Wczesne pobudki i alarmy


Liat Collins 2025-05-18

Izraelskie siły bezpieczeństwa w miejscu, w którym rakieta wystrzelona z Jemenu uderzyła w obszar lotniska Ben-Guriona, 4 maja 2025 r. (zdjęcie: Chaim Goldberg/Flash90)
Izraelskie siły bezpieczeństwa w miejscu, w którym rakieta wystrzelona z Jemenu uderzyła w obszar lotniska Ben-Guriona, 4 maja 2025 r. (zdjęcie: Chaim Goldberg/Flash90)

To jest wojna przeciwko istnieniu Izraela, państwa żydowskiego. Hamas ma zniszczenie Izraela zapisane jako cel w swojej karcie. Huti są jeszcze mniej subtelni.

Aplikacja Home Front Command na moim telefonie wydała w sobotę o 6:20 rano delikatny sygnał dźwiękowy i poinformowała mnie, że w ciągu kilku minut w mojej okolicy spodziewany jest atak rakietowy i że powinnam poszukać schronienia.


To był pierwszy raz, kiedy system ostrzegania zadziałał na moim telefonie – system ten jest w powszechnym użyciu dopiero od kilku tygodni – i doceniłam to, jeśli można tak powiedzieć o incydencie związanym z nadlatującym pociskiem rakietowym.


W niektórych sytuacjach wcześniejsze ostrzeżenie może przesądzić o życiu lub śmierci: na przykład dla osób znajdujących się na niezabezpieczonych otwartych przestrzeniach, rodzin, które muszą zaprowadzić małe dzieci do schronienia, osób starszych i niepełnosprawnych.


Dla mnie oznaczało to, że miałam czas na umycie zębów, wizytę w toalecie i założenie przyzwoitego szlafroka na koszulę nocną przed spotkaniem z sąsiadami w schronie komunalnym. Luksusowe doświadczenie w porównaniu ze zwykłym 90-sekundowym ostrzeżeniem, które otrzymujemy w Jerozolimie i nieporównywalnie lepsze od kilku sekund ostrzeżenia, które zwykle otrzymują mieszkańcy na północnej i południowej granicy.


Dopiero parę godzin później, gdy byłam już całkowicie rozbudzona po wypiciu filiżanki kawy, zdałam sobie sprawę ze znaczenia wcześniejszego ostrzeżenia. Dodatkowe minuty ostrzeżenia były wynikiem odległości: rakieta Huti została wystrzelona z Jemenu, około 2000 km od Izraela. Nawet przy ogromnej prędkości rakiety, dotarcie do zamierzonego celu zajęło jej trochę czasu. Na szczęście rakieta została przechwycona w trakcie lotu i zniszczona, zanim mogła spowodować jakiekolwiek poważne szkody.


Pasażerowie przybywają do strefy kontroli paszportowej na lotnisku Ben-Gurion. (zdjęcie: Olivier Fitoussi /FLASH90)
Pasażerowie przybywają do strefy kontroli paszportowej na lotnisku Ben-Gurion. (zdjęcie: Olivier Fitoussi /FLASH90)

Odległość podkreśla ważny punkt w trwającej wojnie – nie chodzi o terytorium. Jemen nie ma żadnych granic z Izraelem, jest daleko. Podobnie jest z Islamską Republiką Iranu, sponsorem Huti, Hamasu, Hezbollahu i Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu (PIJ), a także innych organizacji terrorystycznych.


To wojna przeciwko istnieniu Izraela, państwa żydowskiego. Hamas jako cel wpisany w swoją kartę ma zniszczenie Izraela. Huti są jeszcze mniej subtelni; na ich fladze widnieje hasło: „Allah jest Największy, Śmierć Ameryce, Śmierć Izraelowi, Przekleństwo dla Żydów, Zwycięstwo dla Islamu”.


