Dlaczego Jordania nie chce więcej Palestyńczyków


Khaled Abu Toameh 2014-08-24

Źródło: http://www.vocfm.co.za/hrw-slams-jordan-for-rebuffing-pal-refugees/  <br />
Źródło: http://www.vocfm.co.za/hrw-slams-jordan-for-rebuffing-pal-refugees/ 


Dylemat Jordanii polega na tym, że jeśli wpuści więcej Palestyńczyków do kraju, królestwo, które już ma palestyńską większość, zamieni się w państwo palestyńskie. Z drugiej strony, przez stałe upokarzanie Palestyńczyków i pozbawianiem ich podstawowych praw, Jordania i inne kraje arabskie wpychają ich w otwarte ramiona ekstremistów, szczególnie grup islamistycznych, takich jak Bractwo Muzułmańskie i Hamas.

Nie jest tajemnicą, że wiele krajów arabskich pogardza Palestyńczykami i stosuje wobec nich prawa apartheidu oraz poddaje ich ścisłej policyjnej kontroli, pozbawiając ich najbardziej podstawowych praw.


Złe traktowanie Palestyńczyków przez ich arabskich braci rzadko jest wspominane w mediach głównego nurtu na Zachodzie. Większość dziennikarzy woli odwracać głowę, kiedy sprawie brak antyizraelskiego ostrza.


Wiadomość jest warta przekazania tylko wtedy, kiedy Izrael aresztuje, zabija lub deportuje.


Kiedy jednak kraje arabskie, takie jak Jordania, Syria i Liban, występują przeciwko Palestyńczykom, zagraniczni dziennikarze nieodmiennie  chowają głowy w piasek. Tak jest z Jordanią i jej stałym znęcaniem się nad Palestyńczykami stanowiącymi większość mieszkańców tego królestwa.


Dylemat Jordanii polega na tym, że jeśli wpuści więcej Palestyńczyków do kraju, królestwo, które już ma palestyńską większość, zamieni się w państwo palestyńskie. Z drugiej strony, przez stałe upokarzanie Palestyńczyków i pozbawianiem ich podstawowych praw, Jordania i inne kraje arabskie wpychają ich w otwarte ramiona ekstremistów, szczególnie grup islamistycznych, takich jak Bractwo Muzułmańskie i Hamas.


Jordańczycy wyraźnie wybrali tę właśnie opcję, co oznacza trzymanie tak wielu Palestyńczyków, jak tylko się da, poza królestwem. Według króla Abdullaha lepiej jest mieć zradykalizowanych Palestyńczyków poza królestwem niż wpuścić ich do kraju, gdzie przysporzyliby mu więcej kłopotów.


Jordańczycy widzą w Palestyńczykach “zagrożenie demograficzne” i nieustannie szukają rozwiązania tego problem. Największą obawą Jordanii jest to, że królestwo któregoś dnia stanie się państwem palestyńskim. Władze jordańskie wydają się zdecydowane robić wszystko, co w ich mocy, by uniknąć takiego scenariusza, nawet jeśli znaczyłoby to potępienie ze strony organizacji praw człowieka.


Jordańczycy wiedzą, że agencje ONZ nie potępią ich, jeśli deportują Palestyńczyków lub odbiorą im obywatelstwo.


Jordania chce rozwiązać problem palestyński po cichu i z dala od świateł reflektorów.


Szereg posunięć władz jordańskich w ciągu ostatnich trzech lat służy jako wskaźnik narastającego niepokoju Ammanu wobec palestyńskiego “zagrożenia”. Wśród tych posunięć jest odbieranie obywatelstwa jordańskiego wielu Palestyńczykom i przymusowa deportacja tych, którzy uciekli z Syrii.


Jak na ironię Jordańczycy mówią, że te posunięcia mają na celu pomoc Palestyńczykom. Jordania chce, by Palestyńczycy wierzyli, że pozbawianie ich podstawowych praw i deportowanie ich z królestwa jest dobre dla sprawy palestyńskiej. Jordańczycy mówią również, że wręcz nie rozumieją, dlaczego sami Palestyńczycy nie przyjmują z zadowoleniem antypalestyńskich posunięć.


Jak Jordania uzasadnia swoja politykę antypalestyńską? Twierdząc, że jeśli pomogą Palestyńczykom i dostarczą im schronienia oraz wydadzą im paszporty, posłuży to interesom izraelskim.


“Nie chcemy być narzędziem izraelskim dla osiedlania Palestyńczyków, którzy przybywają do Jordanii, przez przyznawanie im obywatelstwa” - wyjaśnił były jordański minister spraw wewnętrznych Najef al-Kadi. "Mówilibyśmy Palestyńczykom, by zapomnieli o Palestynie".


Al-Kadi, który odegrał kluczową rolę w polityce odbierania obywatelstwa jordańskiego Palestyńczykom, powiedział także, że jest przeciwny przyznawaniu obywatelstwa dzieciom jordańskich kobiet zamężnych z Palestyńczykami oraz innymi nie-Jordańczykami.


