Ewolucja duszy człowieka


Marcin Kruk 2014-11-06


Teresa powiedziała, że jedynym namacalnym dowodem zjawisk psychosomatycznych jest męska erekcja, reszta jest dyskusyjna i często pachnie imaginacją. Kartagina była innego zdania, sam fakt, że największa podatność na zaburzenia psychosomatyczne charakteryzuje kobiety wrażliwe i bardzo inteligentne, czyni ten dział nauki szczególnie interesującym.

- Mówisz o wmawkach; tak, to prawda, osoby inteligentne wmawiają sobie różne rzeczy lepiej, skuteczniej, można powiedzieć inteligentniej. Nasza psyche wyewoluowała z pęcherzyka żółciowego i nadal jej głównym składnikiem jest eteryczna żółć. Zwierzęta duszy nie mają, czyli musiała się wyodrębnić jakieś dwa miliony lat temu.

 

Jesteśmy stworzeni, by upaść, Kartagino, nasza psyche jest produktem naszej inteligencji, ale nasze ciała to tylko przelotne wehikuły niedoskonałej wieczności. Jesteśmy bytami jednorazowego użytku, przenoszącymi wieczne geny, które jednak miały początek i będą miały koniec. Wpływ naszej psyche na nasze ciała, pomijając tę nieszczęsną męską erekcję, jest niewątpliwy. Nadmiernie wydłużona szyja psyche może powodować poważne komplikacje, ale w takich sytuacjach najlepszym rozwiązaniem jest ukręcenie łebka. I nie należy się obawiać, odrośnie. Wrażliwość i inteligencja skłaniają do nadmiernego sentymentalizmu, ale z psyche czasem nie warto się patyczkować, jak zaczyna żółcią zatruwać somatyczny układ nerwowy, to trzeba, Kartagino, być stanowczym.   

 

- Ale przyznasz... – upierała się Kartagina.

 

- Nie, nie przyznam, Wieża z Kości Słoniowej musi być zburzona. Wrażliwość i inteligencja mają czasem skutki uboczne, w postaci bólów głowy i mdłości; jeśli idzie o mnie, to mdłości mam nawet częściej niż bóle głowy, czasem trudno odróżnić mdłości psychosomatyczne od mdłości z powodu zatrucia pokarmowego, jednak nie szukałabym tu pomocy psychoterapeuty. Trzeba z żywymi naprzód iść, jak mówił poeta, na marginesie strojenia głowy w laurowy wianek.

 

Kartagina nawijała na palec pasmo kruczoczarnych włosów i wpatrując się w fusy na dnie filiżanki powiedziała z cichą stanowczością – a jednak wpływa.

 

- I owszem – odpowiedziała Teresa sięgając po kieliszek – im jest lepiej, tym jest dla nas gorzej, łagodniejsza walka o byt czyni człowieka bardziej wrażliwym, a duszę bardziej agresywną. Asertywność dusz osiąga apogeum w państwie dobrobytu, można powiedzieć, że dusze zaczynają się panoszyć wywołując owe, jak to nazywasz, objawy psychosomatyczne. Zważ jednak, Kartagino, jak wiele tych objawów bierze się z dążenia do szczęścia w czasie wolnym.

 

- Czyż w godzinach pracy nie dążymy do szczęścia?

 

- Rzadko, z biegiem lat wrażliwość i inteligencja zostają przytłumione, marzenie o perfekcji ustępuje walce o przetrwanie, życie ma swoje prawa, a te są prawami dżungli. Przyznasz, że mówienie o spełnieniu w godzinach pracy brzmi podejrzanie. Tak czy inaczej, Wieża z Kości Słoniowej musi być zburzona...

 

- Wieża z Kości Słoniowej jest abstrakcją, ideą, nie możesz jej zburzyć, możemy tu mówić o dekonstrukcji...

 

- Dekonstrukcja – prychnęła Teresa – ludzie mącą pustymi słowami klarowność myśli. Nasza psyche długo uczyła się łgarstwa, wpędzając nas w somnambuliczną wędrówkę ku złudnemu światłu. Obudź się Kartagino, odmawiaj modlitwę.

 

- Którą?

 

- Panie, nie jesteś godzien miłości mojej.

 

- Brzmi ciekawie, ale czy działa?

 

Teresa patrzyła na Kartaginę z zainteresowaniem badacza oglądającego złapany okaz. Dolała jej wina, sobie również, wyjęła z torebki lusterko i przez chwilę przyglądała się podejrzliwie swojej twarzy.    

 

- Przemijanie nie jest objawem psychosomatycznym – stwierdziła stanowczo.

 

- Ale zaburzenia oddychania mogą być takim objawem...

 

- To prawda, lęki psują radość życia, podobnie jak gorycz niepowodzenia zaprawiona poczuciem winy.

 

- Ale czasem to jest nasza wina...

 

- Istotnie, problem ukrywa się w sposobie myślenia, trzeba umieć przyznać się do błędu, próbować go naprawić, jeśli to możliwe, albo pogodzić się ze stratą, nie rozpamiętywać i nie szukać winy, tam gdzie jej nie ma...

 

- Czyli co radzisz?

 

- Panie, nie jesteś godzien miłości mojej, pięć razy dziennie przed posiłkiem.

 

Tomek, który siedział z  nosem w tablecie, przeglądając nowości motoryzacyjne uniósł głowę i zapytał czy nie wypiły już troszkę za dużo. Teresa oburzyła się na taką sugestię i powiedziała Tomkowi, że wtrąca się w sprawy, których nie rozumie.

 

- Po pierwsze, nie rozumiem dlaczego Kaśkę nazywasz Kartaginą, a po drugie, nie rozumiem dokąd zmierzacie – powiedział Tomek.

 

- Nigdy nie byłeś kobietą po przejściach – Teresa ponownie dolała wina do kieliszków – Kartagina czuła się zrujnowana, a ja staram się jej wyjaśnić, dlaczego Wieża z Kości Słoniowej musi być zburzona, żyjemy w świecie mitów, które zapuszczają w nas korzenie i powodują zaburzenia psychosomatyczne; rozumiejąc jak wyewoluowała nasza psyche, możemy się z nimi uporać; bez tego zrozumienia pogrążamy się coraz bardziej, pozwalając duszy na histeryczne szlochy...

 

Tomek kiwnął na kelnera, Kartagina oderwała wzrok od fusów i orzekła, że świat jest jaki jest, ale Teresa może mieć trochę racji, czasem z psyche trzeba stanowczo, trzymać krótko przy pysku, bo poniesie.