Ameryko, obudź się!


Amil Imani 2014-08-08


Od północnej Syrii do północnego Iraku, od Nairobi, Kenii do Bangezi, w Libii, od Lahore w Pakistanie do skalistych gór w Mali i Afganistanie wściekli muzułmanie rozstrzelali dziesiątki tysięcy swoich braci muzułmanów i prowadzą morderczą kampanię przeciwko chrześcijanom. Świat jest zaszokowany i zaniepokojony.

Muzułmańskie rzezie nie zakończyły się po klęsce pod bramami Wiednia. Ich wygnanie z Hiszpanii do dziś uznawane jest za tymczasowy odwrót. Dziś jednak muzułmanie, nie wyciągając miecza, przeniknęli za mury wszystkich wielkich miast w Europie i Ameryce Północnej.


Przerażone widokiem zamachów i mordów narody zachodnie cofają się przed ich potępieniami, w nadziei, że ci muzułmanie dołączą do rodziny cywilizowanych społeczeństw. Przyjmują dalej hordy imigrantów, którym oferują gościnność i wszelką pomoc. Jednak te wszystkie gesty dobrej woli odbijają się o ścianę. Wielu z tych przybyszów jest do głębi przeżartych muzułmańskim etosem, i czują, że nie są w stanie odnaleźć się w krajach, które ich przyjęły. W tej sytuacji próbują narzucić gospodarzom absurdalne zasady społeczne, które są źródłem ich własnego zacofania i barbarzyństwa.           


Zachodnie społeczeństwa odchodzą od zmysłów. Trudności z integracją i brak ludzkiej życzliwości wydają się być źródłem muzułmańskiej przemocy. Pojawiają się niezliczone pomysły, jak radzić sobie z ciągłymi problemami ze strony muzułmańskich przybyszów. Wielu sądzi, że większość muzułmańskich imigrantów, to praworządni obywatele swoich przybranych ojczyzn, a tylko niewielka mniejszość jest odpowiedzialna za przemoc i zamieszki. W oparciu o takie założenie, wielu jest przekonanych, że rozwiązanie dla problemu islamskiej przemocy uzależnione jest od pomocy ze strony przywódców muzułmańskich społeczności. Oczekuje się, że ci przywódcy zabiorą głos i potępią dżihad i dżihadystów.


Kanapowi teoretycy i marzyciele na Zachodzie powinni uważniej studiować muzułmański ład społeczny i zastanowić się nad tym, na ile te oczekiwania w odniesieniu do muzułmańskich przywódców są realne i czy kiedykolwiek doczekają się takich potępień.


W chwili obecnej islam panuje nad miliardem ludzi, stanowiąc egzystencjalne zagrożenie dla reszty ludzkości. Kiedy półtora miliarda ludzi znajduje się pod wpływem patologicznych wierzeń islamu i traktuje je jako wartości, którym podporządkowują swoje życie, reszta ludzkości lekceważy zbliżającą się katastrofę.        


Islam po raz kolejny powstał z popiołów i wyruszył  na podbój świata. Hordy fanatycznych muzułmańskich żołnierzy maszerują, by zabijać lub być zabitym. Oni wszyscy czekają na sposobność  odpalenia samobójczego ładunku, kiedy śmierć przeniesie ich do Allaha i obiecanych wspaniałości raju. Za tymi żołnierzami stoją kukiełkarze, pociągający za sznurki fałszywych obietnic, decydujący o detonacjach kolejnych ludzkich bomb. Ci, dla których życie jest wartością, muszą rozpoznać tych emisariuszy śmierci, sposób ich wychowania, ich motywy oraz możliwości obrony przed nimi.


Ameryka, z jej długą tradycją chronienia swobody wyznania, trzyma się zasady: ręce precz od religii, pozostawiając całkowitą swobodę praktykowania i szerzenie dowolnej doktryny, jeśli tylko ma nalepkę “religia”. Kłopotliwym problemem jest pytanie, co jest religią i kto ma prawo o to pytać? Jest promyk nadziei, że społeczeństwo amerykańskie w końcu przetrze oczy i zobaczy zmorę credo religii nazywanej islamem. Opozycja wobec pomysłu budowania meczetu na Ground Zero pokazuje, że pełzająca islamizacja Ameryki budzi potrzebę zjednoczenia się i podjęcia działania zanim będzie za późno.            


Coraz więcej muzułmanów przybywa do Ameryki, zachowując wyższą niż inni rozrodczość,  nawracając sfrustrowanych i mniejszości, podczas gdy rzeka petrodolarów zrasza obficie muzułmańskie organizacje i fundacje, które rosną w siłę, stając się coraz poważniejszym zagrożeniem dla amerykańskiego systemu władzy i parlamentarnej demokracji. Jeśli idzie o demokrację, władzę ludu, muzułmanie nie widzą dla niej żadnego zastosowania. Muzułmanie wierzą, że na całym świecie muszą panować prawa Allaha pod rządami kalifatu będącego teokracją. Kpiąc z demokracji, ignorując i podważając działanie ich instytucji, muzułmanin odrzuca system, który od zarania uznaje za grzeszny sposób życia, praktykowany przez niewiernych.                 


