Śmierć tyrana i zachodnie patodziennikarstwo


Andrzej Koraszewski 2024-09-30


Nazywanie zachodnich dziennikarzy „pożytecznymi idiotami” jest głęboko mylące. W najbardziej respektowanych redakcjach zachodniego świata rej wodzą pracownicy agitacji i propagandy, którzy z dziennikarstwem nie mają wiele wspólnego, zajmują się informowaniem nas, co mamy myśleć i systematyczną dezinformacją na temat tego, co się właściwie stało.   

 

Czy „informacje” mediów głównego nurtu związane z konfliktami na Bliskim Wschodzie są najlepszym i najważniejszym testem dzisiejszego dziennikarstwa? Antyizraelska obsesja nie jest małoznaczącym marginesem, jest obrazem stanu umysłów i stanu etyki zawodowej „czwartej władzy”, czyli nowej warstwy kapłańskiej zachodnich społeczeństw. Brytyjska karykatura z matką mówiącą do małej córki: „Nie kłam, bo zostaniesz dziennikarką BBC” mówi bardzo wiele o tym, co dzieje się w tym szczególnie ważnym i bardzo prestiżowym zawodzie.


Brytyjski niezależny dziennikarz, Tom Gross pokazuje perełki „informacji” o śmierci Nasrallaha w głównych zachodnich mediach:

„New York Times” nazywa go „czcigodnym szyickim duchownym muzułmańskim”. 

Sky News nazwał Nasrallaha „pełnym pasji i żarliwym mówcą”. 

Według „Guardiana” Nasrallah był „islamskim uczonym, który wyrósł z prostej rodziny”. 

BBC pisze, że był „głównym dostawcą usług zdrowotnych, edukacyjnych i socjalnych”

Washington Post po raz kolejny odnosi się do przywódcy, który nakazał masowe morderstwa i gwałty, jako do „ascetycznego uczonego religijnego”, (podobnie tak jak robili to w przeszłości, gdy przywódca ISIS został zabity przez USA).    

 

Oni nie tylko się nie wstydzą, oni nawet nie wiedzą, że powinni. U nas „Rzeczpospolita” pisze:

„Po kilku godzinach niepewności Hezbollah potwierdził w sobotę po południu, że jego długoletni przywódca Hasan Nasrallah zginął w wyniku izraelskiego ataku z powietrza dzień wcześniej. Potwierdził to, o co tryumfalnie izraelska armia głosiła od rana, jeszcze bardziej rozbudzając obawy, że regionalna wojna na Bliskim Wschodzie jest nieunikniona.”

Ten styl znajdziesz w dziesiątkach gazet drugorzędnych krajów zapatrzonych na wzory z „wielkiego świata”.

 

Prezydent Biden (a za nim Kamala Harris) prezentował to jakoś inaczej:

„Hassan Nasrallah i kierowana przez niego grupa terrorystyczna Hezbollah byli odpowiedzialni za zabicie setek Amerykanów w ciągu czterdziestoletniego panowania terroru” – powiedział Biden. „Jego śmierć w wyniku izraelskiego ataku lotniczego jest miarą sprawiedliwości dla jego licznych ofiar, w tym tysięcy Amerykanów, Izraelczyków i libańskich cywilów”.


„Uderzenie, w którym zginął Nasrallah, miało miejsce w szerszym kontekście konfliktu, który rozpoczął się masakrą Hamasu 7 października 2023 r. Następnego dnia Nasrallah podjął brzemienną w skutki decyzję o połączeniu sił z Hamasem i otwarciu tego, co nazwał ‘frontem północnym’ przeciwko Izraelowi”.

Tom Gross to nie tylko doświadczony dziennikarz z długoletnią karierą korespondenta zagranicznego i komentatora polityki międzynarodowej, ale dobrze znający język arabski obserwator muzułmańskiego świata.


