Bóg jako lokomotywa


Andrzej Koraszewski 2014-03-21

Bóg stwarza świat, Fronda(Płaszcz i ozdoby wyrób własny - dopisek red. \

Bóg stwarza świat, Fronda

(Płaszcz i ozdoby wyrób własny - dopisek red. "Listów")



Dopiero co siedziałem sobie przed ekranem mojego komputera, który za pośrednictwem wiszącego na niebie satelity połączył mnie ze znajdującym się bóg wie gdzie serwerem YouTube, z którego Internet wydłubał minutowy film. Dzięki tej wspaniałej technice na jedną minutę przeniosłem się do Arabii Saudyjskiej  i spotkałem dwóch panów w kraciastych chustach na głowach.

Rozmowę dwóch panów w chustach nagrywały wspaniałe kamery z potężnym żydowskim (ateistycznym albo i nie ateistycznym, ale ściśle naukowym) wkładem. Panowie w chustach zastanawiali się nad  pytaniem jak to jest, czy Ziemia krąży wokół Słońca, czy jest zgoła odwrotnie?

 

Oto zapis tej rozmowy, którą przesłali światu za pośrednictwem kamer, Internetu, satelitów i komputerów:

Kanał 1 (Arabia Saudyjska), 23 stycznia 2014 roku.

Znany saudyjski duchowny Al-Fawzan, członek Saudyjskiej Rady Duchownych

Dziennikarz: Allah mówi w Koranie: I Słońce biegnie do miejsca, w którym się zatrzymuje i to jest decyzja Wszechmogącego i Wszechwiedzącego. Czy Słońce obraca się wokół Ziemi?

Al-Fawzan:  Nie ma co do tego wątpliwości. Koran mówi: Słońce biegnie... Tym niemniej oni mówią, że Słońce stoi, a Ziemia się rusza. To jest sprzeczne z Koranem. Ignorowanie Koranu i akceptowanie nowoczesnych teorii. To nie jest coś, co muzułmanin może robić. Muzułmanin musi trzymać się Koranu.      

(Wideo)

 

Powróciłem myślą do tego filmu biorąc do ręki pachnącą nowością książkę wydawnictwa Fronda  pod intrygującym tytułem Stworzenie czy ewolucja? Dylemat katolika.

 

Wprowadzenie do tego dzieła napisał nie  kto inny, a sam Robert Stackpole STD,  dyrektor Instytutu Zmiłowania Bożego im. Jana Pawła II (John Paul II Institute of Divine Mercy), który w nadgodzinach jest również dyrektorem Instytutu Wiary i Misji (Institute of Faith and Mission).

 

Dyrektor Instytutu Zmiłowania Bożego w pierwszych słowach swego listu informuje nas, że jedna linijka z papieskiej encykliki Piusa XII Humani generis narobiła ogromnego bigosu, bo poniekąd dawała do zrozumienia, że jest możliwe jakoby ludzkie ciało wyewoluowało z niższej żywej materii.

 

Co się potem porobiło, to pojęcie ludzkie przechodzi i opisać tego nie sposób. Katoliccy badacze wyrwali tę linijkę z kontekstu i przekroczyli granice wolności w debacie.  Na nic się nie zdały papieskie wezwania do umiaru i rozwagi.

 

...korek został wyjęty z butelki. Katoliccy teologowie, rozpaczliwie poszukujący uznania wśród swoich akademickich kolegów, nareszcie poczuli, że mogą z całą wolnością przyjąć ewolucję neodarwinistyczną jako najlepsze wyjaśnienie pochodzenia wszystkich żywych gatunków.

 

Co się tym niecnotom marzyło? Otóż chcieli, żeby wiara i rozum, Biblia i nauka zostały połączone w jedno za pomocą prostego rozwiązania – Bóg wybrał ewolucję, Bóg stworzył prawa przyrody, a potem dał nogę.

 

Tak się ci teolodzy katoliccy rozochocili w tych umizgach do nauki, że sami zaczęli „wprowadzać ewolucję jako paradygmat w swoich badaniach naukowych.”  Według takiego Teilharda de Chardin „cały świat rzekomo ewoluuje ku chrystycznemu ‘punktowi Omega’” a znowuż dla Rahnera Jezus Chrystus jest postrzegany jako szczyt ewolucji.

 

Tak się porobiło, że jak pisze dyrektor Zmiłowania Bożego, pod koniec XX wieku ze świecą trzeba było szukać katolickiego teologa, który nie popierałby jakiegoś powiązania darwinizmu z katolicyzmem.

 

Jako człowiek zapóźniony w rozwoju teologicznym czytałem wprowadzenie dyrektora dwojga instytutów z coraz bardziej rozszerzonymi oczyma. Co spowodowało tę nieszczęsną zarazę pośród teologów katolickich?  Odpowiedź była blisko, już na trzeciej stronie  dostrzegłem słowo AMNEZJA.

