ankary delegacji UE, pisarz turecki Orhan Pamuk, który otrzymał Nagrodę Nobla w 2006 r., potępił to, co nazwał atmosferą „strachu” w jego kraju. Kilka lat wcześniej twierdził, że „post-islamiści” wprowadzą Turcję do UE.


Turkey EU

Gatestone Institute, 14 grudnia 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska




Burak Bekdil

Popularny publicysta wychodzącej w języku angielskim gazety tureckiej "Hurriyet Daily News".