Rzecz o wrażliwości islamskiej, katolickiej i postmodernistycznej


Andrzej Koraszewski 2025-01-10

W Jemenie panuje prawdziwy głód, ale są ważniejsze sprawy niż umierający z głodu.
W Jemenie panuje prawdziwy głód, ale są ważniejsze sprawy niż umierający z głodu.

Czy wrażliwość może kłamać? Oczywiście, że może. Nasza wrażliwość jest kulturowa. Jest splątana z pewnymi cechami przekazywanymi genetycznie, ale formuje ją środowisko i może nam płatać paskudne figle. Pochodząca z Lewantu Rawan Osman, uważa się za „uzdrowioną antysemitkę”. Wychowana we wściekłej nienawiści do Żydów dopiero na studiach we Francji odkryła, że zaszczepiono jej uszkodzoną wrażliwość.

 

Moja wrażliwość nie podlega negocjacjom, powiedział warszawski uczony. Cóż, moja wrażliwość  zdecydowanie podlega negocjacjom. Dyskutuję z nią każdego dnia. 


Dlaczego jak diabeł z pudełka przy każdym temacie wyskakują Żydzi? Podobno, gdyby ich nie było, to trzeba by było ich wymyśleć. Ale są, więc nie musimy się trudzić ich wymyślaniem. Dzięki Bogu mamy Żydów i możemy być posłuszni dziesięciu przykazaniom, które Bóg dał Palestyńczykom zanim ich poprowadził dalej do Palestyny.


Wielki Zderzacz Andronów pracuje bez wytchnienia skłaniając ludzką wrażliwość do reagowania w sposób nie podlegający negocjacjom. 

 

Richard Dawkins spowodował burzę w szklance wody stwierdzając, że jest kulturowym chrześcijaninem. Usprawiedliwiając się, przypomina swoim czytelnikom, że chodził do anglikańskich szkół, uwielbia stare katedry, ma w głowie religijne pieśni, zna Biblię i rozpoznaje biblijne zwroty i aluzje używane w codziennym języku. Obawiam się, że ma dużo więcej z tej kultury i że jest wiele rzeczy, które siedzą w nas, ale ich nie zauważamy. Kiedyś pisząc o Izraelu Dawkins użył określenia „lebensraum”. U ateistów powiązanie z kulturą porzuconej religii daje o sobie znać na różne sposoby. Czy używane przez niemieckich nazistów określenie „lebensraum” ma coś wspólnego z chrześcijańską kulturą? Ciekawe pytanie. Trudno o wątpliwości, że nazistowska paranoja na punkcie Żydów nie narodziła się w próżni, trudno również o wątpliwości, że Izraelczycy nie wszczęli ani jednej wojny, że wszystkie wojny Izraela były i są obronne, zaś korekta granic po wygranej wojnie obronnej, jest niesprzeczna z prawem międzynarodowym. Określenie „lebensraum” w odniesieniu do Izraela jest (przynajmniej dla mnie) oszczerstwem, które mogło być bezmyślne, ale w żadne sposób nie jest niewinne.   

 

Alan Dershowitz, znakomity prawnik, staroświecko lewicowy Amerykanin (ale kulturowy Żyd), patrzy na fenomen papieża Franciszka. Popełnia przy tej okazji kilka grzecznościowych nieścisłości, stwierdzając, że „od zakończenia II wojny światowej Watykan usilnie starał się zrekompensować sobie stulecia ataków na naród żydowski, w tym krucjaty, inkwizycję, pogromy podżegane przez księży i teologiczne twierdzenia, że Żydzi zabili Jezusa”.


To zdanie wyraźnie uwzględnia katolicką wrażliwość. Dershowitz doskonale wie, że bezpośrednio po wojnie Watykan nadal chronił nazistów, że przeciwstawiał się samej idei powstania państwa żydowskiego, że prowadził zaciekłą dyplomatyczną krucjatę, żeby Jerozolima nie wpadła w żydowskie ręce. Były wykręty i kłamstwa w reakcji na oskarżenia o współpracę z nazistami i obojętność wobec Zagłady narodu żydowskiego, ale pierwszy krok w kierunku zmiany stosunku katolików do judaizmu podjął dopiero Jan XXIII i po długiej walce z przeciwnikami ukazała się bardzo rozwodniona deklaracja „Nostra aetate”, którą ogłoszono w październiku 1965 roku.    

