Źródła głębokiej wiary
Hipoteza, że wysokie wykształcenie popycha do bardziej wyrafinowanych form antysemityzmu, była sprawdzana w kilku krajach zachodnich i właściwie wyniki nie powinny dziwić. Wykształceni czytają, co może wzmacniać głęboką wiarę w najbardziej absurdalne teorie. Autorytet słowa pisanego jest poważniejszy od autorytetu jarmarcznego kaznodziei.
Popierający nazizm student zakłada seksowną arafatkę, a zaledwie nienawidzący Żydów kibol wrzeszczy „Jebać Żydów”. Podobno są to postawy, których nie da się ze sobą pogodzić. Nie jest to do końca pewne, bo „Palestyńczyk” (czyli mierzalna większość populacji deklarującej się jako Palestyńczycy) mówi to, co polski kibol – tylko znacznie wyraźniej, a studentka w seksownej arafatce deklaruje współczucie z powodu izraelskich utrudnień w kwestii planowanej eksterminacji ludności Izraela.
Kiedy na mojej stronie na Facebooku napisałem o zachwytach dziennikarki „Wyborczej” dla Grety T. w Tunezji, gdzie powitały ją tysięczne tłumy (w Tunezji do kwietnia 2021 roku rządziła partia polityczna powiązana z Bractwem Muzułmańskim, której wpływy ponownie wzrosły po 7 października 2023 roku, jest to kraj, w którym z jakiegoś nieznanego powodu bardzo popularny jest Adolf Hitler), Krzysztof Łoziński, były działacz „Solidarności” i publicysta, który wyszedł z inicjatywą założenia Komitetu Obrońców Demokracji (KOD), człowiek bez wątpienia i przyzwoity, i inteligentny, napisał pod moją notką ciekawy komentarz:
Straszne bzdury. Gazeta Wyborcza, dla której kilka lat pisałem, jest raz nazywana "koszerną", bo ponoć jest "żydowska", a raz antysemicką. Nie jest ani jedną, ani drugą, tylko publikuje różne opinie, z którymi można na tych samych łamach polemizować. Jak ktoś ocenia gazetę na podstawie jednego artykułu, to sorry, durniem jest.
Ile trzeba skoncentrowanej nieuwagi, żeby nie zauważyć linii generalnej „Gazety Wyborczej” w kwestii tzw. konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Po pierwsze, ta gazeta starannie blokuje wszelkie informacje o religijnym podłożu tego konfliktu, nie pisze o ideologii ani sunnickiego Bractwa Muzułmańskiego (od poczęcia powiązanego z niemieckim nazizmem), ani szyickiego Iranu, nie informuje o głosach palestyńskich dysydentów, nie informuje o prześladowaniach Palestyńczyków ani przez władze palestyńskie – czy to w Gazie, czy w Judei i Samarii – nie informuje o sytuacji Palestyńczyków w innych krajach arabskich. Przekazuje bez komentarzy propagandę Hamasu i propagandę Al-Dżaziry, odmawia publikacji prostujących ewidentną nieprawdę (chociażby o tym, że Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że Izrael popełnił ludobójstwo).
Co najmniej od roku 2000 linia generalna „Gazety Wyborczej” jest konsekwentnie antyizraelska, więc jeśli Krzysztof Łoziński sądzi, że to chodzi o jeden artykuł, to znaczy, że postanowił nie zauważać nie tylko złego dziennikarstwa, ale i moralnego szamba.
Oczywiście „Gazeta Wyborcza” niczym się nie wyróżnia na tle pozostałych mediów głównego nurtu, które „informują” o tym konflikcie zgodnie z duchem czasu.
Spójrzmy tylko na kilka tytułów:
„Gazeta Wyborcza”: Wojsko izraelskie zniszczyło dwie "wieże" mieszkalne w mieście Gaza. Izrael twierdzi, że były wykorzystywane przez Hamas.
„Rzeczpospolita”: Izrael zbombardował Syrię. Damaszek mówi o naruszeniu suwerenności
„Polityka”: Francesca Albanese z ONZ dla „Polityki”: Izrael Gazę niszczy, zastawił pułapkę. Co możemy zrobić?
„Newsweek”: Izrael zatwierdza kontrowersyjny projekt na Zachodnim Brzegu. "Gwóźdź do trumny dla Palestyny"
„Tygodnik Powszechny”: Netanjahu planuje przesiedlić Palestyńczyków do Afryki. Co na to świat?
„Wprost”: Izrael nasila ataki na Strefę Gazy. „Pilne ostrzeżenie dla mieszkańców”
TOK FM: Izrael naciera na Strefę Gazy, w wyniku poniedziałkowego ataku na szpital zginęło 20 osób, w tym dziennikarze i personel medyczny
OKO.press: Przełamać blokadę, zmienić świat. Polacy płyną z pomocą dla Gazy
Szybka analiza doniesień nawet z jednego miesiąca mogłaby wyprowadzić Krzysztofa Łozińskiego z błędu, iż artykuł dziennikarki „Wysokich Obcasów” nie reprezentuje stanowiska redakcji.
Inteligentni i porządni ludzie coraz częściej podejmują stanowczą decyzję, żeby nie widzieć i nie słyszeć. Źródła tej głębokiej wiary, że antysyjonizm to nie antysemityzm, w Warszawie nie powinny być tajemnicą – a w redakcji „Gazety Wyborczej” szczególnie.