W tej samym  doniesieniu Tom Gross pisze:



Powyżej: Syryjskie dzieci dziś w Idlib stoją z transparentami z napisem: „Dziękuję Ci drogi Netanjahu. Rozgrzałeś serca syryjskich dzieci”.

 

Podobne demonstracje i uroczystości miały miejsce w krajach na całym Bliskim Wschodzie, chwaląc Izrael w ogóle, a Netanjahu w szczególności za uwolnienie Bliskiego Wschodu od jednego z najbardziej krwawych terrorystów, Hassana Nasrallaha. Był on (między innymi) odpowiedzialny za morderstwo i gwałt na dziesiątkach tysięcy Syryjczyków popełniane na rozkaz Iranu.


Czy wielki billboard z wyrazami wdzięczności i zdjęciem ściganego przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości izraelskiego ministra obrony Joava Gallanta w sunnickiej dzielnicy Bejrutu może być czymś zrozumiałym dla ludzi pobierających informacje o świecie z mediów głównego nurtu? To raczej wątpliwe.



Korespondentka BBC Orla Guerin donosi z Bejrutu:

„Liban to kraj, który zna wojnę aż za dobrze. I nie jest chętny na więcej.

Kraj ten nadal nosi ślady 15-letniej wojny domowej toczącej się w latach 1975–1990 oraz ostatniej wojny między Hezbollahem a Izraelem w 2006 r.


Jednak dla niektórych, w tym gubernatora Bejrutu Marwana Abbouda, niedawna eskalacja działań Izraela wydaje się jeszcze gorsza.


W ciągu ostatnich 10 dni kraj ten poniósł masowe straty w ludziach w wyniku eksplozji pagerów i krótkofalówek, fali zabójstw dowódców wojskowych Hezbollahu, niszczycielskich nalotów, a także użycia bomb niszczących bunkry w Bejrucie, w wyniku których zginął w piątek przywódca Hezbollahu Hassan Nasrallah.


„To najgorszy moment, jaki przeżył kraj” – powiedział Abboud, który nie ma żadnych powiązań z Hezbollahem.


„Jestem smutny. Jestem wstrząśnięty dużą liczbą ofiar wśród ludności cywilnej. Jestem również wstrząśnięty milczeniem społeczności międzynarodowej – jakby to, co się tu dzieje, nic nie znaczyło”.

„Dziennikarka” oczywiście nie informuje, że wojnę domową w 1975 roku rozpoczęły oddziały Arafata, a kolejne dramaty Libanu powodowała Syria i sponsorowany przez Iran Hezbollah. Takie szczegóły niepotrzebnie mąciłyby czytelnikom w głowach.


Co jeszcze ciekawsze korespondentka nie zamierza informować o faktach, wybuchające pagery zabiły 12 osób, razem z wybuchającymi walkie-talkie to 37 ofiar śmiertelnych niemal wyłącznie wśród terrorystów, ale najbardziej zdumiewające są informacje libańskiego ministerstwa zdrowia, które twierdzi, że likwidacja Nasrallaha pociągnęła za sobą 11 ofiar śmiertelnych  i 108 rannych. Jesteś zdziwiony? Ja też, bo podobno wybuch było słychać w promieniu 30 kilometrów, runęło kilka wieżowców. Dzień wcześniej Izrael poinformował mieszkańców tej dzielnicy, żeby uciekli z domów, w których jest broń Hezbollahu. Wiemy, że część ludności posłuchała. A jednak patrzymy na te informacje z niedowierzaniem, ale to są informacje z źródła równie wiarygodnego jak Ministerstwo Zdrowia Hamasu, więc nawet dziennikarka BBC powinna o nich słyszeć.