 

...amnezja wśród teologów katolickich często łączy się z ciężkim przypadkiem ślepoty w patrzeniu na boki. Zbyt wielu pozostaje obojętnymi na problemy łączenia darwinizmu nie tylko z Księgą Rodzaju, lecz także z innymi rodzajami wiedzy.

 

Ta teozaćma może być połączona z zaniedbaniem klasycznej filozofii, jak i z brakiem zdolności wyszukiwania czarnych dziur w zapisie kopalnym czy związków między darwinizmem biologicznym a darwinizmem społecznym, który doprowadził do obozów śmierci.

 

Już sądziłem, że nie ma żadnej nadziei dla teologii katolickiej, kiedy dyrektor Stackpole wskazał na ojca Chaberka i niebo odzyskało błękitny kolor.

 

Ojciec Michał Chaberek OP jest jednym z nielicznych katolickich teologów naszych czasów wzywających Kościół do przebudzenia się ze zbiorowej amnezji w tej dziedzinie.

 

Dyrektor nie przesadza, przypomina, że wielu zapomniało o wyznaniu wiary papieża Pelagiusza I, który stwierdził: „Adam i jego żona  nie narodzili się z innych rodziców, lecz zostali stworzeni, Adam z prochu ziemi, a Ewa z boku mężczyzny”. Z wytycznymi też się nie zapoznali, a powinni byli, bo w wytycznych Komisji Biblijnej z 1909 roku wyraźnie napisano, co jest napisane w trzech pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju. A co tam jest napisane? Że Adam bezpośrednia i cudowną mocą został stworzony, a nie przez jakąś tam ewolucję.

 

 Jest Chaberek, jest odnowa tego całego myślenia o stworzeniu.

 

Zbyt często zarówno niewierzący, jak i katoliccy komentatorzy debaty ewolucja-stworzenie przedstawiają ją jako konflikt między bezmyślnymi fundamentalistami biblijnymi po jednej stronie (którzy na mocy wiary uznają, że świat został stworzony w sześciu 24 godzinnych odcinkach około 6-10 tysięcy lat temu, jak zdaje się tego wymagać ściśle literalna interpretacja Księgi Rodzaju) a odważnymi naukowcami i teologami z drugiej strony, którzy rzekomo wypracowali wspaniałą syntezę między dalece figuratywną interpretacją Księgi Rodzaju, a królującym paradygmatem neodarwinistycznym (w którym zawiera się także 13,5 mld lat historii świata i 4,5 mld lat Ziemi).

 

Chaberek – pisze Stockpole – pokazuje, że tak nie można. Prawdziwa synteza to wierność wierze i naukowość nauki, wierność zarówno dosłownemu, jak i nie dosłownemu zamysłowi Księgi Rodzaju (bo z tymi hebrajskimi słowami to lepiej uważać). 

...wprowadzamy ostrożne dystynkcje między pewnymi i potwierdzonymi odkryciami nauk przyrodniczych dotyczącymi wieku świata i ziemi, a wielce spekulatywnymi nieraz hipotezami ewolucyjnymi promowanymi przez wielu...

Krótko mówiąc katolik z szacunkiem powinien wsłuchiwać się w szmery nowego Ruchu Inteligentnego Projektu. Katolickie teleskopy muszą wystrzegać się szumów „zbiorowej histerii apologetów ewolucji, którzy rutynowo stawiają tezę, że teoria IP stanowi  jedynie taktykę fundamentalistycznych kreacjonistów...”


Tak naprawdę IP wprowadził dyskurs naukowy i.... „rozwinął metody, za pomocą których możemy znaleźć ślady inteligentnego działania w przyrodzie.”


Kliknąłem na „zapisz”, żeby niczego nie stracić i poszedłem się napić czegoś mocnego.  Wróciłem i rzuciłem wzrokiem na otwarte strony.  Chaberek jest ”progresywnym  kreacjonistą”, podobnie jak Robert Newman mówi nam że „musimy uwzględnić wszystkie istotne dane zarówno z nauk przyrodniczych, jak i objawienia biblijnego.” 


„Ojciec Michał Chaberek w niniejszej książce stawia nas na nowej drodze” – kończy dyrektor Instytutu Zmiłowania Bożego, więc teraz tylko kijki i w drogę.


Już się rozpędziłem, kiedy mnie zatrzymało. Od Chaberka dzieliła mnie jeszcze przedmowa Tomasza Rowińskiego. Faktycznie, pamiętam, widziałem  na okładce, że ta książka to rozmowy Tomasza z ojcem Michałem. Westchnąłem Tomasz, ach Tomasz... i rzuciłem się na przedmowę.


Wszystko zaczęło się od tego, że Tomasz miał wątpliwości. Wątpił, czy katolik może równie dobrze wierzyć w Biblię, jak teorię Darwina. Męczyło go...


