Dorastanie jako Palestynka pod izraelską okupacją


Sarah Elshazly 2013-12-04

Od wczesnego dzieciństwa słyszałam różne relacje z różnych źródeł o tym, co zdarzyło się Palestyńczykom i Palestynie. Słyszałam stronę żydowską i słyszałam stronę arabską. Strona, której — jak się wydaje — nikt nie chce wysłuchać, to ci, którzy tam żyli i żyją nadal, Arabowie izraelscy.

Nie ma nas dużo w porównaniu z narodem arabskim na całym świecie, ale istniejemy. Mimo faktu, że niektórzy Żydzi chcą nas wyrzucić z Izraela, a niektórzy Arabowie wierzą, że jesteśmy przedłużeniem syjonizmu, my istniejemy. Utrzymujemy naszą kulturę i tradycje. Mahszi czyli nadziewane liście winorośli pozostają naszą ulubioną potrawą, nie zaś łosoś wędzony i serek śmietankowy (które właściwie są potrawami Żydów wschodnioeuropejskich, nie zaś Żydów izraelskich). Kochamy arabską muzykę i śpiewamy stare piosenki ludowe, wśród których jest „wein aa Ramallah", nazwa znanego miasta palestyńskiego, jak również piosenki z całego świata arabskiego. Jesteśmy jednak inni. Mamy osobiste interesy po obu stronach i jesteśmy źli na obie strony.

Izraelscy Arabowie żyli obok Żydów tak długo, jak sięga wstecz pamięć tego pokolenia. Jako obywatele Izraela żyjemy od 1948 r. Przedtem region nie był tak podzielony. Rodziny mieszkały w różnych miastach na obszarze, który obejmował Zachodni Brzeg, Gazę, Amman i inne miasta arabskie na terenie, gdzie granice zostały wytyczone później. Nagle Palestyńczycy stali się obcymi dla własnych rodzin. Zostaliśmy podzieleni granicami ustalonymi przez Europejczyków, a ci wewnątrz granic Izraela stali się „izraelskimi Arabami". Izraelscy Arabowie stali się niechcianymi, niekochanymi, nieślubnymi, dwurasowymi pasierbami konfliktu na Bliskim Wschodzie. Nikt nie chciał się z nami kojarzyć i nikt nie chciał, byśmy identyfikowali się jako jedni z nich. Musimy przepraszać za to, że istniejemy.

To, co najbardziej mnie w tym gniewa, to historie, jakie słyszałam w dzieciństwie od tych, którzy pozostali. Palestyńczycy, którzy uciekli ze swoich domów i stracili swoje rodziny i dzieci, a przede wszystkim swoją godność, są gniewni, rozgoryczeni i zrozpaczeni. Nikt nie może ich winić. Wydaje się, że nauczono ich, kogo mają nienawidzić, kto jest stroną winną i kto powinien być ukarany za ich problemy. Pamięć ludzka jest taka krótka. Łatwiej jest skupić się na jednym wrogu — szczególnie wrogu, który nie należy do tego samego „plemienia" — niż zanalizować taką sytuację, jak katastrofa palestyńskich uchodźców.

Pytanie brzmi: dlaczego Arabowie, żyjący na terenach, które stały się Izraelem, uciekli? Ci, którzy pozostali w swoich domach, żyją i dobrze im się powodzi. Więc dlaczego tamci nie zostali? Jest jeden oczywisty wróg, na którym wszystko się skupia. Ale czy to prawda? Nie do mnie należy ani nie jest moim celem roztrząsanie, kto przynależy do tego maleńkiego regionu zwanego Izraelem, ale jest moim zamiarem i powodem ryzykowania ostracyzmu ze strony własnej społeczności przypomnieć, jak było naprawdę. Świat arabski ostrzegał Palestyńczyków przed pozostaniem z Żydami. Ostrzegali także, że wyruszają do walki z syjonistami i Palestyńczycy powinni odejść, żeby nie ucierpieć w walkach. Wielu Palestyńczyków zaufało tym wezwaniom przywódców arabskich i uciekło. Istniały waśnie między niektórymi grupami Arabów i Żydów — wystarczająco dużo, by podgrzewać machinę propagandy. Ci, którzy żyli obok Żydów przez długi czas, nie dali się tak łatwo przekonać i pozostali w domu. Członkowie mojej rodziny zawsze nam mówili, że jeździły samochody i mówiono ludziom, żeby zostali. W samochodach byli Żydzi. Mówili wszystkim, że nie wyrządzą im krzywdy. Mamy więc sytuację, w której Żydzi błagają Arabów, żeby zostali i żyli razem z nimi, a Arabowie spoza kraju mówią im, że mają uciekać na łeb na szyję.

Palestyńczycy wyciągnęli najgorszy los w społeczeństwie arabskim. Są utrzymywani w biedzie i wrzeniu, ponieważ światu arabskiemu odpowiada utrzymywanie ich w takiej pozycji. Jaki jest lepszy sposób na odebranie im godności i siły i skierowanie uwagi przeciętnego Araba na doskonały cel — Żydów?

Nie wierzycie mi? To zapytajcie siebie, dlaczego Jordania, Egipt lub Syria nie dali Palestyńczykom kraju, kiedy to oni trzymali nasze ziemie? Dlaczego nie dali Jerozolimy Palestyńczykom i dlaczego oczekują więcej od Izraela? Jeśli usłyszę jeszcze jeden raz od nie-Palestyńczyka, szczególnie od muzułmanów amerykańskich, zwrot: „ponad 50 lat okupacji syjonistycznej", wybuchnę. Czy naprawdę nikt nie zna historii? Nie mówię o historii starożytnej, mówię o latach 1948 - 1967. Kto miał tę ziemię? Nawet przy założeniu, że chcieli, by Palestyńczycy mieli „wszystkie" swoje ziemie, nie ma żadnego usprawiedliwienia tego, że nie dali im niepodległego państwa. I my obwiniamy Izrael?

