Nie będziesz brał imienia żadnego Pana Boga nadaremno


Andrzej Koraszewski 2014-09-21


Na czym polega ateistyczny program zwalczania zła? Wydaje się (a pamiętajmy, że jest to zaledwie zarys prezentacji wielkiego problemu), że kluczowe jest tu rygorystyczne przestrzeganie drugiego przykazania, a więc jest to rozwiązywanie problemów bez przywoływania jakiegokolwiek Pana Boga, bo to nadaremne. Każdy konkretny problem rozwiązywany jest przez ludzi i dla ludzi.

Nie wiem czym jest katolicyzm, ponieważ spotkałem zbyt wielu katolików, którzy mówili mi różne rzeczy, a te nie zawsze się ze sobą zgadzały. Tadeusz Bartoś bawi mnie swoją teologią apofatyczną, ale Bartosia jako człowieka obserwuję z ogromną sympatią. Nie podzielam zdania Władysława Bartoszewskiego na temat religii, ale jest dla mnie wielkim autorytetem moralnym. Katolicyzm Terlikowskiego czy Hołowni wydaje się być przeciwieństwem katolicyzmu zmarłego w kwietniu 2014 roku profesora Jana Kracika, czy profesora Jana Andrzeja Kłoczowskiego. Religijne programy Antoniego Pospieszalskiego w BBC wywoływały furię wielu katolickich słuchaczy i jeden z nich przysłał kiedyś do redakcji list, w którym wielkimi literami pisał że „taki z Pospieszalskiego katolik jak z koziej dupy trąba". (Zapewne jest to dziś wielbiciel Jana Pospieszalskiego, bratanka mojego zmarłego przyjaciela).  

Kiedy ten tekst ukazał się po raz pierwszy na łamach „Racjonalisty”, jeden z naszych czytelników zapewniał nas, że cud w Sokółce nie ma nic wspólnego z katolicyzmem, a według niego Watykan zwalcza takie zabobony. Dawał nam do zrozumienia, że ksiądz Natanek to żaden katolik, ale nie wyjaśniał, kto ma prawo definiować co jest, a co nie jest katolicyzmem i gdzie mamy tej doskonałej definicji katolicyzmu szukać. Dodajmy, że w czasach Reformacji Erazm z Rotterdamu nie porzucił Kościoła, bo miał nadzieję, że ludzie tacy jak on zreformują Kościół. Współcześnie teolog Hans Küng, któremu Jan Paweł II zakazał nauczania, nie zdecydował się na rozstanie z Kościołem katolickim, natomiast polski teolog, Tomasz Węcławski (obecnie Tomasz Polak), powiedział, dziękuję mam dość. Profesor Stanisław Obirek porzucił sutannę, ale patrzy z sympatią i nadzieją na papieża Franciszka. Katolicyzm publicystki „Tygodnika Powszechnego”, Haliny Bortnowskiej, wydaje się być uderzająco odmienny od katolicyzmu biskupa Hosera.


Nie po raz pierwszy i nie my jedyni spotykamy się z tym imponującym sposobem rozprawiania się z krytyką religii: „to z czym dyskutujecie, to nie jest prawdziwy katolicyzm” (prawdziwe chrześcijaństwo, prawdziwy protestantyzm, prawdziwy islam, prawdziwy buddyzm - czyli wstaw sobie co ci pasuje. Nawiasem mówiąc są specjaliści od prawdziwego ateizmu również ).


Wspomniany tu czytelnik zasypywał nas komentarzami, nieustannie pouczając nas, że nie mamy pojęcia czym jest katolicyzm. Nie da się ukryć, poznajemy katolicyzm po owocach jego, a tych jest wiele, bo co katolik to inny owoc. Możemy się zastanawiać, czy prawdziwszą katoliczką jest aprobowana przez biskupa katechetka w przedszkolu, nauczający religii w szkole ksiądz, biskup, arcybiskup, kardynał, papież, czy może pan X., który twierdzi, że wie lepiej niż my, ale nie informuje co wie, ani skąd wie.


Ten sam czytelnik żądał byśmy przedstawili ateistyczny program przeciwdziałania złu. W swoim komentarzu pisał:

„Czy dzieją się rzeczy złe na świecie? Te zawinione przez człowieka i te od człowieka niezależne (śmierć, choroba, porzucenie, samotność, nędza)? Jeżeli odpowiesz — nie, to koniec dyskusji, jeżeli - tak, to wreszcie być może usłyszę jakiś pozytywny ateistyczny program przeciwdziałania złu. No, chyba, że program polega na bezwzględnej akceptacji czy, np. jak postuluje Harris, skoncentrowania się na teraźniejszości bez rozpamiętywania przyszłości i przeszłości (służę linkiem). Chcę wreszcie przeczytać pozytywny program, co ateizm może zrobić dla rozprzestrzenienia się dobra w świecie, jakie są szanse, plan działania, postulaty.
Dość krytykowania, dawać program.”

