Czy Turcja wspiera ISIS?
W raporcie Human Rights Watch czytamy następnie: "Biorąc pod uwagę, że większość cudzoziemskich wojowników w tych atakujących grupach dostała się do Syrii przez Turcję, z której szmuglują także broń, otrzymują pieniądze i inne środki, a także do której wycofują się na leczenie rannych, Turcja powinna wzmocnić patrole graniczne, ograniczyć dostęp wojowników i przepływ broni do grup, o których są wiarygodne informacje, że systematycznie gwałcą prawa człowieka”.
Według licznych źródeł i świadków Turcja pozwala na używanie jej terytorium do transportu broni i amunicji dla grup terrorystycznych, włącznie z ISIS. Terroryści islamistyczni z całego świata dostają się do Syrii i Iraku przez Turcję.
Mimo nacisków USA, Turcja nie odcina ISIS od zysków ze sprzedaży ropy naftowej, które uczyniły z ISIS jedną z najbogatszych grup terrorystycznych w historii. Przedstawicie rządu USA i analitycy są zaszokowani, że Turcja nie przerywa dopływu gotówki do ISIS ani dopływu terrorystów islamskich do Iraku i Syrii przez swoją granicę.
“To jest wielkie rozczarowanie: istnieje prawdziwe niebezpieczeństwo, że wysiłki zdegradowania i zniszczenia ISIS są zagrożone” – powiedział „New York Times” Juan Zarate, doradca Centrum Badań Strategicznych i Międzynarodowych. „Mamy tu ważnego sojusznika NATO i nie jest jasne, czy jest on chętny lub zdolny do odcięcia dopływu funduszy, przepływu ludzi i wsparcia dla ISIS”.
Erdogan już dawno jednak wyjaśnił swój pogląd na islam. Występując w 2007 r. w tureckim Kanal D TV, skomentował określenie „umiarkowany islam” często używane na Zachodzie w odniesieniu do AKP (rządzącej w Turcji i powiązanej z Bractwem Muzuańskim Partii Sprawiedliwości i Rozwoju -M.K.): „Te określenia są bardzo paskudne, jest to obrażanie i obelga wobec naszej religii. Nie ma umiarkowanego lub nieumiarkowanego islamu. Islam jest islamem i tyle”.
Jak to ujął Robert Spencer: “W dwóch zdaniach Erdogan odrzuca koncepcję, w której Zachód umieścił swoje nadzieje przeżycia i pokoju”.
„Islam jest islamem. Czy będzie to omawiane w mediach zachodnich? Czy analitycy amerykańscy i europejscy podejmą publicznie kwestię tego, czy Erdogan ma rację, czy jej nie ma, i jakie mogą być implikacje, jeśli ją ma? Czy też zignorują to i będą nadal zakładać we wszystkich swoich analizach, że prawdą jest coś przeciwnego i odrzucać jako „ideologów” i „islamofobów” tych, którzy wskazują, że wpływowi muzułmanie, tacy jak Erdogan, mówią takie rzeczy?” – zapytał Spencer.
Niestety, większość analityków zachodnich wybrała tę drugą drogę, ignorując wypowiedź Erdogana o islamie, tak samo jak zignorowali następujące wypowiedzi Ahmeta Davutoglu, nowego premiera Turcji, który nie nazwał ISIS organizacją terrorystyczną w wywiadzie, jakiego udzielił tureckiej NTV 8 sierpnia:
“Organizacja nazywana ISIS może wyglądać jak radykalna organizacja terrorystyczna. Wśród jej członków są jednak Turcy, Arabowie i Kurdowie. Ta organizacja wyłoniła się z niezadowolenia i oburzenia, które wywołały reakcje na szeroką skalę. Gdyby Arabowie sunniccy nie zostali odsunięci na margines w Iraku, nie byłoby teraz takiego nagromadzenia gniewu. Gdyby Baszar Assad posłuchał nas, kiedy mówiliśmy mu: ‘Nie pozwól 12 procentowej mniejszości etnicznej rządzić krajem, ten kraj należy do was wszystkich’, nie doświadczalibyśmy tych rzeczy. ISIS jest rosnącą groźbą z powodu gniewu, ale nie wolno zapominać o istocie tej sprawy”.
Kiedy przedstawiciele USA wyrażali głębokie rozczarowanie niechęcią Turcji do zniszczenia ISIS, w Syrii miała miejsce kolejna masakra.
“W ciągu ostatnich 24 godzin wojownicy ISIS rozpoczęli olbrzymią ofensywę i przechwycili co najmniej 16 wsi na wschód i zachód od Kobane” – powiedział przewodniczący Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, Rami Abdel Rahman.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka we wsiach w pobliżu Kobane wykonano jedenaście egzekucji na cywilach, wśród których byli chłopcy.
Tak jak w zeszłym miesiącu ISIS zaatakowała jazydów kurdyjskich na irackiej górze Sindżar, w tym tygodniu zaatakowała Kurdów syryjskich we wsiach w pobliżu Kobane.
