Powolna śmierć kłamstwa o ludobójstwie


Brendan O'Neill 2025-09-12

Antyizraelski protest w Londynie.
Antyizraelski protest w Londynie.

Izraelofobiczne twierdzenia o „ludobójstwie” w Gazie w końcu rozbijają się o brzeg prawdy.

Już wiemy: Wojna z Hamasem w Gazie musi być ludobójstwem, bo tak twierdzi Adolf Hitler. A ten człowiek zna się przecież na ludobójstwie. Jego nazwisko pojawiło się wśród „ekspertów” Międzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Ludobójstwa (IAGS), które w zeszłym tygodniu orzekło, że Izrael popełnia ludobójstwo na Palestyńczykach. Wygląda na to, że się przeprowadził – teraz figuruje jako „Adolf Hitler z Gazy”, a nie z Berlina. A jednak – oto jest, obok Imperatora Palpatine’a i Ciasteczkowego Potwora, dumnie identyfikując się z organizacją, która w swojej najnowszej „rezolucji” stwierdza, że Izrael dopuścił się „systematycznych i szeroko zakrojonych zbrodni przeciwko ludzkości, zbrodni wojennych oraz ludobójstwa”.


Oczywiście, to nie jest prawdziwy Hitler. Tamten nie żyje od 80 lat. To nawet nie jakiś neonazista z Gazy, który przyjął imię swojego ulubionego zbrodniarza. To po prostu internetowy dowcipniś, który chce pokazać światu, że IAGS nie jest tak poważną instytucją, jak mogłoby się wydawać. Wystarczy 30 dolarów, by zostać jej członkiem. Nic dziwnego, że przez pewien czas wśród tych szacownych specjalistów od praw człowieka znalazł się nie tylko Ciasteczkowy Potwór w stylowej, hamasowskiej opasce, ale i cały zestaw postaci fikcyjnych i groteskowych.


Kiedy przyszli historycy spojrzą wstecz na izraelofobiczne delirium po 7 października, być może uznają zeszły tydzień za moment, w którym kłamstwo o ludobójstwie zaczęło umierać. Zaczęło się od tego, że media chrześcijańskiego świata z triumfem ogłaszały, że „eksperci” orzekli, iż Izrael jest faktycznie zbrodniczym szaleńcem na arenie międzynarodowej. A skończyło się tym, że ci eksperci wyglądali na żałośnie głupich – a także stronniczych, cynicznych i żądnych okazji. Jak ujęło to The Free Press, lekcja z tego tygodnia jest taka: jeśli widzisz w nagłówku słowa „eksperci mówią”, to znak, by dwa razy pomyśleć – i samemu wyciągnąć wnioski.


Im bliżej przyjrzeć się IAGS i jego rezolucji, tym bardziej przypomina to samozwańczy sąd kapturowy złożony z akademickich cwaniaków, zdeterminowanych, by przypisać żydowskiemu państwu najcięższe zbrodnie. Zacznijmy od samego składu IAGS. Salo Aizenberg z HonestReporting, organizacji walczącej z uprzedzeniami medialnymi wobec Izraela, odkrył nie tylko obecność złoczyńców ze „Star Wars”, ale i fakt, że 80 spośród 500 członków stowarzyszenia pracuje na uniwersytetach w Iraku. Czy Irak słynie z badań nad ludobójstwem? Czy jego kadra akademicka to aż 20 procent światowego stowarzyszenia wyroczni od ludobójstw?


A potem mamy liczby – te prawdziwe. Izraelofobiczni fanatycy przez tydzień chełpili się, że „86 procent” „czołowych światowych badaczy ludobójstw” uznaje działania Izraela w Gazie za ludobójstwo. Jeśli temu zaprzeczasz – mówił Owen Jones – to jesteś „tak samo oderwany od rzeczywistości jak denialista klimatyczny”, tylko „o wiele bardziej zdeprawowany”.


Ale to nieprawda, że 86 procent wszystkich badaczy ludobójstw poparło rezolucję. Chodzi o 86 procent tych, którym w ogóle chciało się zagłosować – czyli zaledwie 21,6 procent całej organizacji. Ktoś to policzył: 108 anonimowych „ekspertów” wsparło oskarżenie wobec Izraela. To absurd twierdzić, że debata o Gazie została zamknięta przez egzaltowaną rezolucję przegłosowaną przez nieco ponad setkę akademików, którzy nawet nie chcą się pod nią podpisać. To wręcz autorytarny wybryk – jakby ta rezolucja była czymś w rodzaju papieskiej bulli, która raz na zawsze miażdży rzekomą bluźnierczą tezę, że w Gazie toczy się wojna, a nie ludobójstwo.


