Orgiastyczny taniec pluszowych misiów


Andrzej Koraszewski 2025-08-31


Podczas gdy czołowi politycy zachodniego świata wybierają się do USA, by tam uroczyście uznać władców „Palestyny” za niezaprzeczalnych przedstawicieli tego narodu, administracja prezydenta Trampa zapowiedziała, że tych przedstawicieli do Nowego Jorku nie wpuści. Zapowiada się sensacja w teatrze absurdu. Czego chcą postępowi politycy z Australii, Francji, Kanady, Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii? Twierdzą, że chcą pokoju. Ciekawe, bo finansują kształcenie do nienawiści, ideologię faszyzmu i deklaracje ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej.

Czy mogą o tym nie wiedzieć? Raczej trudno to sobie wyobrazić. Hamas właśnie obwieścił, że to uznanie Palestyny jest przez niego wywalczone i wymaga, aby jego walka trwała nadal. Czy zachodni „mężowie stanu” mogą nie wiedzieć, co oznacza hasło „Od rzeki do morza”? Czy może nie znają treści podręczników, które są podstawą nauczania palestyńskich dzieci nie tylko w szkołach zarządzanych przez Hamas i Autonomię Palestyńską, ale również w szkołach prowadzonych przez ONZ? Oczywiście, że wiedzą, i podejrzewanie ich o naiwność byłoby katastrofalnym błędem. Polityka Wielkiej Brytanii w sprawie Izraela jest spójna od czasów Mandatu. Iran i Hamas niczego nie kryją, Abbas i jego świta powtarzają, że chcą państwa Palestyna w granicach z 1947 roku z (bagatela) prawem powrotu, przekonując swoje dzieci, że śmierć z okazji zabijania Żydów jest lepsza niż matura i studia.


Tak więc, przynajmniej teoretycznie, te harce nie powinny móc kogokolwiek oszukać. Wszystko jest całkowicie jasne. Umizgi kolejnych papieży najpierw do Arafata, a potem do Abbasa nie pozostawiały wątpliwości. Opowieści o pragnieniu pokoju są tak absurdalne, że przejrzenie ich nie powinno sprawiać trudności nawet ludziom uprawiającym dziennikarstwo.


Czy może im chodzić o dobro Palestyńczyków? Gdyby tak było, interesowałaby ich sytuacja Palestyńczyków — czy to pod rządami Autonomii lub Hamasu, czy tych mieszkających w innych krajach arabskich i całkowicie pozbawionych praw obywatelskich. Brak zainteresowania życiem codziennym Palestyńczyków jest tu równie znamienny jak świadome, systematyczne pomijanie faktu, że większość żydowskich mieszkańców Izraela to uchodźcy i potomkowie uchodźców z krajów muzułmańskich.


„Sprawa palestyńska” to główny front walki Islamskiej Republiki Iranu i Bractwa Muzułmańskiego z cywilizacją zachodniego świata. Ta sprawa ma przekonywać i mobilizować do walki z demokracją, z wolnością organizowania się, z prawem do krytykowania religii. W końcowym efekcie to właśnie tę walkę popierają dziś premierzy Australii, Francji, Kanady, Wielkiej Brytanii. Czy mamy się dziwić, dlaczego właśnie ta palestyńska sprawa ma mobilizować społeczeństwa muzułmańskie, ma szansę na uzyskanie wsparcia krajów takich jak Rosja czy Chiny, dlaczego zdobywa poparcie dziesiątków milionów mieszkańców Zachodu? Naprawdę ktoś wierzy, że chodzi tu o współczucie dla Palestyńczyków? Naprawdę ktoś może sądzić, że ci sympatycy sprawy palestyńskiej kierują się ludzkimi odruchami?


Czy Stany Zjednoczone rzeczywiście zablokują możliwość pojawienia się dożywotniego „prezydenta” Palestyny i jego świty na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ? Chwilowo mamy tylko zapowiedź takiego kroku. Jeśli tak się stanie, w tym teatrze absurdu usłyszymy stanowcze głosy potępienia nieludzkiego kroku w postaci zablokowania dostępu „aniołowi pokoju” do sumienia świata.


Na murach twierdzy nonsensu Maniek, Tekla i Franek będą smarowali graffiti o swoim głębokim współczuciu hodowanym na obrazkach wygenerowanych przez Sztuczną Inteligencję, a hordy redaktorów naczelnych będą dbały, żeby informacja o rzeczywistości nie przedostała się na strzeżone przez nich łamy.


Chwilowo Biuro Abbasa wyraziło zdumienie decyzją wizową i oznajmiło, że narusza ona „porozumienie o siedzibie” ONZ.

Twierdzenie, że ten królik jest nagi, może wywołać gromki śmiech tylko na peryferiach świata, gdzie ocalały resztki zdrowego rozsądku.

Na agorze obserwujemy orgiastyczny taniec pluszowych misiów.