Wiadomo, że terroryści Państwa Islamskiego używają rakiet, artylerii, czołgów i pojazdów opancerzonych, które szmuglują lub dostają z Turcji.
Tymczasem turecki wicepremier, Numan Kurtulmus, powiedział, że od piątku 60 tysięcy Kurdów syryjskich przekroczyło 30 kilometrowy odcinek otwartej granicy. A więc Turcja z jednej strony popiera grupy terrorystyczne, a z drugiej, otwiera granice dla Kurdów syryjskich i irackich, uciekających przed tymi grupami.
Czy Turcja przeciwstawia się ISIS, czy go popiera? By odpowiedzieć na to pytanie, trzeba zrozumieć rolę kwestii kurdyjskiej.
Turcja nie dołączyła w pełni do kierowanej przez USA koalicji przeciwko ISIS, ale siedzi na płocie, ponieważ jest przychylna naciskom, jakie ISIS wywiera na Kurdów w tym regionie. Ze względu na prześladowania Kurdów przez Państwo Islamskie, Turcja jest zadowolona z wzmocnienia tej grupy terrorystycznej.
Rząd AKP jest świadomy tego, że walka przeciwko ISIS wymaga ofensywy naziemnej, dlatego też wyraża słownie aprobatę dla uderzeń USA z powietrza, ale nie traktuje ich poważnie.
Niezależnie od tego, czy ISIS pozostanie w regionie, czy zostanie całkowicie zniszczone, rząd AKP uważa, że Turcja może odnieść korzyści.
Gdyby USA przypuściły zwycięską ofensywę lądową, Turcja mogłaby dołączyć w nadziei, że ofensywa dostarczyłaby okazji do okupowania syryjskiego Kurdystanu. Jeśli zaś ISIS pozostanie w regionie, będzie nadal prześladowała Kurdów, którzy będą musieli szukać „pomocy” w Turcji.
Jeśli żadna z tych opcji nie zaowocuje, Turcja będzie mogła ustanowić strefę buforową między sobą a Syrią, co także dałoby Turcji korzyści w sprawie kurdyjskiej, a więc Turcja będzie mogła wykorzystać nowe “możliwości” do jeszcze większego prześladowania i kontrolowania Kurdów. Ani zniszczenie, ani obecność ISIS nie spowodują problemów dla Turcji.
Jeśli zaś ISIS będzie kontynuować prześladowania i masakry Kurdów do punktu, w którym nie będą w stanie przetrwać samodzielnie, Turcja ma nadzieję, że będzie w stanie anektować syryjski, a także iracki Kurdystan. Tego właśnie próbuje dowieść przez otwarcie granicy i dostarczanie „schronienia” Kurdom, którzy uciekają od grup terroru hołubionych przez Turcję. W zasadzie Turcja stawia Kurdom pytanie: co wolicie? Barbarzyńskie ISIS, czy „łaskawą” Turcję?
W ten sposób Turcja korzysta z prześladowań Kurdów w Syrii przez Państwo Islamskie, czego sama Turcja nie może robić bezpośrednio. ISIS służy jako marionetka Turcji, prowadząc zamiast niej wojnę przeciwko Kurdom.
Przedstawiciele AKP mogą mówić, że nie chcą dołączyć do sojuszu przeciwko ISIS, ponieważ Turcja unikała w historii konfliktów z krajami na wschód od jej granic. Jest to zakodowany sposób powiedzenia, że nie chce atakować innych krajów muzułmańskich – lub sunnickich muzułmanów.
O co chodzi z krajami na wschód i południe od Turcji? Co stało się z Armenią, krajem, który blokuje na wschodzie? I co z Republiką Cypru, której połowę okupuje nielegalnie od 1974 r., a której reszty nie uznaje oficjalnie za samodzielne państwo? Dlaczego z punktu widzenia „świeckiego, pro-zachodniego” państwa tureckiego jest akceptowalne tak łatwe i bezwstydne gwałcenie praw i wolności narodów chrześcijańskich?
A jeśli Turcja nie chce eskalacji wojny na swoich wschodnich granicach, dlaczego nie zatrzyma dopływu funduszy, broni i terrorystów do ISIS?
Nie można w pełni zrozumieć oficjalnej ideologii i polityki zagranicznej Turcji bez zauważenia tych niekonsekwencji.
Kiedy Kurdowie stoją przed śmiertelnym, egzystencjalnym zagrożeniem z rąk wspieranych przez Turcję grup terrorystycznych, Zachód powinien wypełnić swój obowiązek moralny i zaangażować się w rozwiązanie humanitarne, które przyniesie także korzyść Zachodowi na długą metę.
Tylko przez wsparcie jednego, zjednoczonego Kurdystanu Zachód może ochronić Kurdów i inne uciskane społeczności w regionie przed terrorem organizacji islamistycznych i Turcji.
Israel Hayom, 23 września 2014
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Uzay Bulut
Publicystka turecka mieszkająca w Ankarze.