 

Tak, zarówno Jan XXIII, Paweł VI, jak i Jan Paweł II podjęli próby zatrzymania fali katolickiej nienawiści. Paweł VI podjął heroiczną decyzję zdjęcia z Żydów zbiorowej winy za to, że Rzymianie ukrzyżowali Chrystusa. Uznanie Izraela przez Watykan w 1993 roku nie oznaczało uznania Jerozolimy jako stolicy tego państwa, ani nie zakończyło nagłaśniania antysyjonistycznej propagandy płynącej tak z Zachodu, jak i z krajów muzułmańskich.

 

Powodem napisania artykułu przez Dershowitza były niedawne wyczyny papieża Franciszka, jego modlitwa do Jezusa Palestyńczyka i powtarzanie kłamstw o izraelskim ludobójstwie. Ale to nie jest tak, że Franciszek cofnął zegar i zatrzymał proces pokuty za grzech dwóch tysięcy lat nienawiści. To Jan Paweł II spotykał się z Arafatem udając, że nic nie wie o jego zbrodniach.

 

Chrześcijańska wrażliwość, (ta katolicka, protestancka i prawosławna) z miłością objęła przebrany za antysyjonizm stary antysemityzm. W ZSRR kontrolowana przez Partię cerkiew ochoczo włączyła się do antysemickiej propagandy od połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. W Polsce,  katolicki Pax (spadkobierca przedwojennej Falangi) z najwyższą radością włączył się w marcową propagandę w 1968 r., zaś Episkopat ograniczył się do milczącej aprobaty komunistycznego antysemityzmu. Katolicka wrażliwość próbująca skorzystać ze zmiany zapoczątkowanej przez Jana XXIII to był margines ograniczający się do środowisk „Tygodnika Powszechnego" i „Więzi”. Na długie lata przed pojawieniem się Franciszka, chrześcijańska wrażliwość zdominowana była przez współczucie dla Arabów, że im Izraelczycy utrudniają zabijanie Żydów. Papież Franciszek jest tylko bardziej otwarty. Kościoły protestanckie były nieco opóźnione w tym powrocie do antysemityzmu ubranego teraz w antysyjonistyczną komżę.

 

W tym stuleciu chrześcijańska wrażliwość odżyła z całą mocą i przestała się kryć.


Miała wsparcie lewicowej wrażliwości, której dobrym przykładem byli tacy intelektualiści jak Michel Foucault, Richard Falk i wielu innych intelektualnych guru, którzy pielgrzymowali do Chomeiniego jeszcze w Paryżu, w głębokim przekonaniu, że oto rodzi się nowa gwiazda właściwej wrażliwości.           

 

„Patrząc w przyszłość ajatollah Chomeini mówi o swojej nadziei, że pokaże światu, co autentyczny rząd islamski może zrobić dla swojego narodu” -  pisał w 1979 roku profesor Princeton University, Richard Falk."Jest to chyba pierwsze wielkie powstanie przeciwko globalnym systemom” – wtórował Michel Foucault. Andrew Young, (ambasador USA przy ONZ w administracji Cartera) nazwał Chomeiniego "świętym", który wniesie nowego ducha do ruchu praw człowieka.


Niby mogli przeczytać książkę tego uczonego w islamie ajatollaha (była już przełożona na angielski), woleli jednak słuchać, co ten „święty” mówi i tłumaczyć to sobie po swojemu. 


Gdzie szukać islamskiej wrażliwości, która nie podlega negocjacjom? Antyjudaizm był/jest w islamie (podobnie jak w chrześcijaństwie) zwornikiem religijnej wspólnoty. Nienawidzące się wzajemnie odmiany islamu konkurowały ze sobą o to, kto bardziej i lepiej nienawidzi Żydów. Islam znalazł wspólnika w niemieckim nazizmie, bo nazizm obiecywał walkę z Żydami, z bezbożnym komunizmem, z niosącą zepsucie amoralną (żydowską) demokracją.


Można tu przywołać wersety Koranu, pisma założycieli Bractwa Muzułmańskiego, wygłaszane na forum ONZ słowa prezydenta Iranu, czy słowa prezydenta Turcji. A może ograniczyć się do słów wypisanych na fladze jemeńskich bojowników Huti:


Bóg jest największyŚmierć AmeryceŚmierć IzraelowiZwycięstwo dla islamu.

Bóg jest największy

Śmierć Ameryce

Śmierć Izraelowi

Zwycięstwo dla islamu.



Zaraz, zaraz, czy to przypadkiem nie są te same hasła, które od lat powtarza na wiecach Ali Chamenei?


Islamska Republika Iranu zabija za odsłonięcie włosów przez kobietę, zabija za jednopłciową miłość, zabija za sprzeciw przeciw tyranii, zapowiada walkę z niewiernymi tak długo, jak długo pochwała Allaha nie będzie rozbrzmiewała na całym świecie.