Wiadomość ta uderzyła jeszcze mocniej w niedzielny poranek, kiedy – mimo wcześniejszego ostrzeżenia – niesłychany, ale nie niezawodny system przeciwrakietowy Izraela nie przechwycił rakiety Huti. W rezultacie odłamki wylądowały w pobliżu lub na terenie lotniska Ben-Guriona, powodując krótkotrwałe zamknięcie głównego lotniska kraju i odwołanie lotów kilku linii lotniczych.


Jak dotąd, pomimo licznych ataków rakietowych, lotnisko pozostało stosunkowo bezpieczne dzięki Żelaznej Kopule, Arrow i innym systemom obronnym. We wtorek izraelskie odrzutowce zaatakowały lotnisko w stolicy Jemenu, Sanie, i inną infrastrukturę kontrolowaną przez Huti.


Inwazja i atak Hamasu i PIJ z 7 października 2023 r. – podczas których zamordowano 1200 osób, a 251 uprowadzono do Gazy – zostały przeprowadzone pod przykrywką potężnego bombardowania rakietowego, które również rozpoczęło się około 6:20 rano w sobotę, w święto Simchat Tora.


Przed tym mrocznym dniem, gdy często dochodziło do ostrzału rakietowego południa i sporadycznego ostrzału centrum kraju, rząd zbyt często był skłonny przymykać oko na rakiety, chyba że skutkowały one utratą życia.


Przewodnią wiarą – „koncepcją” – było to, że Hamas nie chciał wojny z Izraelem, ponieważ byłaby ona dla nich zbyt kosztowna pod względem liczby ofiar i zniszczeń. Zmyślano fałszywe tłumaczenia – „wystrzelenie rakiety zostało wywołane przez piorun” było preferowanym wyjaśnieniem.


Jak ostrzegałam w tamtym czasie, brak reakcji był błędem. Nie strzela się przypadkowo do kogoś z broni, jeśli nie jest załadowana i wycelowana w niego. To samo dotyczy rakiet.


Dlatego teraz mówi się więcej o sprawdzaniu możliwości militarnych, niż o zgadywaniu intencji. Hamas w Strefie Gazy i Hezbollah w Libanie wydały ogromne pieniądze na gromadzenie zapasów broni i budowę podziemnych tuneli terrorystycznych kosztem ludności. Na kontrolowanych przez Huti obszarach w Jemenie panuje głód, ale dżihadystyczna organizacja terrorystyczna nadal pakuje pieniądze w broń, zamiast łagodzić ubóstwo.


Po co mieliby to robić, jeśli nie po to, by mieć możliwość ataku? Dlaczego Hamas odrzuca wszelkie sugestie rozbrojenia?


Każda umowa o uwolnieniu pozostałych zakładników – 24 żywych i 35 martwych, według oficjalnych raportów – musi uwzględniać przyszłe możliwości Hamasu. Jego dżihadystyczna ideologia nie zniknie nagle.


W szczególności, ważne jest pamiętanie o kwestii możliwości militarnych podczas rozmów między USA i innymi państwami a Iranem. Republika Islamska raz za razem twierdzi, że jej intencje nuklearne są pokojowe, ale świat ignoruje możliwości militarne ajatollahów na własne ryzyko. Nie potrzebujesz precyzyjnych międzykontynentalnych pocisków balistycznych, aby dostarczać energię jądrową. A jak pokazała moja wczesna pobudka w sobotę, pociski mogą pokonywać duże odległości. Nikt nie będzie bezpieczny, jeśli Iran będzie mógł umieścić głowice nuklearne w swoich rakietach.


Wydarzenia w Syrii sprawiają również, że ważne jest, aby mieć oko na możliwości kraju pod nowym przywódcą Ahmedem al-Szaraa. Szaraa mówi ładnie, ale robi coś innego. Strzela.


Ataki w Syrii na społeczność Druzów, wśród innych mniejszości, nie wskazują na pokój i stabilizację. Izrael przyszedł z pomocą syryjskim Druzom, z których wielu ma krewnych w Izraelu. IDF i establishment bezpieczeństwa muszą uważnie śledzić wydarzenia w Syrii i możliwości militarne nowego reżimu syryjskiego. Nie wystarczy, że Szaraa rozważa przystąpienie do Porozumień Abrahama pewnego dnia, jeśli zachowa dostęp do broni chemicznej lub czegoś gorszego.