O tym co pan X. zrozumiał z rozważań Sama Harrisa dyskutować trudno, bo nie ma się nawet o co zaczepić. Zadumałem się jednak nad tym wezwaniem do pokazania programu i zobaczyłem oczyma duszy miasto, w którym kończy się ta bezsensowna ateistyczna anonimowość i otwarcie kładziemy karty na stół. Obok apteki katolickiej, apteka ateistyczna, informująca, że w niej klienci nie będą dyskryminowani. Ateistyczny szpital, zapewniający, że w nim pacjenci leczeni są zgodnie ze sztuką medyczną i bez religijnych zabobonów oraz uprzedzeń. Ateistyczny ginekolog informujący, że udziela porad w sprawie in vitro, bez opowiadania pacjentom, że zgniją w piekle, a ich dziecko będzie miało bruzdę świadczącą o piekielnym paskudnego bachora pochodzeniu. Oczywiście ateistyczna szkoła, w której rodzice otrzymają zapewnienie, że ich dziecko nie będzie narażone na egzorcyzmy, a nauka nie będzie skażona bajkami z tysiąca i jednej nocy.


Oczywiście doszłoby do podzielenia uniwersytetów, Polskiej Akademii Nauk, instytutów badawczych. Wierzący, chcący pracować w Ateistycznym Instytucie Fizyki czy Ateistycznym Instytucie Chemii, składaliby zobowiązanie, że będą się w godzinach pracy zajmowali nauką, a nie teologią.


Na czym polega ateistyczny program zwalczania zła? Wydaje się (a pamiętajmy, że jest to zaledwie zarys prezentacji wielkiego problemu), że kluczowe jest tu rygorystyczne przestrzeganie drugiego przykazania, a więc jest to rozwiązywanie problemów bez przywoływania jakiegokolwiek Pana Boga, bo to nadaremne. Każdy konkretny problem rozwiązywany jest przez ludzi i dla ludzi. Ten ateistyczny model przeciwdziałania złu jest często realizowany również przez posiadających odpowiednie kwalifikacje wierzących, którzy czasem (ze względu na naciski środowiska) mogą udawać, że jest w ich działaniach jakiś element religijny, ale ogranicza się on zazwyczaj do preambuły i w momencie gdy rzeczywiście wpływa na jakość proponowanego rozwiązania, nieodmiennie staje się powodem raczej powiększenia rozmiarów zła niż jego skutecznego pomniejszenia.


Spróbujmy porównać religijny i ateistyczny program zwalczania zła:


Religijny: módl się i akceptuj swój los, a dostaniesz nagrodę w niebie. Jeśli jesteś bogaty, dawaj jałmużnę dla uspokojenia swojego sumienia.


Ateistyczny:

1/ Nędza:

A/ Znieść niewolnictwo, znieść system stanowy i przywileje związane z urodzeniem, uwolnić handel.

B/ Wprowadzić związki zawodowe i poprawić warunki płacowe najbiedniejszych.

C/ Unowocześniać rolnictwo, starać się o zlikwidowanie głodu i o poprawę warunków mieszkaniowych.

(Pytanie dla dyskutantów: Ile nędzy zlikwidowały papieskie modły i apele o pomoc dla ubogich?)


2/ Zdrowie (choroba):

A/ Dowiedzieć się o przyczynach chorób wbrew zakazom Kościoła.

B/ Szczepionki (wbrew protestom Kościoła)

C/ Tysiące leków przeciw chorobom, które dawniej zabijały większość niemowląt i kosiły życie młodych ludzi .

D/ Środki antykoncepcyjne pozwalające na planowanie rodziny.


Efekt — przedłużenie życia 2 do 3 razy, poprawa jakości życia.


Religijny program walki z chorobami i śmiertelnością we wczesnym wieku — modlić się o zdrowie i czekać na cud w przypadku choroby.


3/ Samotność:

A/ Religia dostarcza wspólnoty w kościele, ateizm dostarcza stu możliwości do wyboru.