Czy wojna z Żydami jest naprawdę na pierwszym miejscu? To zależy jak na to patrzeć. Hasło „śmierć Ameryce” jest wyżej niż „śmierć Izraelowi”, innych muzułmanów Islamska Republika zamordowała znacznie więcej niż niewiernych, ale nic tak nie jednoczy jak nienawiść do Żydów, co więcej, nienawiść do Żydów pozwala pozyskać chwilowych sojuszników wśród niewiernych. Wyznawcy Allaha nie zdobyliby władzy w Iranie bez pomocy komunistów, których natychmiast po zdobyciu władzy wymordowali. Dziś „współczucie dla Palestyńczyków” jednoczy świat, więc Teheran dziękuje zachodnim studentom za właściwą wrażliwość. Tę wrażliwość mieszkańcy Zachodu demonstrują czasem zupełnie otwarcie pod flagami Hamasu i Hezbollahu, czasem w ramach nie podlegającej negocjacjom wrażliwości chrześcijańskiej, czasem „humanistycznej” połączonej z miłością do już martwych Żydów.     


Wróćmy jednak do Jemenu, gdzie nazistowski salut jest widywany nawet częściej niż ten oddawany przez bojowników Hezbollahu.


https://www.facebook.com/watch/?v=2462360657405668
https://www.facebook.com/watch/?v=2462360657405668

Ta silna obecność nazistowskiej symboliki konkuruje z oskarżeniami Żydów o faszyzm. Islamska, chrześcijańska i postchrześcijańska wrażliwość dyktuje ignorowanie tej pierwszej i intensywne poszukiwanie dowodów, że to Żydzi są faszystami.  


Twórczyni cyfrowa Magdalena L. pisze:

„Nie obawiam się pisania i mówienia prawdy. Wyleczyłam się z tego nałogowego lęku opuszczając Kościół. Prywata mną nie rządzi. Mamona tym bardziej, choć nie powiem pojechałabym do Izraela na koszt jakiegoś zabranego Żyda. Polska literatura, nauka wiele żydom zawdzięcza, naprawdę. Powinniśmy być dumni, że tacy ludzie jak Julian Tuwim między innymi chcieli pozostać Polakami. O ileż jesteśmy bogatsi, ale to nie oznacza, że mogą kneblować nam usta w myśl zasady coś za coś, czy w ramach pokuty za zbrodnie na Żydach.

Pisze to na Facebooku badacza Zagłady. Czy to jest wrażliwość  postchrześcijańska, czy może już postmodernistyczna. Trudno powiedzieć.

 

„Gazeta Wyborcza” z zadyszką goni za najnowszymi trendami intelektualnymi. Zazwyczaj szuka ich w „Guardianie”, „Le Monde” czy „Haaretz. ” Ostatnio postanowiła zamieścić tłumaczenie artykułu z mniej lewicowej gazety „Le Figaro”, oczywiście o Izraelu, bo kogo interesuje Jemen, Turcja, Sudan, czy ścisła współpraca agencji ONZ z Hamasem. Artykuł z „Le Figaro” zaczyna się tak:

„Operacje wojskowe Izraela w Strefie Gazy, Libanie i Syrii zwiększyły bezpieczeństwo jego granic i bardzo osłabiły irańską oś na Bliskim Wschodzie. Ale czy premier Netanjahu wie, że pycha kroczy przed upadkiem?”

Obrona żydowskiego życia była zawsze niepokojąca i  irytująca. Znany palestyński analityk i komentator polityczny z Ramallah, Abd Al-Majid Sweilam, napisał całą serię artykułów o tym, jak wielkim sukcesem okazała się operacja Hamasu pod krytonimem “Potop Al-Aksa”. Pisze, że była to operacja świetnie przygotowana, w kooperacji z innymi, że była sukcesem militarnym, a jej organizatorzy liczyli się z kosztami ludzkimi i materialnymi, które są duże, ale nie najważniejsze, ponieważ sprawa palestyńska wróciła na światową scenę z całą mocą, wojna po roku nadal trwa, Hamas i Hezbollah nie zostały pokonane, a cały świat obrócił się przeciwko Izraelowi. Tak więc, ta operacja była słuszna i już przyniosła znakomite owoce.  

 

Judith Butler, amerykańska gwiazda postmodernizmu, zapewne się z nim zgadza, bo taką zgodę dyktuje jej nie podlegająca negocjacjom wrażliwość.    

 

Wrażliwość kojarzy się z empatią, z współczuciem dla słabych i bezbronnych. Uzbrojony Izraelczyk budzi demony, chociaż u niektórych budzi nadzieję, że może zdoła uniemożliwić plany wrażliwych inaczej.