Wojna Egiptu z terroryzmem: podwójne standardy świata


Khaled Abu Toameh 2014-11-10

Wysadzanie w powietrze budynku jako część operacji armii egipskiej usunięcia wszystkich budynków ze “strefy buforowej” wzdłuż granicy Egiptu ze Strefą Gazy. (Z: PressTV zrzut z ekranu)
Wysadzanie w powietrze budynku jako część operacji armii egipskiej usunięcia wszystkich budynków ze “strefy buforowej” wzdłuż granicy Egiptu ze Strefą Gazy. (Z: PressTV zrzut z ekranu)

Trzy miesiące po konfrontacji zbrojnej między Hamasem a Izraelem także Egipcjanie prowadzą własną wojnę z terroryzmem na Synaju północnym.

Wojna Egiptu jednak, która zaczęła się po zmasakrowaniu 33 żołnierzy egipskich przez terrorystów islamskich, nie wydaje się niepokoić społeczności międzynarodowej i organizacji praw człowieka, a przynajmniej nie tak bardzo, jak działania Izraela zmierzające do powstrzymania rakiet i pocisków zrzucanych na Izrael ze Strefy Gazy.


Działania armii egipskiej obejmują wyburzenie setek domów wzdłuż granicy ze Strefą Gazy i przeniesienie tysięcy ludzi na nowe miejsce.
 

Celem Egiptu jest ustanowienie strefy buforowej wzdłuż granicy ze Strefą Gazy w celu zapobieżenia używania tuneli służących zarówno do szmuglowania towarów i broni, jak i do ataków na egipskich żołnierzy i cywilów. Innymi słowy, Egipcjanie zacieśniają blokadę Strefy Gazy i kolektywnie karzą żyjących tam Palestyńczyków, a nie tylko Hamas.


Wszystko to dzieje się na oczach społeczności międzynarodowej i mediów. Niemniej, nie poproszono Rady Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych o nadzwyczajne spotkanie, by potępić to, co niektórzy egipscy działacze praw człowieka opisują jako „transfer” i „wysiedlenie” setek rodzin na Synaju.


Egipski prawnik i działacz praw człowieka, Gamal Eid, powiedział, że egipskie środki bezpieczeństwa są „niekonstytucyjne”. Napisał, że Artykuł 63 konstytucji egipskiej zabrania przymusowego i arbitralnego transferu obywateli.


Egipscy eksperci ds. bezpieczeństwa ostrzegli w tym tygodniu, że “wysiedlenie” mieszkańców Synaju nie powstrzyma ataków terrorystycznych na policję i armię egipską.


Były generał Safwat al-Zajjat powiedział, że spodziewa się nasilenia ataków terrorystycznych nie tylko na Synaju, ale także w innych częściach Egiptu, włącznie z Kairem, żeby dowieść, że posunięcia armii egipskiej są nieskuteczne. Sądzi on także, że transfer tysięcy rodzin i zburzenie ich domów przysłuży się terrorystom.


Działacz egipski, Massad Abu Fadżr napisał na swojej stronie Facebooka, że przymusowa eksmisja rodzin z ich domów w Egipcie jest równoznaczna z „wypowiedzeniem wojny przez władze egipskie” trzem największym i najpotężniejszym klanom na Synaju. On także przewiduje, że ta akcja odbije się jak bumerang i wzmocni terrorystów.


Co jednak jest może bardziej niepokojące, to obawa, że bezprecedensowa akcja Egiptu spowoduje, iż Hamas i inne grupy terrorystyczne w Gazie ponowią ataki na Izrael.


Egipcjanie mają oczywiście prawo do prowadzenia bezwzględnej wojny z rozmaitymi grupami terrorystycznymi, które od dawna działają na Synaju. Jednak przez zacieśnienie blokady Strefy Gazy Egipcjanie dają Hamasowi i Islamskiemu Dżihadowi wymówkę do ponowienia ataków na Izrael.