Dochodzi do tego nietypowy tryb przyjęcia rezolucji. Według Sary Brown, badaczki nad ludobójstwami, członkini IAGS od 10 lat i dwukrotnej członkini jego rady doradczej, tym razem zabrakło zupełnie otwartej debaty. Zazwyczaj – mówi – stowarzyszenie organizuje „wirtualne zebranie ogólne” przy opracowywaniu kontrowersyjnych rezolucji. Tym razem kierownictwo „odmówiło” takiej dyskusji. To – jak stwierdziła – „żenujący brak profesjonalizmu”.


Najbardziej kompromitująca jest jednak sama treść rezolucji. To wszystko, tylko nie wyważona analiza. Już w pierwszym akapicie pada zdanie, że Izrael „zabił ponad 59 tysięcy dorosłych i dzieci” w Gazie. Pominąć w tej liczbie fakt, że bardzo duży ich odsetek to bojownicy Hamasu – to jawne porzucenie podstawowego obowiązku uczonego: dążenia do prawdy. W rezolucji zarzuca się Izraelowi „celowe ataki” na „szpitale, domy, budynki handlowe”. Znowu: Hamas zostaje całkowicie wymazany – ani słowa o dobrze udokumentowanym fakcie, że Hamas działa właśnie z tych miejsc. Twierdzić, że Izrael zamienił infrastrukturę cywilną w strefy wojny, podczas gdy w rzeczywistości zrobił to Hamas – to radykalne odwrócenie prawdy.


Może „eksperci” pominęli fakt, że wielu zabitych to bojownicy Hamasu, bo przyznanie tego oznaczałoby uznanie, że to wojna. Wojna między armią antysemitów a demokratycznym państwem, które brutalnie zaatakowali 7 października 2023 roku. Pominięcie milicji nienawidzącej Żydów w tragicznej historii Gazy to kłamstwo przez zaniechanie. Kiedy w sądzie zatajane są niewygodne fakty, mówimy o wymiarze sprawiedliwości, który zawiódł. Jak więc nazwać to, co zrobiono w tej rezolucji?


W zeszłym tygodniu alternatywna grupa badaczy – Scholars for Truth About Genocide – przedstawiła bardzo przekonującą tezę: to, co dzieje się w Gazie, to wojna. Ich zdaniem IAGS zignorowało jeden prosty fakt: że ta tragedia zakończyłaby się, „gdyby Hamas wypuścił wszystkich zakładników i złożył broń”. Pominięcie takiej informacji to, jak twierdzą, skandal – bo w sposób zamierzony zniekształca prawdę: celem Izraela nie jest zniszczenie narodu palestyńskiego, lecz odzyskanie własnych obywateli i zabezpieczenie terytorium przed kolejnymi atakami ze strony neofaszystów z Hamasu. To cele wojenne, nie plan eksterminacji – i właśnie dlatego zostały cynicznie pominięte przez obsesjonatów „ludobójstwa”.


Dwóch innych badaczy, piszących w Jerusalem Post, przypomniało kolejną niewygodną prawdę pominiętą przez IAGS – że Izrael „dostarczył znaczną pomoc humanitarną” dla Gazy. Pomagał „szczepić dzieci w Gazie”, dostarczał sprzęt medyczny i paliwo dla szpitali. Można się oczywiście spierać, czy robił to skutecznie. Ale sugerować, że państwo prowadzące ludobójstwo jednocześnie troszczy się o żywienie i zdrowie ludzi, których rzekomo eksterminuje – to absurd zasługujący wyłącznie na bezlitosne wyśmianie.


Wydarzenia z ostatniego tygodnia pokazały, że dezinformacja to zgniła gleba, na której wyrosło kłamstwo o ludobójstwie. Czy teraz uschnie? Nie od razu. Zbyt wiele osób buduje dziś swoją ułomną moralną tożsamość na propagowaniu tych bredni, by móc uchodzić za bojowników „po właściwej stronie historii”. Rzeczywiście, fałszywe oskarżanie narodu żydowskiego o ludobójstwo staje się nowym, konformistycznym okrzykiem establishmentu kulturowego – do tego stopnia, że bezlitośnie wykluczają każdego „negacjonistę”, który ośmieli się podważyć ich ideologiczną nienawiść do Izraela, maskowaną mianem „nauki” czy „aktywności”. Ale kłamstwo właśnie dostało solidne lanie. Prawda domaga się uczciwego wysłuchania. Posłuchajmy jej.


Link do oryginału: https://www.spiked-online.com/2025/09/08/the-slow-death-of-the-genocide-lie/

Spiked, 8 września 2025


Brendan O’Neill
jest głównym publicystą politycznym portalu spiked oraz gospodarzem podcastu The Brendan O’Neill Show. Jego najnowsza książka - After the Pogrom: 7 October, Israel and the Crisis of Civilisation - jest już dostępna w sprzedaży na Amazon UK i Amazon US. Znajdziesz Brendana także na Instagramie: @burntoakboy