Biłem na alarm od dziesiątków lat, zwracając uwagę na zagrożenie, jakie islam stanowi dla Ameryki i dla amerykańskiego stylu życia. Apatia, polityczna poprawność, i potężne muzułmańskie lobby utrudniało społeczeństwu zrozumienie natury wszechstronnego muzułmańskiego natarcia.



Raz za razem słyszymy z ust politycznie poprawnych “ekspertów”, że nie ma powodu do obawiania się islamu i że nie stanowi on żadnego zagrożenia dla naszego życia. Słyszymy również, że nie ma powodu do martwienia się z powodu koszmarnych rzeczy, które dzieją się gdzieś daleko! Kiedy muzułmańskie barbarzyństwa przytrafiają się niemuzułmanom w muzułmańskich krajach, to po prostu taka jest kultura tych krajów i to nie jest nasza sprawa.       Taka sama postawa  spowodowała, że islamizacja Europy znalazła się na nieodwracalnym torze. Jeden europejski kraj za drugim zaczyna uginać się pod ciężarem islamizmu.  


Nieustannie jesteśmy zapewniani, przez wiedzących-z-całą-pewnością, że wszystko jest w porządku i że możemy spać spokojnie, bez pomocy środków nasennych. A jednak, problem islamu jest rzeczywisty i  śmiertelnie poważny. Ani oświadczenia ekspertów ani uspakajające tabletki nie spowodują, że ten problem zniknie. Islam będzie kontynuował swój krwawy podbój świata.    

slam to religia krwi, żyje rozlewem krwi i rozkwita na rozlewie krwi. To może być krew wroga lub krew swoich. Jeśli nie podejmiemy działań, niebawem będziemy zmuszeni do przekazania aktów własności najeźdźcom lub rebeliantom, w walce o każdy dom i każde osiedle. I popłynie morze krwi.   

There will be blood

Freedom Initiative, 4 sierpnia 2014
Tłumczenie: Andrzej Koraszewski



Amil Imani

Amerykański dziennikarz i publicysta urodzony w Iranie w rodzinie muzułmańskiej, ateista   działający na rzecz demokracji w Iranie oraz w innych krajach muzułmańskich.

Strona www autora


Od Redakcji:

 

Wahaliśmy się czy publikować ten artykuł. Jest zdecydowanie „islamofibiczny”. Spójrzmy na dwie ilustracje z ostatniej chwili.  

 

Wiadomość z 5 sierpnia 2014 z szwedzkiej prasy:

 

Omar Omeirat, kandydat socjaldemokratów do rady miejskiej w Filipstad,
napisał na Facebooku:

„Cały świat muzułmański siedzi i patrzy jak nasi bracia i siostry w
Palestynie są zarzynani przez żydowskie świnie”.

„Niechaj Allah wzmocni tych, którzy bronią Palestyny i będzie miłosierny
wobec martwych muzułmanów”.

Jego stronę Facebooka ozdabiała również flaga ISIS (usunięta następnie wraz
z powyższymi wpisami).

Po fali oburzenia, wycofał swoją kandydaturę i, jak twierdzi, wycofuje się
z życia politycznego. Rzeczniczka socjaldemokratów w Filipstad, Åsa Hååkman
Feldt, wyjaśniła: “Nie chodziło mu o to, żeby osądzać ludzi, którzy są
Żydami, chrześcijanami albo czymkolwiek innym. Chciał tylko osądzić Izrael
jako państwo”.

Feldt powiedziała po jego wystosowaniu przeproszenia i rezygnacji z udziału
w polityce: “Oczywiście potępiamy tę wypowiedź. Ale to sam Omar zdecydował,
że powinien ponieść konsekwencje swoich działań i opuścić partię”. I dodała
„Naprawdę trzeba uważać, co pisze się na Facebooku, szczególnie politycy.
To jest publiczne i są za to konsekwencje”.

W zeszłym miesiącu znacznie większą burzę wywołał wpis na Facebooku Stefana
Löfvena, w którym napisał „Izrael ma prawo bronić się”. [

www.thelocal.se/20140805/palestinians-are-slaughtered-by-jewish-pigs

 

Ludobójstwo Kurdów.

 

W czwartek 8 sierpnia, bojownicy ISIS zdobyli kolejne trzy miasta kurdyjskie. Zaczyna się systematyczne ludobójstwo Kurdów. Administracja Obamy zabrania sprzedawania broni Kurdom i sprzedaży ropy naftowej przez Kurdów.

 

http://www.jpost.com/Breaking-News/Islamic-State-fighters-sweep-north-in-Iraq-defeating-Kurdish-forces-370329   

 

Dlaczego wiemy tak mało o tym, co się dzieje w Iraku i Syrii?

 

Ponad 700 zachodnich dziennikarzy stacjonuje w luksusowym hotelu w Gazie, jeszcze więcej w równie luksusowych, ale bezpieczniejszych hotelach Jerozolimy.