...jak mogę wierzyć na poważnie w historię zbawienia, skoro nauczanie Kościoła na temat stworzenia świata, a zatem i rzeczywistego działania Boga jest tylko bajką?


Umęczony tym pytaniem udał się Tomasz do Chaberka. Czy Kościół mylił się przez całe wieki w kwestii pochodzenia człowieka? Tomasz przyznaje, że miał przykry i jak mu się zdawało nierozstrzygalny dysonans poznawczy. Ale to się zmieniło. Ojciec Michał zaproponował odpowiedzi na spontanicznie rodzące się wątpliwości, „zaproponował katolicką drogę w sporze pomiędzy ewolucją (udającą czasem teologiczną pobożność) a kreacjonizmem rozumianym jako protestancki fundamentalizm biblijny.”


Ojciec Chaberek powiedział, że mikroewolucja jest O.K. To i owo się faktycznie zmienia. (Natychmiast wypiłem, bo trzeba uczcić zgodę narodową.) Czytam dalej, że takich zmian jak między jaszczurką i orłem, to ewolucja za Chiny nam nie wyjaśni. Ojciec Michał wyjaśnił Tomaszowi, że ci biolodzy to mają problem z gatunkiem „.. jeżeli gatunki nie istnieją, to nie może być prawdziwe twierdzenie, że Darwin wyjaśnił ich pochodzenie.” Byłem bliski łez, no bo fakt, nie ma gatunków, nie ma pochodzenia. Oś sporu dotyczy punktu piątego, czyli zmieniać się zmienia, ale nie aż tak, żeby Pan Bóg wcale nie był potrzebny.

 

Tomasza niepokoi czy w ewolucji jest postęp? Ojciec Michał kręci głową i powiada,  że większość darwinistów uważa, że w ewolucji nie ma żadnego postępu, ani  żadnego celu, ani żadnej doskonałości. Tymczasem, proszę, oni sami przecież mówią, że wszystkie organizmy obecnie żyjące i te wymarłe mają jednego przodka. No to jak, pyta ojciec Michał triumfująco i dysonans poznawczy Tomasza traci swoją wcześniejszą doskonałość i się uwstecznia.


Spojrzałem na kota, który był doskonały i spał jak suseł i dostrzegłem wytłuszczone pytanie Tomasza?  Dlaczego ewolucjoniści upierają się przy tym, że w ewolucji nie ma postępu?


I co mu ojciec Michał odpowiedział?  Ojciec Michał odpowiedział, że gdyby się zgodzili, że jest postęp, to  musieli by odpowiedzieć kto za tym stoi. Nie da się ukryć. Logicznie ojciec Michał Tomaszowi odpowiedział, zawsze musimy pytać, kto za tym stoi i jaki  ma w tym interes.


...lokomotywa, która ma pewną doskonałość w postaci silnika, może być przyczyną ruchu wagonu, który tej doskonałości nie posiada. Po prostu wagon nie ma tego „narządu” i tej funkcji, którą spełnia silnik w lokomotywie.


Za dużo wypiłem czy jeszcze za mało przeczytałem? Bóg parowy, na disel, czy elektryczny? Bóg metafora, albo coś zgoła niepojętego?


Mój pociąg do tej książki zaczął gwałtownie zwalniać. Kiedy wkraczamy na planszę, na której fechtuje się nauka z religią, mam właściwie tylko jedno pytanie, czy jest jakiekolwiek odkrycie naukowe, które zawdzięczamy wiedzy o budowie silnika lokomotywy nazywanej Bóg? Ja znam tylko jedno – pigułka intelektualnej antykoncepcji.



Ta recenzja jest prześmiewcza; ludzie odczuwający tęsknotę do religijnej tradycji i uczciwie szukający odpowiedzi na pytanie, co mówi teoria ewolucji, jak była zmieniana, badana, krytykowana, korygowana i uzupełniana od czasów Charlesa Darwina do dnia dzisiejszego, mogą sięgnąć po książki naukowców i spróbować zdobyć wiedzę o stanie dzisiejszej nauki o ewolucji.


Ojciec Michał Chaberek nie jest tu dobrym przewodnikiem. Zainteresowanym czytelnikom mogę polecić kilka pozycji. Jest tych wspaniałych książek bardzo wiele i wybór lektury na początek nie jest łatwy. Proponuję przede wszystkim książkę Jerry Coyne’a Ewolucja jest faktem, Matta Ridley’a Czerwoną królową oraz Wspinaczkę na szczyt nieprawdopodobieństwa Richarda Dawkinsa.

 

A wreszcie cykl wykładów Richarda Dawkinsa dla młodzieży z początków lat 90 ubiegłego wieku (z polskimi napisami):



Dorastać we wszechświecie.