Od terroryzmu do pożarów lasów na Wzgórzach Judei


OGROMNE POŻARY w zeszłym tygodniu na kilka godzin zamknęły główną autostradę Jerozolima-Tel Awiw i drogi dojazdowe i wymusiły tymczasową ewakuację kilku społeczności w górach Judei. Wybuchły w Dniu Pamięci, rzucając cień na obchody 77. Dnia Niepodległości Izraela następnego dnia.


Przyczyna pierwotnego pożaru nie została oficjalnie ustalona, ale prawdopodobnie była związana z wysokimi temperaturami, suchymi warunkami i niezwykle silnymi wiatrami. Jednak niektórzy szybko wykorzystali sytuację, aby dokonać podpaleń motywowanych ideologicznie.


Jak zauważono w raporcie Szir Perets i Ohada Merlina na łamach ”Jerusalem Post”, Hamas zamieścił na Telegramie post, w którym zachęcał Palestyńczyków do „palenia wszystkiego, co się da, gajów, lasów i domów osadników”.


„Młodzież z Zachodniego Brzegu, młodzież z Jerozolimy i ci wewnątrz Izraela podpalają ich samochody… Gaza czeka na zemstę wolnych” – napisała ta organizacja terrorystyczna.


Kanał na Telegramie, Sieć Wiadomości z Dżenin, również wezwał Palestyńczyków do „palenia gajów w pobliżu osiedli”. W postach w mediach społecznościowych w języku arabskim pożary zostały nazwane „Płomieniami potopu”, celowo nawiązując do „Potopu Al-Aksa”, nazwy Hamasu dla mega-okrucieństwa z 7 października 2023 r.


Terroryzm może być niskotechnologiczny. To kwestia motywacji. ISIS również stosowało politykę spalonej ziemi, gdy dekadę temu przetaczało się przez Bliski Wschód. Dżihadyści w Afryce nadal podpalają wioski, aby szerzyć strach i zniszczenie.


Jeśli myślisz, że to nie może mieć na ciebie wpływu, czytając to tysiące kilometrów od miejsca, w którym siedzę w moim jerozolimskim mieszkaniu, pomyśl jeszcze raz. Przypomnij sobie zwęglone szczątki domów w kibucach, moszawach i wioskach, zaatakowanych przez najeźdźców z Gazy 7 października. To kolejne przypomnienie, że nie chodzi o terytorium. Jak wielu zauważyło, ludzie, którzy kochają ziemię, nie palą jej.


Muzułmański arabski badacz Bassam Tawil, pisząc dla Gatestone Institute, zauważył: „To celowe 'ekobójstwo' przeciwko naturze na ziemi, o którą rzekomo walczą, pokazuje, że Palestyńczycy nigdy naprawdę nie dbali o tę ziemię; po prostu chcą ją przejąć i zabić jak najwięcej Żydów. Czy grupy 'zielonych' potępią Palestyńczyków za tę zbrodnię przeciwko naturze? Nie czekajcie z zapartym tchem… To ci sami Palestyńczycy, którzy wcześniej w tym roku świętowali i cieszyli się, gdy szalały pożary w Los Angeles. Jeśli chodzi o wielu Palestyńczyków, USA są również ich wrogiem, ze względu na ich wieloletnie poparcie dla Izraela”.


Brutalne przebudzenia nie przychodzą tylko w formie wczesnych porannych alarmów rakietowych. Świat nie może sobie pozwolić na wciśnięcie przycisku drzemki i ponowne zaśnięcie, gdy Izrael zostanie zaatakowany. Cały Zachód jest na linii ognia – i ogni.


Link do oryginału: https://www.jpost.com/opinion/article-853292

Jerusalem Post, 9 maja 2025

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Liat Collins

Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracowała w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Przez wiele lat kierowała The International Jerusalem Post. Obecnie na emeryturze.