Pamiętam, kiedy jako dziecko oglądałam syryjską sztukę z bardzo słynnym syryjskim komikiem. Sztuka była o wojnie 1973 r., która była w październiku. Komik grał młodego mężczyznę, który walczył w tej wojnie i został wzięty do niewoli. Po uwolnieniu został aresztowany przez swoje władze. W pewnym momencie strażnik uderzył go, a on zaczął płakać. Współwięzień, który także był jeńcem wojennym, zapytał go ze zdziwieniem: „Dlaczego płaczesz? Widziałem, że wróg robił ci znacznie gorsze rzeczy, a ty tylko śmiałeś się. To było tylko uderzenie". Odpowiedział: „Wróg jest wrogiem i tego od nich oczekuję, a uderzenie jest tylko uderzeniem. Ale od brata jest to cios w serce".

Pójdźmy o krok dalej. Świat arabski pełen jest Palestyńczyków. Tak, ten sam świat arabski, który udaje, że dba i chce podsycać płomienie biednych Palestyńczyków i tak się podnieca, kiedy są zabijani. Tak, ten sam świat arabski, który siada przed telewizorami i ogląda młodego Palestyńczyka zabijanego przez Izrael, żeby usprawiedliwić swoją nienawiść do Żydów zanim pójdą do wygodnych łóżek. Ten sam świat arabski, który nauczył Palestyńczyków jak walczyć. Ten sam świat arabski nie chce dać Palestyńczykom obywatelstwa. Argument, że jest tak dlatego, iż pójdą oni do domu w swoim kraju, nie przemawia do mnie. Nawet jeśli tak jest, to dla mnie jest to przyznanie, że obecnie nie mają oni kraju. To co mają robić w międzyczasie? Dlaczego nie można dać im równych praw? Dlaczego nie mogą chodzić do szkół? Dlaczego nie mogą dostawać tej samej pracy i płacy co inni ludzie, którzy urodzili się i wyrośli w danym regionie? Gdzie jest ta miłość, a zresztą, gdzie jest ta nienawiść, której używają do uzasadnienia kwestii palestyńskiej?

Pójdźmy do uchodźców! Najpierw rządy arabskie zaczynają z taktyką straszenia ludzi, a potem biorą co mogą od Stanów Zjednoczonych i Izraela, a ich wpychają do obozów z opłakanymi warunkami życia. DLACZEGO? Dlaczego nie zostawili ich w spokoju w ich domach? Dlaczego obiecali im schronienie i nagrodzili ich czymś, co zasadniczo jest obozami jenieckimi? A przede wszystkim, dlaczego nie dali im domów na Zachodnim Brzegu, w Gazie i na Wzgórzach Golan, kiedy nad nimi panowali? Proszę nie mówić „pieniądze". Uchodźcy palestyńscy otrzymują pomoc z całego świata, niemniej nie wydaje się to poprawiać ich warunków życia. „Goszczące" ich rządy wyprowadzają część pieniędzy do własnej kieszeni, a władze palestyńskie wyprowadzają resztę i w ten sposób biedni ludzie nie dostają niczego.

Nie piszę tego jedynie po to, żeby powiedzieć, iż świat arabski nie zrobił dosyć lub nie zrobił niczego, ani nie proponują, by zrobili coś teraz. Pokazuję jedynie prawdę i chcę prosić cały świat, żeby przestał wykorzystywać naszą sprawę. Jeśli chcecie dokonać dobrego uczynku, znajdźcie sobie własny. Do piosenkarzy, którzy romantycznie idealizują cierpienia Palestyńczyków: nie w tym nic romantycznego. Nie ma w tym nic marzycielskiego. Nie ma żadnego heroizmu w małym dziecku rzucającym kamieniami w czołg. Albo ostrzeżcie dziecko, żeby trzymało się z daleko, albo zamknijcie się! Jak ośmielacie się robić to naszym dzieciom? Nasze cierpienia dają wam dobry materiał filmowy i dobrą oglądalność? Żeby nie wspomnieć sławę i starego, dobrego, potężnego Dolara?

Do przeciętnego obywatela w świecie arabskim: przestańcie wylewać za nas krokodyle łzy. Nie potrzebujemy waszych rozmów o „biednych Palestyńczykach" ani waszych protestów. Dziękujemy za wasze miłe uczucia, ale prosimy: zostawcie nas w spokoju. Nie chcemy być obiektem waszej litości. Do rządów arabskich i islamskich: uporajcie się z własnymi problemami. Nie używajcie naszego nieszczęścia do oślepiania waszych poddanych na to, co naprawdę złego jest w waszych krajach. Czego się boicie? Jeśli ludzie zmądrzeją i przestaną nienawidzić Izraela, zwrócą sie przeciwko wam? Być może, skoro zgadzacie się na taką nienawiść, zapłacicie za to cenę. Stworzyliście potworów i nie będziecie w stanie ich opanować. Martwcie się o tworzenie miejsc pracy dla własnych ubogich ludzi i o edukację waszych dzieci, a nas zostawcie w spokoju. Krótko mówiąc do tych wszystkich, którzy pędzą na śmierć nasze dzieci, prosimy, odczepcie się od nas.

Tekst oryginału.

Front Page Magazine, 28 grudnia 2004
Tłumaczenie M.K.
Pierwsza publikacja w tłumaczeniu na polski - "Racjonalista" sierpień 2011r.