Te dwie palestyńskie grupy terrorystyczne zapewne nie wezmą odwetu przez zaatakowanie Egiptu. Wiedzą, że odpowiedź Egiptu na taki atak będzie znacznie ostrzejsza niż zbrojna odpowiedź Izraela. To wyjaśnia, dlaczego Hamas i inne grupy palestyńskie byli ostrożni w odpowiedzi na posunięcia egipskie – jak dotąd nie było żadnych potępień ani protestów.


W rzeczywistości Hamas już jest w stanie paniki w następstwie oskarżeń rzuconych przez niektórych Egipcjan, że Palestyńczycy ze Strefy Gazy brali udział w zabijaniu żołnierzy na Synaju.


Raz jeszcze dziennikarze egipscy wzywają swojego prezydenta, by zaatakował Hamas w odpowiedzi na atak na Synaju. Poprzedni atak na żołnierzy egipskich na Synaju kilka miesięcy temu spowodował podobne wezwania.


Reham Noaman, znana dziennikarka egipska, wezwała prezydenta egipskiego, Abdela Fattaha el-Sisiego, by "zmiażdżył" Hamas i jego zbrojne skrzydło, Ezaddin al-Kassam. "Izrael nie jest lepszy od nas – powiedziała. – Kiedy Izrael chce uderzyć Hamas z powodu rakiety, która nie jest warta jednego grosza, nie stara się o pozwolenie Rady Bezpieczeństwa”.


Egipcjanie wreszcie zrozumieli, że kontrolowana przez Hamas Strefa Gazy stała się głównym eksporterem terroryzmu w regionie. Izrael doszedł do tego wniosku kilka lat temu, kiedy Hamas i inne grupy terroru zaczęli ostrzeliwanie rakietami i pociskami z moździerzy  izraelskich miast.


Egipcjanie zrozumieli także, że tunele szmuglerskie wzdłuż ich wspólnej granicy ze Strefą Gazy działają w obie strony. W przeszłości Egipcjanie wierzyli, że tunele są używane tylko do szmuglowania broni do Strefy Gazy. Teraz jednak są przekonani, że te tunele służą także szmuglowaniu broni i terrorystów na teren Egiptu.


Teraz, kiedy Egipcjanie postanowili całkowicie zamknąć swoją granicę ze Strefą Gazy, wzrosła możliwość kolejnej konfrontacji zbrojnej między Hamasem a Izraelem. Hamas niewątpliwie będzie próbował wyłamać się z zwiększonej izolacji przez rozpoczęcie kolejnej wojny z Izraelem.


Egipcjanom nie będzie przeszkadzało, jeśli wybuchnie kolejna wojna między Palestyńczykami i Izraelem – jak długo konfrontacja zbrojna będzie miała miejsce po drugiej stronie granicy Strefy Gazy z Egiptem.


I, oczywiście, społeczność międzynarodowa raz jeszcze rzuci się z oskarżeniami na Izrael o “ludobójstwo” Palestyńczyków w Strefie Gazy. Nie trzeba mówić, że społeczność międzynarodowa będzie nadal ignorować wyburzanie przez Egipt setek domów i przymusową eksmisję tysięcy ludzi na Synaju.


Egipskie działania na rzecz bezpieczeństwa na Synaju raz jeszcze ujawniły podwójne standardy społeczności międzynarodowej wobec wojny z terroryzmem. Podczas gdy Egipt może burzyć setki domów i siłą wysiedlać tysiące ludzi w imię wojny z terroryzmem, Izraelowi nie wolno uderzyć w tych, którzy ostrzeliwują rakietami i pociskami moździerzowymi miasta izraelskie.


Egypt’s War on Terrorism: World’s Double Standards

Gatestone Institute, 3 listopada2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Khaled Abu Toameh - urodzony w 1963 r. w Tulkarem na Zachodnim Brzegu, palestyński dziennikarz, któremu wielokrotnie grożono śmiercią. Publikował między innymi w "The Jerusalem Post", "Wall Street Journal", "Sunday Times", "U.S. News", "World Report", "World Tribune", "Daily Express" i palestyńskim dzienniku "Al-Fajr". Od 1989 roku jest współpracownikiem i konsultantem NBC News.