Wkrótce w księgarniach: nowa apolegatyka Boga


Jerry Coyne 2014-03-07


Może powinniśmy odwrócić sytuację i zacząć pytać teologów, czy przeczytali wszystkie eseje Menckena, Ingersolla i teksty ateistyczne Marka Twaina, Spinozy i innych autorów przedstawionych w The Portable Atheist Hitchensa (kup to, jeśli jeszcze tego nie masz). I powiedzieć im, że nie mogą mówić do nas o Bogu, dopóki nie przeczytają tego wszystkiego.

Dzięki sugestii czytelnika postanowiłem, że strategię podsuwania jednej książki po drugiej, które dają “najlepszy argument” na istnienie Boga (jeśli jedną uznajesz za marną, natychmiast wyskakuje kolejna) powinno się nazwać Argumentacją “Whack-A-Mole” (dosłownie: „Trzepnij kreta”. Jest to dziecinna gra, w której zadaniem gracza jest znokautowanie zwierzęcia, które wyskakuje z dziury. Ale za każdym razem gdy się je uderzy, znika tylko w dziurze i ponownie wyskakuje z innej. przyp. tłum.)


Ostatnim kretem była książka Davida Bentleya Harta, The Experience of God: Being, Consciousness, Bliss, którą Wyrafinowani Teolodzy™ zachwalali wszędzie jako Najlepszy Argument na Boga. Mój egzemplarz jeszcze nie przyszedł, ale sądząc po komentarzach czytelników wątpię, bym po jej przeczytaniu usiadł w ławie kościelnej. Właściwie jest mało prawdopodobne, by przekonał mnie jakikolwiek argument na rzecz istnienia Boga, który nie dodaje innych „dowodów” poza objawieniem.  


Pojawił się jednak nowy kret – jeszcze zanim poprzedni został porządnie trzepnięty. Czytelnik Cameron poinformował mnie, że ta książka, autora innej popularnej książki Fermat’s Last Theoremukaże się 15 kwietnia:


Tutaj jest opis z Amazona:


Znany popularyzator nauki, matematyk i autor bestsellera Fermat’s Last Theorem po mistrzowsku obala przesadzone twierdzenia „Nowych Ateistów”, dostarczając milionom wykształconych wierzących jasnego, atrakcyjnego wyjaśnienia, co naprawdę mówi nauka, jak wiele miejsca jest dla Boskości we wszechświecie i dlaczego wiara zarówno w Boga, jak w naukę empiryczną nie wykluczają się wzajemnie. 

Bardzo nagłośniona koteria naukowców i myślicieli, obejmująca Richarda Dawkinsa, nieżyjącego Christophera Hitchensa i Lawrence’a Kraussa zaciekle twierdzi, że przełomowe odkrycia nowoczesnej nauki obaliły istnienie Boga, utrzymując, że musimy zaakceptować, iż wszechświat powstał z niczego, religia jest złem, że ewolucja w pełni wyjaśnia oszałamiającą złożoność życia i tak dalej. W tej bardzo potrzebnej książce dziennikarz naukowy Amir Aczel dogłębnie się z tym nie zgadza i pokazuje przekonująco, że nauka, jak dotąd, nie dostarczyła żadnego definitywnego dowodu obalającego istnienie Boga.

Why Science Does Not Disprove God jest jego znakomitą i celną analizą teorii i odkryć takich tytanów jak Albert Einstein, Roger Penrose, Alan Guth i Charles Darwin, których największe odkrycia pozostawiają otwartą możliwość – a wręcz silniejsze prawdopodobieństwo – Stwórcy. Podbudowując swój argument Aczel klarownie wykłada trudne aspekty fizyki, żeby pokazać jak teoria kwantowa, zasada antropiczna, finezyjnie dopasowany taniec protonów i kwarków, istnienie antymaterii i teoria równoległych wszechświatów także nie obalają Boga.


Czy naprawdę musimy czytać wszystkie te książki, które pojawiają się w tak alarmującym tempie? Czy rzeczywiście są w nich nowe argumenty na istnienie Boga? Wydaje się, że książka Aczela – w oparciu o zdanie, że pokazuje ona, „jak wiele miejsca jest dla Boskości we wszechświecie” – jest jedynie powtórzeniem argumentu Boga luk. Cytując Ingersolla: to, co rozumiemy, jest nauką; to, czego nie rozumiemy, jest Bogiem.


Oczywiście, że nauka nie może dowieść, że nie ma Boga, ani w sensie logicznym, ani absolutnym: nauka tak nie działa. I oczywiście, nigdy nie zrozumiemy wszystkiego. Dick Lewontin (promotor mojej pracy doktorskiej) powiedział mi, że rasa ludzka wymrze zanim dowiemy się, jak działają nasze mózgi, i być może ma rację. Jeśli więc chcesz znaleźć Boga na przykład w świadomości, masz na to wiele czasu. Jest to jednak przegrywająca strategia i to taka, która nie przekonuje nawet wielu teologów.


Zadaliśmy jednak kłam twierdzeniom o istnieniu Boga w tym samym sensie, w jakim obaliliśmy dowody na istnienie Świętego Mikołaja, potwora z Loch Ness i Bigfoot. Szeroko zakrojone obserwacje świata w poszukiwaniu dowodów boskości, podobnie jak w tych innych przypadkach, nie odkryły żadnych dowodów. Jest to „dowód” w potocznym sensie tego słowa (chociaż nie w sensie matematycznym). Jest to dowód w tym sensie, w jakim używa go Anthony Grayling: „Czy postawiłbyś swój dom w zakładzie o prawdziwość tej propozycji?” Jeśli tak, uważaj rzecz za dowiedzioną.


Przeczytam książkę Davida Bentleya Harta, ale tę chyba pominę. Wszystkie takie książki powinny zawierać notkę ostrzegawczą, mówiącą, że: „Ta książka zawiera NOWE dowody istnienia Boga następującego rodzaju…” Jeśli nie widzisz czegoś takiego, nie kupuj jej. Inaczej możemy zobaczyć serię książek pokazujących, że nauka nie „obaliła definitywnie” ESP, Nessie lub homeopatii.


A może powinniśmy odwrócić sytuację i zacząć pytać teologów, czy przeczytali wszystkie eseje Menckena, Ingersolla i teksty ateistyczne Marka Twaina, Spinozy i innych autorów przedstawionych w The Portable Atheist Hitchensa (kup to, jeśli jeszcze tego nie masz). I powiedzieć im, że nie mogą mówić do nas o Bogu, dopóki nie przeczytają tego wszystkiego.


Coming soon some new apologetics

Why Evolution Is True, 3 marca 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry A. Coyne

Profesor na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków.  Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.