“Dlaczego nie nazywają ich dziećmi mężczyzn ożenionych z jordańskimi kobietami? Dlaczego te dzieci nie otrzymują obywatelstwa swoich ojców? Mamy około 500 tysięcy jordańskich kobiet, których mężami są nie-Jordańczycy. Jeśli pomnożymy to prze 3-4, będziemy musieli oddać ten kraj Izraelowi i pójść sobie. Nic nam tutaj nie pozostanie”.


Próba byłego ministra jordańskiego usprawiedliwienia rozprawy z Palestyńczykami pojawiła się wkrótce po opublikowaniu raportu Human Right Watch w sprawie dyskryminowania  przez Jordanię uchodźców palestyńskich uciekających z Syrii. Raport zatytułowany "Not Welcome: Jordan's Treatment of Palestinians Escaping Syria", którym niezbyt zainteresowały się międzynarodowe media, oskarża Jordanię o łamanie swoich międzynarodowych zobowiązań.


\

"Cyber City" obóz uchodźców w Jordanii, gdzie przetrzymuje się wielu Palestyńczyków. (Zdjęcie: ICRC)



Nieszczęśliwie dla Palestyńczyków (ale szczęśliwie dla Jordańczyków) raport potępiający Jordanię ukazał się 7 sierpnia, w czasie, kiedy uwaga świata skupiona była na wojnie między Hamasem a Izraelem.


Według tego raportu Jordania wyraźnie łamie swoje zobowiązania międzynarodowe, odmawiając wjazdu lub siłą deportując uchodźców palestyńskich z Syrii. „Jordania oficjalnie zakazuje wjazdu Palestyńczykom z Syrii od stycznia 2013 r. i siłą deportowała ponad 100, którym udało się dostać do tego kraju od połowy 2012 r., w tym kobiety i dzieci” – ujawnił raport.


Raport cytuje Basmę, Palestynkę z obozu uchodźców Jarmuk w Syrii, która opisuje, jak Jordańczycy zawrócili ją i innych: „Powiedzieli nam: ‘Jesteście Palestyńczykami, nie wolno wam wejść’. Zabrali nas do autobusu i wysadzili po syryjskiej stronie granicy o 2 w nocy”.


Inny palestyński uchodźca z Damaszku, 47-letni Abdullah, mówił: “Kiedy przechodziliśmy granicę armia jordańska zaczęła do nas strzelać. Położyliśmy się na ziemi, żeby uniknąć kul. Po kilku chwilach podjechały do nas dwie ciężarówki z oficerami i zanim zorientowaliśmy się, co się dzieje, oficerowie strzeli w nogi pięciorga z nas. Nie próbowaliśmy uciekać”.


Przez ostatnie trzy lata Jordania przyjęła miliony uchodźców syryjskich. Z Palestyńczykami jednak jest inna sprawa.


Jordańczycy nie boją się uchodźców syryjskich, bo wiedzą, że kiedy w ich kraju skończy się kryzys, wrócą do swoich domów. W odróżnieniu od Palestyńczyków Syryjczycy nie starają się o obywatelstwo jordańskie lub o nowe życie w królestwie. Syryjczycy uważają, że są w Jordanii chwilowo.


Nikt też nie mówi o zamianie Jordanii w “państwo syryjskie”, w odróżnieniu od wezwań do stworzenia w królestwie ojczyzny Palestyńczyków. Dlatego też Jordania ma problem z Palestyńczykami, ale nie z Syryjczykami ani z innymi Arabami.


Fajez Tarawneh, szef dworu królewskiego i były premier, bronił posunięć antypalestyńskich podczas spotkania w ubiegłym roku z przedstawicielami Human Right Watch. Powiedział, że duży napływ Palestyńczyków z Syrii zmieniłby równowagę demograficzną w królestwie i spowodował niestabilność.


Raport HRW stwierdza, że w wyniku polityki rządu jordańskiego wielu Palestyńczyków z Syrii nie ma dokumentów uprawniających do pobytu w Jordanii, co “naraża ich na możliwość wyzysku, aresztowania i deportacji”.


W efekcie – jak czytamy w tym raporcie - “Palestyńczycy z Syrii, którzy nie posiadają dokumentów, nie odważają się szukać ochrony rządu jordańskiego przed wyzyskiem i innymi nadużyciami”.


Jordania, Liban i Syria mogą nadal praktykować takie zachowania wobec Palestyńczyków bez martwienia się o reakcję społeczności międzynarodowej. Nikt nie wyjdzie na ulice miast amerykańskich i europejskich, by potępić Arabów za dyskryminację Arabów.


Jordan - Palestinians

Gatestone Institute, 18 sierpnia 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Khaled Abu Toameh - urodzony w 1963 r. w Tulkarem na Zachodnim Brzegu, palestyński dziennikarz, któremu wielokrotnie grożono śmiercią. Publikował między innymi w "The Jerusalem Post", "Wall Street Journal", "Sunday Times", "U.S. News", "World Report", "World Tribune", "Daily Express" i palestyńskim dzienniku "Al-Fajr". Od 1989 roku jest współpracownikiem i konsultantem NBC News.

 

Od Redakcji

Jak łatwo się domyśleć próby namawiania redakcji czy to „Gazety Wyborczej” czy „Rzeczpospolitej” czy „Polityki”, aby doniosły o tym raporcie HRW lub opublikowały artykuł palestyńskiego dysydenta, graniczą z uprawianiem purnonsensu.