W Islamskiej Republice Iranu Najwyższy Przywódca, Ali Chamenei, ogłosił pięć dni żałoby narodowej. Irańskie media przekazują jego mowę pochwalną na cześć poległego męczennika Wielkiej Sprawy:

„Wielki wojownik, chorąży sztandaru oporu, szanowany uczony religijny i mądry przywódca polityczny, Jego Eminencja Sayyed Hassan Nasrallah, oby Allah był z niego zadowolony, osiągnął zaszczyt męczeństwa w wydarzeniach, które miały miejsce w Libanie wczoraj wieczorem, wstępując do królestwa boskiego. Drogi Sayyed Oporu otrzymał nagrodę za dziesięciolecia zmagań na drodze Allaha, znosząc jej trudności w świętej bitwie… Zaszczyt męczeństwa był mu należny po całej tej walce.


Świat islamski stracił wielką osobowość…”

Czy umiemy zrozumieć dlaczego dziennikarzom głównego nurtu w demokratycznych krajach bliżej dziś do poglądów Chameneiego niż prezydenta Bidena?


Czy wyjaśnia ten zdumiewający fenomen niemiecki historyk i politolog Matthias Küntzel, który od 30 lat bada jak mogło dojść do Auschwitz.  


Niemiecki badacz zauważył, że wydarzenia z odległej już przeszłości mogą być badane przez pryzmat tego, co obserwujemy dziś. Jak mówił o ataku na WTC w wywiadzie dla „Jerusalem Post”:

„Po przeprowadzeniu szeroko zakrojonych badań i lekturze doszedłem do wniosku, co było dla mnie zaskakujące, że głównym motorem ataku był antysemityzm. Dla atakujących Nowy Jork był ‘żydowskim miastem’ i chcieli wyrządzić jak największe szkody ‘żydowskiej własności’”.

Küntzel zaczął badać  powiązania między niemieckim nazizmem a tzw. islamistami. Badacz podkreśla, że dzisiejszy antysemityzm islamski i europejski są dokładnie wymieszane. Kiedy polityk Hamasu mówi, że „Musimy zaatakować każdego Żyda na planecie Ziemia”, to jest to wyraźny wpływ nie tyle Koranu, który jest antyjudaistyczny i pełen pogardy dla Żydów, ale nazistowskiej ideologii, która jest rasistowsko antysemicka.

„Naziści wierzyli, że Żydzi są odpowiedzialni za wszelkie zło na świecie, dlatego muszą zostać zabici, aby uwolnić świat od wszelkiego zła. Obecnie wielu islamistów mówi to samo, że Żydzi muszą zostać zabici, aby uratować islam przed zniszczeniem”.

Matthias Küntzel uważa, że jest to rodzaj kompletnie paranoicznego myślenia wprowadzonego do myśli islamskiej przez założycieli Bractwa Muzułmańskiego.


Istotnie, kiedy słyszymy słowa przywódcy Hamasu w Gazie, Jahji Sinwara, z 6 kwietnia 2018 roku, możemy się zastanawiać nad stanem umysłu tego człowieka:

„Zniszczymy granicę, wyrwiemy im serca z ciał i … zjemy wątroby ”.

Czy nazistowska obsesyjna nienawiść do Żydów nosiła znamiona zbiorowej paranoi? Co trzeba było zrobić, żeby miliony ludzi zaakceptowały skrajne barbarzyństwo? To nie były tylko Niemcy, niemiecki paranoiczny antysemityzm miał wsparcie całej Europy, włącznie z Brytyjczykami, którzy zarówno przed wojną, jak i w czasie wojny robili wszystko, by uniemożliwić Żydom schronienie w Palestynie.


Zdumiewająca fala zachodniej sympatii dla nazistowskiego bestialstwa w następstwie napaści na Izrael w dniu 7 października  2023 roku ma precedensy. Pewne zachowania są zaraźliwe, a najczęściej tego rodzaju zarazę przenoszą kapłani.


Dziennikarstwo zachodnie trzeciej dekady XXI wieku dziwnie przypomina dziennikarstwo sprzed stu lat. Relacje o śmierci jednego z największych zbrodniarzy naszych czasów dobrze to pokazują.