B/ Religia dbała o niewolnictwo, a niewolnik rzadko był sam, zawsze w pobliżu był nadzorca z batem, no i byli inni niewolnicy, ateizm pozbawia człowieka tej wspólnoty, nieszczęsny człowiek musi sam sobie szukać przyjaciół.

C/ Kiedy czujesz się sam, możesz zawsze usłyszeć pociechę: „Jezus cię kocha", ateizm szuka rozwiązań w postaci fachowej porady, grup wsparcia, stowarzyszeń ludzi w podobnej sytuacji.

D/ Religia chętnie łączy wspólnoty w oparciu o pierwsze przykazanie, nic tak nie łączy jak wspólna nienawiść do ludzi mających innego boga. Ten ateizm, który był oparty na kulcie jednostki i naśladował religię pod tym względem, był najbardziej parszywą odmianą ateizmu.


4/ Śmierć (lęk przed śmiercią jest konsekwencją naszego rozwiniętego umysłu, świadomości przemijania).

A/ Religia proponuje jako lekarstwo na lęk przed śmiercią kłamstwo w postaci wiary w życie pozagrobowe. Ateizm proponuje spojrzenie prawdzie w oczy. Tak, przemijamy i nie ma w tym niczego strasznego.

B/ Jako wzmocnienie zasadności wiary w bajki o życiu wiecznym religia twierdzi, że to właśnie ta wiara nadaje życiu sens. Ateizm odpowiada, to my nadajemy naszemu życiu sens i czy poświęcimy je na bzdurne modły do jakiegoś bożka, czy przepijemy je, czy zatrujemy je narkotykami będzie ono równie bezsensowne, a jeśli znajdziemy pasję tworzenia i pomagania innym, to nadamy mu sens. Żaden bóg nie da nam sensu życia w prezencie, na to trzeba popracować.


Gdzie, kiedy i jak religia zapobiegła jakiemukolwiek złu? Owszem, byli i są dobrzy ludzie wierzący, którzy pomagają innym. Religie czynią jednak znacznie więcej zła, aniżeli dobra, a faktyczne zwalczanie takich zjawisk jak nędza, choroby, zniewolenie odbywa się albo w reżyserii świeckich rządów, albo za pośrednictwem głównie świeckich organizacji.


Odpowie nam pan X. że w świeckich rządach dominują wierzący politycy, którzy mogą być motywowani przez swoją religię. Tak, mogą , ale żaden program przeciwdziałania złu nie jest skuteczny, jeśli opiera się na teologii, a nie na nauce. (Nieodmiennie wychodzi to tak jak walka z AIDS przez nawoływanie do wstrzemięźliwości lub walka z biedą przez nawoływanie do dobroci.)


Wypada zapytać pana X. czy jest świadomy tego, ile razy ateiści uratowali mu życie? Uczciwie mówiąc, nikt z nas nie jest tego świadomy, ponieważ nie wiemy na jakie choroby umarlibyśmy bez szczepionek, bez dostępnych dziś lekarstw, ile razy umarlibyśmy z głodu, gdyby nie wynalazki, które zwielokrotniły wydajność rolnictwa, gdyby nie wsparte wynalazkami bezpieczeństwo naszych domów, jakość transportu (osobiście żyję dzięki możliwości szybkiego powiadomienia szpitala i szybkiego transportu do szpitala) itp.


Ateistyczny program zwalczania zła zazwyczaj nie ma nalepek — uczony wynalazca nie zaczyna od deklaracji, ja jako ateista wynalazłem nowy, skuteczniejszy, rodzaj szczepionki. Ja jako ateista wynalazłem specjalne poduszki zmniejszające liczbę śmiertelnych wypadków na drogach. Jako ateiści nie jesteśmy ekshibicjonistami i nie obnażamy publicznie naszych uczuć światopoglądowych. Tak więc, nie będzie ateistycznych aptek, obok tych pokrak w postaci aptek katolickich. Chirurg nie będzie miał plakietki z napisem — Chirurg-ateista. A na samochodzie nie będzie plakietki z napisem: zrobiony przez ateistów. (Wśród członków Amerykańskiej Akademii Nauk jest 93 procent ateistów.) Ateistyczny program walki ze złem pozostanie konsekwentnie oparty na respektowaniu drugiego przykazania: Nie wzywaj imienia jakiegokolwiek boga nadaremno, nie spoczywaj na modłach, rozwiązuj problemy zgodnie z wiedzą, jakiej nam dostarczyła nauka. Ignoruj zabobony. Ważny jest drugi człowiek.

 

Tekst pierwotnie opublikowany na łamach dawnego „Racjonalisty” w kwietniu 2013r.