Święta glina


Hili 2014-02-14

Powiem wam, że przeczytałam tę powieść Marcina Kruka, którą możecie sobie ściągnąć z „Listów”. Niechcący kliknęłam na ten baner i jak zaczęłam, to nie mogłam skończyć. Nie będę wam całej książki opowiadać, ale bardzo się śmiałam z tego, jak się dwóch uczniów założyło, czy można przekonać księdza, że człowiek  to też małpa.

Zakład był bardzo poważny, więc miały go rozstrzygnąć   dziewczyny. Okazało się jednak, że jury było podzielone, część uznała, że ksiądz został przekonany, a druga część, że wcale nie.


Uczniowie poprosili  polonistkę o wydanie werdyktu, a polonistka uznała, iż zarówno sam zakład, jak i spór o jego rozstrzygnięcie  jest tak interesujący, że należy w to włączyć dyrektora szkoły.


Muszę przyznać, że uczeń, który twierdził, iż nakłoni księdza do potwierdzenia tezy, że ludzie to małpy, użył kociego zgoła podstępu. Na lekcji religii przekazał (chyba zmyśloną) wiadomość, że polscy archeolodzy  w Iraku odkryli glinę, z której Pan Bóg ulepił australijskiego dziobaka.


Łatwo się domyślić, że reakcje uczestników zdarzenia, w tym prowadzącego lekcję księdza, była zgodna z oczekiwaniami przeprowadzającego eksperyment ucznia.  Klasa (może tylko część klasy, bo to nie jest dokładnie opisane) zaczęła się śmiać, a ksiądz oświadczył zdecydowanie, że są bandą małp.    


Zdaniem jednej z oceniających dziewczyn uczeń, który zaproponował zakład, wygrał, bo ksiądz potwierdził, że ludzie, a przynajmniej uczniowie, to małpy, druga twierdziła, że ksiądz nie powiedział tego w rozumieniu dosłownym i że było to wyrażenie metaforyczne.


Można podejrzewać, że polonistka przychylała się do werdyktu, iż była to raczej metafora niż przyznanie racji nauce, ale czytelnik odnosi wrażenie, że chciała zrobić małpi dowcip dyrektorowi, z którym była w pewien sposób związana. (Nie powiem w jaki, żeby wam nie psuć zabawy.)


Jakkolwiek na to nie patrzeć, drogo mnie kosztowało to jedno pacnięcie łapą, bo jak zaczęłam to czytać, to nie mogłam przestać, dopóki nie dowiedziałam się, kto to zrobił. (Oczywiście nie powiem wam ani kto ani co, bo by mnie Marcin przez miesiąc nie pogłaskał.)


Marcinowi sama powiem, co  o  nim myślę, nie robi się kotom takich głupich dowcipów.       



*Marcin Kruk, Człowiek zajęty niesłychanie powieść dostępna on-line w „Listach z naszego sadu” .


Hili

Redaktor Naczelna „Listów z naszego sadu”